#503. Down in Bermuda

Down in Bermuda (Steam | Nintendo Switch | Google Play) to gra wydana w styczniu 2021 przez studio Yak & Co. W tym tytule naszym zadaniem jest pomóc Miltonowi – pilotowi-rozbiktowi na wyspach Bermuda – wrócić do rodziny. Jak możemy tego dokonać? Rozwiązując multum przeróżnych zagadek, aby kolejno otwierać portale do kolejnych lokacji i powoli zbliżać się do powrotu do domu.

Aby umożliwić Miltonowi powrót do rodziny, musimy przeprawić go przez bermudzkie wyspy. Do tego celu musimy uruchamiać znajdujące się na wyspach portale – te jednak aktywują się tylko przy znalezieniu kilku (z reguły od trzech w górę) orbów, a te z kolei trzeba zdobyć rozwiązując przeróżne zagadki. Do tego celu musimy niekiedy współpracować z lokalnymi mieszkańcami i pokonywać męczących ich potworów lub też naprawiać skutki ich własnej głupoty. Na ogół jednak szukamy po całej mapie tajemniczych kodów, pomniejszych orbów i ukrytych skrytek.

Każda z lokacji posiada swój motyw przewodni, a wobec tego i związane z tym motywem zagadki. Naszym celem jest przede wszystkim uruchamianie portali do kolejnych wysp, jednakże możemy skupić się też na zbieraniu artefaktów, czy innych znajdziek. Niekiedy do zebrania dodatkowych przedmiotów porzebujemy klucza, a ten może znajdować się na zupełnie innej wyspie, więc jeżeli zależy Wam na przejściu gry w 100% to trzeba się trochę w tę i we w tę nabiegać.

Gra niesamowicie mnie wciągnęła swoimi niebanalnymi zagadkami, uroczą grafiką i przygodą czającą się dosłownie na każdym kroku (nawet, jeśli coś nie pomoże nam w naszym zadaniu, to można na to chociaż klinąć i to poruszyć). Udało mi się ją przejść w 100%, chociaż nie powiem, że pare razy musiałem zerknąć do wszelkiej maści poradników, bo niektóre zagadki były dosyć sprytne – sprytniejsze ode mnie (przynajmniej w tamtym momencie :P). Nie czuję się jednak w żaden sposób winny: fabuła, choć niewielka, była tego warta.

Dlatego też z całego serca polecam Down in Bermuda!

Mefisto

#503. Down in Bermuda Read More »

#502. Swim Out

Swim Out (Steam | Nintendo Switch | Google Play) to gra wydana we wrześniu 2017 przez studio Lozange Lab. Jak sama nazwa (trochę) wkazuje, naszym zadaniem jest pływać! Dokładniej to przepływać przez baseny pełne innych pływaków, blokad i przeszkód, które zręcznie musimy omijać, aby dostać się do następnego basenu.

Ta gra wymaga od nas strategii w poruszaniu naszym pływakiem, aby nie wpaść na innych użytkowników basenów. Utrudniają nam w tym wszelakie przeszkody: spowalniające nas natryski, czy przedmioty w wodzie, które musimy przesunąć lub ominąć. Najgorsi są jednak inni pływacy, ponieważ oni również poruszają się po danej nam przestrzeni i zdecydowanie potrafią utrudnić przejście danego poziomu.

Swim Out nie jest nazbyt trudnym tytułem, ale niekiedy wymaga od nas umiejętności planowania, aby przecisnąć się między jedną przeszkodą, a grupą pływaczek. Jeden zły ruch i będziemy musieli wracać na początek basenu (co przy większych obiektach potrafiło wkurzyć). Nie jest to jednak skomplikowana gra i dosyć łatwo było (przynajmniej w moim przypadku) wypatrzyć schematy poruszania się innych postaci, czy też moment aktywacji danej pułapki/przeszkody. Czasem jednak potrafi chwilę to zająć, bo nauczymy się schematów poruszania w jednym miejscu, a za chwilę musimy nauczyć się poruszania się po kolejnej części basenu.

