zycia

#470. Z życia urzędnika cz.16

Jedną z mniej lubianych przeze mnie aspektów pracy urzędnika jest dyskusja na temat podwyżek. Wiadomo, “góra” powołuje się na wszystko, aby ich nie było, “dół”, czyli my, trujemy im tyłki, że służba ludziom służbą ludziom, ale z głodu pozdychamy, jeśli choć trochę nie wyrównają nam wypłaty, bo ceny wszystkiego lecą w górę i nijak chcą się zatrzymać.

W tym roku wspaniałomyślnie dostaliśmy ofertę, która ludziom nie przypadła do gustu, bo na obecną sytuację to jasno pokazuje, że to na nas chcą robić cięca (a i tak je robią poprzez likwidowanie stanowisk albo wstrzymywanie rektrutacji nowych pracowników, co skutkuje nadmiarem obowiązków). Szykują się strajki, więc będzie wesoło. Czy pójdę? Nie wiem, bo na razie zapowiedziane są strajki w Londynie, a tam nie mam ochoty się wybrać w najbliższym czasie (podróż jest niewygodna i droga, a mam ważniejsze wydatki – chociażby na moje drogie dziecko, którego nie chcą przyjąć na publiczną służbę zdrowia).

Mam nadzieję, że ta cała walka coś da, bo z doświadczenia wiem, iż walka z urzędami to jak walka z wiatrakami.

Mefisto

#470. Z życia urzędnika cz.16 Read More »

#454. Z życia urzędnika cz.15

Niedługo minie mi pierwsza dekada pracy jako urzędnik. Szczerze mówiąc nigdy nie sądziłem, że spędziłbym tyle czasu w zawodzie, którego nigdy nie brałem pod uwagę w młodości. Życie bywa jednak przewrotne, ale w tej kwestii się cieszę: chociaż bywa ciężko, jestem dumny z bycia urzędnikiem, pomagania innym i działania na złość moim przełożonym.

W dzisiejszej notce chciałbym się jednak skupić na czymś, czego w mojej pracy nienawidzę: “meetingach”. Według mnie jest to zło, może nie najgorsze, bo jednak czasem trzeba się zebrać drużyną i przedyskutować to, jak wrzucić pierścień do ognia, aby Sauron nie widział. Jednakże w dużej mierze takie spotkania zwyczajnie marnują czas.

Może jest to mój personalny punkt widzenia, bo jednak ja wolę wszystko krótko, zwięźle i na temat (czego nie zawsze widać po moich notkach, heheh) i po prostu boli mnie strata tych dwóch godzin na to, aby przełożona czytała nam nowości, które można by było wysłać emailem. Wkurza mnie też to, że “meetingi” wypadają nam w takich momentach, kiedy przychodzi największa ilość pracy i zamiast po prostu stawić jej od razu czoła, przychodzimy za dwie godziny na istny armagedon, na który nawet nie da się patrzeć. Domyślam się, że dla wielu osób spotkanie w trakcie najgorszych godzin pracy jest wybawieniem, bo jednak mogą złapać oddech przed tym biurowym potworem. Dla mnie jednak to jest męczarnia: i tak muszę pokonać tego demona, więc wolę mieć na to więcej czasu, a nie ryzykować robieniem nadgodzin.

Dlatego po cichutku słucham sobie, o czym mowa jest na spotkaniu, ale w tle robię swoje zadania. To jest naprawdę spory plus pracy zdalnej: i tak muszę mieć laptopa, aby wejść na wideokonferencję, więc mogę sobie od razu trochę popracować. Brzmię jak pracoholik, ale w gruncie rzeczy ja po prostu chcę wykonywać swoją pracę i kończyć o ustalonej porze. 😛

A Wy jakie macie zdanie o spotkaniach w pracy?

