December 2018

#163. 2019

Kiedyś zaczepiła mnie kobieta w aucie, czerwonym aucie (co jest absolutnie nieważne). Chciała, abym pomógł jej zaparkować. No to wspólnym wysiłkiem wsunęliśmy bolid między dwa samochody. I kiedy wyciągnąłem rękę, aby pokazać, że stoi już idealnie i może się zatrzymać, ta cofnęła jeszcze kawałek blokując przy tym jedno z aut. Po tym wysiadła, podziękowała i udała się w swoją stronę. I zrozumiałem, że na tym polega życie: nieważne, ile się staracie – i tak coś może przesunąć się kawałek dalej. Malutki, maciupeńki kawałek, który zrujnuje idealny porządek wszechświata. Nie chodzi o to, aby tego uniknąć, ale aby na to się przygotować.

Patrząc na rok 2018, mam wrażenie, że jest on pełen takich źle zaparkowanych aut. Właściwie to powinienem napisać, że w przypadku mojej rodzinki to nasypało pojazdami: walcami, czołgami, a nawet i statkami kosmicznymi. Podejrzewam, że nawet gdzieś tam w tle przemknęło akwarium na kółkach – serio. Ni cholerę człowiek by się spodziewał. Ale stało się i trzeba iść dalej.

Dlatego mam nadzieję, że 2019 wprowadzi jakąś blokadę na sypanie pojazdami i droga życia zrobi się przejezdna na tyle, aby podreperować zszargane nerwy. Może trochę zbyt metaforycznie piszę, ale ostatni rok był dla mnie jak z powieści fantasy. I nawet smoki w niej były! Szkoda tylko, że nie było mi dane uciąć łba hydrze głupoty. Kto wie – może ocaliłbym w końcu ten świat!

Skoro już tylko kilka chwil dzieli nas od 2019 to chcę każdemu życzyć wytrwałości w swoich postanowieniach – nieważne, czy noworocznych, czy takich już ogólnych na całe życie. Dodajcie do tego zdrową ilość upartości, aby przeciwstawić się tym, którzy będą wam chcieli kłody pod nogi kłaść. Gdybym był dżinem to zapewniłbym każdemu jedno życzenie, ale że moje zdolności są organiczone to mam jedynie nadzieję, że to, co sobie zażyczycie, się spełni.

Niech ten rok będzie rokiem wielkich zmian! Tych dobrych! Udanego Nowego Roku!

Workspace 1_2018_12_28_05
Screen sponsorowany przez Połówkę “ale ja dobrze jeżdżę”! 😀

Mefisto

#163. 2019 Read More »

#162. Złote mądrości Połówki cz.2

Skoro poprzednia notka przyjęła się z takim entuzjazmem, to mam nadzieję, że i ta przypadnie wam do gustu. 🙂

Pomagałem Połówce konfigurować program WINE, a dokładniej dodać pewne biblioteki. Połówka oznajmiła mi w końcu, że pliki zaczęły się powtarzać… po czym dodała, że w inny sposób, bo inaczej się nazywają. Potem kazałem jej WINE uaktualnić (bo wersję miała jeszcze z czasów, kiedy Linuksiarze latali do pracy na pterodaktylach). Potem się kłóciła, że nie ma nowszej wersji, a to tylko przez to, że nie zrobiła aktualizacji. Na sam koniec wyszło, że pomyliły się jej komputery (a program był pod konkretny komputer i dlatego nie działało). Zabić to za mało!

