dziwne sytuacje

#259. Złote mądrości Połówki cz.5

Tym razem trochę luźniejsza forma. 😉

Połówka prawi mi o polityce. I nagle pada… prawica lewoskrętna i lewica prawoskrętna. Tego chyba nawet nie muszę wyjaśniać. 😀

– Stój!
– Co?
– Mefcio w zoo. 😀

“Lepszy wróbel w garści niż owca na drzewie.” – Połówka, 2019.

– Dlaczego nosisz moją koszulkę.
– Ta jest moja. To XSka.
– Dlaczego zmniejszyłeś mi moją koszulkę?

– Może pójdziemy do zoo w święta?
– No, ale nie da się.
– Dlaczego?
– Bo zoo jest wtedy zamknięte.
– I co ze zwierzętami? Idą do domu?

– I co zrobisz? Spalisz swoją matkę na stosie? Ona by prędzej stos spaliła niż stos zdążyłby spalić ją!

– Nie, nie, nie. Ja nie jestem Połówka. Ja jestem CAŁOŚĆ!
😂😂😂

– Ale nie! Nie każ mi tego robić! Ja nie mogę! Ja mam dziecko!
– No i właśnie jedziesz odebrać to dziecko ze żłobka…

– Na obiad zjemy dziś xyz.
– Ok. To co na obiad?
I tak jeszcze siedem razy pod rząd. 😂

Połówka, kiedy robi herbatę, rzuca zużytymi torebkami do śmietnika. Ma tak dobrego cela, że zacząłem się przyzwyczając do brązowej ściany wokół śmietnika. 😂

“Idę tam jak dorodny kwiatek.” 😂

Połówka mi się zwierzyła, że podbiła na siłowni do typka, który nie za bardzo ćwiczył hantlami, czy może je wziąć, bo Połówce nie chciało się iść po nie na koniec sali. Typek oddał hantle i ze smutną miną podreptał na koniec sali po nowe hantle. Chyba się załamał! 😂

Wiecie, co to jest Krowia Gwiazda? Gwiazda Śmierci w języku Połówek… Dlaczego w ten sposób? Bo Gwiazda Śmierci jest duża, A KROWA TEŻ JEST DUŻA! 😂

– Wiesz, że papież miał spinę z jakąś kobietą?
– Tak, wiem. Wygrał w trzeciej rundzie. Ale babka broniła się dzielnie, nie dała sobie odebrać chorągwi. A może to była relikwia…?

Przytulamy się z Połówką, a w tym samym momencie zaczął alarm wyć w okolicy. Połówka patrzy na mnie, zaczyna mną potrząsać. Alarm milknie… No i cały nastrój poszedł w cholerę! 😂

Mam nadzieję, że się podobało! Połówka się dla Was stara. 😂

Mefisto

#259. Złote mądrości Połówki cz.5 Read More »

#220. Złote mądrości Połówki cz.4

Połówka jest na tyle wybitną osobą, że nawet przy 40-stopniowej gorączce potrafi rzucić tak genialnym tekstem, przez który zamiast martwić się o jej zdrowie, to siedzę w kącie i próbuję nie udusić się ze śmiechu. 🙂

Wchodzimy do pokoju, gdzie spał Smoczyński i Połówce zebrało się na wymioty. Po wszystkim powiedziała do mnie: “żebyś sobie nie myślał, że to na widok Smoczyńskiego chciało mi się wymiotować”. 😀

Innym razem Połówka leży w łóżku i mówi do mnie: “opowiedz mi coś o grach”. Ja oczywiście zdziwiony mówię, że później opowiem, a ona: “mów teraz, bo teraz nie mam sił ci ucieć”. 😀

Raz sytuacja była poważna, zadzwoniłem pod numer alarmowy i wysłano sanitariusza. Temperatura 41 stopni, więc ratownik działa i zbija gorączkę. W trakcie próbuje nawiązać jakiś kontakt i pytać o podstawowe informacje, i w pewnym momencie pyta się “jak ma na imię twój chłopak”, a Połówka na to “który”. Koleś patrzy się na mnie zakłopotany, a ja macham do niego, że to normalne. Facet był tak zdezorientowany, że niewiele brakowało, aby jeszcze jego trzeba było schładzać. 😀