Mefisto

#454. Z życia urzędnika cz.15 Read More »

#412. Z życia urzędnika cz.13

Ostatnie dwa pandemiczne lata mocno zweryfikowały podejście urzędu do sposobu w jaki my, urzędnicy, pracujemy. Wszak okazało się, że nie tylko to jest możliwe, aby prawie wszyscy pracowali zdalnie (poza niewielkimi grupami, które fizycznie muszą być na miejscu, aby np. odebrać pocztę, czy coś wysłać, czy spotkać się z petentami). Ba – nawet się okazało, że może się to dziać na tyle sprawnie, aby zacząć zastanawiać się nad wprowadzeniem tego na dłuższą metę. Oczywiście dla chcących, a na szczęście mój dział jest jak najbardziej chcący.

Urzędowi spodobała się jednak inna rzecz, która idzie w parze z tym, że jego pracownicy pracują z własnych domów. Oszczędności. Wszak nie trzeba tyle płacić za prąd, nie trzeba tyle miejsc wynajmować (a można nawet nieużywaną przestrzeń w naszych biurach wynająć i mieć z tego zysk). No i urzędowi się nie dziwię, że szukają oszczędności, gdzie się da, skoro pandemia (oraz rząd ucinający fundusze) dały mu finansowo popalić.

Sam widzę też ekologiczny plus: mniej ludzi musi wędrować do pracy, więc zostawiamy po sobie mniejszy ślad węglowy. Łączy się z tym psychologiczny zysk: podróże do pracy męczą, bo swój wolny czas poświęcasz na niepotrzebną wędrówkę i emocjonalnie męczysz się z każdym palantem tudzież palantką, którzy mają gdzieś twoją potrzebę bezpiecznego dotarcia do pracy.

Pozostaje mi tylko liczyć na to, że nikt nie stwierdzi, aby wracać do przedpandemicznej normalności, skoro ten okres nauczył nas wielu przydatnych rzeczy.

Mefisto

#412. Z życia urzędnika cz.13 Read More »

#401. Aktualizacja życia do wersji 2.8

Dzień dobry wieczór!

Na samym początku chciałbym zaprosić Was do drogiego Celta, gdzie możecie przeczytać drugą część wywiadu ze mną. Drogi Celcie, było mi naprawdę bardzo miło! 🙂

Niedawno świętowałen kolejne urodziny (chociaż nie wiem, co tu świętować, kolejny rok minął, a ja nawet nie wiem, co się do końca z nim stało). Jako typowy gracz zaopatrzyłem się w multum gier, na które miałem chrapkę już od jakiegoś czasu. Między innymi dorwałem Divinity: Original Sin 2, Age of Empires II: Definitive Edition i Hades. Najbardziej cieszę się z Age of Empires II, bo to jednak gra mojej młodości i mam do niej spory sentyment. 😀 Plus moich urodzin jest na pewno taki, że data zbiega się z promocjami halloweenowymi. 😉

Przyznam, że to był (i wciąż jest) zwariowany rok. Niby dostarczył nam sporo wrażeń, ale nie chciałbym go powtarzać. Z miłą chęcią postawiłbym już kropkę przy roku 2021 i wszedł w 2022 z nadzieją, że będzie lepszy, a nie gorszy. Prawda jest niestety taka, że 2022 też będzie kolejnym emocjonalnym rollercoasterem, bo ekipa zapewniająca nam rozstrój psychiczny nie wymeldowała się jeszcze z życia publicznego. Staram się być jednak pozytywnej myśli, bo kiedy to wszystko się skończy, musimy mieć siłę odbudować świat dla przyszłych pokoleń.

Zgodnie z tradycją przyjrzę się mojej liście postanowień i zaktualizuję ją na przyszły rok. 😉

Nauka prowadzenia samochodu. Zdałem teorię, mam już ustalony termin na praktyczny. W tej kwestii wystarczy już chyba tylko trzymać kciuki, abym w przyszłym roku mógł tą pozycję wykreślić z tej listy.