Inna historia: gram w sobie grę i Połówka do mnie: o, jakiś dzik ci tam biegnie. Cóż, najspokojniej jak w tamtym momencie mogłem, odpowiedziałem, że to Meduza, a nie dzik. Żeby ta Meduza wyglądała chociaż na dzika albo, nie wiem, chrumkała, to bym zrozumiał…

39540_20180909110019_1
Chrum chrum…

Dzik jak malowany…

Połówka dowiedziała się o tym, że Netflix zrobi swoją adaptację Wiedźmina. Oczywiście o Wiedźminie słyszała jedynie w kontekście dysputy między CD Project a Sapkowskim. I co Połówka wydedukowała? Że Netflix zrobi serial o śpięciu CD Project z Sapkowskim. No aż tak chyba się jeszcze nie pokłócili, aby robiono o tym serial… 😀

Jakby było mało to chwilę potem podeszła do mnie z pytaniem czy to aby na pewno Sapkowski pierwszy napisał Wiedźmina… Później tłumaczyła, że “Sapkowski” brzmi jak tytuł jakiejś książki, a w międzyczasie dodała, że równie dobrze Wiedźmin mógłby napisać Sapkowskiego. 😀

Połówka zapytała się mnie, co jeśli ktoś popełni przestępstwo i chcą mu założyć opaskę na nogę (taką z GPS), a ten ktoś nie ma nóg. Odpowiedziałem, że pewnie mają jakieś inne np. na ręce. Kolejne pytanie było “a co jeśli nie ma rąk?”. Ciężko było mi nie odpowiedzieć: “to jak on kurna popełnił to przęstępstwo”. 😀

Dosyć niedawno Smoczyński znalazł sobie zabawę w postaci lizania ściany. Prosimy, grozimy, nic nie działa. W końcu Połówka wpadła na pomysł, aby poszukać powodu, dlaczego syn nas znalazł sobie takie zajęcie. Jak takie szukanie powodu wygląda. Na przykład można polizać ścianę. Już wiadomo po kim Smoczyński to ma…

Połówka zwierzyła mi się ostatnio, że przez to, że Smoczyńskiemu zaczęły masowo rosnąć zęby to ona odruchowo liczy zęby. I to nie tylko te, które wyrosły naszemu synowi. 😀

Obiecałem Połówce, że wrzucę to, aby nie było, że w naszej rodzinie tylko ona jedna szalona.

Widząc takie coś, powiedziałem, że “patrz jak się ze świętami śpieszą”, a po chwili dodałem “po co ktoś wiesza bombki na linii wysokiego napięcia”. Połówka prawie umarła ze śmiechu. 😀

I tym wesołym akcentem kończę ten wpis. Jak nazbierają się nowe “smaczki”, na pewno je opublikuję. 🙂

Mefisto

#162. Złote mądrości Połówki cz.2 Read More »

#161. Wesołych!

Myślałem i myślałem, wymyśliłem i na koniec zapomniałem, co chciałem napisać. A nawet fajnie mi się w głowie to ułożyło…

Skoro mamy taki wyjątkowy czas – i to bez znaczenia, czy jest to z powodów religijnych, komercyjnych, czy z radości z okazji dni wolnych od pracy – chciałbym wszystkim złożyć serdeczne życzenia. Przede wszystkim spokoju w życiu i masy zdrowia, radości, bliskich u waszego boku, sukcesów na każdym kroku. Żeby nic was w życiu nie potargało!

Nie jestem typem od dobrych życzeń, ale mam nadzieję, że komuś się one przydadzą (info dla niezadowolonych: reklamacji nie przyjmuję). 😉 Wykorzystacje wolne chwile na odpoczynek. Ja i moja szalonka rodzinka właśnie to planujemy robić. W końcu czeka nas kolejny szalony rok pełen wyzwań i niesamowitych wrażeń. Do tego trzeba mieć sił!

A jeśli kogoś ciekawi historia świąt to zapraszam tutaj, gdzie można poczytać, kto pierwszy miał urodziny w grudniu. 😉

IMG_20181224_173013

Mefisto

#161. Wesołych! Read More »

#160. Thief (2014)

20180217013256_1

Thief z 2014 to ciekawa i absorbująca gra stworzona przez Eidos Montreal i wydana przez Square Enix. Chociaż pozostałych trzech części nie przeszedłem, to z nieukrywaną radością postanowiłem przysiąść do tej, rzekłoby się, najnowszej. Oto historia niesamowitego złodzieja Garretta.

