nemo

#415. Ślepa rybka

Dzień dobry wieczór!

Wracam do blogowania, chociaż czuję się, jakbym miał paść na twarzy i wyzionąć ducha. Znowu trafiło mi się combo w postaci choroby (i to całe nasze trio się pochorowało), na studiach multum rzeczy do zrobienia, a ja ledwo rozumujący (bo ledwo żywy to jeszcze do nauki mogę być – i tak przy matmie się tak czuję), w pracy mamy od groma raportów odkąd rząd postanowił zdjąć obostrzenia (dla wielu koniec pandemii oznacza powrót do wczesnopandemicznej walki o papier toaletowy z tą małą różnicą, że nie biją się o papier tylko o cholera wie co). No i są jeszcze problemy życia codziennego, które nam się piętrzą pod sufit i nie wiem, czy kiedykolwiek się z tym wszystkim wyrobię.

Ostatnie dni były dla nas jednak niesamowicie intensywne. Całość chciała pobawić się z Nemiakiem i użyła do tego lasera. Nie takiego zwykłego wskaźnika, ale takiego, którego można użyć do wypalania rzeczy. Jak się można domyśleć, coś poszło nie tak i następnego dnia zastałem przerażonego ryba ze spuchniętymi oczyma. Był tak przerażony, że aż zrobił się biały (tak dodam, że jeśli ryba robi się biała, to może oznaczać, że umiera). Poczytałem szybko, co mu może być, użyłem lekarstw dla ryb, które mamy, a które można było użyć w przypadku takiej opuchlizny. Pogasiłem mu światła, aby nie podrażniało mu oczu i nasza ryba uspokoiła się oraz zaczęła odzyskiwać kolory.

Opowiedziałem Całości, co się stało, a ona opowiedziała mi o zabawie laserem. Generalnie taki zwykły, tani wskaźnik laserowy nie zrobi rybie krzywdy, kiedy się chwilę z nią pobawisz, ale im mocniejszy laser, tym gorsza krzywda może się stać. Tym bardziej, że Nemiak wpłynął w promień laseru, bo się bardzo nim zaciekawił, a Całość nie zdążyła go zgasić. Niestety efektów uszkodzenia wzroku nie widać od razu (Całość też gorzej widzi na jedno oko – zauważyła to dopiero po dwóch dniach), więc wszystko wydawało się w porządku.

Na szczęście Nemiak żyje, ma się w miarę dobrze, chociaż chwilowo jest ślepy. Musimy poczekać, aby zobaczyć, czy ta ślepota mu zostanie, czy też minie (ryby potrafią regenerować sobie wzrok, więc jest spora szansa, że będzie znowu widział – tym bardziej, że zaczyna reagować na światło). Nasz rybeł ma niesamowitą wolę życia, bo dalej próbuje się bawić i wygłupiać, chociaż nie widzi i często obija się o różne rzeczy. Bardzo stara się odnaleźć w nowej sytuacji, a my staramy się mu pomóc dojść do siebie. Musimy też go karmić ze strzykawki, bo biedaczek nie jest w stanie dorwać się do jedzenia, a on apetyt ma jak Smoczyński (czyt.: tylko by jadł i domagał się o więcej).

Całość czuje się bardzo winna temu, co się stało i spędza z rybą sporo czasu, aby czuł się bezpiecznie. Trzymajcie kciuki, aby Nemiak doszedł do siebie.

Jak też możecie się domyśleć, jestem kompletnie nieprzygotowany, jeśli chodzi o podzielenie się wieściami z życia, więc przełożę to na następny raz. Póki co jestem skupiony na naszej rybce i kilku ważnych sprawach, które mam do załatwienia w najbliższych dniach. Trzymajcie kciuki, aby wszystko poszło gładko! Mam nadzieję, że wszystko uda się bezproblemowo załatwić i nie będziemy mieć w życiu takiego zabiegania.

Mefisto

#415. Ślepa rybka Read More »

#410. Plany wieloletnie

Dzień dobry wieczór!

Witam Was wszystkich w roku 2022, który ani trochę nie zamierza nam odpuścić i dorównać swoim poprzednikom: 2020 i 2021. Może nie pod tymi samymi względami, ale w końcu, ale ileż można mieć przerąbane w ten sam sposób? Jeszcze się człowiek przyzwyczai i przestanie to odbierać w negatywny sposób. 😛 Tak mnie złapało na przemyślenia, skoro jeszcze 2022 nie rozpędził się na tyle, aby dać nam w kość.