Nie jest to jednak zła gra – takiej bym w końcu nie polecał. 😉 Wymaga ona jednak trochę cierpliwości i jest doskonałym testem wytrwałości. Dlatego polecam ją z zaznaczeniem, że czasem może irytować, ale radość z przejścia danego poziomu jest w końcu tego warta. 😉

Mefisto

#502. Swim Out Read More »

#501. Milo and the Magpies

Milo and the Magpies (Steam | Google Play) to gra stworzona przez Johana Schertfa i wydana w 2021 przez studio Second Maze. Naszym zadaniem jest pomóc kotu Milo wrócić do domu, unikając przy tym tytułowych srok. Jak tego dokonamy? Sprytem, moi drodzy!

Ta niewielka, ale przeurocza gra podzielona jest na dziewięć rozdziałów. W każdym z nich musimy stworzyć trogę powrotną do domu Milo, jednocześnie odpędzając sroki na różne sposoby. Możemy wykorzystać do tego otoczenie lub nawet znajdujące się nieopodal postacie i zwierzęta. Z kolei drogę powrotną tworzymy dzięki rozwiązywaniu zagadek na każdej z plansz. Niektóre są niesamowicie proste, inne potrafiły zatrzymać mnie w danej lokacji na dłużej.

Każde z odwiedzonych przez nas miejsc ma swój motyw przewodni (lub też postać przewodnią), gdzie nasza zagadka skupiona jest wokół tego właśnie motywu. Właściwie można by rzec, że w każdym miejscu dokańczamy historię znajdujących się tam postaci poprzez połączenie kocich figli i potrzeby powrótu do domu. Czasem doprowadzamy do kompletnego armagedonu, a niekiedy przyłączamy się do niego, aby cały ten zamęt uspokoić i uporządkować. Brzmi jak typowe życie większości psotnych kotów.

Gra, chociaż jest niesamowicie krótka, jest również niesamowicie urocza. Rysunkowa, komiksowa wręcz oprawa graficzna jest przyjemna dla oka i pozwala zatopić się w tym niezwykłym, choć niewielkim świecie. Liczę, że twórca przygotuje dla nas kontynuację przygód niesfornego Milo, bo jestem ciekaw, co jeszcze mogłoby się wydarzyć i jakie nowe przyjaźnie mógłby zawrzeć nasz kociak. Trzymajmy za to kciuki!

Mefisto

#501. Milo and the Magpies Read More »

#500. Bridge Constructor

Bridge Constructor (Steam | Google Play) to wydana w październiku 2013 gra, która, jak sama nazwa wskazuje, polega na budowaniu mostów. Stworzyło ją studio ClockStone, a wydało Headup. Chociaż nie wydaje się to specjalnie zajmujący tytuł, twórcy jednak doskonale poradzili sobie z zajęciem mi czasu na długie godziny.

Naszym zadaniem jest budować mosty. Mamy jednak nieco utrudnień, aby nie było nam zbyt łatwo. Po pierwsze: mamy ograniczony budżet. Po drugie: budowanie mostu możemy zacząć od danych nam przez grę punktów zaczepnych. Te dwie rzeczy znacznie potrafią utrudnić to z pozoru proste zadanie, ponieważ bardzo mocno wpływają na siebie.

Brak odpowiedniego budżetu, aby wybudować most-moloch, który będzie bezpieczny to jeden problem, brak odpowiednich zaczepów, aby jednak wybudować stabilny, ale tani most to drugi problem. W tym tytule musimy balansować między tymi dwoma problemami, aby zbudować stabilny most mieszczący się w danych nam finansach. Przyznam szczerze, że większość mojej rozgrywki to była budowa prawdziwych potworów, aby tylko ten warunek spełnić.

Pomimo trudności gra jest dosyć przyjemna, chociaż nie polecam jej niecierpliwym osobom. Przy tym tytule można spędzić trochę czasu, jeśli chce się samemu wymyślić nowy projekt mostu (lub też karykaturę mostu – przynajmniej w moim przypadku). Trzeba też pamiętać o jednej istotnej rzeczy: to, że jeden projekt mostu dał radę w jednym miejscu, w innym się już nie sprawdzi. Dlatego za każdym razem musimy być kreatywni, ale chyba o to w tej grze chodzi. 😉

Zapraszam do grania!

