japonia

#408. Azjatyckie łakocie cz. 16

Ostatnia wizyta w supermarkecie z azjatyckim jedzeniem sprawiła, że zostałem fanem nugatów. Wybór jest przeogromny: o smaku czarnej herbaty, zielonej herbaty, z żurawiną, mleczne… (i piszę tylko o tych, które miałem okazję dorwać – podejrzewam, że mogą być i inne rodzaje).

Wszystkie są niesamowicie dobre, rozpływają się w ustach i oferują smak przepysznych, prażonych orzechów. Tak bardzo w nich zasmakowałem, że mam ochotę jeść je bez przerwy. Pondato świetnie pasują do kawy i herbaty.

Na zdjęciach jest wersja z zielonej herbaty, ale generalnie to różnią się one tylko kolorem (no i smakiem).

Jeśli natraficie gdzieś na tego typu słodycz to bardzo polecam spróbować. Zdecydowanie warto!

Mefisto

#408. Azjatyckie łakocie cz. 16 Read More »

#377. Coś pozytywnego

Chciałem napisać coś pozytywnego, ale w tej materii mam istną blokadę twórczą. Mógłbym napisać o tych wszystkich idiotyzmach, jakie dzieją się na świecie, ale obiecałem sobie, że nie będę się niepotrzebnie nakręcał. O tych złych rzeczach można pisać co chwilę, bo zawsze znajdzie się jakiś dureń, który musi udowadniać nam wszystkim, że granice absurdu leżą dalej niż nam by się zdawało.

Przeczesuję więc własne myśli, aby znaleźć coś pozytywnego, o czym można by było napisać. Coś, co pozwoliłoby się oderwać na chwilę od rzeczywistości, zapomnieć o całym świecie i po prostu się uśmiechnąć. I chociaż mam sporo takich rzeczy na myśli, to mam niesamowitą blokadę, aby o czymkolwiek napisać.

Dlatego postanowiłem napisać cokolwiek o pierwszych kilku rzeczach, które przyjdą mi na myśl.

Strony ze zniżkami studenckimi mają to do siebie, że poza zaoszczędzeniem paru groszy, potrafią człowieka zagnać w różne ciekawe miejsca. Dlatego ostatnio wpadliśmy na stronę TheBubblePanda, gdzie złożyliśmy pierwsze testowe zamówienie. Bo w sumie czemu nie? Pieniądze szczęścia nie dają, ale można za nie kupić bubble tea, a to już bardzo blisko szczęścia. 😉 Werdykt, czy było warto, podam jak paczka dojdzie.

Smoczyński ma fioła na punkcie kolejek, więc ogląda na YT masę filmów z pociągami. Głównie z Japonii, bo tam mają tego pod dostatkiem. Stwierdziliśmy, że skoro mu się to podoba to zrobimy mu mały prezent i kupimy mu jakąś z kolejek, które podziwia na filmikach (oczywiście chodzi o zabawki – na większą mnie jeszcze nie stać :P). Tym sposobem znaleźliśmy stronę PlazaJapan. Paczka z kolejką dotarła, strona ma dobre recenzje. Polecam! Tym bardziej, że asortyment mają spory. 🙂 Mają nawet Cyberpunka! 😍

I udało się napisać coś pozytywnego.

Trzymajcie się ciepło. 😉

Mefisto

#377. Coś pozytywnego Read More »

#213. Azjatyckie Łakocie cz.9

Pośród półek ze słodyczami udało mi się znaleźć Shin-chanowe chrupki. Jako, że Shin-chana uwielbiam to chrupki sprawiły radość nie tylko moim oczom, ale i sercu. 😀 Dziękuję temu, kto je wymyślił i temu, kto sprowadził je do Anglii.

W smaku są całkiem dobre – lekko czekoladowe, ale bez przesady. To właśnie lubię w słodyczach znalezionych w chińskim sklepie – nie są one w żadnym stopniu przesadzone. Po prostu są w sam raz.

