computer

#511. Fruitbus

Fruitbus to gra wydana w październiku 2024 przez Krillbite Studio. Jest to bardzo uroczy i relaksujący tytuł, w którym wcielamy się we wnuka/wnuczkę właścicielki Fruitbusa i powoli przemierzamy trzy różne wyspy, aby rozwiązywać problemy ich mieszkańców i ostatecznie zaprosić ich na ucztę pożegnalną dla naszej babci. Pozwólcie, że przybliżę Wam tę historię bardziej szczegółowo.

Gra zaczyna się od poznania naszej babci (Grandma) za jej życia, kiedy my byliśmy jeszcze małym misiem. Przechodzimy prosty, ale przyjemny samouczek, który kieruje nas, jak przygotować sałatkę we wspomnianym wyżej owocowym busie (Fruit Bus). Wpierw jednak musimy zebrać składniki: rosną one praktycznie wszędzie, więc nie jest to problem (czasem jednak trzeba się najeździć zanim znajdzie się odpowiedni owoc lub warzywo, a niekiedy trzeba wykonać pewne zadanie, aby odblokować ukryte skarby natury).

Nasze następne spotkanie z owocowym busem jest już dużo później i odbywa się na wysypisku śmieci. Bus ma pójść na części, jednak udaje się nam go odzyskać i przywrócić do dawnej świetności. Wraz z nim i urną z prochami naszej babci wyruszamy na pierwszę wyspę – Banamas – aby zaprosić jej dawnych przyjaciół na pożegnalną ucztę dla naszej zmarłej mentorki. Odbywa się to oczywiście poprzez wykonanie serii zadań (głównie polegających na przygotowaniu sałatek, napoi oraz smażonych lub wypiekanych potraw, ale niekiedy i na poszukiwaniu zaginionych przedmiotów).

Im dalej jednak z fabułą zajedziemy, tym więcej rzeczy możemy przygotować. Zaczynamy od najprostszych w przygotowaniu sałatek, a kiedy kupimy blender, możemy robić też soki. Wraz z kupnem piekarnika i odpowiednich naczyń, możemy smażyć, gotować, a nawet piec chleby. Oczywiście ten kulinarny postęp jest potrzebny, aby móc dotrzeć na finału tego tytułu, czyli pożegnalnej uczty.

Oczywiście ta gra stawia przede wszystkim na relaks, więc nie mamy żadnych limitów czasowych, jeśli chodzi o wykonywanie zadań albo też serwowanie danych pyszności. Nikt też nie obraża się, jeśli nie jesteś w stanie zaserwować danego posiłku, bo brakuje nam danego składnika lub zwyczajnie nie mamy ochoty już czegokolwiek przygotowywać. Naszym ostatecznym zadaniem jest zorganizowanie pożegnalnej uczty dla babci, ale mamy na to tyle czasu, ile będzie nam to potrzebne.

Fruitbus to bardzo przyjemny i spokojny tytuł, który dał mi wspaniałą historię do przeżycia i długie godziny relaksującej gry. Opowieść i wspomnienia o przebojowej babci, która nawet pośmiertnie potrafiła nauczyć wszystkich dookoła najważniejszych aspektów życia i zrobić niemałe, ale pozytywne zamieszanie, było niesamowitym elementem nadającym duszy temu tytułowi. Chociaż niektóre aspekty wydawały się zakręcone, z biegiem całej tej opowieści zaczynały mieć sporo sensu i niejednokrotnie doprowadziły mnie do wzruszenia.

Oczywiście tytuł ten polecam z całego serca – jest to piękna historia przedstawiona w naprawdę niesamowity sposób.

Mefisto

#511. Fruitbus Read More »

#182. Do trzech razy sztuka

Zacznijmy od tego, że zawaliłem po całości. Spaliłem zasilacz. 🙁 Niestety w wyniku przeprowadzki poluzował się jeden z kabli na zasilaczu. Dwa razy padł mi komputer i zamiast pójść po rozum do głowy, aby sprawdzić, czy w bebechach wszystko w porządku, to ja, nie mając sił ani czasu, zignorowałem to. Trzecie przepięcie było dla zasilacza śmiertelne.

Na szczęście zasilacz ochronił pozostałe komponenty, więc straty ograniczyły się tylko do niego. Pamiętajcie: dobry zasilacz jest podstawą komputera. Gdyby nie on to płakałbym teraz szukając części do nowego komputera. Chociaż nie powiem, że trochę się zawiodłem, bo kupiłem bezpośrednio od producenta i przyszło coś z brakującymi elementami, a do tego już wcześniej otwarte… Zasilacz kupiłem gdzie indziej (z tej samej serii, ale mocniejszy i za mniejszą cenę), a ten oddaję do producenta.

Jakby tego było mało to mamy półpaśca. Potem wróciło mi zapalenie migdałków, a najgorsze jest to, że Smoczyński się zaraził. Tyle dobrego, że w nowej przychodni dano nam obojgu antybiotyk, bo byłoby z nami kiepsko.