Główny bohater to opanowany, poświęcony swej profesji włamywacz i złodziej. Z godną podziwu pasją wykonuje swój fach, podejmując się coraz to nowszych wyzwań. Chociaż mimika jego twarzy w połączeniu z bladością i upiornością – z niewiadomych przyczyn – potrafiła mnie rozśmieszyć, to Garrett jest dosyć intrygującą postacią. Cóż się dziwić, skoro jego wygląd twórcy opierali na wyglądzie Johnny’ego Deppa?

20180217002757_1

Nasza przygoda zaczyna się w czyimś domu. Nie wiadomo, czy to jakiś szlachcić, kupiec, czy bogatszy mieszkaniec, ale wiadomo, że jest kompletnie pijany. My, jak przystało na złodzieja, ochoczo uwalniamy upitego jegomościa od nadmiaru dóbr.

Nasze pierwsze kradzieże mają nam za zadanie uświadomić, jak przyjdzie nam kraść w tej grze. Choć brzmi to zabawnie, to jednak sposobów na okradanie jest wiele. Kradzież kieszonkowa, włamanie, sejfy ukryte za obrazami, otwieranie zamkniętych zamków w skrzyniach… Co tylko (złodziejska) dusza zamarzy.

20180217005312_1
Strzeliła focha, bo nie dałem jej zabijać jak leci…

Oczywiście nie może być różowo. Po drodze przypałętuje się do nas nasza znajoma, Erin, od której czuć wręcz kłopoty. Od niej dowiadujemy się o możliwości okradnięcia Barona, czyli obecnego władcy miasta nazywającego się oryginalnie The City. Oczywiście nasza koleżanka robi wszystko po swojemu: zabija strażnika, więc Garrett zabiera jej broń – Pazur (Claw) – o którą biją się dosłownie nad głową naszego Barona. Ten z kolei w tym czasie używa pradawnej magii zawartej w kawałkach Prastarego Kamienia (Primal Stone), aby “wprowadzić miasto w okres industrializacji”.

Niestety coś idzie nie tak i Erin dosłownie wpada do nich i lewituje nad skupiskiem magii. Garrett, używając skradzionego Pazura, ratuje się zahaczając o nogę generała (dokładniej: Thief Taker General).

20180217014711_1

Budzimy się w dziwnym wozie ciągniętym przez dwóch biedaków. Wóz zostaje zatrzymany przez strażników, dochodzi do potyczki, a my w międzyczasie uciekamy. Kontaktujemy się z Królową Biedaków (Queen of Beggars), która w enigmatyczny sposób opowiada nam o tym, że przespaliśmy cały rok.

20180217025503_1

Od tego momentu zaczynają się nasze kontrakty na kradzieże oraz nasza powolna droga do dowiedzenia się, co się wydarzyło z nami i z naszą przyjaciółką. Nie tylko mamy na głowie straż, rewolucję, pradawne moce, ale też i potrzebę okradnia. Chociaż muszę przyznać, że to było niekiedy pokazane w formie osiągania nieosiągalnego niż samego złodziejstwa.

20180217020123_1
“Jakiś wyrośnięty ten szczur…”

W mojej opinii gra jest świetnie wykonana pod względem możliwości skradania się i rozwiązywania problemów bezkonfliktowo, chociaż walka jest możliwa. Mi jednak do gustu przypadło ogłuszanie przeciwników i ciąganie ich za sobą. Dopiero pod koniec zauważyłem, że wciskałem zły przycisk i targałem ze sobą nieprzytomnego strażnika, najczęściej na oczach jego kolegi. Nic tylko brakowało krzyknąć: “pożyczam na sekundkę”.

Fizyka gry pozwoliła mi również spadać przeciwnikom na głowy, bo źle oceniłem odległość do skoku. Cóż, można by rzec, że sypałem im się na głowy!

