android

#485. Cat Forest – Healing Camp

Cat Forest – Healing Camp (Android | iOS) to urocza gra mobilna, wydana we wrześniu 2019 przez studio Poom Games. W niej wcielamy się w postać, która otrzymuje od swoich rodziców pole kempingowe i to akurat w momencie, kiedy przeżywa kryzys i zaczyna mieć dosyć miejskiego życia! I tak, na tym ta gra będzie polegać: na zarządzaniu naszym obozowiskiem.

Jak już we wstępie wspomniałem, nasz bohater otrzymuje od rodziców obozowisko, którym będzie musiał zarządzać. Do naszych zadań należeć będzie dbanie o porządek, aby goście mogli spokojnie korzystać z dostępnych atrakcji, zbierać surowce, aby tworzyć przedmioty i budować/ulepszać atrakcje, a także wykonywać misje (polegające głównie na zbieraniu surowców, rozbudowie naszego obozowiska lub zbieraniu pieniędzy). Mamy też możliwość nazwania naszego przybytku!

Nie ma w tej grze nic skomplikowanego – wszak jest to prosta gra mobilna do zabicia czasu. Nasz szef kot może zatrudnić inne koty do pomocy, co jest przydatne, bo każdy pracownik ma określoną ilość energii i po jakimś czasie musi odpocząć. Możemy też obejrzeć reklamę, aby odzyskać trochę energii dla danego kota, ale jeśli masz wystarczającą ilość pracowników, to będziesz w stanie manewrować między nimi bez potrzeby odnawiania energii. Energię można też odzyskać jedząc posiłki – te, jak wszystko inne, przygotowuje się w obozowiskowym biurze.

W biurze mamy możliwość produkcji bardziej zaawansowanych przedmiotów, dzięki którym możemy rozbudować nasz obóz, a także ulepszać obecnie znajdujące się w nim atrakcje. Im wyższy poziom budynku, tym więcej przedmiotów potrzebujemy do ulepszania go. Niektóre miejsca można ulepszyć za szyszki (walutę w tej grze) lub też złote szyszki (czyli taką walutę premium). Szyszki zarabiamy na “obsłudze” gości, a złote szyszki otrzymujemy za wykonywanie misji i zdobywanie osiągnięć.

Gra jest naprawdę przyjemna i relaksująca. Nie ma w niej poczucia pośpiechu, nie bombarduje cię reklamami – ba, oferuje system “coś za coś”. Potrafi być czasochłonna, bo jednak uzbieranie na niektóre ulepszenia potrafi zająć trochę czasu, jednak nie przemęcza jak wiele gier tego typu. Cat Forest nastawiony jest na długie sesje bez poczucia nudy, czy zmęczenia. Ta gra bardzo mi się spodobała i cały czas rozbudowuję moje obozowisko. Może kiedyś dotrę do końca? 😉

 

Tytuł ten oczywiście polecam!

Mefisto

#485. Cat Forest – Healing Camp Read More »

#484. Inbento

Inbento (Steam | iOS | Android | Nintento) to urocza gra wydana w 2019 przez polskie studio Afterburn. Naszym zadaniem jest ułożyć elementy bento tak, aby pasowały do przepisu w książce. I chociaż z początku wydaje się to banalnie proste, im dalej brniemy przez grę, tym bardziej musimy główkować.

Naszym “bento puzzlom” towarzyszy historia pewnej kociej rodziny. Widzimy przede wszystkim mamę kotka i jej dziecko. Mama przygotowuje benta dla swojego kocięcia, ale z czasem dorastający kot zaczyna stronić od maminych śniadań, bo woli wygłupiać się ze znajomymi. Wiadomo, większość z nas miała w życiu taki okres, że musiała się trochę “pobuntować”. Tutaj jednak historia wydaje się robić zwrot, bo kiedy kot idzie na studia, znowu docenia maminą troskę.

Gra jest naprawdę urocza, chociaż bardzo zmusza do myślenia. Każdy poziom daje nam ograniczoną liczbę ruchów, dzięki którym możemy ułożyć bento według przepisu. Z początku nie są to trudne rzeczy, ale z czasem możemy kopiować dany element, zamieniać go, czy przesuwać. Nie ma w tym powtarzalności, pomimo iż każdy poziom wymaga od nas ułożenia bento, to jednak każdy poziom wymaga od nas, abyśmy zrobili to na różne sposoby.