Chociaż głęboko w serduszku czuję, że nie będzie tak lekko, jakbym chciał, aby było. W lutym mamy wizytę u neurologa, znaczy Smoczyński ma, i dowiemy się, co się tam u niego w głowie porobiło. Bo coś wyszło na skanie i teraz nasza w tym głowa (oraz specjalistów), aby dowiedzieć się dokładnie co to za problem męczy naszego małego Smoka. Mam tylko nadzieję, że to, czego się dowiemy, ułatwi nam zrozumienie naszej Dzieciorośli.

Chociaż pomimo wiadomych przeszkód, staramy się iść przed siebie z uśmiechem na ustach. Wiadomo: z nas jest dosyć masochistyczna rodzina. 😂 Porobiliśmy sobie już plany, co chcemy w najbliższym czasie (czytaj: w przeciągu następnych kilkunastu lat) zrobić i oczywiście wiąże się to z naszymi pasjami. Całość zaproponowała wypad do muzeum lotnictwa oraz wypad na punkt widokowy przy lotnisku. To drugie już odwiedziliśmy, ale na pewno jeszcze tam pójdziemy. Ja mam w planach sporo spacerów. Jeszcze nie wiem gdzie, ale na pewno coś się wymyśli. Grunt, aby w końcu rozprostować kości. Mały Smoczyński za to pójdzie wszędzie, byleby było jedzenie. Wiadomo: rośnie, to ma inne priorytety niż my. 😂

Oczywiście we wszystkie plany uwzględniamy trzymanie się od ludzi jak najdalej, co może być ciężkie w muzeach i tego typu miejscach (tym bardziej jak w sklepach ludzie mają wywalone i używają mojego dziecka jako chusteczki). Szczerze: im dłużej trwa pandemia, tym coraz bardziej mam dosyć ludzi, w szczególności starszych, za ten cholerny brak szacunku dla drugiego człowieka.

Nie odbiegajmy jednak od głównego tematu. Mam w planach kontynuowanie dekerowania mojej tablicy niekorkowej z motywami z gier. Udało mi się zebrać kilka dodatkowych elementów, ale z braku czasu to wszystko leży sobie w bliżej nieokreślonym chaosie… 😛 Jeśli dobrze pójdzie to w następnej notce pochwalę się zdjęciem. 😛

Kolejnym moim planem jest uaktywnić się nieco na instagramie i poćwiczyć robienie zdjęć. “Małą” pomocą i zachętą będzie w tej kwestii nowy aparat – Nikon D5600. Mieliśmy okazję już trochę się nim pobawić i zdjęcia wychodzą niesamowite (póki co wstawiłem dwa na instagram). A czekamy jeszcze na nowe obiektywy. 😛

Stary aparat – Nikon D60 – nie pójdzie w odstawkę. Obiektyw do niego (całkiem dobry) oddaliśmy do naprawy (bo ma uszkodzone mocowanie i zawsze była obawa, że może się przesunąć i uszkodzić aparat), zamówiliśmy dodatkowo jeden z Japonii (bo generalnie był w lepszym stanie oraz był sporo tańszy niż te dostępne w Anglii).

Plany mamy ambitne – byleby chęci wystarczyło. 😉

Studia idą mi w miarę dobrze. Fakt, odczuwam potężny przeskok pomiędzy drugim a trzecim rokiem, co nawet widać po moich ocenach (najgorsza 53%, najlepsza 71%). W tym roku pomagam sobie oglądając wykłady. Matematykę łatwiej czasem zrozumieć, kiedy obejrzy się, jak ktoś robi podobny przykład, niż próbując wyczytać to z teorii. Na szczęście nie mam (już) żadnych zaległości, więc nauka idzie w miarę gładko. 😀

Z naszym akwarium wszystko wydaje się w porządku. Całość martwi się o Herklulesa, bo siedzi w jednym miejscu, ale w tym miejscu zbierają się resztki jedzenia i on nie musi latać po całym akwarium. No nie dziwię mu się, że tam siedzi. Też bym siedział przy stole, gdyby co chwilę ktoś przynosił mi jedzenie. 😂

Nemiak za to zrobił się bardzo atencyjny (w pozytywnym sensie). Uwielbia się z nami bawić, wygłupiać, cały czas się popisuje, aby tylko mieć naszą uwagę. Jak się włoży ręce to akwarium to już w ogóle prywatny plac zabaw dla niego. Widać na poniższym nagraniu. Od razu zaznaczam, że nie jest tutaj ani pchany, ani ciągnięty w żaden sposób. 😂

Nagranie można obejrzeć tutaj.