Walka jest utrudniona, bo jesteśmy zwinnym złodziejem, który unika potyczek. Mimo tego możemy spokojnie walczyć przy użyciu Pazura, robiąc uniki, czy biegając jak nienormalni wokół przeciwnika, czekając na moment do ataku (moja ulubiona metoda walki w grach). Do użytku mamy też składany łuk, a do niego wiele rodzajów strzał: wodne, płonące, ostre, nieostre (do wciskania przycisków), z zaczepioną liną. Mi najbardziej do gustu przypadły płonące strzały w połączeniu z plamami oleju oraz wodne strzały do gaszenia pochodni (tudzież przywalania nimi w przypadkowych przechodniów).

Otoczenie pozwala nam jednak uniknąć konfliktów i zamiast walczyć można na przykład wspiąć się na dach i uciec przez wzrokiem agresywnych postaci. Odwracanie uwagi jest również wskazane, tak długo, jak długo nie ciskacie przedmiotem w przeciwnika. Do dziś zastanawiam się, jak mi się to (za niemal każdym razem) udawało.

Uroku całej gry dodaje grafika utrzymywana w steampunkowym klimacie. Chociaż gra wydaje się nieco wyblakła, to jest pięknie wykonana, a to tylko uzupełnia nasze odczucia.

20180217025708_1
Garrett kompletnie nie wiedział, w jaki sposób zaprosić Oriona na randkę… 😀
20180217014731_1
I ta bezbłędna mina Garretta “no już po prostu się zamknij i wypij tą cholerną herbatę” 😀

Jedynie dziwna mimika twarzy Garretta w pewnych momentach, zamiast trzymać w napięciu, rozbawiała do rozpuku.

Także nasi strażnicy mieli problem ze spaniem na krzesłach.

W mojej opinii gra jest warta przejścia. Chociaż co chwilę coś mi nie wychodziło, przez co zamiast skradać się, wbiegałem jak dziki na szkło i ściągałem na siebie kilku strażników, to jednak bawiłem się przednio. Fabuła nie jest może najwyższych lotów, bo zostawia wiele niedopowiedzeń, ale jednak da się z niej złożyć jedną całość. Dzięki temu tytułowi poczułem się zachęcony, aby zakupić pozostałe trzy części i oddać się następnym (a może raczej wcześniejszym) opowieściom i wyzwaniom, które za sobą niosą.

Mefisto

#160. Thief (2014) Read More »

#159. Koczownik

Zacznę od tego, że trafia mnie już szlag z właścicielami mieszkań w Anglii. Postanowił sprzedać dom, więc dostaliśmy wypowiedzenie. Arghh! Nie powiem, co i gdzie mu życzę, bo jednak chciałbym, aby ten blog został kulturalnym miejscem.

Tyle dobrego, że nie chciało nam się rozpakowywać do końca, więc część rzeczy jest już spakowana. Ale tak szczerze to nie widzę sensu wydawać blisko trzy tysiące funtów (nie licząc kosztu przewozu rzeczy), aby za kilka miesięcy znowu wylecieć, bo ceny mieszkań lecą w górę, więc wszyscy sprzedają, bo widzą w tym czysty zysk. Dlatego poważnie zastanawiam się nad powrotem do Polski, bo mam już po prostu tego po dziurki w nosie i nowe życie mogę równie dobrze zacząć tam.

Jakby mało było nieszczęść to Smoczyński spadł z łóżka. Ze mną. Bo próbowałem go łapać. Przez sen. Jemu na szczęście nic nie jest, bo upadł na samą podłogę, a ja mam guza na udzie, bo po drodze wpadłem na szafkę. Już nie wspomnę, że następnego dnia wbiegł na moje kolano i jemu znowu nic, a ja mam kolejnego siniaka. Z czego on jest zrobiony?!