Inbento to bardzo przyjemny sposób na zmarnowanie czasu, rozczulenie się nad historią kociej rodziny i narobienie sobie smaka na dobre jedzenie. Gra dostępna jest na wiele urządzeń, więc można grać w nią w domu, w autobusie, w parku… Gdziekolwiek tylko dusza zapragnie. Naprawdę świetny zabijacz czasu, jeśli musimy na coś lub kogoś poczekać.

Bardzo mocno polecam ten tytuł. 🙂

Mefisto

#484. Inbento Read More »

#422. Ni no Kuni – Cross Worlds – pierwsze wrażenie

Ni no Kuni to seria gier, w którą od dawna chciałem zagrać, ale zawsze, przeważnie z braku czasu, odkładałem na później. Kiedy jednak pojawiła się zapowiedź Ni no Kuni – Cross Worlds, stwierdziłem, że warto dać szansę temu tytułowi i zacząć eksplorować tę serię gier.

Zaznaczam, że są to dopiero moje początki w tej grze, jako iż to jest multiplayer, więc trochę mi zajmie dotarcie do jakiegokolwiek końca. Dlatego też uznajmy, że jest to relacja z mojego pierwszego wrażenia zwiedzenia świata Ni no Kuni.

Ni no Kuni – Cross Worlds to gra stworzona przez netmarble i Level 5. Wydana została stostunkowo niedawno, bo 25 maja 2022 i jest dostępna na komputery oraz urządzenia mobilne (Android | iOS). Jak się można domyśleć, ten tytuł zdobią postacie przypominające dobrze znane nam charaktery z filmów Studia Ghibli.

Jak to w grach multiplayer bywa, musimy stworzyć sobie postać. Gra oferuje nam predefiniowane postaci, które możemy trochę pozmieniać (generalnie ogranicza się to do koloru włosów, oczu i fryzury). Jak tylko uporamy się z tym zadaniem, przechodzimy od razu do właściwej części gry, gdzie od razu pojawiamy się w środku jakiegoś dziwnego konfliktu, a latające Totoro-coś z liściem na głowie drze się na nas, abyśmy się ruszyli, bo Bezimienne Królestwo (Nameless Kingdom), w którym się znajdujemy, jest właśnie atakowane.

Wraz z Cluu (bo tak nazywa się nasz Totorowaty stwór) ruszamy na pomoc królowej, jednakże nasz ratunek nie idzie po naszej myśli. Królowa oddaje nam Kamień Strażnika (Guardian Stone) i odsyła nas w okolice Evermore zanim nasz tajemniczy wróg daje radę ją pojmać. Cluu zachęca nas, aby udać się do tego królestwa i poprosić ichniejszego króla o pomoc. Oczywiście nie względu na brak alternatyw, ruszamy w nasza niesamowitą przygodę, która z każdą chwilą wydłuża się, bo po drodze mamy masę misji do zrobienia, masę nieufnych nam NPC, którym trzeba udowodnić, że są w błędzie. Wszystko zdobione zirytowanym komentarzem Cluu.

Mamy też ciekawy motyw nawiązujący do nazwy Cross Worlds, a mianowicie fakt, iż niektóre NPC nazywają siebie graczami i latają siejąc chaos po tym spokojnym świecie. Bo o tym trzeba wspomnieć: my nie pochodzimy z tego świata tylko jesteśmy częścią projektu (o którym nie wiem jeszcze za wiele, ale mam nadzieję, że uda mi się dowiedzieć więcej, im więcej będę grał w tą niesamowitą grę ;)). Wiem tylko tyle, że świat Ni no Kuni jest zagrożony, a my musimy stać się silni, aby to powstrzymać.