Całość nauczyła go wpływać do ręki, co tak mu się spodobało, że czasem to nawet aż wskakuje. To też będziemy musieli nagrać. 😉 Ale cieszę się, że nasz rybeł jest tak towarzyski i otwarty na nas. 😀 Następny cel: nauczyć go wpływać do kubeczka, aby zabrać go na spacer po domu. Jak się uda to będziemy mogli pochwalić się rybką, którą można wyprowadzić na spacer. 😂

Nasz domowy ogródek też się jakoś trzyma. Ba: nawet się trochę powiększył. Poza hodowlą cytryny, grejpfrutów, agrestu, malin, pożeczek, poziomek, truskawek i winogron, postanowiliśmy wyhodować sobie figę, ogórki, koperek i słonecznik. Póki co wszystko rośnie nawet ładnie. Nawet w domowych warunkach. Szczerze przyznam, że jestem zaskoczony. 😀 Mam tylko nadzieję, że “nie chwalę dnia przed zachodem słońca” i nie wydarzy się jakaś ogrodowa apokalipsa. 😛

Jeśli chodzi o gry to znowu mam okres, że nie gram za dużo. Bardziej w tej chwili przeglądam moją kolekcję gier i szukam takich, przy których będę mógł się rozerwać, a jednocześnie nie wciągną mnie na tyle, abym miał jednak więcej czasu na naukę niż przyjemności (chociaż są momenty, kiedy wolałbym, aby było na odwrót). Mam nadzieję, że dojdę do momentu, kiedy będę mógł po prostu usiąść i sobie pograć. Nawet (a nawet w szczególności) w te dziwne gry. 😂

Ostatnia wiadomość na dziś: siedzę i piszę kolejne przygody Japesia. Także zacznojcie przygotowywać się na japesiowy powrót. 😂

Myślę, że to by było na tyle z “nowości”. Trzymajcie się ciepło!

Mefisto

#410. Plany wieloletnie Read More »

#396. Pan(k) Smok

Dzień dobry wieczór!

Na sam początek chciałbym zaprosić Was do naszego drogiego Celta, który postanowił przeprowadzić ze mną wywiad. 😀 Dziękuję bardzo mocno! Czuję się niesamowicie zaszczycony! 🙂

Zdecydowanie za szybko czas leci. A mówię to, bo czuję się, jakby wciąż był sierpień, a mamy już październik i od tygodnia muszę się uczyć. Nie to, że nie chcę, ale nie jestem jeszcze na to gotowy. Przydałyby mi się jeszcze te dwa miesiące wakacji. 😂

Oczywiście studia zacząłem z jakimś bliżej niezindetyfikowanym przeziębieniem, grypą, czy inną infekcją. Prawdopodobnie coś postcovidowego. Z tego, co udało mi się zauważyć, wszyscy, którzy w mniejszym bądź większym stopniu mieli kontakt z covidem, skarżą się na gorsze zdrowie. No i już nie wspomnę, że coraz gorszą mam kondycję płuc…

Z tego też tytułu mam strasznie mało sił na cokolwiek i przeznaczam je przede wszystkim na studia i sprawy rodzinne. To oznacza, że jeśli nic się nie poprawi z moim zdrowiem to będę musiał znowu zawiesić bloga. Rok 2021 nie jest zdecydowanie moim rokiem. 🤷‍♂️

Z pozytywnych wieści mam takie, że Smoczyńskiego wciągnął Minecraft i coraz lepiej idzie mu samodzielne granie. Opanował podstawowe rzeczy takie jak kopanie, stawianie bloków, nawalanie się z otoczeniem (potocznie zwane smoczek versus enviroment – sve), włażenie i schodzenie z koni, łódek, łóżek, itd. Jestem pod wrażeniem, bo opanował to w ledwie kilka dni (i to tak dosłownie znienacka – włączyłem mu Minecrafta, aby go zająć, a on ogarnął sterowanie 😂). Całość gra razem z nim i jedno drugiemu notorycznie dokucza. Przyznam, że to insporujące patrzeć jak mały Smok zręcznie jak na czterolatka unika pułapek większej gadziny. 😂 A daj mu mieczyk to nie pożyjesz za długo. 😂

