gra mmo

#458. Star Wars The Old Republic

Miałem trochę więcej wolnego czasu, więc nadrobiłem starego, dobrego SWTORa. Wpis będę musiał podzielić, bo jednak trochę za dużo szczegółów zebrało się, a nie chciałbym niczego pogubić.

Nasza przygoda zaczyna się od spotkania z Darth Rivixem odnośnie zbiegłego niedawno Malgusa. Imperator wysłał go do nas z prośbą o pomoc, aby złapać zbutowanego Sitha zanim narobi więcej bałaganu niż do tej pory narobił. W tym celu wyruszamy na Dantooine, aby dorwać go w trakcie odbierania Jedi reliktu, który onegdaj należał do Sithów. Oczywiście po drodze musimy walczyć z różnymi potworami, jak i wkurzonymi Jedi.

Niestety Malgusowi udaje się uciec, a my jedyne, co możemy robić, to deptać mu po piętach, aż do planety Elom, gdzie dowiadujemy się o istnieniu Darth Nul – potężnej Sith, której istnienie zostało kompletnie wymazane z kart historii, a to z powodu jej wynalazku pozwalającego tworzyć Dzieci Imperatora (Children of Emperor).

Rytuał ten, w dużym skrócie, polegał na złamaniu woli potencjalnego “dziecka”, wywarciu presji, aby bezwględnie służyły imperatorowi, a ostatecznie naznaczenie ich mocą imperatora, aby ten mógł nimi sterować. Cały proces odbywał się tak, aby ofiara nie wiedziała, co się jej przytrafiło. Jak widać: jest to całkiem niebezpieczna rzecz, a Malgus zdradził tylko, że to, co zaczął, nie może już być zatrzymane.

Niestety ten wątek na razie dla nas się skończył, ale twórcy rzucili nam przed nos kolejne wyzwania: konflikt klanów Mandalorianów oraz kłopoty Sithów na Manaan, gdzie nie do końca legalnie wydobywają kolto. Tymi wydarzeniami zajmę się jednak w następnych wpisach.

Mefisto

#458. Star Wars The Old Republic Read More »

#456. Albion Online

Albion Online (Steam | Android | iOS) to gra typu MMORPG, stworzona przez studio Sandbox Interactive. Premierę miała w lipcu 2017 i od tamtej pory byłem nią szczególnie zainteresowany, bowiem polega ona głównie na zbieraniu surowców, tworzeniu przedmiotów i podbijaniu świata (w pewnym sensie). Nie wybiegajmy jednak za bardzo do przodu, bo mimo iż ta gra jest dosyć prosta, to jednak ma wiele ciekawych i wartych wspomnienia aspektów.

Naszą przygodę zaczynamy od stworzenia postaci – rzecz wręcz typowa dla tego rodzaju gier. Nie mam jednak typowego wyboru, jakim jest klasa postaci, czy jej pochodzenie. Możemy wybrać jedynie miejsce startowe, co wiąże się głównie z tym, iż w pobliżu będziemy znajdować głównie kilka określonych typów surowców, a po resztę będziemy musieli wędrować coraz dalej i dalej, niekiedy przedzierając się przez lokacje PVP (Player vs Player), gdzie musimy szczególnie uważać na innych graczy, bo mogą mieć niecne zamiary co do nas.

Ważnym, jeśli nie najważniejszym aspektem gry jest zbieranie surowców. Dzięki nim możemy stworzyć sobie ekwipunek: w ten sposób możemy też wybrać klasę postaci, bo możemy stworzyć sobie zestaw dla maga, rycerza lub łotra. Mamy też możliwość stworzenia narzędzi do zbierania danych surowców, co usprawni nam ich zbieranie, a także pozwoli zbierać te z wyższych poziomów.

Gra pozwala nam kupić swoją prywatną wyspę (aczkolwiek do tego musimy wykupić przynajmniej 7 dni subskrypcji premium – więcej informacji znajdziecie tutaj), gdzie surowce są bardzo potrzebne do stawiania budowli, w których będziemy mogli przetwarzać zebrane rudy, drewno, itd., wytwarzać nowe przedmioty, hodować zwierzęta i uprawiać rolę. Naszą wyspę można też ulepszać, ale potrzebujemy do tego pieniędzy – sporo pieniędzy. Oczywiście najlepszym sposobem na zarobienie pieniędzy jest sprzedawanie zebranych lub wytworzonych dóbr.