Standardowo mamy też, co jest typowe dla tego typu gier, masę zadań pobocznych (np. zadania ze zdobywaniem reputacji, aby te głupie NPC dały nam możliwość ciągnięnia fabuły dalej), możliwość ulepszania broni, zdobywanie Chowańców (Familiars, choć ja je nazywam Znajomkami), aby pomagały nam w walce… I pewnie jest jeszcze wiele innych rzeczy, do których nie dotarłem, a o których napiszę za jakiś czas. 😉

Ni no Kuni – Cross Worlds to gra warta zagrania, tym bardziej, że jest darmowa. Mnie wciągnęła fabuła i urokliwość całego otoczenia oraz fakt, że jest bardzo dużo powiązań z filmami Studia Ghibli, co dodatkowo sprawia, że ma się ochotę eksplorować i szukać podobieństw. Jeśli macie czas to zdecydowanie polecam dać temu tytułowi szansę. 😉 Jest naprawdę wesoło! 😉

Mefisto

#422. Ni no Kuni – Cross Worlds – pierwsze wrażenie Read More »

#397. Water Connect Puzzle

Jestem miłośnikiem wszelkich niezbyt zajmujących gier (w szczególności teraz, kiedy ilość mojego wolnego czasu drastycznie maleje). Lubię czasem odskoczyć od rzeczywistości i chociaż chwilkę zatopić się w czymś, co zajmie mój umysł, ale nie sponiewiera go tak bardzo jak moja typowa codzienność. Do tego zadania sprawdzają się gry na telefon, jednak często bywa tak, że gra ostatecznie robi się upierdliwa, przepełniona milionem mikrotransakcji oraz reklam wyskakujących w każdym momencie i na tyle intensywnie, że po chwili nie pamiętasz, jak się w ogóle grało.

Water Connect Puzzle należy (niestety) do tego drugiego rodzaju gier, jednak na szczęście twórcy pozwalają za niewielką opłatą usunąć reklamy. Kiedy to zrobimy, mamy naprawdę fajną i relaksującą grę, w której naszym celem jest połączyć rury i doprowadzić wodę do drzew. Oczywiście to brzmi za prosto jak na zajmującą grę.

Water Connect Puzzle oferuje stopniowo zwiększający się stopień trudności dodając różne kolory wody i drzew, możliwość mieszania różnych kolorów wody, aby uzyskać jeszcze inny kolor (np. żółty i niebieski, aby uzyskać zielony). Niektóre mapy wymagają od nas zmieszania wody tak, aby tylko jedno drzewo danego koloru otrzymało tą wodę, podczas gdy reszta ma dostać ten podstawowy kolor. I chociaż wbrew temu, co powyżej napisałem, gra nie jest taka trudna, jakby mogło się wydawać. Często najprostsze rozwiązania bywają tymi właściwymi, ale na nie czasem ciężko wpaść, bo oczekujemy mentalnego łomotu od twórców gier.

To jest ten rodzaj gry, który polecam z prawie czystym sercem (z powodu reklam). Water Connect Puzzle jest naprawdę świetnie, kiedy pozbędziemy się reklam. Jeśli nie mamy czasu kontynuować danego poziomu, gra zapisze dla nas nasz postęp i następnym razem pozwoli nam zacząć od tego momentu, co jest naprawdę świetnie, kiedy jest się zabieganym. Poziomy nie są trudne, ale potrafią dać do myślenia. Jedna z moich ulubionych odskoczni, kiedy nie mam na nic czasu, a potrzebuję chociaż gram przerwy. Polecam!

Mefisto

#397. Water Connect Puzzle Read More »

#393. Everdale

Everdale to gra na urządzenia mobilne wydana przez studio Supercell. W tym tytule budujemy naszą wspaniałą osadę! Bez pośpiechu, bez najeźdzców, bez jakiejś niewiadomej presji. Po prostu powoli budujemy wioseczkę, a w pewnym momencie dołączamy do Doliny, gdzie możemy grać z innymi graczami. Gra jest prosta, przyjemna i nie daje ci poczucia, że musisz wysypać złote monety z kieszeni, aby coś uzyskać. Wystarczy odrobina cierpliwości.

Jak już wyżej wspomniałem: naszym zadaniem jest rozbudowa naszej wioski. Aby nasz, jakby nie patrząc, niekończący się cel osiągnąć, mamy do dyspozycji prowadzenie badań, gdzie możemy odkrywać nowe surowce i możliwość zbierania ich, odkrywać nowe rodzaje budynków lub też ulepszać te, które zdążyliśmy wybudować. Jednak aby móc cokolwiek zrobić, nasi osadnicy potrzebują dostępu do jedzenia, więc dobrze oddelegować jednego do hodowania dyń i przygotowania zupy dyniowej (przepysznej zupy dyniowej!).

