slowa

#398. Pudełko na nic

Pogodowy rollercoaster nie pozwala mi się na niczym skupić. Jednego dnia słońce grzeje, jak gdyby znów były najcieplejsze dni lata, a ja rozpuszczam się jak serek, którego zapomniano schować do lodówki. Tego samego dnia robi się tak zimno, że siedzę pod kocem, chociaż kaloryfery dają na całego. Moja walka z wewnętrznymi demonami nie idzie mi najlepiej w takie dni. Moja motywacja, chociaż na co dzień leży i kwiczy, to wtedy błaga już tylko o dobicie.

Jak bardzo staram się znaleźć coś pozytywnego, tym bardziej trafiam na treści, które sprawiają, że cała moja miłość dla świata ucieka gdzieś w… No wiecie. Dlatego też tak bardzo staram się gromadzić pozytywne treści, wracać do nich i wierzyć, że moje wewnętrzne demony są tylko chwilą słabości. Najgorzej jest w momentach, kiedy te wszystkie dobre treści gdzieś mi uciekają i żałuję, że nie mam swojego “pudełka na nic”, aby zatrzymać bieg myśli i delektować się… no właśnie… niczym.

Mam taki problem, że nie umiem zatrzymać natłoku myśli. Jeśli coś mnie naprawdę mocno zirytuje to nie potrafię się tego pozbyć z głowy. Taki problem ADHDkowca: nie umiesz się skupić, ale jak już się skupisz to do bolesnej przesady. Dlatego taka natręna myśl siedzi mi potem w głowie nawet tygodniami i ilekroć odrobinę odpuszczę, zaraz to cholerstwo przypuszcza atak. A niestety żyjemy w takich czasach, że to, co cię wkurza jest jak bumerang. Zawsze wróci.

Szukam złotego środka, mojego “pudełka na nic”. Póki co staram się nie mieć gorszych chwil, bo zwyczajnie nie mam na to czasu (i może to jest problemem, że w końcu pękam niczym balon, bo zbyt mocno się nadmuchałem?), ale duszenie w sobie rzeczy nie jest ani dobre, ani mądre, ani zdrowe. Z drugiej strony walka z idiotami jest praktycznie syzyfową pracą. Z trzeciej strony czasem lepiej ochrzanić idiotę, który będzie miał to gdzieś niż karać siebie cudzą głupotą. W końcu moim najlepszym orężem, poza upartością, jest słowo. I to mi daje pogląd na czwartą stronę, ale wciąż głowię się nad tym, czy to już ten czas, czy już jestem wystarczająco wkurzony, czy mam jeszcze tyle sił, aby tym słowem dalej wojować…

Mefisto

#398. Pudełko na nic Read More »

#281. Kind Words

1070710_20190921214452_1

Kind Words to niezwykły tytuł, który zabiera nas w jedyną w swoim rodzaju przygodę. Ta gra została stworzona i wydana przez Popcannibal, a premiera miała miejsce we wrześniu 2019.

Ciężko mi mówić o tym tytule gra, bowiem twórcy stworzyli coś całkiem niezwykłego i dodali do tego urocze elementy z gier. Wszak w Kind Words chodzi o to, aby wymieniać się myślami: pisać o swoich problemach i otrzymywać pocieszenie od innych osób albo samemu pisać miłe słowa do tych, którym los poskąpił radości.

1070710_20190921214721_1

Przyznam szczerze, że jestem zaskoczony. Chociaż zdaję sobie sprawę, że świat gier jest złożony, rozbudowany i można w nim umieścić wszystko, to jednak stworzenie terapeutycznego pokoju po prostu mnie zdumiło. Widzę jednak, że wielu osobom takie coś dało odrobinę ulgi, gdzie można się zwierzyć ludziom ze swoich problemów, dostać masę odpowiedzi, wirtualnego poklepania po plecach i podnieść się na nogi po życiowej niedogodności.

Aby było ciekawiej mamy “Mail Deer” – jelenia-listonosza, który z nieukrywaną radością roznosi nasze listy. Gra nie pozwala na prowadzenie stałych konwersacji, ale za naszą odpowiedź możemy dostać naklejkę do kolekcji. Wielu ludzi znalazło zabawę w wysyłaniu innym brakujących naklejek, co też jest w sumie fajną rzeczą, bo chyba lepiej robić to niż się martwić. 😉

1070710_20190921222737_1

Kind Words polecam każdemu kto chce pomóc innym i każdemu kto sam potrzebuje tej pomocy. W naszym małym pokoju jest wystarczająco miejsca dla wszystkich. Przyznam, że idea i wykonanie jest piękne – mam tylko nadzieję, że ludzie nie zawiodą i nie zaczną się nad innymi pastwić.

Tytuł oczywiście polecam! Sam wchodzę co jakiś czas i odpisuję na kilka listów. W końcu każdy potrzebuje miłych słów.

Mefisto

#281. Kind Words Read More »

Scroll to Top