wolnosc

#009. Balansując między dobrem a złem

Życie to trudna książka. Głównie przez ludzi, którzy, mimo iż nie są bohaterami mojego życia, próbują mi narzucić swoje zasady, wierząc, że to jedyna słuszna droga. Tłumaczenie tego moim dobrem niczego nie zmienia, bowiem dobro czyniome wbrew komuś nie jest dobrem. To tak jak przynieść jedzenie głodnym ludziom i wpychać je w nich, aż zwymiotują. Cel był dobry: nakarmić głodnych, ale wykonanie było zdecydowanie złe.

Jestem bohaterem w mojej książce o życiu, ja swoje życie przeżyję, nie ktoś inny, więc jeśli mam czegoś żałować to niech to będą moje durne decyzje, a nie cudze durne decyzje. Życie przeżyte na zasadach obcych ludzi, którzy udają miłych, nie będzie się liczyło. To nie życie, to ucieczka przed odpowiedzialnością za samego siebie i ułożenia swojej historii tak, by na końcu powiedzieć “warto było”.

Także “prostowanie mnie” na siłę nic nie da, bo ja nie jestem krzywy. Jestem po prostu prosty prostopadle do innych, wskazując swój kierunek w życiu, a dokładniej niebo: czyli ogrom możliwości, jaki stoi przede mną.

Kiedyś zapytano mnie, kim chce być, jak dorosnę. Nie wiedziałem wtedy, co powiedzieć. Dzisiaj powiedziałbym, że chciałbym być dobrą książką, która ma w sobie tyle wspomnień, ile potrzebuje naprawdę dobry człowiek.

IMG_20130219_125858

Mefisto

 

#009. Balansując między dobrem a złem Read More »

#007. Miejsca wspaniałe i ich mieszkańcy

Są takie miejsca na ziemi – miejsca wspaniałe – gdy których bramy raz przekroczysz, to nie chcesz już wracać. Takie miejsca wydają się domem od pierwszej chwili, gdy się do nich wejdzie i nie chce się wracać, bez względu na to, jak bardzo jest zimno i jak bardzo mokry pada deszcz. A czasem, gdy na błękitnym niebie zakwitnie słońce, ze swych kryjówek wychodzą mali przyjaciele, ciekawscy świata i nowych towarzyszy.

Powiem szczerze, że nie wiem, kogo bardziej ciągnie do siebie: ja do zwierząt, czy one do mnie, ale zawsze, bez względu na to, gdzie jestem, znajdzie się mała (bądź duża) istota, która podzieli moje zainteresowanie i przyjdzie się przywitać, czy też wbiec mi do plecaka i zrobić z niego namiot.

Od zawsze lubiłem zwierzęta, a one w jakiś sposób lubiły mnie. Czasem to lubienie ograniczało się do przyjrzenia się sobie i ucieczki w nieznane, jednak niektóre zwierzaki bardzo lubiły, kiedy poświęcałem im uwagę (nawet dwie wiewiórki pobiły się o to, której miałem robić zdjęcia). Widzę w nich dzikie piękno, czy to w truchtającym wesoło gołębiu (bądź człapiącej mewie), czy w takiej wiewiórce, która biega wkoło szukając celu. Nawet taki kot posiada w sobie coś nieznanego, chociaż jest to kociak z podwórka, który będąc małą, pulchną kluską z futra uciekał przed liścmi, które nagle spadły z drzewa.

Mam nadzieję, że zawsze będą parki, czy lasy, gdzie taka wesoła wiewiórka podbiegnie do mnie, zafuka przeuroczo z wrażenia i będzie biegać podekscytowana wkoło uważnie mnie obserwując. Nawiązanie kontaktu z taką małą istotką podbudowuje, bowiem ona daje ci wszystko, co ma: zaufanie. I chociaż jest to piękne to jednocześnie jest to boleśnie smutne, bowiem zaufanie dane mi może też być dane osobie, która nie będzie się zachwycać, ale skrzywdzi niewinne zwierzę dla swojej uciechy.

Ktoś mądry powiedział, że będąc dobrym dla zwierząt, potrafimy być dobrzy dla ludzi. Wierzę, że zwierzęta uczą nas cierpliwości, ponieważ musimy wytężyć się, by porozumieć się z kimś, kto nie do końca rozumie naszych zwyczajów, wypowiedzianych słów, czy gestów (wszak podniesienie ręki dla wielu zwierząt może oznaczać uderzenie).

Będę dalej poznawał świat i jego małych (i dużych) mieszkańców, bowiem bez tych małych stworzonek byłoby w sercu pusto i nudno.

Mefisto

#007. Miejsca wspaniałe i ich mieszkańcy Read More »

#004. Wycieczka

Wiem, że ta notka miała być o czymś innym, ale czasem tak po prostu odrywam się od rzeczywistości i wędruję tam, gdzie czas płynie powoli, a nawet zatrzymuje się i pozwala mi się cieszyć tą dłużącą się chwilą.

W tym miejscu nie ma za wiele ludzi, a jeśli są to ich interakcja ze mną ogranicza się do zwykłego “dzień dobry” i szczerego uśmiechu. Czy więcej trzeba do szczęścia? Tak, trzeba jezcze pięknego widoku.

Szkoda, że aparat, mimo wszystko, nie oddaje widoku tak dobrze, jak widzi to oko.