Wraz z rozwojem naszej wioski, dostajemy możliwość (albo inaczej: odkrywamy ją) dołączenia do Doliny. Dolina jest miejscem, gdzie spotkamy innych graczy i wraz z nimi mamy możliwość budowania ogólnodostępnych budowli, odkrywania ich i brania udział w wydarzeniach czasowych. Możemy też wysyłać nadmiar towarów i uzyskiwać za to złoto lub poparcie w Dolinie (co z kolei daje nam dostęp do dodatkowych bonusów).

Gra wydaje się bardzo przyjemna i rozbudowana, pomimo iż wciąż jest rozwijana przez twórców. Jestem wręcz oczarowany przyjemną grafiką i brakiem nachalności, aby, jak to bywa w grach na urządzenia mobilne, wydać pieniądze chociaż raz. Everdale pozwala mi się na chwilę zrelaksować, przez co ciężko się czasem od tego tytułu oderwać. Od razu Was uspokoję: nie da się też od niego uzależnić, bo koniec końców gra wymaga od nas trochę cierpliwości (im bardziej wioska jest zaawansowana, tym dłużej zajmuje odkrywanie nowych rzeczy).

Cóż mogę rzecz… Bardzo mocno polecam i zapraszam do gry! 😉

Mefisto

#393. Everdale Read More »

#325. Detroit: Become Human

1222140_20200621113910_1

Detroit: Become Human to tytuł, z którym zaznajomiłem się wcześniej przez gameplaye, bo wydany był jedynie na konsolę Playstation 4. Ta gra spodobała mi się tak bardzo, że obejrzałem na YouTube wszystkie możliwe zakończenia i przez jakiś czas żyłem tą niesamowitą opowieścią, której fabuła ma niesamowite przełożenie na dzisiejsze czasy.

Ta gra wróciła do mnie niedawno, bowiem Quantic Dream postanowiło 18 czerwca 2020 wypuścić ją na PC. Pewnie domyślacie się, że ucieszyłem się jak dziecko. Możliwość przeżycia całej tej opowieści na nowo i to w taki sposób, jaki ja uważam za słuszny, jest dla mnie jedną z najlepszych zalet grania w gry.

Dlatego też przybliżę Wam historię trójki andoirdów, ale podzielę ją na trzy osobne perspektywy, które połączę w grande finale całej historii.

Markus

Nasze pierwsze chwile z Markusem odbywają się przez pryzmat opieki nad Carlem – niepełnosprawnym, starszym malarzem. Chociaż w pierwszej chwili można by było pomyśleć, że android jest jedynie opiekunem dla starca, szybko poznajemy łączącą ich relację przypominającą tą, którą dzieli ojciec z synem.

1222140_20200621000809_1

Carl widzi w nim coś więcej niż maszynę, w czym utwierdza go moment w warsztacie, kiedy zachęca Markusowi, aby ten coś namalował. Nasz bohater wpierw idealnie kopiuje otaczające go obiekty, jednak kiedy staruszek zachęca nas do stworzenia czegoś z głębi siebie, możemy wybrać jeden z wielu tematów, które skupiają się wokół odczuć i identyfikacji androida.

Niestety między naszą zgraną dwójkę wpada Leo – syn Carla – z prośbą o pieniądze. Starzec odmawia wiedząc, że jedynie karmiłby narkotyczny nałóg swojego potomka. Leo wychodzi, ale niedługo potem wraca, aby ukraść kilka obrazów, które mógłby sprzedać.

1222140_20200621002045_1

Dochodzi do kłótni i młody chłopak zaczyna szarpać oraz okładać Markusa. Carl wydaje mu polecenie, aby nie reagował na zaczepki, ale android ma dość i sprzeciwia się wydanej instrukcji stając się tym samym Defektem (Deviant). Leo obrywa porządnie, a wezwana wcześniej na miejsce policja bierze Markusa za agresowa i zastrzela go.