Kolejna smutna wiadomość to taka, że skończyłem grać w Assassin’s Creed Odyssey. Tak mi się dobrze grało, że przeciągałem ukończenie gry najdłużej jak się dało. Aczkolwiek zamierzam przejść wszystkie pozostałe części z Assassin’s Creed, bo dzięki przecenom na Black Friday dorobiłem się kilku pozycji, których mi brakowało (i dostałem Rayman Legends jako gratis :D). Pocieszające jest to, że zamierzają wydać kilka dodatków do gry, więc jeszcze do tego tytułu wrócę. 🙂

(proszę mi nie przypominać, że pisałem o fakcie, iż mam masę gier, w które nie zagrałem i chciałem zająć się wpierw nimi niż kupować coś nowego – jestem tego świadom, dlatego szybko zabieram się za inne gry, aby móc kupować więcej nowych 😀)

Co do przecen na Black Friday to zakupiliśmy Alexę trzeciej generacji. Nie jest najgorzej, bo nie wtrynia się co chwile, jak tylko wyczuje, że ktoś zamierza powiedzieć “Alexa”. Ale i tak doprowadza do szału. 😛 I ciężko ją uciszyć. Trzeba użyć komendy administratora “f**k you”, a i to czasem nie działa. 😛

Jeśli chodzi o kwestię pracy to jestem w trakcie zmiany na inną, ale wciąż w obrębie urzędu. Nie oznacza to jednak, że będę w stanie kontynuować serię z życia urzędnika, bo nowa praca ma mnie odciąć od większości ludzi (czyli źródła mojego stresu). No, ale to czas pokaże.

Chociaż według lekarzy powinienem wrzucić bardziej na luz i odpocząć (czytaj: zrezygnować na jakiś czas z pracy). Jestem tego świadom, ale realia mojego życia na to nie pozwalają (bo za co sfinansuję mój koczowniczy tryb życia?). Może i wrzucam spory ciężar na swoje barki, ale chcę mieć pewność, że moja rodzina ma wszystko zapewnione.

W życiu nie sądziłem, że cokolwiek może mnie bardziej przemielić niż to, co spotkało mnie, Smoczyńskiego i Połówkę w tym roku. Nie chciałbym przez to tracić motywacji, ale to jest naprawdę trudne. Momentami boję się, że nawet i bloga porzucę, bo mi braknie sił. A byłoby mi szkoda, bo to jeden z blogów, który przetrwał ponad 2 lata i dał mi sporo radości. Na razie – na szczęście – mam trochę zapasu notek i może uda się na tym przetrwać ten armagedon.

Chociaż ten strach napędza moją wenę, bo w miarę idzie mi pisanie notek. Mam tylko dwie zaległe gry do zrecenzowania i cztery nowe do opisania.

Żeby już nie smęcić to napiszę trochę o świecie gier. 🙂 Wyszedł Beholder 2! Miałem już okazję przekonać się o świetności tego tytułu w becie, więc bez chwili zawachania dokonałem zakupu (w szczególności, że miałem jeszcze kupon ze zniżką na 20% :D). Powiem wam, że twórcy stworzyli majstersztyk pod każdym względem. 🙂 I zmienili kilka rzeczy, więc nie ma co się sugerować do końca betą. 😀

Zacząłem też grać w pierwszą część Assassin’s Creed i pierwsze, co udało mi się zrobić to zepsuć samouczek. Wszystko przez to, że jest tam kompletnie inne sterowanie niż w Assassin’s Creed Odyssey. Akurat to udało mi się nagrać, więc filmik dodam do recenzji. 😀 Swoją drogą między pierwszą, a najnowszą częścią jest 11 lat różnicy? To znaczy, że byłem nastolatkiem, kiedy pierwszy raz w to grałem… Aż mi się tamte czasy przypomniały!

Zbliża się koniec roku, więc powoli przygotowuję listę trzech najlepszych gier na rok 2018. Podobną rzecz napisałem o 2017 i mam nadzieję, że to będzie taka blogowa tradycja. 😉 Notka pojawi się w styczniu – najpewniej zamiast jednej notki o grach. 😉

Intel znowu mnie zaskoczył, bowiem dostałem świąteczny prezent od nich w postaci kuponu na grę. Wybrałem Ashes of Singularity: Escalation i zacieszam z tego powodu. 🙂

Nagrywanie idzie w miarę dobrze – poza paroma problemami, które mam sam ze sobą. Nie wolno nagrywać filmików, jak jest się chorym. Dobrze, że to było coś lekkiego: inaczej odwaliłbym coś gorszego. 😉 Aczkolwiek mam szlaban na darcie się (wy tego nie słyszycie, bo wyciszyłem mój głos), bo prawie obudziłem Smoczyńskiego. Jak się nie będę pilnował to nie będę mógł nagrywać!