Mefisto

#004. Wycieczka Read More »

#002. Buntownik z powołania

Kolejna notka miała być o tym, dlaczego taką nazwę wybrałem, zatem zabieram się do pisania. Jak pewnie niektórzy się domyślają, że nazwa jest taka, bo jestem buntownikiem. Szczerze mówiąc to poprawna odpowiedź. Jednakże problem pojawia się w kwestii, co to znaczy być buntownikiem.

Dla mnie bycie buntownikiem oznacza zmianę. Chcę być takim czynnikiem zmieniającym może nie świat, ale najbliższą mi okolicę, na którą ja mam wpływ, a która wpływa na mnie. Czy będzie to ulica, na której mieszkam, sklepy, które odwiedzam, czy chociażby moje miejsce pracy. Zmiana jest dobrą rzeczą, jeśli jest przemyślania, więc nie rzucam zmianami na prawo i lewo. Każdą sytuację staram się zbadać i przemyśleć. W końcu życie nie jest tylko białe i czarne, świat nie opiera się na zasadzie “działa – nie działa”. Pomiędzy wszystkim da się naliczyć tyle odcieniów szarości, że można by spokojnie o tym książkę napisać.

Nie buntuję się przeciwko “systemowi”. Rozumiem jego działanie i przestrzegam (większość) reguł. Mam pracę, którą wciąż lubię, płacę podatki, mam konto bankowe i nałogowo wydaję pieniądze (na rachunki). Jednakże system zawiera wiele dziur i niedociągnięć, przez co dosyć często nie spełnia wymagań społeczeństwa. Dlatego też staram się to zmieniać małymi kroczkami. Buntuję się przeciwko tym niedoskonałościom, starając się coś zmienić. Chociaż jestem optymistą, cele obieram sobie realne do spełnienia. Czyli nie idę naprawiać świata, bo nie jest to możliwe dla jednej osoby. Och, ale gdyby tylko było mnie więcej…

Moim “buntem” wywalczyłem chociażby nową lampę na ulicy, gdzie zabić się szło o sam mrok, który otaczał wszystko wokół oraz redukcję niepotrzebnego zużycia papieru w mojej pracy z 26.000 do 3.000 kartek rocznie. Nie są to wielkie rzeczy, ale są to małe dowody na to, że nawet jednostka potrafi, jeśli ma jakiś cel. A ja mam ich od groma sporo.

Myślę, że kwestia buntu jest dosyć rozbudowana, by napisać o nim esej, a do tego to mnie póki co nie ciągnie. Dlatego zostawię to tutaj w takiej formie, jak jest. To będzie taka rzeźba, która nabierze kształtu z czasem, ilekroć do niej usiądę i coś nowego wydłubię. A kiedy i jak wydłubię to będzie już kwestią tego, ile weny od losu dostanę, by coś w mojej rzeźbie dłubać.

A póki co zadowolcie się zdjęciem zbuntowanego Gromita.

20130802_144012
Zdjęcie upamiętniające bunt Gromita przeciwko spóźniającym się autobusom, “coś trzeba z tym zrobić”, 2 sierpnia 2013

Następną notkę poświęcę już sprawom komputerowym, bo mnie już swędzi na myśl o pisaniu o tym.

Mefisto

#002. Buntownik z powołania Read More »

#000. Dzień dobry wieczór.

Jakoś trzeba to zacząć…

Aby być całkowicie szczery, nie jestem dobry w rozpoczęciach i zawsze improwizuję. Zawsze, ale to zawsze, kiedy mam jakiś plan, w tym najważniejszym, najistotniejszym momencie w głowie pojawia się pustka, jak gdyby jednym uchem wleciał wiatr, a drugim wyfrunął, wyciągając za sobą całą zawartość mojej półpustej czaszki (półpustej, bo trochę powietrza jednak tam zostaje).

Nie umiem chyba inaczej, więc po prostu piszę tę notkę tak od serca,  na czysto. Jestem po raz kolejny w życiu pustą stroną, którą chcę zapełnić dobrymi wspomnieniami. Tym razem jednak nie jestem pustą stroną, ponieważ znowu mi nie wyszło i chcę zacząć wszystko od początku. Zaczynam nową przygodę, więc w tej książce zwanej “ja” przewracam kartkę na następną stronę i zaczynam pisać. A raczej bazgrać jak kura pazurem, bo jak już wspomniałem, gdzieś mi ten plan uciekł jednym uchem i szamoczę się w konwulsjach szukajac sensu.

Skoro już doszedłem tak daleko to napiszę od razu po co mi blog. Otóż mam taką małą potrzebę, a raczej niewielkie pragnienie pisać i dzielić się tym, co lubię. Mam w zamyśle robić recenzję tego, co moje oczy zobaczą, co przeczytam, w co zagram, jakie miejsca odwiedzę i jakie jedzenie zjem. Jednym słowem będę recenzentem życia. Wiem, że ciężko słowami oddać to, co w duszy gra, ale podejmę się tego wyzwania. Po prostu czuję, że to jest to, co chciałbym zrobić. Taki na swój sposób pamiętnik.

Myślę, że pierwszą wydaną opinią będzie opinia o mnie samym, abyście mogli mnie trochę lepiej poznać.

Mefisto

#000. Dzień dobry wieczór. Read More »

Scroll to Top