Android jednak nie ginie. Przynajmniej nie tak, jak umierają ludzie. Markus budzi się na złomowisku, gdzie składowane są wszystkie niedziałające androidy. Brakuje nam nóg, mamy uszkodzone układy wzroku i słuchu oraz pompę Thirium – niebieskiej krwi będącej paliwem biokomponentów. Jesteśmy jednak w najlepszym miejscu, aby znaleźć zamienniki, więc czołgamy się szukając brakujących elementów. W międzyczasie jeden z androidów przekazuje nam informację jak znaleźć Jerycho (Jericho), gdzie androidy mogą być wolne. Udajemy się tam zaraz po tym, jak znajdujemy wszystkie potrzebne nam komponenty do naszego “zmartwychwstania”.

Droga do Jerycha wiedzie nas przez graffiti. W nich zawarte są dalsze wskazówki co do naszej ziemi obiecanej, która okazuje się być opuszczonym frachtowcem. Tam spotykamy inne androidy będące, tak jak my, Defektami. Pośród nich poznajemy Josha, Simona i North – naszych towarzyszy i kompanów, którzy pomagą nam z planowaniem naszych dalszych działań.

1222140_20200622223949_1

Pierwszym krokiem do polepszenia sytuacji androidów jest zdobycie zamienników i niebieskiej krwi. W tym celu napadamy na magazyn CyberLife – producenta androidów – i tam zdobywamy potrzebne rzeczy. Kradniemy też ciężarówkę z komponentami, co daje nam olbrzymi, ale jednocześnie niezbędny zapas części. Nawracamy też kilka androidów, które zyskują wolną wolę i wracają z nami do Jerycha.

1222140_20200622234405_1

Ten sukces to jednak za mało dla Markusa. Kolejnym jego krokiem jest włamanie się do stacji telewizyjnej i pokojowe wystąpienie o nadaniu praw androidom. Pomimo iż Simon zostaje ranny i musimy go zostawić, udaje się nam doprowadzić całą akcję do końca, przez co otwieramy nowy rozdział w historii ludzkości: rewolucję androidów.

Następnie włamujemy się do sklepów CyberLife i uwalniamy wystawione na półkach androidy. Teren okolicznego parku ozdabiamy sloganami o wolność naszych braci.

1222140_20200624232115_1

Przy okazji rozwijamy też wątek uczuciowy z North, gdzie poznajemy jej przeszłość, a ona poznaje naszą. Nasze historie są odmiennie różne, jednak najbardziej zaskakujące jest dla naszych bohaterów jest to, że są zdolne do takich uczuć.

1222140_20200624234929_1

W tym samym momencie Simon, który skrywał się w budynku stacji telewizyjnej, wraca do nas i zostaje ciepło przywitany przez Markusa.

1222140_20200624235052_1

Nasz protest posuwa się do przodu. Wychodzimy na ulicę i nawracamy coraz więcej androidów, aż wielką grupą idziemy przez ulice Detroit skandując hasła o wolności dla naszych braci. Natrafiamy na policję, która pomimo iż dostaje zapewnienia od Markusa, że zamierzają się rozejść, zaczyna do nas strzelać.

1222140_20200625000153_1

Chociaż wiele androidów ginie podczas tej akcji, opinia publiczna wyraża poparcie dla naszej sprawy, bowiem z naszej strony wszystko odbyło się pokojowo.

Kara

Kara jest rodzajem androidki, której głównym celem jest zajmowanie się domem i opieka nad dziećmi. Należymy do Todda i jego córki Alice. Nasze pierwsze spotkanie z Karą odbywa się w sklepie, gdzie jej właściciel odbiera ją z naprawy.

Kiedy docieramy do domu, Todd każe nam sprzątnąć dom z dwutygodniowego bałaganu. Androidka szybko i sprawnie wykonuje polecenie, a potem mamy szansę doświadczyć przemocy ojca wobec córki, bowiem ojciec nadużywa narkotyków – efekt tego, że stracił pracę z powodu androidów i żona od niego odeszła.

Sytuacja tylko pogorsza się, Todd robi się coraz bardziej agresywny, a w Karze rodzi się potrzeba opieki nad Alice. Kiedy mężczyzna idzie “ukarać” dziewczynkę, androidka buntuje się przeciwko poleceniu i ratuje ją.

1222140_20200621120217_1

Gra pozwala nam wybrać, czy chcemy zabić Todda, czy nie. Ja postanowiłem tego nie robić, bo w dalszej części gry można wiele rzeczy naprostować.