Tym razem tylko jeden, bo niestety dalej jestem chory, ale i Smoczyński jest chory, a także mam masę innych problemów, więc nie mam kiedy nagrywać. Jeśli się uda to nagram w nadchodzącym tygodniu.

Póki co musimy wszyscy wyzdrowieć i nabrać sił na walkę z rzeczywistością!

Mefisto

#159. Koczownik Read More »

#158. Santa Tracker

Google jak zawsze zaskakuje i tym razem zbudowało swoje miasteczko Świętego Mikołaja, gdzie możemy tworzyć swoje elfy, czy uczyć je tańczyć. Miasteczko składa się z masy mini gierek, które, poza zapewnieniem zajęcia w nudne wieczory, są dobrym początkiem do nauki programowania poprzez zabawę!

Nie sprawdziłem wszystkich gier, ale jest ich tam wystarczająco, aby każdy znalazł coś dla siebie. Zapraszam do miasteczka. 🙂

Mefisto

#158. Santa Tracker Read More »

#157. Kącik Podróżniczy nr 4

MUZEUM W BRISTOLU – WYSTAWA DRZEWORYTÓW JAPOŃSKICH

map

Czasem pomysł na notkę rodzi się w prawdziwym biegu poprzez własne życie.

Dzisiaj będzie krótko!

Spotkanie w sprawach typowo biznesowych. Miejsce spotkania: kawiarnia. Okazało się, że już nie istnieje. To czekamy w drugiej. Zrobiło się jednak za tłoczno i przede wszystkim za głośno. Idziemy do bristolijskiego muzeum. Omawiamy w spokoju szczegóły i rozchodzimy się każdy w swoją stronę. I akurat tym magicznym trafem udaje nam się obejrzeć japońskie wydruki wykonane metodą woodblock print czyli po polsku ksylografia lub drzeworyt.

(przepraszam, że zdjęcia trochę krzywe, ale chciałem ująć jeszcze opis obok drzeworytu)

Wydruki będą dostępne do 6 stycznia. Także każdy zainteresowany ma szansę kupić bilet do Anglii, zwiedzić Bristol i przy okazji załapać się na trochę kultury japońskiej. 🙂

Mefisto

#157. Kącik Podróżniczy nr 4 Read More »

#156. Hitman: Patient Zero

236870_20171226012537_1

Patient Zero z medycznej terminologii odnosi się do pierwszego udokumentowanego przypadku zachorowania w przypadku epidemii nowej, zaraźliwej choroby. Zdradza to zatem fabułę dodatkowego rozdziału przygód Agenta 47, który w tym wypadku ma za zadanie zmierzyć się z sektą będącą w posiadaniu niebezpiecznego wirusa.

Pierwsza misja wydaje się prosta: zabicie liderów sekty Liberation, którzy, pod przykrywką zwykłej organizacji, szykują śmiercionośny atak na Bangkok. Po wykonaniu zadania sprawa się jednak komplikuje, bowiem śmierć naszych celów uruchamia machinę zagłady i ciągnie nas do kilku innych lokacji, gdzie w najbardziej dogodny nam sposób eliminujemy wszystkich, którzy mają coś wspólnego z zarazą. Moim ulubionym zadaniem była elimimacja potejcnalnie zarażonych ludzi, których należało zastrzelić z karabinu snajperskiego tak, aby wpadli w krzaki.

Ostatnim punktem na naszej liście jest tytułowy pacjent zero, który po zarażeniu się wirusem stał się prawdziwą bombą biologiczną. O ile poprzednie zadania były łatwe, tak tutaj pojawia się nowy przeciwnik: wirus. Dodatkowym wymaganiem tego zadania jest zapobiegnięcie epidemii, a ta bardzo łatwo wyrywała się spod kontroli. Do tego stopnia, że misję przeszedłem wystarczającą ilość razy, aby ukończyć ją w około cztery minuty, bo na pamięć znałem już korytarze i cele misji.