Jak łatwo można zauważyć, cała gra kręci się wokół zbierania surowców i produkcji. Chociaż jest w tej grze element PvP, to jednak, pomimo iż latałem po lokacjach zezwalających na walkę z innymi graczami, bardzo rzadko spotykałem kogoś, kto chciałby mnie zamordować. Wszyscy wolą biegać i zbierać surowce, bo więcej będą z tego mieli niż z próby upolowania jakiegoś nałogowego zbieracza. Owszem, mamy też różnej maści potwory do ubijania, bossy, dungeony do pokonania, więc nie jest to tak, że gra ma tylko jeden cel. Albion Online daje nam sporo rzeczy do roboty, ale wytłuszcza ten jeden najważniejszy, na pod stawie którego opiera się cała ekonomia tego tytułu.

Całkiem fajnym aspektem tej gry jest też fakt, iż można w nią grać na każdym urządzeniu. Twórcy postawili na wieloplatformować i wywiązali się z tego znakomicie. W Albion Online grałem na tablecie, telefonie i komputerze, i na każdym urządzeniu da się w ten tytuł bez problemu zagrać. Bez problemu można logować się na jednym koncie, co fajnie umożliwia nam zassanie się do gry np. na telefonie podczas podróży autobusem, aby potem wygodnie usiąść w domu przed komputerem i dalej zbierać cokolwiek jest nam w danej chwili potrzebne. Jak nic wspierają możliwość uzależnienia się od swojej gry. 😛

Albion Online posiada też system umiejętności (Destiny Board), który, jak na tego typu grę, jest całkiem rozbudowany. Dzięki temu możemy nosić lepsze wyposażenie, zbierać surowce z wyższych poziomów, zadawać większe obrażenia… Jest tego sporo i pewnie spędziłbym cały dzień na samej próbie wymienienia każdego z ulepszeń. Gra posiada też system wierzchowców, dzięki którym poruszanie się między lokacjami nie jest taką męczarnią i nie trwa niewiadomo ile czasu. Naszym pierwszym transportem jest uroczy osiołek – nie jest on może najszybszy, ale będziecie mu dziękować, bo jednak usprawnia nam poruszanie się po mapie.

Podsumowując, Albion Online jest naprawdę przyjemnym, choć nietypowym tytułem. Spędziłem sporo czasu na zbieraniu wszystkiego, co dało się zebrać, aby tworzyć bronie, ulepszać budowle, handlować z innymi graczami, aby mieć na rozbudowę mojej wyspy… Nie ma tutaj jakiś specjalnych misji, więc sam ustalałem sobie, co chciałem robić: najczęściej starałem się zbierać na kolejne ulepszenie lub nowy sprzęt. Możliwość grania na jakimkolwiek urządzeniu naprawdę dawała mi sporą wolność i wygodę, bo jeśli nie pasowało mi granie na komputerze, mogłem z łatwością przenieść się do łóżka z telefonem i kontynuować swoją przygodę pod ciepłą kołdrą.

Szczerze polecam tę grę – naprawdę potrafi wciągnąć.

Mefisto

#456. Albion Online Read More »

#449. Star Wars the Old Republic

Trochę czasu zajęło mi, aby w końcu przysiąść do starego, dobrego SWTORa. W tej części kontynuujemy wątek zaczęty w poprzedniej notce. Oczywiście, twórcy gry postanowili wprowadzić trochę urozmaicenia i poza kontynuacją jednego wątku, dostajemy zalążek kolejnego. Także teraz dowiadujemy się o problemie, z jakim mierzą się Mandalorianie, aczkolwiek w tej chwili są to szczątkowe informacje, które za wiele (poza robieniem smaka na kolejne aktualizacje) nic nie wnoszą.

Następnie, wraz ze Scourgem i Kirą wyruszamy w stronę zaginionego statku. W tym przypadku ścigamy się nie tylko z czasem, aby jak najszybciej odnaleźć zaginioną załogę statku, a w tym Satele Shan, ale też i z sługami Imperatora. Tak, cały ten wątek tyczy się cząstki Imperatora, którego dosyć niedawno pokonaliśmy i wygnaliśmy z naszego ciała, a który znalazł sobie inne lokum (dokładniej mistrzynię Satele Shan), gdzie przygotowywał się na swój własny powrót.