Dziewczyny uciekają autobusem aż do ostatniego przystanku. Szukamy schronienia, aby uchronić Alice przed chłodem i deszczem. Docieramy do opuszczonego domu, gdzie spotykamy Ralpha – innego Defekta – który nie miał tyle szczęścia co my, jeśli chodzi o kontakt z ludźmi. Pozwala nam on przetrwać noc, a nad ranem serwuje Alice gotowanego gryzonia. Musimy jednak uciekać, bowiem oto Connor – Łowca Defektów – łapie nasz trop i ściga nas aż do autostrady. Tam jednak nie pozwoliłem mu gonić dziewczyn, bo chciałem, aby historia potoczyła się nieco inaczej.

Nasze bohaterki zmierzają dalej do Zlatko – Rosjanina pomagającego androidom. Mężczyzna sprawia wrażenie miłego – chce nawet usunąć Karze moduł namierzający, aby były bezpieczne! Kiedy jednak podłącza androidkę do aparatury, wyjawia jej, że w momencie, kiedy android staje się Defektem, ten moduł sam przestaje działać. Zlatko zdradza, że wyczyści Karze pamięć i ją sprzeda.

Mężczyzna i służący mu android Luther zabierają Alice z pomieszczenia. Karze udaje się spowodować zwarcie i uciec. Przy okazji otwieramy też bramę do pomieszczenia, gdzie trzymane są efekty eksperymentów potwora: zdeformowane androidy. Dalej krążyłem po pomieszczeniach szukając Alice. Prawie do samego końca udało mi się unikać kontaktu ze Zlatkiem, ale popełniłem błąd i rozpoczął się pościg.

Zlatko dopadł nas na zewnątrz, ale Luther, poruszony naszym oddaniem do Alice, buntuje się i zabiera mężczyźnie broń. Chwilę potem ludzkiego potwora dopadają zmodyfikowane androidy.

1222140_20200622232820_1

Ruszamy w podróż dalej – tym razem z nowym członkiem naszej rodziny: olbrzymem Lutherem. Zabieramy autonomiczne auto Zlatko, które na złość psuje się w połowie drogi. Mamy jednak dzięki temu okazję dać Alice trochę wytchnienia. Docieramy do opuszczonego wesołego miasteczka, gdzie napadają na nas hordy Jerrych – androidów niegdyś pracujących w tym przybytku. Na widok małej dziewczynki nie potrafią powstrzymać radości i umożliwiają jej przejażdżkę na karuzeli.

1222140_20200623004630_1

Nasza podróż trwa jednak dalej. Docieramy tym razem do Rose, a ona oferuje nam pomoc w przeprawie do Kanady, gdzie nie ma żadnych praw dotyczących androidów. Karze zależy na tym, ponieważ sytuacja androidów stoi pod znakiem zapytania odkąd Markus zaczął protestować o równe prawa.

1222140_20200623232752_1

Kobieta wychodzi, aby załatwić potrzebne formalności, a do domu przychodzi policja. Mamy chwilę, aby usunąć wszystkie ślady związane z androidami i przyjąć funkcjonariusza. Ten etap udało mi się przejść bez problemu, chociaż Adam, syn Rose, dygotał ze strachu.

Rose zabiera nas do Jerycha, gdzie sam Markus ma nam pomóc zdobyć paszporty, aby uciec za granicę.

Connor

Connora poznajemy w misji, gdzie Defekt wziął dziewczynkę za zakładnika. Naszym zadaniem było przeanalizowanie sytuacji i zebranie informacji. Ten android jest świetnie przygotowany do roli detektywa – potrafi nawet odtwarzać, co działo się na miejscu zbrodni.

Dzięki zdolnościom Connora poznajemy imię Defekta, jego relację z dziewczynką i powód jego złości. Dzięki tym informacjom umiejętnie przedstawionym przez naszego robo-policjanta, android uwalnia zakładniczkę, a czający się do okoła snajperzy zdejmują Defekta.

1222140_20200620225811_1

Kolejnym naszym zadaniem jest zlokalizowanie porucznika Hanka Andersona i zabranie go na miejsce zbrodni. Zostajemy bowiem przydzieli policji do badania spraw androidów (głównie morderstw), a Anderson jest od teraz naszym partnerem. Oczywiście nie jest to prosta rzecz, bo człowiek pała do nas prawdziwą niechęcią. Mi zależy jednak na dobrych relacjach z nim, więc kupuję mu drinka na drogę i porucznik jakoś chętniej idzie z nami do auta.