Pomimo zdrowotnych przebojów lataliśmy jeszcze z naszym znajomym, którego dziwna i ciężka sytuacja mało co nie pozbawiła domu. Otóż mieszka on na mieszkaniu socjalnym i z powodu przekrętów eks pracodawcy stracił czasowo możliwość do zasiłków, przez co wpadł w długi. Ostatnio dostał list z ultimatum: albo spłaci dług natychmiast, albo go wywalą. Połówka zorganizowała spotkanie między nami, poszliśmy do centrum pomocy, gdzie udało mi się załatwić mu spotkanie z prawnikiem. Przy okazji zadzwoniłem do zarządców, wyłuszczyłem sprawę, poinformowałem ich, że znajomy chce ten dług spłacić, ale nie da rady od razu. Zostałem przełączony do biura z zasiłkami i tam udało mi się ugrać możliwość uzyskania pieniędzy na spłatę części długu (może nawet większej części). Czekamy potulnie na odpowiedź, czy się udało, czy się nie udało, czy trzeba coś dosłać. Przy okazji dowiedziałem się, że zarządca mieszkania chce się dogadywać, więc jest dobrze. 🙂 Ale mimo wszystko trzymajcie kciuki, aby cała reszta problemów również się rozwiązała!

Ze spraw blogowych: postanowiłem zrobić jakąś małą lub dużą serię o Anglii, mieszkaniu tutaj, zaletach, wadach, ich sposobie życia, itd. Jeszcze pomyślę nad formą, ale postanowiłem, że ta seria będzie pojawiać się w trzecią środę miesiąca razem ze swego rodzaju opowiadaniem, które miało się tu pojawić już chyba z rok temu. 😛 Opowiadanie też się pojawi! I to już w kwietniu. :>

Przy okazji postanowiłem posortować trochę te wszystkie serie, bo robi się ich sporo. Przede wszystkim zamierzam wywalić stamtąd Kącik Podróżniczy i zrobić mu osobne menu o szacownej nazwie Podróże (aby nie było za długie :P), bo chcę dodać miejsca (miasta), w których byłem i konkretne punkty naszych małych wypraw. Wszystkie opublikowane notki z kącika będą miały też screenshoty z mapkami google i linkiem do mapy (niestety miniaturki od googla się wykrzaczyły i tyle było z nich pożytku), bo dostałem kilka pytań, gdzie one dokładnie są. 🙂

Co do podróży to ostatnio znaleźliśmy miejsce, gdzie jest masa bażantów. 😀 Kilka razy przejeżdżaliśmy i siedziały na płotach, stały na ulicy albo grały w golfa na pobliskim polu golfowym… Notka o tym miejscu już się pisze i niebawem będzie na blogu. 🙂

Biorę się też mniej lub bardziej za grę paragrafową, a właściwie za szkice postaci i lokacji. Trochę fabuły już napisałem, teraz pora pobawić się w tworzenie klimatu. Powoli też przymierzam się do reaktywacji mojej strony, gdzie skupię moje bazgroły i wszystko inne, co można podpiąć pod “nudziło mi się i tak wyszło”.

Byłem też na spotkaniu w sprawie apprenticeshipu i strasznie byłem zachęcany do pójścia do IT. Ja wiem, że może i bym się nadawał, ale ja nie mam ochoty ogarniać tego burdelu. Jestem typem osoby, co wróci się, aby szyszkę na drodze poprawić, a co dopiero by się działo, gdybym miał ten serwer rozpaczy naprawiać. 😀 Aczkolwiek reszta spotkania przebiegła w miarę pomyślnie i myślę, że dam radę. Jeszcze tylko formalności i zostanę studentem! Mój cel: zostać magistrem w piciu herbaty. 😀

Jeśli chodzi o świat gier to właśnie dowiedziałem się, że twórcy potwierdzili Monster Prom 2 i będzie on o letnim obozie naszych potworzastych. Jeżeli widzicie za oknem jakieś dziwne światła to właśnie mi się oczy z radości świecą. 😀 Mogę w tej chwili oficjalnie wywalić mózg do śmietnika, bo jestem bardziej jak pewien, że do niczego mi się już nie przyda.

Połówka była też dla mnie dobra i na mojego doła kupiła mi season pass do Assassin’s Creed Odyssey (i przy okazji Assassin’s Creed III Remastered), Sekiro: Shadows Die Twice i Dishonored 2 + Death of the Outsider. 🙂 Jak tylko skończę nieszczęsnego Dragon Age’a (bo wiecie: miałem się skupić na misjach głównych i już od miesiąca robię poboczne) to biorę się za Sekiro. 🙂 No i będzie Minecraft, bo się stęskniłem! Może nawet coś nagram. Może będzie to opowieść o wybuchających lamach? 😀

GOG ostatnio oświadczył, że dodali Warcrafta I i II! Super! Zawsze chciałem mieć te tytuły w swojej kolekcji! I teraz wychodzi, że mam kolejną serię gier do przejścia… :> Szkoda tylko, że czasu tak mało…