Mefisto

#500. Bridge Constructor Read More »

#499. Nekograms

Nekograms (Google Play | Steam) to nietypowa, ale i zabawna gra, w której naszym celem jest ułożyć kotki do snu. Została wydana w lipcu 2024 przez studio Hungry Sky. W momencie, w którym to piszę, nie ma jeszcze podanej premiery na Steamie, ale gra i tam ma się pojawić.

W tym tytule naszym zadaniem jest przemieszczać koty w prawo i w lewo, a także podszuki w górę i w dół tak, aby każdy kot miał swoją poduszkę do snu (tak wspomnę, że większe kociaki potrzebują większych ilości poduszek). Nie ma w tym większej filozofii, ale są za to różnej maści przeszkody utrudniające nam ułożenie poduch lub kotów. Najbardziej ma to wpływ na uzyskanie maksymalnego wyniku dla danego poziomu (trzech gwiazdek), ponieważ aby to zrobić, musimy zmieścić się w określonej ilości ruchów. Nie jest to trudna rzecz do zrobienia – każdy poziom da się przejść, a póki co udało mi się większość poziomów pokonać z maksymalnym wynikiem. Czasem trzeba jednak trochę pogłówkować i kilka razy zmierzyć się z wyzwaniem, a czasem rozwiązanie leży przed nami jak na tacy.

Nekograms to tytuł nastawiony zarówno na relaks (jeśli nie zależy Wam na wyniku) lub oferuje nam małe wyzwanie (jeśli jednak zależy Wam na 100% wyniku). Jakiekolwiek będzie nasze podejście w stosunku do tej gry, myślę, że śmiało mogę przyznać, iż pod każdym względem jest wciągająca. Bawiłem się przy tym tytule przednio, bardzo podobała mi się oprawa w postaci kocich łapek trzymających smartfona – nadawała ona uroku grze, która sama w sobie jest niesamowicie przytulna.

Gorąco polecam Nekograms każdemu, kto ma ochotę zmarnować trochę czasu w przyjemny sposób. 😉

Mefisto

#499. Nekograms Read More »

#498. Under leaves

Under leaves (Steam | Google Play | Nintendo Switch) to gra wydana w kwietniu 2017 przez studio Circus Atos. Naszym zadaniem w tym tytule jest odnajdywanie przedmiotów na zlecenie zwierząt z różnych zakątków świata. Zdawałoby się, że to nic takiego fenomenalnego, jednakże cała oprawa Under leaves sprawia, że jest to niesamowite przeżycie.

Gra nie należy do skomplikowanych, chociaż nie mogę powiedzieć, że twórcy się nie postarali i całkiem sprytnie poukrywali potrzebne nam przedmioty (na ogół liście, robaczki, kwiatki, rybki). Niektóre elementy potrafią niewiele różnić się od wcześniej zebranych, więc trzeba niekiedy uważnie się przyjrzeć. Nie ma jednak się, co martwić. Jeśli z jakiegoś powodu nie jesteśmy w stanie znaleźć danej rzeczy, gra ma możliwość “kupienia” podpowiedzi: wystarczy rozwiązać dosyć prosty puzzel, aby gra pokierowała nas tam, gdzie znajduje się kolejny obiekt do zebrania.

Przy tym tytule miło spędziłem czas (ba, nawet i Smoczyńskiego wciągnąłem w poszukiwania). Gra ma przyjemną dla oka grafikę, jest niesamowicie spokojna (nie ma żadnych limitów czasowych, czy utrudnień, a do tego mamy możliwość uzyskania podpowiedzi), a jej jedyną wadą jest to, iż jest niesamowicie krótka. Liczę, że twórcy dodadzą nowe poziomy do niej (nawet w formie płatnego DLC), bo zdecydowanie chciałbym spędzić jeszcze trochę czasu eksplorując kolejne lokacje w tym niesamowitym, ale jakże pięknym świecie.

Czy ten tytuł polecam? Oczywiście! Każdy, kto potrzebuje chwili wytchnienia i relaksu powinien dać temu tytułowi szansę. Moim zdaniem zdecydowanie warto!

