zmeczony

#159. Koczownik

Zacznę od tego, że trafia mnie już szlag z właścicielami mieszkań w Anglii. Postanowił sprzedać dom, więc dostaliśmy wypowiedzenie. Arghh! Nie powiem, co i gdzie mu życzę, bo jednak chciałbym, aby ten blog został kulturalnym miejscem.

Tyle dobrego, że nie chciało nam się rozpakowywać do końca, więc część rzeczy jest już spakowana. Ale tak szczerze to nie widzę sensu wydawać blisko trzy tysiące funtów (nie licząc kosztu przewozu rzeczy), aby za kilka miesięcy znowu wylecieć, bo ceny mieszkań lecą w górę, więc wszyscy sprzedają, bo widzą w tym czysty zysk. Dlatego poważnie zastanawiam się nad powrotem do Polski, bo mam już po prostu tego po dziurki w nosie i nowe życie mogę równie dobrze zacząć tam.

Jakby mało było nieszczęść to Smoczyński spadł z łóżka. Ze mną. Bo próbowałem go łapać. Przez sen. Jemu na szczęście nic nie jest, bo upadł na samą podłogę, a ja mam guza na udzie, bo po drodze wpadłem na szafkę. Już nie wspomnę, że następnego dnia wbiegł na moje kolano i jemu znowu nic, a ja mam kolejnego siniaka. Z czego on jest zrobiony?!

Kolejna smutna wiadomość to taka, że skończyłem grać w Assassin’s Creed Odyssey. Tak mi się dobrze grało, że przeciągałem ukończenie gry najdłużej jak się dało. Aczkolwiek zamierzam przejść wszystkie pozostałe części z Assassin’s Creed, bo dzięki przecenom na Black Friday dorobiłem się kilku pozycji, których mi brakowało (i dostałem Rayman Legends jako gratis :D). Pocieszające jest to, że zamierzają wydać kilka dodatków do gry, więc jeszcze do tego tytułu wrócę. 🙂

(proszę mi nie przypominać, że pisałem o fakcie, iż mam masę gier, w które nie zagrałem i chciałem zająć się wpierw nimi niż kupować coś nowego – jestem tego świadom, dlatego szybko zabieram się za inne gry, aby móc kupować więcej nowych 😀)

Co do przecen na Black Friday to zakupiliśmy Alexę trzeciej generacji. Nie jest najgorzej, bo nie wtrynia się co chwile, jak tylko wyczuje, że ktoś zamierza powiedzieć “Alexa”. Ale i tak doprowadza do szału. 😛 I ciężko ją uciszyć. Trzeba użyć komendy administratora “f**k you”, a i to czasem nie działa. 😛

Jeśli chodzi o kwestię pracy to jestem w trakcie zmiany na inną, ale wciąż w obrębie urzędu. Nie oznacza to jednak, że będę w stanie kontynuować serię z życia urzędnika, bo nowa praca ma mnie odciąć od większości ludzi (czyli źródła mojego stresu). No, ale to czas pokaże.

Chociaż według lekarzy powinienem wrzucić bardziej na luz i odpocząć (czytaj: zrezygnować na jakiś czas z pracy). Jestem tego świadom, ale realia mojego życia na to nie pozwalają (bo za co sfinansuję mój koczowniczy tryb życia?). Może i wrzucam spory ciężar na swoje barki, ale chcę mieć pewność, że moja rodzina ma wszystko zapewnione.

W życiu nie sądziłem, że cokolwiek może mnie bardziej przemielić niż to, co spotkało mnie, Smoczyńskiego i Połówkę w tym roku. Nie chciałbym przez to tracić motywacji, ale to jest naprawdę trudne. Momentami boję się, że nawet i bloga porzucę, bo mi braknie sił. A byłoby mi szkoda, bo to jeden z blogów, który przetrwał ponad 2 lata i dał mi sporo radości. Na razie – na szczęście – mam trochę zapasu notek i może uda się na tym przetrwać ten armagedon.

Chociaż ten strach napędza moją wenę, bo w miarę idzie mi pisanie notek. Mam tylko dwie zaległe gry do zrecenzowania i cztery nowe do opisania.

Żeby już nie smęcić to napiszę trochę o świecie gier. 🙂 Wyszedł Beholder 2! Miałem już okazję przekonać się o świetności tego tytułu w becie, więc bez chwili zawachania dokonałem zakupu (w szczególności, że miałem jeszcze kupon ze zniżką na 20% :D). Powiem wam, że twórcy stworzyli majstersztyk pod każdym względem. 🙂 I zmienili kilka rzeczy, więc nie ma co się sugerować do końca betą. 😀

Zacząłem też grać w pierwszą część Assassin’s Creed i pierwsze, co udało mi się zrobić to zepsuć samouczek. Wszystko przez to, że jest tam kompletnie inne sterowanie niż w Assassin’s Creed Odyssey. Akurat to udało mi się nagrać, więc filmik dodam do recenzji. 😀 Swoją drogą między pierwszą, a najnowszą częścią jest 11 lat różnicy? To znaczy, że byłem nastolatkiem, kiedy pierwszy raz w to grałem… Aż mi się tamte czasy przypomniały!

