#123. Gwiazdka w czerwcu

Poniższy wpis dedykuję Smoczyńskiemu, który starł sobie czubek nosa. Nie wiemy jak, dlaczego, po co i jakim cudem, ale zrobił to w absolutnej ciszy, bez płaczu i był z siebie bardzo zadowolony. Nos już się zagoił, ale przez kilka dni był naszym Rudolfem Czerwononosym! Zdecydowanie dziecko Połówki: oni oboje mają obsesję na punkcie robienia Gwiazdki latem… (muszę kiedyś opisać to, jak Połówka zrobiła mi burdę o to, że nie chciałem kupić żywej choinki w maju)

Odebraliśmy klucze do nowego domu. Oczywiście nie obyło się bez dodatkowych wrażeń. Pierwszego dnia wpadliśmy do mieszkania porobić zdjęcia różnych niedocięgnięć i skaz, i zauważyliśmy, że bojler nie działa. Po dwóch dniach został naprawiony. Potem gwóźdź w podłodze (w wyniku chodzenia po nim) przebił rurę od gazu i mieliśmy przeciek. Od zgłoszenia do naprawy minęły dwa dni, więc poszło dosyć sprawnie, chociaż było ryzyko, że szukanie i łatanie przecieku zajmie dwa tygodnie, przez co będziemy musielibyśmy się wynieść na ten czas. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze! Powiadomiliśmy agencję, agencja wysłała swojego pracownika, który potwierdził wyciek gazu i chwilę potem przyjechał mężczyzna z gazowni oficjalnie odcinając gaz w domu. Przy okazji pochodził z takim śmiesznym urządzeniem zasysającym powietrze i pokazał, gdzie mniej więcej jest przeciek. Następnego dnia przybyli fachowcy, rozebrali podłogę na części pierwsze, naprawili rurę i przywrócili gaz. Podłoga też wróciła na swoje miejsce.

Z okazji uczczenia przeprowadzki dostałem subskrypcję na Humble Bundle, dzięki której wspieram organizacje charytatywne, dostaję kilka darmowych gier co miesiąc, cieszę się dostępem do Trove (strony, gdzie można bezpośrednio ściągnąć niektóre gry za darmo) i mam dodatkowe 10% zniżki na gry. Cieszy mnie to niezmiernie, tym bardziej, że subskrypcja w tym miesiącu zawierała Ken Follett’s The Pillars of the Earth oraz Yooka-Laylee – gry, które bardzo chciałem mieć! 🙂

Smoczyński za to dostanie basen do ogródka, a Połówka zdecydowała się na Samsunga Galaxy S9+. Oznacza to, że dziedziczę S7 i w końcu będę mieć telefon z działającym poprawnie aparatem! (przynajmniej przez jakiś czas) Smoczyński za to poczęstował się moim starym Galaxy S5. Dosłownie. Połówka w porę wyciągnęła mu go z ust…

Smoczyński został ogrodnikiem i z radością podlewa swoje roślinki: pomidory, truskawki, marchewki oraz fasolę (i nas przy okazji). Pomidor został zaatakowany przez ślimaki, które nagryzły go porządnie. Mimo tego nasza roślinka wciąż żyje. Zaczęły nawet na niej rosnąć małe pomidorki. Truskawki za to podeptał kot, więc kupiliśmy odstraszacz i mamy nadzieję, że poskutkuje. Jeśli nie to Połówka będzie robić za stracha na koty. 😉 Fasola rośnie niesamowicie szybko, mimo iż też dostało się jej od ślimaków i tylko marchewka pozostaje podziemną zagadką (ale podejrzewamy, że też ma się dobrze). Mieliśmy okazję spróbować pierwszą truskawkę! Nienajgorsza, choć trochę kwaśna… 😉

Musieliśmy kupić też pralkę i lodówkę, bo zabrakło ich w nowym lokum. Lodówka ma kółka z tyłu, więc można ją brać na spacery (już widzę te zazdrosne miny sąsiadów, jak lodóweczkę poprowadzę po uliczkach ciągnąc ją za kabel !). Ogólnie kółka by mi nie przeszkadzały, ale że chcieliśmy ją postawić na zamrażalce, to niewiele brakowało, aby przy pierwszym otwarciu skończyła nam w ramionach.

Pralka za to zadomowiła się na środku kuchni, ponieważ przy remoncie kuchni ktoś nie przewidział gniazdek na prąd we wnękach na pralkę i zmywarkę. Dlatego też kabel wisi nad blatami, a sama pralka wystaje niczym półwysep… Pralka w końcu zadomowiła się pod blatem, a kabel od zasilania idzie na okrętkę do najbliższego gniazdka.