Mefisto

#498. Under leaves Read More »

#497. Unpacking

Unpacking (Steam | Google Play) to urocza gra wydana w listopadzie 2021 przez studio Witch Beam i Humble Games. W tym tytule naszym celem jest, jak sama nazwa wskazuje, rozpokowywać. Tak, naszym zadaniem jest rozpakowywać kartony z osobistymi przedmiotami i ustawiać je na odpowiednich miejscach. Coś w stylu “symulatora przeprowadzek”.

Naszym zadaniem, tak jak już wcześniej wspomniałem, rozpakowywanie pudeł podczas przeprowadzek. Nasze spostrzegawcze oko może jednak dojrzeć pewne tło w tej grze: mamy jakąś postać (dosyć szybko można zauważyć, że jest to najprawdopodobniej dziewczyna) i jej historia opowiedziana jest poprzez te przeprowadzki. Wpierw jesteśmy dzieckiem, więc do ogarnięcia mamy jeden pokój: naszej bohaterki. Wypełniamy go zabawkami, mazakami, kredkami i książkami.

Dalej historia toczy się w innym mieszkaniu, które najpewniej wynajmuje nasza bohaterka. W końcu tyczy się to jej dalszej edukacji i zainteresowań obracających się wokół rysowania. Każde kolejne mieszkanie do kolejna opowieść o kolejnych trudach życia, znajomościach, miłościach, poszukiwaniu samego siebie. Te historie nie są długie, ale kończą i zaczynają się na kolejnej przeprowadzce. Samego końca Wam nie zdradzę – ten myślę, że lepiej kiedy poznacie sami. 😉

Ten tytuł nie jest ani długi, ani wymagający. Da się go ukończyć dosyć szybko i nie sprawia, że musimy siedzieć nad nim długie godziny, aby przejść do kolejnego mieszkania. Nie – powiedziałbym nawet, że twórcy bardzo mocno nastawili się na to, aby nas tą grą zrelaksować, a przy okazji opowiedzieć historię naszej bohaterki.

Jestem tą grą oczarowany i przyznam bez bicia, że bardzo chciałbym zobaczyć jakąś kontynuację lub też poznać historię jakieś innej osoby. Unpacking to niesamowity tytuł przenoszący nas w świat pełen kartonów, których musimy się pozbyć, aby zbudować miły i przyjemny dom. Ten tytuł polecam z całego serca.

Mefisto

#497. Unpacking Read More »

#496. Supermarket Simulator

Supermarket Simulator to, jak sama nazwa wskazuje, symulator supermarketu. Została wydana w lutym 2024 przez Nokta Games i jest dostępna w formie wczesnego dostępu (early access). Oznacza to, że twórcy wciąż ją tworzą i wiele aspektów gry jest wciąż niedostępna.

Naszym głównym celem jest prowadzić nasz, z początku mały, sklepik i ulepszać go, aż stworzymy wielki i wspaniały supermarket. Brzmi prosto, ale potrzeba jednak cierpliwości, aby do tego etapu dotrzeć. Przede wszystkim potrzeba nam gotówki, a tę możemy pozyskać sprzedając produkty. Jednak aby móc cokolwiek sprzedać, musimy kupić licencję, półki, na których umieścimy towar i ustalić dla nich korzystną dla nas cenę, ale też nie za wysoką, bo wtedy klienci będą tylko narzekać na drożyznę.

Dlatego też naszą rozgrywkę zaczynamy od krótkiego poradnika jak grać. Poradnik faktycznie jest krótki, bo nie ma dużo filozofii w tej grze: kupujesz licencję, kupujesz produkty, ustawiasz je na półkach i ustalasz ceny, otwierasz sklep, sprzedajesz co się da, uzupełniasz towar na półkach, płacisz rachunki i tak w kółko. Przy okazji sklep możemy też powiększać, a także możemy odblokować magazyn, gdzie możemy składować nadmiar produktów. Każda sprzedaż, czy uzupełnianie produktów zwiększa poziom naszego sklepu, a dzięki temu, po spełnieniu różnych narzucanych przez grę wymagań, możemy zatrudniać kasjerów i magazynierów. W ten sposób ułatwiamy sobie zadanie, jednak nasi pracownicy są wolniejsi od nas i czasem łatwiej jest samemu coś ogarnąć.

