bojler

#256. Kącik Techniczny nr 16

Co Wy na to, aby dziś zagłębić się w termostat Netatmo i jego możliwości w połączeniu z HomeAssistantem?

Termostat przyszedł do nas w połączeniu z trzema zaworami. Jego zadanie? Trzymać mniej więcej jednakową temperaturę w całym domu, kiedy w nim przebywamy.

W każdym z pomieszczeń w naszym mieszkaniu ktoś popisał się niesamowitą fantazją i grzejniki skupiają się w środku mieszkania, a nie na jak najbardziej odległych końcach. Serio: w naszej sypialni na ten przykład grzejnik jest tak blisko drzwi, że mijają się na milimetry (jak kiedyś będzie mi się bardzo nudziło to zmierzę :P). O ile ogrzanie mieszkania nie jest trudne, to ogrzanie naszej nieszczęsnej sypialni jest ciężkie.

Wcześniej nie zawsze nam się to udawało, bo jeśli nie przykręciliśmy grzejników w domu, domyślnie zamontowany termostat wyłączał się jak tylko wokół niego zrobiło się wystarczająco ciepło (a że był w samym centrum mieszkania to czasem bywała to chwila). Mogliśmy też ustawić, aby mocniej grzało, ale w każdym pomieszczeniu było potem za ciepło, aby w sypialni było w miarę znośnie…

Dlatego też kupiliśmy termostat Netatmo i połączyliśmy go z HomeAssistantem, aby wspólnie zajmowały się czymś na co my nie mamy czasu/nie chce nam się pilnować. 😉

Na początku mieliśmy lekki problem, bo termostat po maksymalnie 12 godzinach przestawiał się na 17 stopni (na opcję eko). Na szczęście twórcy wypuścili aktualizację, która pozwala nam to wyłączyć. I jak zawory i termostat szybko się aktualizują, tak przekaźnik (relay) może się aktualizować do nawet trzech dni. Jakby ktoś się pokusił kupować to włączcie to (bo działa na baterie), ale nie podłączajcie, bo będziecie musieli tego pilnować póki się nie zaktualizuje. 😂

Nie będę się zagłębiać w montaż, ale jest on bardzo prosty. Dla ciekawskich: tutaj macie filmik z intrukcją. 😉

Całym zestawem można potem sterować za pomocą aplikacji na telefon.

Screenshot_20200107-183501_Energy

Jak już dotarliśmy do momentu, kiedy wszystko było na swoim miejscu, siedliśmy do HomeAssistanta. Urządzenie praktycznie automatycznie dodało się do HA, więc wystarczyło tylko metodą prób i błędów stworzyć odpowiednią konfigurację. Pierwszy błąd objawił się w złym zestawieniu “jeśli coś to zrób cośtam”, bo zamiast sprawdzić, czy domownicy są w domu, czy nie, po prostu wyłączyło ogrzewanie. 😂 Drugi błąd pokazał się, kiedy Połówka poszła na siłkę, a nam wyłączyło się ogrzewanie (oczywiście można je było włączyć przez aplikację lub menu HA, ale nim się człowiek połapał, czemu mu zimno to swoje zmarzł). Trzeciego błędu (na razie) jeszcze nie było. 😉

Udało się nam dojść do zadowalającej nas opcji, a mianowicie HA uruchamia ogrzewanie do ustawionych temperatur (czyli ok 24 stopnie; 26 w sypialni, bo kaloryfer stoi przy drzwiach), kiedy jeden z naszych telefonów znajdzie się w określonym przez nas obszarze. HA sprawdza geolokalizację naszych telefonów i mniej więcej jak opuścimy naszą ulicę wysyła informację do termostatu, aby wyłączyć ogrzewanie. Analogicznie, kiedy znajdziemy się na ulicy, HA uruchamia ogrzewanie, przez co wchodzimy do nagrzewającego się mieszkania. 😀

Oczywiście mamy też opcję awaryjną, jakby było naprawdę zimno, aby mieszkanie ogrzewało się do określonej temperatury, nawet jeśli nas nie ma (bo wiadomo, rury pójdą i będzie płacz).

W mieszkaniu jest teraz przyjemna, równomierna temperatura, bo zawory działają i skutecznie odcinają dany kaloryfer, kiedy zacznie się robić za ciepło. Nie są one głośne, co jest dosyć komfortowe, bo kto chciałby się od tego budzić w nocy? 😉 Ponadto wyświetlacze na urządzeniu to e-papier, więc są dosyć energooszczędne (zawory operują na zwykłych bateriach – zobaczymy jak długo ;)).

Jestem bardzo zadowolony, bo to rozwiązanie dało nam sporo komfortu. Od naszej listy zmartwień odeszło dogrzewanie sypialni, aby po kąpieli Smoczyńskiego nie wnosić go do istnej lodówki, bo termostat steruje tym sam, nie przejmujemy się wychodząc z domu, bo ogrzewanie samo się wyłącza lub włącza w odpowiednim momencie. Nie są to rzeczy, których nie można zrobić samemu, ale kiedy żyje się szybko, to wyrzucenie takich małych rzeczy ze swojej listy obowiązków potrafi zwiększyć jakość życia, a nawet być dosyć ekologiczne. 😀

Cóż mogę rzecz. Polecam. 😉

Mefisto

#256. Kącik Techniczny nr 16 Read More »