Jakby tego było mało, to sprzęty dojechały do nas w osobnych transportach (bardzo ekonomiczne i ekologiczne podejście), a lodówka udawała matrioszkę kryjąc się pod kolejnymi pudełkami…

Przygotowujemy się też na pierwsze urodziny Smoczyńskiego. Czas tak szybko leci! Jeszcze nie tak dawno leżał sobie grzecznie, spał całe dnie, nie gryzł, nie pluł… 😉 Dzięki niemu wiele rzeczy odkryliśmy na nowo, na wiele rzeczy patrzymy teraz w inny sposób. Nawet spontaniczny wypad za miasta ma zupełnie nowy posmak, kiedy ma się dziecko pod pachą, które to, co my znamy bardzo dobrze, odczuwa po raz pierwszy i z prawdziwą, nieukrywaną szczerością delektuje się nowymi wrażeniami.

Planujemy sprezentować mu kolejną ulubioną postać z Yokai Watch – Komasana. Tylko cśśś! Nie mówcie mu! 😉 To będzie niespodzianka!

Następna notka tego typu wypada po jego urodzinach, więc na pewno napiszę, czy się ucieszył. 😉

Mefisto

11 thoughts on “#123. Gwiazdka w czerwcu”

  1. Ale o co chodzi z tą gwiazdką w czerwcu? : > Z tego co pamiętam, to Twoja Połówka nigdy nie obchodziła świąt :] Czyżby to się zmieniło dla Smoczyńskiego? (mam jakieś przebłyski, że pisałeś o tym kiedyś notkę…?)

    Jak sprawuję się te samsungi? Bo też zastanawiam się nad kupnem nowego telefonu, lubię samsungi i nie mogę się od nich odczepić ;p Tylko denerwują mnie zbyt duże ekrany. Ciekawe, że kiedyś robili coraz mniejsze telefony, coraz mniejsze, a w pewnym momencie zaczęło iść w drugą stronę i teraz telefony są prawie wielkości tabletów…

    1. Połówka lubi motyw ubierania choinki… latem. I świąteczne jedzenie. 😉 Ale tak, pisałem kiedyś notkę, że święta robimy dla Smoczyńskiego, aby miał co wspominać. 😉

      S9+ jest całkiem wydajny, choć póki co bateria pada szybko. Ale jego wielkość jest straszna i Połówka będzie chciała S9 😉 Generalnie to S7 jest świetna tylko 32GB to za mało dla Połówki 😉

  2. A Ty wiesz, że z opisów wnioskowałam, że Smoczyński jest starszy? Szybko Wam się dziecina rozwija, generalnie idzie to dużo wolniej, może będzie kolejny Einstein 😉 Słuchaj… tak z babskiej ciekawości – masz na myśli pralkę czy zmywarkę? Bo zmywarka pod blatem – no trudno, ale pralka? Do ubrań? Jeszcze raz – pralka do ubrań w kuchni??? Połówka zakochała się w “Ladies” i tyle 😉 Najlepsze życzenia dla Smoka, niech rośnie dalej, geniusz jeden!

    1. Też mam czasem takie wrażenie, że on jest starszy niż w rzeczywistości. 😉 Ale to jego inicjatywa, my go tylko zachęcamy. 😉 Życzenia przekażę. 😉
      Mieszkam w Anglii i pralka w kuchni to tutaj norma. 😉 W łazience nie ma gniazdek z powodu wilgoci. No i z reguły jest tam za mało miejsca.
      Co to jest “Ladies”? Film? ;P

      1. Ano. Polski gniot. I tam punktem naczelnym było, że panny sobie gwiazdkę urządzały w lipcu. A nie, czekaj, to się “Lejdis” pisało…
        Wiedziałam, że UK to dzicz, ale że aż tak??? I weź tu człowieku dziecko wychowuj 😉 Znaczy na wyspach mam znajomych w wieku ok 20 lat, więc oni o takich ‘drobiazgach’ jak pralka w kuchni zwyczajnie nie donoszą, bo dla nich to nie problem… A ciasnota mieszkania to raczej z Japonią mi się kojarzy… Człowiek całe życie się uczy 😉

        1. A nie, Połówka nie ogląda za bardzo polskich filmów. 😉
          Akurat pralka w kuchni nie przeszkadza tak bardzo. Zajmuje miejsce, owszem. Ale dla mnie jest to zbawienie, bo można pranie włączyć, dziecko pralkę pilnuje, a ja mogę w spokoju gotować i zmywać. 😉
          Wynajmowane potrafią być ciasne. Albo źle urządzone (jak nasz obecny domek ;)).

          1. …to jest wykopalisko z czasów mego panieństwa, jak mię raz w życiu psiapsióły namówiły na damski film… to było w kinach w 2008…
            …absolutnie bym się zastrzeliła, łazienka ma mieć swój rozmiar… to tłumaczy, czemu nigdy nie dotarłam do Japonii 😉
            …i dziecko by mi raczej nie pilnowało pralki, raczej by do niej wskoczyła, jak tylko zajęłabym się szatkowaniem czegoś tam na obiad 😉

          2. Akurat mi tam mała łazienka nie przeszkadza. Mniej sprzątania. 😛
            Smoczyński akurat lubi oglądać pranie jak się kręci. 🙂

  3. Pingback: #128. Pierwsze urodziny Smoczyńskiego – Z pamiętnika buntownika…

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top