Ukończenie studiów. Jestem na ostatnim roku licencjatu. Jest dobrze! Jeszcze kilka miesięcy temu martwiłem się, że oblałem drugi rok, ale jakimś magicznym cudem zdałem. 😀 Mam nadzieję, żę w tym roku uda mi się lepiej podejść do tematu i dokładniej przygotować do egzaminów. Albo liczyć na kolejny cud, że przetrwam. 😉

Dodawanie regularnie filmików. W tej kwestii na razie brak jakichkolwiek zmian – nie mam chwilowo na to czasu, ale mam nadzieję, że uda mi się to zmienić. 😉 Mam pewne plany, ale na ten moment są one awykonalne.

Regularnie pisać na blogu. W tej kwestii staram się bardzo mocno i chociaż bywało w moim życiu pod górkę, to jakoś trzymam się tej regularności. 😉

Zabrać Smoczyńskiego do Polski, aby zobaczył polską jesień i zimę. Wciąż czekamy na koniec pandemii i koniec emocjonalnego rollercoasteru, który serwują nam rządzący. Chociaż i moja matka sprawia, że nie śpieszy nam się do ojczyzny…

Zachomikować trochę zdrowia dla rodzinki. Staramy się, ale jeśli ludzie mają na siebie wywalone, to bywa ciężko. Właśnie przechodzimy grypę. 🤷‍♂️

Wspierać swoją rodzinkę, być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Póki co dajemy radę – jeszcze się nie pozabijaliśmy, więc jest dobrze. 😂

Na koniec chciałbym podziękować wszystkim za życzenia. Wszystkim, poza Całością, bo dalej się upiera, że moje urodziny to jakiś prank (też się tak czuję czasami!). 😉 Dzięki wielkie! 🙂 Widzimy się w grach!

Mefisto

#401. Aktualizacja życia do wersji 2.8 Read More »

#368. Z życia urzędnika cz.12

Kto pracował w urzędzie, ten wie, że to jest zupełnie inny świat. Czasem oznacza to bóle w mękach, jeśli chodzi o załatwienie czegoś, ale czasem oznacza, że człowiek nie jest tylko trybikiem w trzewiach urzędniczej mielarki. Jest też człowiekiem, żywą istotą pełną uczuć, kimś, kto “może się popsuć” i kogo trzeba wesprzeć.

Ostatni rok dla nikogo nie był łatwy. Siedzimy zamknięci w domach i liczymy dni do końca całego szaleństwa, a ono się nie kończy tylko ciągnie w nieskończoność. Nam też dał w kość i to w wielu aspektach: do tego stopnia, że musiałem pójść na przymusowy urlop na kilka miesięcy. Nie pisałem o tym, ale napiszę o tym teraz.

Praca jest dla mnie dużym priorytetem, ale gdy krzyżuje się ona ze zdrowiem któregokolwiek z nas to odchodzi na boczny tor. Ten czas wolny od pracy dał nam wiele możliwości, aby zmienić nasze podejście i ruszyć dalej. Taka chwila złapania oddechu, aby zrobić postanowienia i zacząć wdrażać je w życie. Wszak łatwiej je ciągnąć, kiedy sprawy już się w jakimś stopniu toczą.

Powrót do pracy powinien wiązać się dla mnie z formalnym spotkaniem w sprawie mojej nieobecności (polityką urzędu jest, aby nieobecności – nawet jeśli masz zwolnienie lekarskie – były omawiane na oficjalnych spotkaniach; oczywiście takie spotkania bardzo rzadko są przyjemne). Powinienem był takie mieć, ale moja szefowa (złota kobieta) stanęła na głowie, abym go nie miał, bo i tak mam się czym martwić, a “cały czas mamy pandemię, mam dziecko z autyzmem i chorującą Całość, a ja sam walczę z wewnętrznymi demonami” (jeśli można tak pieszczotliwie określić depresję). Jestem typem, który nie przepada za kontaktem fizycznym, ale w tamtym momencie miałem ochotę ją po prostu wyściskać.

Cały dział przywitał mnie po powrocie i wspiera w każdej możliwej sytuacji (bo nasz dział jest dynamiczny i potrafi się zmieniać każdego dnia). W takim momencie czujesz się jak człowiek w cywilizowanym świecie, a nie trybik martwej maszyny. W takich chwilach czuję, że jest dobro na świecie i nie warto się teraz poddawać.