Smakują trochę jak płatki śniadaniowe. Z tego tytułu pewnie zjem je kiedyś z mlekiem.

Cóż mogę rzec – zdecydowanie polecam! W szczególności, że w środku są naklejki z motywami z Shin-chana… :>

Mefisto

#213. Azjatyckie Łakocie cz.9 Read More »

#157. Kącik Podróżniczy nr 4

MUZEUM W BRISTOLU – WYSTAWA DRZEWORYTÓW JAPOŃSKICH

map

Czasem pomysł na notkę rodzi się w prawdziwym biegu poprzez własne życie.

Dzisiaj będzie krótko!

Spotkanie w sprawach typowo biznesowych. Miejsce spotkania: kawiarnia. Okazało się, że już nie istnieje. To czekamy w drugiej. Zrobiło się jednak za tłoczno i przede wszystkim za głośno. Idziemy do bristolijskiego muzeum. Omawiamy w spokoju szczegóły i rozchodzimy się każdy w swoją stronę. I akurat tym magicznym trafem udaje nam się obejrzeć japońskie wydruki wykonane metodą woodblock print czyli po polsku ksylografia lub drzeworyt.

(przepraszam, że zdjęcia trochę krzywe, ale chciałem ująć jeszcze opis obok drzeworytu)

Wydruki będą dostępne do 6 stycznia. Także każdy zainteresowany ma szansę kupić bilet do Anglii, zwiedzić Bristol i przy okazji załapać się na trochę kultury japońskiej. 🙂

Mefisto

#157. Kącik Podróżniczy nr 4 Read More »

#114. Azjatyckie łakocie cz.5

Jestem ogromnym fanem landrynek i wszelkiej maści cukierków. Byłem niesamowicie zaskoczony, kiedy w supermarkecie znalazłem landrynki od bardzo lubianej przeze mnie firmy Oishi.

Cukierki można dostać w sześciu smakach: lychee, ananas, cyntryna, mięta, pomarańcza oraz jogurt. Smak jogurtowy jest traktowany jako jakiś rarytas, bowiem nie zdarzyło się, abym znalazł więcej niż dwie sztuki. I – jak na rarytas przystało – są całkiem dobre.

Landrynki są lekko słodkie i wręcz rozpływają się w ustach. Idealne jako przekąska, czy do łagodzenia uproczywego kaszlu, jeśli akurat nie mamy zadnego medykamentu pod ręką. 😉

Zdecydowanie polecam!

Mefisto

#114. Azjatyckie łakocie cz.5 Read More »

#038. Azjatyckie łakocie cz.2

Nie byłbym sobą, gdybym nie odwiedził wspaniałego supermarketu ze smakołykami z innego krańca świata. Właściwie to już weekendowy rytuał, aby udać się tam i kupić jakaś znaną lub nieznaną pyszność i delektować się nią podczas oglądania japońskich dram.

Taro Fish Snack: Japanese Curry

Na pierwszy ogień pójdzą moje ulubione paski rybne, których niestety już nie sprzedają w supermarkecie. To znaczy: sprzedają, ale nie ten smak. Te, które wciągałem na potęgę były o smaku japońskiego curry. W życiu nie jadłem nic tak dobrego. Tego się nie da po prostu opisać: delikatne w smaku rybne paski pokryte przyprawą. Tak prosta rzecz, a praktycznie uzależnia. Dziękuję niebiosom za ebay i możliwość delektowania się taką przekąską po obiedzie. Zdecydowanie polecam!

Green Tea Crisp Pillow

Kolejnym produktem wartym spróbowania są kruche, poduszkowe ciasteczka o smaku zielonej herbaty. Wziąłem je tak od niechcenia, bo nie było nic ciekawego w sklepie (byłem akurat przed dostawą i półki świeciły nieco pustkami).

Pozytywnie mnie to zaskoczyło, bo o ile było ich mało, ich smak był nieziemski. Delikatny smak zielonej herbaty nadawał ciasteczkom wrażenie lekkich i kremowych. Ten od niechcenia produkt czasem gości u mnie po obiedzie i cieszy mnie swoim smakiem.