Krótki, choć zadawalający, dodatek jest miłym akcetem przed zagraniem w kolejną część przygód tytułowego Hitmana. Polecam!

Mefisto

#156. Hitman: Patient Zero Read More »

#155. Kącik Techniczny nr 4

W tym wpisie krótko nawiążę do wspaniałej funkcji jaką jest swap, a która może przydać się graczom, którzy mają za mało pamięci RAM. Swap jest niczym innym jak zarządzaniem pamięcią w systemie. Pozwala to na odciążenie pamięci RAM poprzez umieszczanie tymczasowych plików w stworzonej przez nas wirtualnej pamięci znajdującej się np. na dysku.

Przyznam, że swap wykorzystywałem intensywnie do gier takich jak Ark: Survival Evolved, kiedy grałem w nie na moim starszym komputerze. Niezniszczalny posiadał za małą ilość pamięci RAM, aby odpalić grę, ale z pomocą swap mogłem grę uruchomić i bezproblemowo w nią grać. Również teraz swap ratuje mnie, kiedy błąd w grze pochłonie całe 8GB pamięci RAM i zeżre z 10 GB swap’u (znowu pozdrawiam Ark: Survival Evolved ;)).

Swap jest przydatny nawet teraz, bowiem system przerzuca niektóre procesy na dysk, a ja zyskuję dzięki temu więcej pamięci RAM na gry. Oszczędziło mi to kupowanie kolejnej kości pamięci, ponieważ system działa sprawnie wykorzystując to, co ma.

Instrukcja ustawiania swap dla systemu Linux.

Intrukcja ustawiania swap dla systemu Windows.

Instrukcji dla systemu Mac nie znalazłem, bo podobnież Mac ma automatycznie ustawione 16GB i nie można tego zmienić.

Mefisto

#155. Kącik Techniczny nr 4 Read More »

#154. Republika Hałasu razy cztery

Faktem jest, że żyjemy w czasach przesączonych hałasem. Jest to coś, czemu nie da się już zaprzeczyć. Natężenie decybeli wali z każdej strony i wdziera się do naszego umysłu jak gdyby było karą za to, że nie zatkaliśmy uszu w porę. Istnieje jednak coś, co śmiem nazywać kulturą hałasu, a ta kultura najbardziej objawiła mi się w Anglii.

Wyobraźmy sobie leniwy, niedzielny poranek, kiedy to z objęć Morfeusza wyciąga nas dźwięk kosiarki. Chociaż chęć mordu jest w nas silna, to jednak nikt nie ma ochoty wytarabaniać się z łóżka, aby składać ofiarę z geniusza, który o 7 rano postanowił skosić trawnik. Jednakże myślimy sobie, że poczekamy. Za chwilę skończy i będziemy dalej mogli śnić o niesamowitych przygodach.

I tutaj objawia się kultura hałasu.

Sąsiad obok też wpada na ten genialny pomysł, więc wyciąga swój sprzęt kosząco-brzęczący i czeka. Czeka i czeka, aż ten pierwszy skończy i wtedy dopiero zaczyna kosić. Bo wiecie: nie ładnie tak komuś wchodzić w hałas.

I żeby to był tylko jeden przypadek! Jeśli w okolicy odbywają się dwa remonty na raz to oczywiście będą na zmianę hałasować, bo nieładnie tak zakłócać innym rytm hałasu. A, co gorsza, robotnicy podczas cichych chwil mogą jeszcze zacząć śpiewać…

W Anglii nikt nikomu w hałasowanie nie wchodzi. Kultura ponad wszystko. Od samiutkiego rana hałasują, aby przypomnieć mi, że sen i spokój to dobro nieocenione. I nikt, ale to naprawdę nikt nie ośmieli się zakłócić tego naturalnego porządku, najważniejszego prawa ludzkiego: nikt nikomu hałasem w hałas nie wchodzi.

Mefisto

#154. Republika Hałasu razy cztery Read More »

Scroll to Top