Przed narodzinami Smoczyńskiego byliśmy w szpitalu i Połówce nagle się pogroszyło, zaczęła majaczyć, po czym wstała i skierowała się do wyjścia. Ja próbowałem zatrzymać uciekiniera i dołączył się do mnie pielęgniarz. Połówka spojrzała do niego i rzekła: “poproszę rachunek i ja stąd wychodzę”. Facet odparł jej tylko: “ale my tu nie wystawiamy rachunków”. Moja gadzina odparła tylko, że to bardzo dobrze i próbowała dalej wyjść, ale udało się doprowadzić ją do łóżka.

Połówka ma też dziwne sposoby na radzenie sobie ze zwykłymi problemami. Na przykład przekładanie drzwi w lodówce. Po co robić to w ciągu dnia jak można zrobić późno w nocy. Po co rozpakować lodówkę jak można się szarpać z naładowaną po brzegi. Po co używać jakiejś podpórki lub pomocy jak jest puszka tuńczyka… Po co mi w ogóle o tym mówić tylko muszę przyjść zwabiony przekleństwami, aby się dowiedzieć, że “drzwiczki mi nie pasują po tej stronie”. Ja słyszałem o ludziach, co to w nocy sprzątają, gotują, ale, kurna, drzwi od lodówki przekładać?! 😛

Nowe spodnie okazały się zgubne dla nas, ponieważ ilekroć Połówka je założy to zaraz zamek odmawia posłuszeństwa i no cóż, widać dokładnie bieliznę na tle ciemnych spodni. Ostatnio znów się to wydarzyło i w ramach pocieszenia mówię, że dobrze, że nie miała na sobie tych czerwonych majtek, bo te bardziej widać, a w odpowiedzi słyszę tylko histeryczny śmiech i Połówka wchodzi do pokoju prezentując mi swoją jaskrawoczerwoną bieliznę. 😀

Ostatnio rozmawiając z Połówką zauważyłem, że mój ojciec ostatnio trochę przytył. Połówka rezolutnie stwierdziła, że on spuchł od słuchania pieprzenia mojej matki. 😀

Mam nadzieję, że się podobało. 🙂 Połówka się dla Was stara! 😂

Mefisto

#220. Złote mądrości Połówki cz.4 Read More »

#136. Złote mądrości Połówki cz.1

Połówka jest personą tak wyjątkową, że za jej zgodą (tudzież moim ubłaganiem i ofiarą złożonej z mojej strony), wypisałem kilka pięknych i szczerych myśli (tudzież czynności) od miłości mojego życia.

Smoczyński ostatnio źle się czuje, więc kiedy położyliśmy go spać, Połówka na migi próbowała przekazać mi wiadomość. Najpierw wskazywała na mnie, na Smoczyńskiego, a potem udawała rozmowę telefoniczną. Pytałem się wtedy, czemu mam do naszego dziecka dzwonić. Potem do tego zaczęła wykonywać obrót ręką i wskazywała okno. Na sam koniec ustawiła dłoń poziomo i ukryła za nią drugą rękę zaciśniętą w pięść, powoli ją wysuwając. Byłem pewien, że chodzi o wschodzące słońce do momentu, aż rozdziawiła palce na wszystkie strony. Wtedy byłem przekonany o tym, że chodzi o Obcego i zacząłem się obawiać o syna… Chodziło w tym wszystkim o to, aby umówić Smoczyńskiego do lekarza następnego dnia. Połówka mogła mi to powiedzieć, bo kiedy ona machała kończynami, ja odpowiadałem jej szeptem…

Raz, kiedy poszliśmy dokonać nocnego karmienia i zmiany pieluchy u Smoczyńskiego, Połówka znowu się włączyła: “jeśli ziemia jest płaska to czemu on się turla”. Argument nie do przebicia!