Zbliża się koniec roku, więc powoli przygotowuję listę trzech najlepszych gier na rok 2018. Podobną rzecz napisałem o 2017 i mam nadzieję, że to będzie taka blogowa tradycja. 😉 Notka pojawi się w styczniu – najpewniej zamiast jednej notki o grach. 😉

Intel znowu mnie zaskoczył, bowiem dostałem świąteczny prezent od nich w postaci kuponu na grę. Wybrałem Ashes of Singularity: Escalation i zacieszam z tego powodu. 🙂

Nagrywanie idzie w miarę dobrze – poza paroma problemami, które mam sam ze sobą. Nie wolno nagrywać filmików, jak jest się chorym. Dobrze, że to było coś lekkiego: inaczej odwaliłbym coś gorszego. 😉 Aczkolwiek mam szlaban na darcie się (wy tego nie słyszycie, bo wyciszyłem mój głos), bo prawie obudziłem Smoczyńskiego. Jak się nie będę pilnował to nie będę mógł nagrywać!

Tym razem tylko jeden, bo niestety dalej jestem chory, ale i Smoczyński jest chory, a także mam masę innych problemów, więc nie mam kiedy nagrywać. Jeśli się uda to nagram w nadchodzącym tygodniu.

Póki co musimy wszyscy wyzdrowieć i nabrać sił na walkę z rzeczywistością!

Mefisto

#159. Koczownik Read More »

#112. Znowu życie dało nam po pysku

Miała być notka z grą i nie będzie, bo jestem zły i zawiedziony. Właściciel mieszkania poinformował nas, że raczej nie przedłuża z nami kontraktu, bo kuzynka chce się wprowadzić. Okej, święte jego prawo. Szkoda tylko, że skusiliśmy się na to mieszkanie, bo w końcu miało być na kilka lat. Szkoda tylko, że rodzina nam je zafundowała jako prezent na “nowy start z dzieckiem”. Gdybym wiedział, to w okolicy były inne mieszkania za tą samą lub podobną cenę.

Straciłem całkowicie poczucie “domu”. Kiedy idę z jednego pokoju do drugiego, czuję pustkę. Wiszę w powietrzu. Znowu stałem się bezpański.

Po raz kolejny zaczynamy bieg o mieszkanie. W piątek skierowałem swoje kroki do urzędu miasta. Medycy od stanu mojej głowy podpowiedzieli, że wedle prawa angielskiego jestem już bezdomny i mogę ubiegać się od państwa o pomoc. Jak miło. Państwo jednak rzekło, że muszę mieć papierek, który oficjalnie wypowiada mi najem. Uderzyłem z tym do właściela i, jeżeli kuzynka rzeczywiście się wprowadza, to powinniśmy dostać go w poniedziałek.

W tym samym czasie szukamy prywatnie, bo rodzina zapowiedziała pomoc. Sam spojrzałem na nasze finansowe możliwości i stwierdzam: ciężkie, ale nie niemożliwe.

Ktoś zapytał się co ja takiego robię, że mam tak “ciekawe” życie. No nic nie robię. Może taki jest przepis? Przyznam, że w całym tym roztargnieniu mało nie pojechaliśmy do Walii zamiast do Bristolu… Sami widzicie, że choć się staramy, to nerwy targają nami przeokrutnie.

Druga okropna i wkurzająca sprawa, to sprawa chłopca o imieniu Alfie Evans, który zmarł w sobotę. Usłyszałem o nim, kiedy na ustach wszystkich była sprawa chłopca z podobnym problemem Charlie Gard. I muszę wylać kubeł już nie pomyj, a ścieków na brytyjskich lekarzy i ich cholerną dumę. Niestety, ale mam do czynienia z tymi patałachami i wiem, że daleko im chociażby do konowałów. Bo może mógłbym się zastanowić, czy to rodzina nie przesadza, gdyby nie to, że moja rodzina przez nich też przechodzi piekło.

Alfie nie miał postawionej diagnozy. Domniemano MMDS. Lekarze jednak nie mieli pewności, a mimo to odmówiono innym szpitalom podjęcia się diagnozy. Wydaje mi się, że wiem dlaczego.

Parę lat temu, gdy choroba połówki była dla nas dużo większą zagadką niż jest teraz, udaliśmy się do brytyjskich lekarzy z NHS i chodziliśmy do nich nasłuchując się bzdur i obelg. W końcu nie wytrzymałem, poinformowałem konowałów, że pójdę z połówką prywatnie i zażądałem dokumentów odnośnie ich “leczenia”. Po kilku dniach otrzymaliśmy list w kopercie zaadresowany do lekarzy z prywatnej placówki (podałem nazwę placówki podczas wizyty).

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jedno zdanie:

IMG_20180428_220143a

Pani “doktor” chciała, aby lekarze poinformowali nas, że nie gwarantują nam badań w obecnym stanie zdrowia połówki. Czyli chciała chronić swój niedouczony tyłek, bo mogłoby jeszcze coś wyjść na badaniach (i w sumie wyszło, bo badanie zrobiliśmy w Polsce).

Medycyna nie spadła nam z drzewa z odpowiedziami na wszystko – sami musimy ich poszukać. Jej rozwój spowalniają wpierw lekarze przepełnieni pychą, kapłani i duchowni, potem fanatycy poglądowi, a na końcu tej listy koncerny farmaceutyczne, bo im akurat najmniej na tym zależy z racji tego, że oni zawsze będą zarabiać na chorobach.

A jak widzę takiego lekarza, który powie ci, że głodzenie dziecka to nie morderstwo, to mam ochotę pakować się i uciekać z tego kraju. Bo życie bywa przewrotne i może się zdarzyć, że któreś z nas skończy z taką opieką… Co gorsze: ten koleś z wyglądu jest podobny do doktora śmierć.

Mefisto

#112. Znowu życie dało nam po pysku Read More »

Scroll to Top