Naszym zadaniem jest pokrzyżować mu te plany: wpierw na statku mierząc się z jego Sługami, a potem w świadomości Satele, mierząc się z różnymi wersjami Imperatora. Oczywiście nie jesteśmy sami: towarzyszą nam wszyscy Jedi i Sith, którzy chcą nam pomóc utrzymać balans pomiędzy jasną i ciemną stroną mocy. Nie zdradzę jednak większej ilości szczegółów, bo mimo wszystko te rozdziały są dosyć krótkie i po prostu mógłbym opowiedzieć wam wszystko, a nie o tym w tym chodzi. Aczkolwiek mogę wam z czystym strumieniem zdradzić, że zakończyliśmy jeden wątek w SWTORze, a powoli otwiera się przed nami nowy, bardziej pogmatwany. Czuję, że będzie ciekawie!

Cóż – do zobaczenia w grze! 😉

Mefisto

#449. Star Wars the Old Republic Read More »

#422. Ni no Kuni – Cross Worlds – pierwsze wrażenie

Ni no Kuni to seria gier, w którą od dawna chciałem zagrać, ale zawsze, przeważnie z braku czasu, odkładałem na później. Kiedy jednak pojawiła się zapowiedź Ni no Kuni – Cross Worlds, stwierdziłem, że warto dać szansę temu tytułowi i zacząć eksplorować tę serię gier.

Zaznaczam, że są to dopiero moje początki w tej grze, jako iż to jest multiplayer, więc trochę mi zajmie dotarcie do jakiegokolwiek końca. Dlatego też uznajmy, że jest to relacja z mojego pierwszego wrażenia zwiedzenia świata Ni no Kuni.

Ni no Kuni – Cross Worlds to gra stworzona przez netmarble i Level 5. Wydana została stostunkowo niedawno, bo 25 maja 2022 i jest dostępna na komputery oraz urządzenia mobilne (Android | iOS). Jak się można domyśleć, ten tytuł zdobią postacie przypominające dobrze znane nam charaktery z filmów Studia Ghibli.

Jak to w grach multiplayer bywa, musimy stworzyć sobie postać. Gra oferuje nam predefiniowane postaci, które możemy trochę pozmieniać (generalnie ogranicza się to do koloru włosów, oczu i fryzury). Jak tylko uporamy się z tym zadaniem, przechodzimy od razu do właściwej części gry, gdzie od razu pojawiamy się w środku jakiegoś dziwnego konfliktu, a latające Totoro-coś z liściem na głowie drze się na nas, abyśmy się ruszyli, bo Bezimienne Królestwo (Nameless Kingdom), w którym się znajdujemy, jest właśnie atakowane.

Wraz z Cluu (bo tak nazywa się nasz Totorowaty stwór) ruszamy na pomoc królowej, jednakże nasz ratunek nie idzie po naszej myśli. Królowa oddaje nam Kamień Strażnika (Guardian Stone) i odsyła nas w okolice Evermore zanim nasz tajemniczy wróg daje radę ją pojmać. Cluu zachęca nas, aby udać się do tego królestwa i poprosić ichniejszego króla o pomoc. Oczywiście nie względu na brak alternatyw, ruszamy w nasza niesamowitą przygodę, która z każdą chwilą wydłuża się, bo po drodze mamy masę misji do zrobienia, masę nieufnych nam NPC, którym trzeba udowodnić, że są w błędzie. Wszystko zdobione zirytowanym komentarzem Cluu.

Mamy też ciekawy motyw nawiązujący do nazwy Cross Worlds, a mianowicie fakt, iż niektóre NPC nazywają siebie graczami i latają siejąc chaos po tym spokojnym świecie. Bo o tym trzeba wspomnieć: my nie pochodzimy z tego świata tylko jesteśmy częścią projektu (o którym nie wiem jeszcze za wiele, ale mam nadzieję, że uda mi się dowiedzieć więcej, im więcej będę grał w tą niesamowitą grę ;)). Wiem tylko tyle, że świat Ni no Kuni jest zagrożony, a my musimy stać się silni, aby to powstrzymać.