Chociaż Supermarket Simulator nie wydaje się aż tak skomplikowaną grą, to jednak wciąż mam mały, osiedlowy sklepik, a nie wielki supermarket z prawdziwego zdarzenia. Jestem bardziej jak przekonany, że trochę czasu mi to zajmie, chociaż staram się sukcesywanie powiększać mój biznes. Twórcy dosyć dobrze zbalansowali grę, aby za szybko nie dotrzeć do jej samutkiego końca i po prostu się nią nie znudzić.

Nie wydałem jeszcze wyroku co do tego tytułu. Gra już teraz bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że zostanie rozwinięta właśnie w tym kierunku. Nie udało mi się przetestować też wszystkich aspektów gry, bo jest ich bardzo dużo i w moim odczuciu zmiana nazwy sklepu będzie miała sens dopeiro wtedy, kiedy nabierze on odpowiedniego rozmiaru. Tak samo myślę o kwestiach zmiany wystroju: póki co powinienem skupiać się na kupowaniu licencji i zwiększaniu asortymentu. Dlatego póki co będę grał w tą grę dalej, a w następnej notce lub notkach (zobaczymy ile się tego zbierze) opiszę moje wrażenia i przeżycia.

Zatem do następnego razu! 😉

Mefisto

#496. Supermarket Simulator Read More »

#495. Little kitty, Big city

Little kitty, Big City to gra wydana w maju 2024 przez Double Dagger Studio. W tym tytule wcielamy się w rolę czarnego kota, który z całych swoich kocich sił stara się wrócić do domu. Ten powrót jest jednak napakowany masą przygód, wyzwań i nowych przyjaźni.

Zacznijmy jednak od początku. Naszego bohatera lub naszą bohaterkę (zależy jak to interpretujemy) poznajmy podczas wylegiwania się w oknie mieszkania właściciela/właścicielki. Oczywiście, jak to z kotami bywa, wylegiwanie kończy się zjechaniem z krawędzi budynku i przypadkowym lotem na grzbiecie (a dokładniej kuprze) wrony. Dzięki ptakowi nasz kot przeżywa upadek bez utraty jednego z dziewięciu żyć, jednak znajduje się w kompletnie obcym otoczeniu.

W tym momencie mamy okazję nauczyć się mechaniki gry – poruszania się, skakania, zrzucania przedmiotów oraz najważniejszej rzeczy: woda to nasz wróg. Wodę należy omijać jak tylko się da. Niestety miasto, w którym mieszkamy, spotkało jakieś nieszczęście i wszędzie możemy natknąć się na ogromne kałuże. Kiedy opanujemy te niepozorne, jednak mimo wszystko proste zasady, znowu spotykamy wronę, która zachęca nas do latania. Dopiero przy następnym spotkaniu możemy jej jednak wyjaśnić, że to nie było latanie, to było spadanie, a to kompletnie dwie różne rzeczy. Wtedy też wyjaśniamy, że jakoś musimy wrócić do domu. Ptak sugeruje wspinaczkę, jednak nasz kociak jest zbyt głodny, aby wspiąć się tak wysoko, dlatego też nasz pierzasty towarzysz proponuje nam układ: 25 błyskotek za rybkę. Przystajemy na to i wyruszamy szukać cennej, ptasiej waluty, czyli wszystkiego, co błyszczy: kapsle, klucze i wszelkiej maści inne świecidełka.

Uzbieranie byskotek nie jest takim dużym problemem: są one praktycznie wszędzie. Szybko więc zajadamy się pierwszą rybką, jednak nie jest ona wystarczająca, aby rozpocząć wspinaczkę do domu. Takich rybek nasz kotek musi zjeść jeszcze trzy, aby zyskać wystarczająco sił na tak wysoką wspinaczkę. Jednakże jedna rybka pozwala nam wspinać się na niewielkie wysokości, co otwiera bramę do nowych miejsc.