#123. Gwiazdka w czerwcu

Poniższy wpis dedykuję Smoczyńskiemu, który starł sobie czubek nosa. Nie wiemy jak, dlaczego, po co i jakim cudem, ale zrobił to w absolutnej ciszy, bez płaczu i był z siebie bardzo zadowolony. Nos już się zagoił, ale przez kilka dni był naszym Rudolfem Czerwononosym! Zdecydowanie dziecko Połówki: oni oboje mają obsesję na punkcie robienia Gwiazdki latem… (muszę kiedyś opisać to, jak Połówka zrobiła mi burdę o to, że nie chciałem kupić żywej choinki w maju)

Odebraliśmy klucze do nowego domu. Oczywiście nie obyło się bez dodatkowych wrażeń. Pierwszego dnia wpadliśmy do mieszkania porobić zdjęcia różnych niedocięgnięć i skaz, i zauważyliśmy, że bojler nie działa. Po dwóch dniach został naprawiony. Potem gwóźdź w podłodze (w wyniku chodzenia po nim) przebił rurę od gazu i mieliśmy przeciek. Od zgłoszenia do naprawy minęły dwa dni, więc poszło dosyć sprawnie, chociaż było ryzyko, że szukanie i łatanie przecieku zajmie dwa tygodnie, przez co będziemy musielibyśmy się wynieść na ten czas. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze! Powiadomiliśmy agencję, agencja wysłała swojego pracownika, który potwierdził wyciek gazu i chwilę potem przyjechał mężczyzna z gazowni oficjalnie odcinając gaz w domu. Przy okazji pochodził z takim śmiesznym urządzeniem zasysającym powietrze i pokazał, gdzie mniej więcej jest przeciek. Następnego dnia przybyli fachowcy, rozebrali podłogę na części pierwsze, naprawili rurę i przywrócili gaz. Podłoga też wróciła na swoje miejsce.

Z okazji uczczenia przeprowadzki dostałem subskrypcję na Humble Bundle, dzięki której wspieram organizacje charytatywne, dostaję kilka darmowych gier co miesiąc, cieszę się dostępem do Trove (strony, gdzie można bezpośrednio ściągnąć niektóre gry za darmo) i mam dodatkowe 10% zniżki na gry. Cieszy mnie to niezmiernie, tym bardziej, że subskrypcja w tym miesiącu zawierała Ken Follett’s The Pillars of the Earth oraz Yooka-Laylee – gry, które bardzo chciałem mieć! 🙂

Smoczyński za to dostanie basen do ogródka, a Połówka zdecydowała się na Samsunga Galaxy S9+. Oznacza to, że dziedziczę S7 i w końcu będę mieć telefon z działającym poprawnie aparatem! (przynajmniej przez jakiś czas) Smoczyński za to poczęstował się moim starym Galaxy S5. Dosłownie. Połówka w porę wyciągnęła mu go z ust…

Smoczyński został ogrodnikiem i z radością podlewa swoje roślinki: pomidory, truskawki, marchewki oraz fasolę (i nas przy okazji). Pomidor został zaatakowany przez ślimaki, które nagryzły go porządnie. Mimo tego nasza roślinka wciąż żyje. Zaczęły nawet na niej rosnąć małe pomidorki. Truskawki za to podeptał kot, więc kupiliśmy odstraszacz i mamy nadzieję, że poskutkuje. Jeśli nie to Połówka będzie robić za stracha na koty. 😉 Fasola rośnie niesamowicie szybko, mimo iż też dostało się jej od ślimaków i tylko marchewka pozostaje podziemną zagadką (ale podejrzewamy, że też ma się dobrze). Mieliśmy okazję spróbować pierwszą truskawkę! Nienajgorsza, choć trochę kwaśna… 😉

Musieliśmy kupić też pralkę i lodówkę, bo zabrakło ich w nowym lokum. Lodówka ma kółka z tyłu, więc można ją brać na spacery (już widzę te zazdrosne miny sąsiadów, jak lodóweczkę poprowadzę po uliczkach ciągnąc ją za kabel !). Ogólnie kółka by mi nie przeszkadzały, ale że chcieliśmy ją postawić na zamrażalce, to niewiele brakowało, aby przy pierwszym otwarciu skończyła nam w ramionach.

Pralka za to zadomowiła się na środku kuchni, ponieważ przy remoncie kuchni ktoś nie przewidział gniazdek na prąd we wnękach na pralkę i zmywarkę. Dlatego też kabel wisi nad blatami, a sama pralka wystaje niczym półwysep… Pralka w końcu zadomowiła się pod blatem, a kabel od zasilania idzie na okrętkę do najbliższego gniazdka.

Jakby tego było mało, to sprzęty dojechały do nas w osobnych transportach (bardzo ekonomiczne i ekologiczne podejście), a lodówka udawała matrioszkę kryjąc się pod kolejnymi pudełkami…

Przygotowujemy się też na pierwsze urodziny Smoczyńskiego. Czas tak szybko leci! Jeszcze nie tak dawno leżał sobie grzecznie, spał całe dnie, nie gryzł, nie pluł… 😉 Dzięki niemu wiele rzeczy odkryliśmy na nowo, na wiele rzeczy patrzymy teraz w inny sposób. Nawet spontaniczny wypad za miasta ma zupełnie nowy posmak, kiedy ma się dziecko pod pachą, które to, co my znamy bardzo dobrze, odczuwa po raz pierwszy i z prawdziwą, nieukrywaną szczerością delektuje się nowymi wrażeniami.

Planujemy sprezentować mu kolejną ulubioną postać z Yokai Watch – Komasana. Tylko cśśś! Nie mówcie mu! 😉 To będzie niespodzianka!

Następna notka tego typu wypada po jego urodzinach, więc na pewno napiszę, czy się ucieszył. 😉

Mefisto

#123. Gwiazdka w czerwcu Read More »

Scroll to Top