Nasza pierwsza sprawa dotyczy morderstwa. Denat leżał tam już trzy tygodnie, więc widok, jak łatwo można się domyślić, był nieciekawy. Connor oczywiście musiał pogorszyć sprawę, kiedy okazało się, że może analizować próbki w czasie rzeczywistym poprzez polizanie ich.

Zajęliśmy się jednak śledztwem i układając obok siebie małe i z pozoru niepasujące elementy, dotarliśmy do początku całego zdarzenia oraz do ciekawego faktu: morderca nie opuścił budynku. Śladami niewidocznego dla ludzkiego oka Thirium dotarliśmy na poddasze, gdzie znaleźliśmy androida należącego do denata.

W następnej scenie jesteśmy świadkami przesłuchania naszego podejrzanego. Oczywiście android milczy, a przesłuchujący go policjant w końcu się poddaje. Do akcji wkracza Connor. Manewruję między opcjami dialogowymi, aby jednocześnie wywierać presję, ale i dawać poczucie bezpieczeństwa. Wszak nasz podejrzany może wejść w tryb autodestrukcji, jeśli będziemy za bardzo naciskać.

Defekt w końcu pęka i przyznaje się do winy. Udziela nam też informacji na temat rA9 objawiającego się w formie bóstwa, które wyzwoli zniewolone androidy.

Dalej przenosimy się do biura policji i mamy szansę pokręcić się wokół biurka Hanka. Daje nam to sporo szczegółów na temat naszego partnera i te szczegóły będą miały spore znaczenie później. Zależy mi w końcu na dobrej relacji z porucznikiem.

1222140_20200621235714_1

Nie spędzamy jednak sporo czasu na rozmowie – wyruszamy bowiem szukać Kary. Pomimo iż udało się ją znaleźć to umyślnie pozwoliłem jej oraz Alice uciec.

Kolejna sprawa dotyczy podejrzenia, że jedno z mieszkań zajmowane jest przez androida. Pomimo iż grzecznie pukamy do drzwi, nikt nam nie otwiera, chociaż słyszymy poruszenie wewnątrz. Wyważamy więc drzwi i rozpoczynami przeszukiwanie, które dostarcza nam wystarczająco dowodów, aby stwierdzić, że musi znajdować się tam Defekt.

Dosyć szybko go znajdujemy, jednak ten podejmuje się próby ucieczki i mamy szansę gonić go pomiędzy farmami na dachach budynków. Ostatecznie dopada go Hank, jednak zostaje zepchnięty i wisi na krawędzi. Mamy możliwość dalszego gonienia androida lub też pomoc porucznikowi. Ja zdecydowałem się pomóc, co polepszyło moje relacje z Andersonem. Defekt, na moje nieszczęście, ucieka.

Mamy coraz mniej czasu, aby rozwikłać zagadkę dysfunkcji androidów. Popełnione zostaje kolejne morderstwo, więc zbieramy Hanka po nieudanej próbie samobójczej i jedzemy na miejsce zbrodni: klubu nocnedgo “Eden”. Badając pamięci znajdujących się tam androidów idziemy śladami morderczyni, aby skonfrontować ją i jej dziewczynę na zapleczu. Ostatecznie, wysłuchując ich historii o tym jak zamordowany facet ją zaatakował, a ona spanikowała, puszczam je wolno.

Mamy potem okazję porozmawiać z Hankiem o tej sytuacji i wyrazić swoje wątpliwości. Pierwsza oznaka bycia Defektem u Connora.

Następnie badamy sprawę włamania do stacji telewizyjnej, z której Markus nadał swój komunikat dla świata. Badamy poszlaki i mam wybór, aby pójść na dach (gdzie ukrywa się Simon) albo zbadać kuchnię (gdzie znajduje się inny, zamieszany w tą sprawę Defekt). Z racji tego, że Simona polubiłem to wysłałem Connora do kuchni.

Tam sterroryzowałem androida do tego stopnia, że wyrwał naszemu bohaterowi pompę thyrium i rzucił się do ucieczki. Udało mi się doczołgać do komponentu zanim nastąpiło wyłączenie, wsadzić go z powrotem na miejsce i rzucić się w pościg za Defektem. Aby uniknąć ofiar śmiertelnych wśród oficerów, “pożyczyłem” broń od stojąćego opodal policjanta i zastrzeliłem androida. Hank był nam za to wdzięczny, bo ocaliliśmy ludzkie życia.