Jestem naprawdę i dumny, i szczęśliwy, że pracuję w urzędzie z takimi wspaniałymi ludźmi.

Ten wpis nie ma większego sensu, ani głębszej puenty, ale chciałem po prostu o tym napisać, bo czasem warto napisać o czymś dobrym.

Mefisto

#368. Z życia urzędnika cz.12 Read More »

#346. Aktualizacja życia do wersji 2.7

Ostatni rok zleciał tak szybko, że tak szczerze to nie wiem kiedy licznik lat przesunął się o jeden do przodu. Wiadomo, że pandemia i tysiące innych katastrof, które wydarzyły się w roku 2020 przyśpieszyły czas do zawrotnych prędkości, a my wciąz sunęliśmy się w starym rytmie i nie potrafiliśmy się dopasować. Ja dalej tkwię mentalnie w marcu.

Dlatego kiedy nadszedł mój dzień urodzin to byłem trochę w szoku, bo czułem się niezręcznie, jak gdyby wszyscy zmówili się i postanowili obchodzić moje urodziny w zupełnie innym czasie. Jedynie Całość stwierdziła, że żartuję o tym, że mam urodziny. 😂

Nie chcę jednak skupiać się na negatywnych rzeczach, bo chociaż było ciężko to jednak były i wciąż są piękne chwile roku 2020, które może nie dzieją się na skalę globalną, ale dla naszego małego świata (tzn. mojej rodzinki) są w tej chwili wszystkim.

Zgodnie z tradycją przyjrzę się mojej liście postanowień z ostatniego roku i zaktualizuję ją na przyszły rok. 😉

Nauka prowadzenia samochodu. Niestety koronawirus to przerwał, ale byłem już od krok od egzaminu. Ostatnio skontaktowałem się z moim instruktorem jazdy i kiedy sytuacja z pandemią trochę się uspokoi to ruszymy znowu z lekcjami. 🙂

Ukończenie studiów. Ten punkt jeszcze przez jakiś czas tu zostanie, ale myślę, że może mi się to udać. Drugi moduł informatyki zdany z wyróżnieniem, a teraz walczę z drugim rokiem. 😉

Dodawanie regularnie filmików. Ten punkt zaniedbałem całkowicie. Trochę pomaga mi w tym chroniczny brak czasu z powodu studiów, ale na razie nic na to nie poradzę. Aczkolwiek zostawiam ten punkt tutaj, bo może za jakiś czas uda mi się do niego wrócić. 😉

Regularnie pisać na blogu. No to jeszcze mi jakoś wychodzi, chociaż zdarzyły się momenty, kiedy musiałem zrobić sobie krótką przerwę.

Zabrać Smoczyńskiego do Polski, aby zobaczył polską jesień i zimę. Z tym zdecydowanie poczekamy na koniec pandemii (i pewnie na koniec władania pewnej partii w Polsce, trochę strach mimo wszystko…).

Zachomikować trochę zdrowia dla rodzinki. Staram się jak mogę, ale często jest to zależne od innych. Z nie-pozdrowieniami dla wszystkich bezmaseczkowych cepów, które łażą po sklepach i kaszlą.

Postanowiłem dodać nowy punkt – ważny dla mnie, Całości i Smoczyńskiego. Wspierać swoją rodzinkę, być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. To nie jest coś, co chciałbym zacząć robić, bo już to robimy, ale chciałbym co roku podkreślać, jakie to ważne być w jednej drużynie, a nie przeciwko sobie. Bo razem jesteśmy niepokonani. 😉

Na sam koniec chciałbym podziękować wszystkim za życzenia. Dziękuję za pamięć (macie ją zdecydowanie lepszą ode mnie). Widzimy się w grach. 😉

Trzymajcie się ciepło. 🙂

Mefisto

#346. Aktualizacja życia do wersji 2.7 Read More »

Scroll to Top