Mały Smoczyński zaiteresował się również liczeniem i idzie mu całkiem nieźle. Też nas tym zaskoczył tak znienacka, ale u niego to chyba norma. 😂 Bardzo mnie cieszy fakt, że nasz mały Smok ma wiele zainteresowań i sam potrafi się czegoś nauczyć. 🙂

Mały Smok ma też irokeza (stąd tytuł notki). Całość raz goliła mu głowę i zrobiła go dla żartu. Wyszło świetnie. 😀 Mamy więc małego punka w domu. 😛 I z wyglądu, i z charakteru!

Nasza trzoda morska się powiększyła. Mamy nową krewetkę, sześć ślimaków morskich, rozgwiazdę oraz kolejnego kraba. Nie mam zdjęć ich wszystkich, ale dam to, co mam. Resztę dodam następnym razem. 😉

Herkules – przestawiacz wszystkiego

Kraba nazwaliśmy Herkules, ponieważ jest okropnie silny. Poprzestawiał nam dekoracje i kamienie w akwarium. A zdejmij go z czegokolwiek to weźmie to ze sobą. No dzięki. 😂

Modnisia – bardzo elegancka krewetka

Krewetka za to została nazwana Modnisia, bo śmiesznie zarzuca czułkami, jak gdyby zarzucała bujną grzywą. Na swoje sposoby jest i urocza, i durna jak każda inna krewetka. Non stop poluje na Nemiaka, aby go wyczyścić albo siada na ślimakach i sobie jeździ na nich. 😂

Ślimaki są za to upierdliwe. Dwa mamy z gatunku Bumble Bee Snail i wyglądają jak takie urocze trzmieliki. Często gdzieś się chowają, nie ma ich jakiś czas, a potem wyłażą oboje (z reguły jeden na drugim). Cztery pozostałe ślimaki są z gatunku Astrea Tecta zwane też turbo ślimakami i służą nam do czyszczenia szyb. Idzie im to całkiem nieźle. Mają tylko problem z respektowaniem przestrzeni i wciskają się wszędzie – nawet tam, gdzie się nie mieszczą. Często wysiedlają Nemiaka z jego miejsca przy filtrze, a wtedy mamy jedną okropnie wkurzoną rybę. 😂 (muszę go kiedyś nagrać, jak się pluje o swoje terytorium)

Ślimoń
Wycieraczka
Bezimienny Ślimak

Dwa ślimaki z gatunku Turbo dostały już imiona: Wycieraczka, bo zżerał algę poruszając się jak wycieraczka oraz Ślimoń, bo obżarł się, spadł z szyby i myśleliśmy, że trup, a on tak się najadł, że nie mógł się ruszyć. Potem wstał i zaczął dalej jeść. Stąd Ślimoń – połączenie Ślimaka i Gamonia. 😂

Bezimienna Rozgwiazda

Rozgwiazda jest tam najspokojniejsza z całego towarzystwa – czasem tylko yogę uprawia na szybie, ale tak to nie ma z nią większych problemów. Przynajmniej póki co. W tym akwarium dzieją się takie rzeczy, że czekam aż Rozgwiazda da nam popalić. 😛

Pan Robak

Jeden z nienazwanych ślimaków przyjechał do nas z pasażerem na gapę: ma na sobie uroczego robaczka, który po angielsku nazywa się Spionid (nie wiem, jak nazywają się po polsku). Są one niegroźne, żywią się tym, co złapią mackami, osadzają się na kamieniach albo muszlach ślimaków… Wychodzi na to, że mamy gratisowo jedno zwierzątko więcej. 😀

Przyznam, że morskie akwarium skłoniło mnie do czytania odnośnie morskich stworzeń. Nawet nie wiecie, ile artykułów przeczytałem, aby zidentyfikować Pana Robaka. 😂 Aczkolwiek całkiem ciekawie (i niekiedy przerażająco) można zagłębić się w podwodny świat. Chociaż z tego, co czytam wychodzi na to, że w akwarium mamy chyba jakiś dom poprawczy dla upierdliwych rybek. 😂