Tam możemy spotkać różne zwierzaki z przeróżnymi problemami, którym oczywiście możemy spróbować pomoc. W nagrodę możemy otrzymać błyskotki, nauczyć się okazywać kocie emocje (np. reagować na coś z obrzydzeniem) lub też nawet otrzymać czapkę. Tak, ta gra ma aż 42 czapki, które nasz kot może nosić podczas zwiedzania miasta. Oczywiście tylko część można znaleźć w mieście lub dostać za wykonanie zadania; resztę można kupić od wrony.

Gra posiada też multum “zadań pobocznych”, gdzie przykładowo musimy zrzucić określoną ilość doniczek lub innych rzeczy na ziemię, stworzyć zagrożenie na drodze i wywracać ludzi, znaleźć łącznie 200 błyskotek lub złapać określoną ilość ptaków. Sama gra nie jest zbyt długa, ale masa dodatkowych atrakcji sprawia, że można w nią grać godzinami i całkiem świetnie się bawić. No i mamy mnóstwo zadań od różnej maści zwierzaków, które nadają naszej podróży trochę uroku, a także potrafią nam podarować przydane przedmioty (np. mapę miasta z zaznaczonymi rybkami).

Little kitty, Big city to fenomenalna gra nie tylko dlatego, iż można w niej wcielić się w rolę kota, ale dosłownie brykać niczym najprawdziwszy kociak, wylegiwać się gdzie popadnie i siać koci zamęt ile dusza zapragnie. Bardzo mi się ten tytuł podobał – tak bardzo, że zdążyłem go przejść dwa razy i jedyne, czego żałuję, to tego, że ta gra kiedyś w końcu się kończy. Trzymam kciuki za twórców, aby wypuścili jakiś dodatek, abym mógł powrócić do wielkiego miasta jako mały kotek.

Mefisto

#495. Little kitty, Big city Read More »

#494. Neighbours From Hell

Neighbours From Hell (Steam | Google Play) to gra wydana w 2004 roku przez JoWooD Vienna oraz HandyGames. Jest to nietypowy tytuł, bowiem w nim musimy dręczyć naszego sąsiada, aby przypodobać się widzom programu o tej samej nazwie. Tak, ta gra to “symulacja” programu rozrywkowego.

Każdy poziom wymaga od nas, abyśmy doprowadzili sąsiada do określonego poziomu wkurzenia. Naszym zadaniem jest więc bieganie po całym domu i majstrowanie przy różnych rzeczach , aby stworzyć różne usterki, czy złośliwości. Nasze psoty mogą się ze sobą łączyć, dzięki czemu nasz sąsiad obrywa istną serią nieszczęść, a wskaźnik oglądalności wzrasta ponad niebiosa. Jak na początku nie jest to wymagane, im dalej, tym więcej takich serii psot musimy zrobić.

Oczywiście im dalej w las, tym więcej przeszkód. Nasz sąsiad może poruszać się po jakiejś części lub nawet całym domu, więc musimy się przed nim ukrywać, bo inaczej przegrywamy. Na niektórych poziomach możemy też spotkać jego psa, który jak tylko nas zauważy, podniesie alarm. Przed nim da się jednak uciec, jeżeli sąsiad jest wystarczająco daleko. Jeśli jednak nas dorwie, to niestety musimy zacząć od początku.

Gra jest wymagająca, ale przy tym bardzo wciągająca. Zaplanowanie serii nieszczęść dla sąsiada wydaje się niekiedy swoistym “arcydziełem”, jednakże stworzenie jednej wielkiej serii wypadków praktycznie zawsze gwarantuje nam 100% ukończenia poziomu. Do tego celu jednak trzeba przejść dany poziom przynajmniej raz, aby zrozumieć, jakie psoty można ze sobą połączyć.

Czy gra mi się podobała? Oczywiście! Grałem w nią już jako dziecko i pomimo iż minęło wiele lat, odkąd grałem w nią ostatni raz, wciąż potrafi wciągnąć mnie i zamknąć w swoim świecie. Mocno polecam tą grę każdemu, kto lubi psoty i uwielbia je z wielką dokładnością planować – te dwie cechy pozwolą Wam łatwo dotrzeć aż na sam koniec gry. 😉

Mefisto

#494. Neighbours From Hell Read More »

Scroll to Top