Trochę czasu zajęło mi, aby w końcu przysiąść do starego, dobrego SWTORa. W tej części kontynuujemy wątek zaczęty w poprzedniej notce. Oczywiście, twórcy gry postanowili wprowadzić trochę urozmaicenia i poza kontynuacją jednego wątku, dostajemy zalążek kolejnego. Także teraz dowiadujemy się o problemie, z jakim mierzą się Mandalorianie, aczkolwiek w tej chwili są to szczątkowe informacje, które za wiele (poza robieniem smaka na kolejne aktualizacje) nic nie wnoszą.
Następnie, wraz ze Scourgem i Kirą wyruszamy w stronę zaginionego statku. W tym przypadku ścigamy się nie tylko z czasem, aby jak najszybciej odnaleźć zaginioną załogę statku, a w tym Satele Shan, ale też i z sługami Imperatora. Tak, cały ten wątek tyczy się cząstki Imperatora, którego dosyć niedawno pokonaliśmy i wygnaliśmy z naszego ciała, a który znalazł sobie inne lokum (dokładniej mistrzynię Satele Shan), gdzie przygotowywał się na swój własny powrót.
Naszym zadaniem jest pokrzyżować mu te plany: wpierw na statku mierząc się z jego Sługami, a potem w świadomości Satele, mierząc się z różnymi wersjami Imperatora. Oczywiście nie jesteśmy sami: towarzyszą nam wszyscy Jedi i Sith, którzy chcą nam pomóc utrzymać balans pomiędzy jasną i ciemną stroną mocy. Nie zdradzę jednak większej ilości szczegółów, bo mimo wszystko te rozdziały są dosyć krótkie i po prostu mógłbym opowiedzieć wam wszystko, a nie o tym w tym chodzi. Aczkolwiek mogę wam z czystym strumieniem zdradzić, że zakończyliśmy jeden wątek w SWTORze, a powoli otwiera się przed nami nowy, bardziej pogmatwany. Czuję, że będzie ciekawie!
Cóż – do zobaczenia w grze! 😉
Mefisto