Każdego zachęcam do spróbowania, bo ja mogę Wam o tym pisać, ale to nie działa tak, że przytkniecie język to monitora i magicznie poczujecie smak tego (ale nie zabraniam Wam próbować). Tego typu smakołyki trzeba przetestować na własnym języku, do czego gorąco zachęcam i będzie mi bardzo miło, jeśli moje wpisy będą swego rodzaju drogowskazem do tego, od czego można by było zacząć.

Zainteresowanych zapraszam również do poprzedniego wpisu z innymi smakołykami.

Mefisto

#038. Azjatyckie łakocie cz.2 Read More »

#034. Azjatyckie łakocie cz.1

Jak już pewnie (gdzieś) wspominałem, mieszkam za granicą. Za granicą w mieście, w którym chińska społeczność jest na tyle spora, że co rok odbywa się Chiński Nowy Rok na terenie wielkiego supermarketu sprzedającego pyszności ze wschodnich częśći świata, a mianowicie terenów Azji (głównie Chiny, Japonia, Korea i Tajlandia). Jako że jestem wielkim fanem ichniejszych słodyczy, postanowiłem podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na ich temat i zarekomendować te, które uznałem za bardziej niż dobre.

Ciasto bananowe

img_20160724_211552

Na pierwszy ogień dam coś, co urzekło mnie swoim wyglądem i smakiem. Jest to ciasto składające się z ryżu, bananów i przypraw. Jest jednoczeńsnie lekko słodkie i sycące, dodatkowo zjada się je na ciepło, więc jest idealne na chłodne, zimowe wieczory. Piękne opakowanie jest całkowicie naturalne albowiem jest to nic innego jak liść bananowca. Po podgrzaniu wydziela przyjemny zapach, przez co jeszcze bardziej chce się je zjeść. Zawsze mam opory pozbywać się tego opakowania, bo strasznie podoba mi się ta delikatna woń.

Moim zdaniem jest to najlepsza z możliwych przekąsek, która jest w stanie jednocześnie zaspokoić potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego, ale i napełnić żołądek z racji faktu, że składa się z ryżu. Bardzo mocno polecam; jest to jedno z najlepszych, gotowych produktów, które przyszło mi spróbować. Jak dla mnie 10/10.

Twister Crisps

Powiem Wam, że te ciasteczka były dla mnie zaskoczeniem. Przy zjedzeniu pierwszego poczułem delikatną słodycz i taki dziwny, ale znajomy smak, który nadawał chrupkości ciastku. Co zabawne przy pierwszym kęsie nie robi to ciastko takiego wrażenia, dopiero przy drugim zaczyna Ci smakować (naprawdę). Nasze kubki smakowe nie są chyba dostosowane do tego typu słodkości. Aczkolwiek bardzo szybko przyzwycziłem się do nowego smaku i pochłonąłem je zadowolony. Potem spojrzałem na tył opakowania i sprawa znajomego smaku rozwiązała się od razu. Poza normalnymi i spodziewanymi składnikami ciastek, zobaczyłem tam szalotkę. Tak, dobrze czytacie. To lekko słodkie ciastko zawierało szalotkę. I to chyba ona powoduje, że całość tak dobrze smakuje.

Chociaż pudełeczko jest małe, jest w stanie zaspokoić potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego. Jest to kolejna rzecz, którą warto spróbować i na własnej skórze (tudzież języku) wypróbować niesamowity smak tego ciasteczka.

Mam nadzieję, że wpis się podobał. Będzie ich więcej; na zakupy do “chińskiego sklepu” chodzę dosyć często i ilekroć tam jestem, wybieram coś nowego do skosztowania. Jakość produktów z Azji jest na nieprawdopodobnie wyższym poziomie niż u nas, co z resztą czuje się przy każdym kęsie.

Mefisto

#034. Azjatyckie łakocie cz.1 Read More »

Scroll to Top