Jeśli chodzi o gry to jestem sporo do tyłu z czymkolwiek. Zacząłem Spellforce 2 i idzie mi to jak krew z nosa, a nawet gorzej, bo ciągnę to chyba już z pół roku i to nie dlatego, że idzie mi kiepsko, ale na każdy tydzień gry mam około miesiąca przerwy. Strasznie brakuje mi czasu i motywacji, aby grać, a naprawdę mam ochotę czasem oddać się w ręce jakiejś ciekawej gry i zobaczyć, gdzie mnie poniesie. Na to muszę jednak jeszcze trochę poczekać. 🙁

Staram się więcej grać na telefonie lub tablecie. Czasem nawet na obu jednocześnie, bo gry mobilne jednak nie wymagają takiego skupienia. 😛 Chociaż podoba mi się, że na androida jest sporo przeportowanych gier z PC. Mam Titan Quest, Gris, My Time at Portia, Stardew Valley i grę mojego dzieciństwa: Neighbours from Hell. Chyba tylko dlatego mam jeszcze o czym pisać. 😛 Pogrywam też w Albion Online i ta gra wymiata: można na tym samym koncie grać na kompie lub urządzeniach mobilnych. 😀 Chociaż mam w co grać, to jeszcze jednak żadnej gry nie ukończyłem…

Całość za to zakochała się w Microsoft Flight Simulator i mam pilnować, aż będzie w promocji. Ogólnie rzeczy biorąc to Całość zakochała się w lataniu i chce mieć licencję pilota, ba, żebyśmy wszyscy mieli licencje pilota. A ja nawet prawka na samochód jeszcze nie mam… 😂

A propos prawka: skończyłem już praktyczną naukę, teraz ćwiczę to, co mi nie wychodzi tak długo, aż instruktor stwierdzi, że jestem gotowy do egzaminu. Trochę to pewnie zajmie, ale zbliżam się do wielkiego finału tej prawojazdowej masakry! 😂

Nasz ogródek powiększył się o kilka okazów. Sporych okazów. 😛 Mamy mini drzewko grejpfrutowe, cytrynę, kilka rodzajów malin, agrest zielony i czerwony, czerwoną oraz czarną porzeczkę oraz winogrono. To stadko siedzi u nas w domu, mamy fajną lampę do naświetlania i wesoło sobie to wszystko – o dziwo – rośnie. Na balkonie dalej mamy truskawki, poziomki i całą resztę, bo cały czas mamy napady ciepła i po raz kolejny mamy poziomki (to już trzecia albo czwarta fala :P). Muszę przyznać, że za każdym razem coraz smaczniejsze poziomki nam rosną. 😀

Te wszystkie roślinki da się hodować w domu. Trzeba im tylko zapewnić oświetlenie i odpowiednią ilość wody, a one zrobią resztę. Na ten przykład winogrono rośnie tak świetnie, że musimy je gdzieś przyczepić, bo samo owinie się zaraz wokół stojaka na pranie. 😂

Pomimo choroby, przeprowadziliśmy zaplanowaną dużo wcześniej wymianę szafy w sypialni na taką praktycznie pod sufit. Mały Smoczyński ma teraz swobodny dostęp do swoich zabawek – przynajmniej tak długo, jak sprząta je i odkłada na miejsce, czego się póki co trzyma. Plus: mamy więcej miejsca, minus: robienie czegokolwiek w trakcie choroby to głupi pomysł, bo na pewno zostaniecie z burdelem na jakiś czas. 😛

Chociaż wydaje się, że sporo się u nas działo to jednak większość czasu leżeliśmy półmartwi w łóżkach i tylko dziwna, magiczna potrzeba ruszenia tyłka czasem nas z tego łóżka ściągała, aby coś trochę porobić. Dlatego mam nadzieję, że uda mi się trochę więcej czasu spędzić na blogu, bo czuję się czasem jakbym mimowolnie zapominał o jego istnietniu.

Sporo się rozpisałem w tej notce. Myślę, że na razie wystarczy. Trzymajcie się ciepło i do następnego razu!

Mefisto

#396. Pan(k) Smok Read More »

#388. Jestem zarybiony

Dzień dobry wieczór!