Standardowo mamy też, co jest typowe dla tego typu gier, masę zadań pobocznych (np. zadania ze zdobywaniem reputacji, aby te głupie NPC dały nam możliwość ciągnięnia fabuły dalej), możliwość ulepszania broni, zdobywanie Chowańców (Familiars, choć ja je nazywam Znajomkami), aby pomagały nam w walce… I pewnie jest jeszcze wiele innych rzeczy, do których nie dotarłem, a o których napiszę za jakiś czas. 😉

Ni no Kuni – Cross Worlds to gra warta zagrania, tym bardziej, że jest darmowa. Mnie wciągnęła fabuła i urokliwość całego otoczenia oraz fakt, że jest bardzo dużo powiązań z filmami Studia Ghibli, co dodatkowo sprawia, że ma się ochotę eksplorować i szukać podobieństw. Jeśli macie czas to zdecydowanie polecam dać temu tytułowi szansę. 😉 Jest naprawdę wesoło! 😉

Mefisto

#422. Ni no Kuni – Cross Worlds – pierwsze wrażenie Read More »

#269. Star Wars the Old Republic: Aktualizacja 6.1

Niedawno wyszła aktualizacja 6.1, która dodała niewielki kawałek fabuły. Tak niewielki, że gdyby ta gra była książką, to czytalibyśmy ledwie kilka zdań z jednego rozdziału. Długo się zastanawiałem, czy warto o tym pisać, ale z drugiej strony później (kiedy wyszłoby coś więcej niż kilka słów) mógłbym o tym zapomnieć. No i porobiłem trochę screenshotów, a szkoda, aby się zmarnowały. 😉

Na planetę Odessen przybywa Ręka Imperatora (Emperor’s Hand). Naszym zadaniem jest omówić zasady współpracy Aliantów i Imperium. No i oczywiście oprowadzić naszego gościa po bazie.

Kolejnym punktem jest krótki przerywnik, w którym dowiadujemy się, co dzieje się z Darth Malgusem. Widać męczą go jakieś przykre wspomnienia związane z obecnym Imperatorem. Jego wątek pozostaje dalej pod płaszczem tajemnicy.

Następny fragment opowieści to powrót do wątku Kiry i Scourga. Były Sith rozwala nam bazę, bo rzuca nim gniew na prawo i lewo. Chodzi o statek, który zaginął, a który jest kluczowy ze względu na to, kto znajduje się na pokładzie. Kira przedstawia nam jednak T7, robotowi skoremu do pomocy, aby odnaleźć zgubę.

I na tym właścicie nasza opowieść się kończy. Było tego bardzo mało i jestem przez to bardzo zawiedziony. Liczyłem na chociaż troszkę więcej, ale twórcy (mam taką nadzieję) mają widać jakiś plan, więc po prostu będę cierpliwie czekał. Zapowiada się niesamowita podróż, więc poczekam. Bo jeśli nie będzie warto to urwę komuś łeb! 😉

Mefisto

#269. Star Wars the Old Republic: Aktualizacja 6.1 Read More »

#242. SWTOR: Onslaught

13099080061565272064_20191022232414_1

22 października powitałem z uśmiechem, bo oto wyszedł kolejny i długo przeze mnie wyczekiwany dodatek do gry Star Wars: The Old Republic. Onslaught przenosi nas z powrotem do realiów wojny między Imperium a Republiką. Jako, że aktywnie wspieram Impów to opiszę Wam jak fabuła potoczyła się od ich strony.

Wpierw mamy małą rozmowę z Mroczną Radą (Dark Council), gdzie zostajemy wdrożeni w plan działania. Republika posiada zaawansowaną fabrykę statków kosmicznych, która może przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Naszym zadaniem jest oczywiście nie dopuścić do tego. Musimy zatem pozbyć się podstępem dwóch flot statków i zaatakować samą fabrykę znajdującą się na Corelli.

Wyruszamy więc na Onderon, gdzie spotykamy Darth Savik – kobietę, która stworzyła plan idealny. Przygłupi król tejże planety o imieniu Petryph staje się naszą marionetką. W sieci intryg doprowadzamy do małej rewolucji, gdzie ostatecznie włamujemy się do centrum sterowania działami skąd ostrzeliwujemy statki Republiki. Oczywiście skorzystałem z zamieszania i zabiłem durnego władcę – dla jego własnego dobra i dla dobra obywateli Onderon… Także nie mówcie, że jestem złym Sithem!

Dalej zostajemy skierowani na “stację paliw” Mek-sha, gdzie naszym zadaniem jest doprowadzić do transakcji między stacją a Republiką i wykorzystanie procedury zabezpieczenia stacji, aby wysadzić flotę w powietrze. Misja nie jest nazbyt trudna, bo musimy przekonać tylko jedną osobę z dwóch dostępnych, a potem włamać się do kolejnego centrum zabezpieczeń. Jak na Sitha przystało wysadziłem wszystkich w cholerę i udawałem, że to nie ja!