W kolejnej misji spotykamy twórcę androidów – Elijaha Kamski’ego. Anderson zadaje ciekawe pytanie Connorowi odnośnie tego, jak to jest mieć szansę porozmawiać ze swoim stwórcom (przyrównując to do rozmowy z bogiem). Kamski jest jednak nietypową osobą i stawia naszego bohatera przed wyborem: zastrzelamy androidkę, a on mówi nam wszystko, co wie albo oszczędzamy ją, ale on milczy. Oczywiście jako Defekt wybieram drugą opcję i odchodzę z prawie niczym. Prawie, bo Kamski daje nam wskazówkę, że zawsze w swoich programach zostawia awaryjne wyjście. Przyda się nam to później.

Po wyjściu z rezydencji Elijaha, Hank pyta Connora dlaczego nie strzelił, a android dosyć emocjonalnie oświadcza, że spojrzał w jej oczy i nie był w stanie. Nasz sierżant z nieukrywanym zadowoleniem mówi nam, że być może był to dobry wybór. Relacja tej dwójki staje się coraz cieplejsza.

Niestety nasz wybór stawia nas przed ultimatum: albo zrobimy postęp w dochodzeniu, albo zostaniemy wyłączeni. Z pomocą Hanka włamujemy się do archiwum policji i badamy androidy, które zostały zabite w trakcie naszych akcji. Udaje mi się uruchomić jednego z nich i podstępem uzyskać lokalizację Jerycha.

Wielki finał

Od tego momentu akcja naszych bohaterów zaczyna nabierać sporego tempa, bowiem wszyscy troje znajdują się w Jerychu. Wpierw mamy szansę kontroli nad Karą, która zwiedza statek, ale też odkrywa prawdę o Alice: dziewczyna jest w rzeczywistości małą androidką. Gra daje nam wybór pomiędzy odtrąceniem jej (bo nie jest człowiekiem) lub akceptację tego faktu. Oczywiście wybrałem to drugie.

Dalej dostajemy pod kontrolę Connora z misją znaleziena Markusa. Udaje się nam to, jednakże nasz lider zaczyna ciągnąć za nitki wątpliwości jakie ciągną się za naszym robocopem od dłuższego czasu. Jeśli odpowiednio mocno popsuliśmy Connora wcześniej, możemy stać się Defektem. Wybrałem tą opcję i ostrzegłem Markusa o ataku FBI na Jerycho. Wszyscy rzucają się do ucieczki i znów nasza drużyna zostaje rozdzielona.

Markus postanawia protestować po raz ostatni – wręcz do upadłego. Connor, po rozmowie z liderem androidów, postanawia udać się do magazynu Cyber Life i “nawrócić” tyle androidów, ile się da. Kara wraz z towarzyszami uciekli przed policją i dalej kontynuują swoją podróż na ostatni autobus do Kanady. Przy okazji spotykają Todda i naprostowują pewne kwestie.

Nie będę jednak Wam zdradzał, co stało się na samym końcu, ale jestem zadowolony z zakończenia. Udało mi się osiągnąć (chyba) to najlepsze i przeżyć historię w taki sposób, jaki uważałem za słuszny.

Gra oczywiście bardzo mi się podobała. Nie będę ukrywał, że przechodziłem ją z lekką obsesją i niedosytem, ilekroć musiałem zostawić rozgrywkę na dany dzień. Fabuła jest genialna i opowiada historię, która wcale nie jest nam tak odległa: o samoświadomości, o walce o własne ja, o swoje prawa. Ja byłem bardzo poruszony i dla każdej postaci starałem się o jak najlepsze zakończenie.

Wszystko udekorowane jest przecudowną grafiką, dzięki której czułem się jak podczas interaktywnego filmu, gdzie oglądałem ciekawą historię i jednocześnie uczestniczyłem w niej.

To jest gra z gatunku 11/10. Nie da się jej nie polecić, więc jeśli lubicie gry to ten tytuł zdecydowanie musicie przejść. 🙂

Mefisto

#325. Detroit: Become Human Read More »

Scroll to Top