Witam wszystkich po kolejnej przerwie na blogu. Ten rok chyba nie będzie moim najlepszym rokiem, jeśli chodzi o blogowanie, ale na pewno nie brakuje w nim wrażeń. 😉

Pozwolę sobie rozpisać się na temat ostatniej notki. Ponieważ Smoczyński bardzo lubi podwodne klimaty, nasza rodzinka powiększyła się (i jeszcze się powiększy, ale to jest jeszcze do ustalenia) o kilka morskich stworzonek. Mamy błazenka Nemo (no bo czemu by być oryginalnym w nazywaniu rybki, nie? 😂), stadnika żółtoogonowego o nazwie Stadia, dwie krewetki czyścicielki Fish i Chips (tak jak popularny posiłek w Anglii 😂) oraz czerwononogiego kraba pustelnika o imieniu Zoidberg.

Nasza rybia rodzinka jest słonowodna, więc do naszego napiętego grafiku dorzuciliśmy sobie dbanie o parametry wody. Mieliśmy też kilka śmierci i jedno zaginięcie. Pierwszy stadnik żółtoogonowy zablokował się za grzałką i umarł ze strachu. Pierwsza krewetka chciała zrzucić skórę, zablokowała się i umarła (nie wiedzieliśmy wtedy jak jej pomóc – zaczęła takie numery pierwszego dnia). Pierwszy krab nam albo umarł, albo zaginął. Ciała nie odnaleźliśmy, więc do końca nie wiemy, co się z nim stało. 🤷‍♂️

Stadia (czyli drugi stadnik) miała jakiś uraz i pokłóciła się z resztą towarzystwa, więc trafiła do akwarium poprawczego i tam już zostanie. Jej to pasuje, wydaje się zadowolona, chociaż na początku wyglądała na naburmuszoną. Jest niesamowicie ładna i porusza się z niezwykłą gracją. Do towarzystwa dostała Fisha i jakoś się dogadują.

Nemo jako jedyny trzyma się całkiem dzielnie i jest niesamowitą rybą. Jest bardzo towarzyski i inteligentny, lubi się z nami bawić i czasem daje się dotknąć, czasem sam skubnie. Jakiekolwiek zmiany w akwarium musi dokładnie obejrzeć, cokolwiek próbujemy zrobić, on musi nam towarzyszyć (co bywa czasem upierdliwe, bo przy wymianie wody nie raz o mało co go nie złapaliśmy 😂). Ma też dziwne odchyły, jeśli chodzi o spanie. Lubi spać owinięty wokół filtra, ale trochę to ciężkie, bo się zsuwa i porywa go prąd wody. 😂

Chips, czyli pierwsza z dwóch nowych krewetek, też jest bardzo urokliwa. Wzięliśmy ją taką totalnie malutką i od razu się polubiliśmy. Jest ona z gatunku krewetek, które czyszczą akwarium z odpadów. Lubią też czyścić ryby i dłonie. Ilekroć któreś z nas wsadzi łapę do wody, ona wybiega niczym wierny piesek, wskakuje na rękę i zaczyna czyszczenie. I też bywa w tym upierdliwa (Całość coś o tym wie: jej łapy uwielbia czyścić na błysk). 😂

Chips zrzuciła już pancerzyk krewetki robią to, kiedy rosną, a także kiedy zmieniają akwarium. Potem, lekko oszołomiona, polazła czyścić filtr i urwało jej antenki. Całość tak się wystraszyła, że aż mnie w nocy obudziła. Na szczęście to często się zdarza tym małym typom i antenki odrastają. 😂

O Zoidbergu dużo nie jestem w stanie powiedzieć, bo on głównie porusza się i zjada to, czego nie zjadła reszta rybiej rodziny. Taki chodzący odkurzacz. 😉

A tutaj zdjęcia naszej morskiej ferajny (bez Zoidberga, bo tego ciężko dorwać póki co ;)):

Chips
Fish
Stadia

Nemo

Egzaminy też mi poszły – o dziwo – dobrze. Chociaż nie mam takich wyników, jakich bym chciał, to jednak zdałem! Z matmy mam 57%, co załapało mnie na Grade 3, a z pozostałych Grade 2 (z czego z web designingu byłem bardzo blisko wyróżnienia). Cieszę się, bo grunt, że mogę dalej studiować. 😀 Najbardziej cieszy mnie, że z egzaminu z matmy miałem 50%, co jest naprawdę super, bo spodziewalem się poniżej 30%, a w związku z tym oblania. 😂

Wczoraj miałem też drugie szczepienie i czuję się nieco przymulony. Dlatego też ten wpis nie będzie długi (ale przynajmniej jest!).

Trzymajcie się ciepło i do następnego razu!

Mefisto

#388. Jestem zarybiony Read More »

Scroll to Top