Skoro przygotowania mamy za sobą, udajemy się na Corellię, gdzie dołączamy do rozdzierających planetę walk. Imperium rozprasza uwagę Republiki, aby część z nas mogła wedrzeć się do fabryki i zrównać ją z ziemią.

13099080061565272064_20191026001411_1

Przejście mapy trochę mi zajeło, ale wraz z major Anri dotarliśmy do naszego celu. W fabryce nastąpił mały zwrot akcji i udaliśmy się dalej z Darth Malgusem, aby zmierzyć się z zastępami Jedi. Koniec końców udało się nam dopiąć swego i nadepnąć na odcisk Republice.

13099080061565272064_20191026001541_1

Rozdział jest jak zawsze niezadowalająco krótki, ale na sam koniec twórcy dali nam posmakować kawałka opowieści, która dopiero ma się wydarzyć. Delikatnie i subtelnie wprowadzili nas do świata starych wrogów, gdzie nasz największy nemesis czai się w ciemności, już sięga do nas łapą, aby zniknąć pod napisami końcowymi i miesiącami oczekiwań na kontynuację. Jeszcze jestem dobity długością tego rozdziału, a już płaczę z niecierpliwości za następną częścią… Ciężkie jest życie gracza!

Bardzo mocno polecam fanom gry i uniwersum Star Wars. Ten rozdział jest wart zagrania. Bawiłem się przednio i powoli dorastam do grania również jako rycerz Jedi, aby przybliżyć sobie fabułę Republiki. 🙂

Mefisto

#242. SWTOR: Onslaught Read More »

#191. SWTOR: Jedi Under Siege

Czekałem i czekałem, aż 11 grudnia 2018 wyszedł przyjemny, ale boleśnie krótki rozdział wprowadzający nas w kolejne objęcia wojny między Sith i Jedi.

Po raz kolejny mamy okazję wybrać, którą ze stron chcemy wspierać. Tym razem padło na Imperium. Wszakże wciąż gniewam się na Therona za jego brawurową akcję. Nasz kontakt – jakiś bezimmienny droid – wdraża nas w szczegóły misji, a dokładniej dbanie o morale żołnierzy i zapewnianie przewagi nad wrogiem. Morale akurat nie są problemem, bo nasza postać stała się dosłownie celebrytą. Swoją drogą ciekawy rozwój wydarzeń – byłem już imperatorem Ethernal Empire, zdradziłem Sithów i zabiłem ich imperatorkę (licząc z poprzednim to w sumie uśmierciłem już dwóch imperatorów), rozwaliłem ich nadzieje nad przejęciem władzy nad superbronią, a teraz wpadam jak gdyby nigdy nic i robię za gwiazdę wieczoru…

Nasze zadania są proste: odszukaj zwiadowcę, popsuj coś, zabij kogoś. Wszystko dzieje się na planecie Ossus, gdzie Jedi badają ruiny swoich przodków. We wszystkim towarzyszy nam major Anri – jedna z przedstawicieli obcych ras (w uniwersum SWTOR) z rangą majora. W międzyczasie spotykamy Darth Malorę, która poza marudzeniem na naszą osobę niewiele robi. Po kilku prostych zadaniach spotykamy Darth Malgusa (którego kojarzę z wcześniejszych operacji nieopisanych na blogu), a ten zrzuca swoją byłą uczennicę Malorę w dół wraku statku kosmicznego, w którym znajduje się baza.

Workspace 1_2018_12_11_11

Malgus kieruje nas w konkretne miejsca, aby złamać ducha Jedi – zabić jednego z ich mistrzów, a mianowicie archiwistę Gnost-Durala. Po tym nasza przygoda się kończy. Chociaż wygraliśmy walkę to twórcy dali nam odczuć, że to dopiero preludium prawdziwej wojny.

Chociaż jestem niezadowolony, że wszystko zaczęło i skończyło się tak nagle, to jednak czuję w środku wielką radość. Człowiek czeka z wytęsknieniem na garść dobrej fabuły, a ostatecznie kończy zadowolony i nienasycony jednocześnie. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby rozdziały były trochę dłuższe. Albo chociaż pojawiały się częściej. A teraz pozostaje mi tylko czekać, aż wojna rozkręci się na nowo… I to już we wrześniu. 😉

Mefisto

#191. SWTOR: Jedi Under Siege Read More »

Scroll to Top