Ostatnio też, przeglądając internet, natrafiłem na to. To gra, a dokładniej symulator randek ze sprzętami domowymi. Monster Prom widać wysoko umieścił poprzeczkę, że twórcy wpadają na takie pomysły… 😛 Chociaż z drugiej strony rozumiem, bo ja sam romansuję z lodówką, kiedy nikt nie patrzy…

Napisałbym jeszcze o kilku rzeczach, ale czuję się na tyle kiepsko, że nie jestem w stanie ubrać je w słowa i wychodzi mi jakiś bełkot. :< Jeszcze jest to całe zamieszanie z Brexitem i zamiast cieszyć się pogodą to zajmuję się udowadnianiem, że mieszkaliśmy tu od conajmniej 5 lat… Swoją drogą ten Brexit im nie wychodzi. Tak jakby wyjść chcieli przez obrotowe drzwi i nie potrafili.

Na sam koniec chciałbym podziękować Starej Pannie za jej bardzo miły wpis, który podniósł mnie na duchu ostatnio. Dziękuję. 🙂

To teraz wracam do chorowania!

Mefisto

#182. Do trzech razy sztuka Read More »

#091. Nowy

Na specjalną prośbę pewnego ktosia, wracam do wywodów na temat komputerów. A dokładniej następcy Niezniszczalnego Blaszaka – coś, co dźwiga ciężary moich gier, rysunków i innych cudacznych pomysłów. Powiem szczerze, że nowe rzeczy cieszą. Otwieranie coraz to kolejnych pudełek z komponentami do nowego zabijacza czasu jest jak budowanie statku. Nie wiesz, ile nowych lądów na nim odkryjesz, ale w sercu jest to przeczucie, że będzie to świetna zabawa.

Mój nowy komputer, który nazywa się Nowy, spełnia moje wymagania. Ma już dwa lata i nie widać na nim postępującego czasu – wszystko wciąż działa z wielką precyzyjnością i wciąż mam trudności z wykorzystaniem w stu procentach jego możliwości. Granie na nim to czysta przyjemność: płynnie, ładnie i komfortowo.

Karta graficzna działa naprawdę cicho (“wyje” tylko przy dużym obciążeniu). Jest też bardzo ciężka i ledwo zmieściła się w obudowie (chociaż i ta jest spora). Chłodzona jest przez 3 wiatraki, które na ogół są wyłączone (tzw. tryb silent), a karta korzysta w tym czasie z chłodzenia pasywnego. Niemniej jednak nie przegrzewa się (nawet latem) i zawsze mogę grać w gry na pełnych detalach, rozkoszując się bajecznymi widokami.

Procesor, jako mózg komputera, spisuje się świetnie. Osiem rdzeni, dzielnie przetwarzających moje bezeceństwa na szereg zer i jedynek – czyli mówiąc prościej na język, który komputer rozumie. Procesor sprawdza się zarówno do gier, a i nie jest najgorszy do przerabiania filmów, czy nagrywania growych przebojów mojego autorstwa.

Dla procesora osiem gigabajtów pamięci jest w sam raz i tyle też włożyłem w jego trzewia. Chociaż jestem aktywnym graczem i raz za razem testuję zdolności mojej maszyny, jeszcze nie udało mi się wykorzystać całych ośmiu gigabajtów. Wszystkie komponenty po prostu za dobrze ze sobą działają, co oczywiście cieszy mnie niezmiernie.

Jedyny element, który mnie spowalnia to dysk. Poprzedni dysk poinformował mnie o swojej powolnej śmierci, więc tymczasowo zastąpiłem go dyskiem z laptopa, który szybki nie jest. Nie ma to jednak większego wpływu na odczuwanie płynności danej gry – na ogół trochę dłużej zajmuje załadowanie zapisu czy lokacji. Mam jednak w planach wymianę dysku na dysk SSD – tylko jeszcze nie wiem kiedy.

Chociaż Nowy jest bardzo wydajny, to pierwsze dni z nim były dziwne. Niezniszczalny odszedł na emeryturę, a na jego miejscu pojawiło się coś nowego, co niosło inny poziom rozrywki za sobą. Stary blaszak stanął obok i obserwował jak nowe pokolenie zajmuje jego miejsce. Wysokie detale i płynność gry to cechy Nowego, podczas gdy Niezniszczalny miał w sobie ten niezłomny upór, aby dać sobie radę z czymś, co zdawało się być ponad jego siły.

I Nowy, i Niezniszczalny zostali stworzeni do innych rzeczy, ale mieli jeden wspólny cel, do którego dążyli i dążą na swój unikalny sposób. Przez tą unikalność cenię ich obojgu, bo dzięki nim poznałem wiele ciekawych historii ze świata gier i jeszcze wiele innych czeka na mnie, kusząc tajemnicami, którę muszę poznać. A mój metalowy statek niesie mnie w ich stronę, dając pokaz swoich zdolności…

Mefisto

#091. Nowy Read More »

Scroll to Top