Połówka ma też kiepską pamięć do dat. Głównie do moich i Smoczyńskiego urodzin. Do tego stopnia ma z tym problem, że już nawet matka Połówki nie wie, kiedy się wnuk urodził. 😉 Aczkolwiek raz miałem przyjęcie prawie niespodziankę (bo i tak musiałem przypomnieć) i dostałem tort zrobiony częściowo z użyciem farelki oraz napisam LOL.

Moja wspaniała Połówka chodziła też niegdyś na siłownię. Pierwszym osiągnięciem mojej miłości na siłowni było włamanie do panelu administracyjnego wifi. Nie mogłem oczekiwać niczego innego, naprawdę nie mogłem…

Jest jeszcze to: “podaj mi mąkę, jest w opakowaniu..  takim od mąki.” Precyzyjnie…

Równie precyzyjnie było przy skanie głowy, gdzie w formularzu było pole do wypełnienia “obszar skanu”. Pielęgniarka powiedziała, że mamy wpisać “głowa”. Moja Połowa wpisała nazwę miasta. Skan głowy był widać bardzo potrzebny. Ale przynajmniej personel medyczny miał ubaw! 🙂

Połówka ma też (ostatnio) manię wycierania mokrych rąk o mnie. Raz, po umyciu podkładki na szafkę, podeszła do mnie i wytarła ją o moje plecy. Innych razem wytarła łapy o moje krocze, a na moje protestujące warknięcie “zboczeniec” odpowiedziała “ja zboczeniec? a czyje to krocze”. Mistrzostwo świata w byciu złodupcem… 😛

Pracuję dwa dni w tygodniu z domu. Był koniec dnia, już zwijałem laptopa, aż tu zadzwonił telefon. Stwierdziłem, że odbiorę, zrobię kilka minut ekstra. Połówka zgarnęła Smoczyńskiego z pokoju, abym mógł spokojnie konwersować. I tak sobie gadam, i gadam, i widzę Połówkę idącą z synem mym do łazienki. Chcąc go zająć, aby nie zakłócał rozmowy… spuściła wodę w toalecie. Pracowałem w pokoju obok, więc szum wody było dokładnie słychać. Nawet wymowna cisza po drugiej stronie mnie w tym utwierdziła… Połówka broniła się tym, że chciała dobrze. 😀 A ja wyszedłem na pracoholika, który bierze pracę nawet tam, gdzie król chodzi piechotą!

To by było (na razie) tyle. Więcej “smaczków” będę wstawiał z czasem. 😉

Mefisto

#136. Złote mądrości Połówki cz.1 Read More »

#104. Z życia urzędnika cz.4

Bycie urzędnikiem z czasem staje się stylem życia. Codzienność tętni pracą, która powolutku wkrada się do umysłu, programując go do bycia kolejną maszyną od papierkowej, biurokratycznej roboty. Przed tym nie da się uchronić, nie da się uciec – to czyha i stopniowo zamienia cię w zombie powielające schemat dnia na swój własny, monotonny, ale i zabawny sposób.

Pomimo powtarzalności każdego dnia, zdarzają się chwile tak unikatowe, że wryją się w pamięć do końca życia, a może nawet i dłużej.

Pamiętam dzień, kiedy wystukając kolejny list na klawiaturze, miałem okazję przeżyć trzęsienie ziemi. I to nie byle jakie. Z każdą chwilą stawało się coraz mocniejsze, ale – co okazało się gorsze – jego powód był zaprzeczeniem całej logiki, w którą wierzę. Otóż, epicentrum trzęsienia było ruchome i była nim filigranowa panienka w butach na obcasie, która tupiąc, poruszała całą podłogę. Im bliżej podeszła, tym mocniej podskakiwałem na krześle, a im dalej się znajdowała, tym bardziej moje pośladki dziękowały losowi, że to już koniec. Panienka chadzała kilkanaście razy dziennie to drukarki, więc każdego dnia czułem się jak po wywiadówce. W końcu jednak przenieśli jej zespół gdzie indziej: prawdopodobnie z obawy, że w końcu coś się zarwie.

Innym razem całe biuro zostało sparaliżowane przez nieoczekiwany atak na budynek. Któż mógłby zaatakować nas na takim wygwizdowie? Terroryści? Zorganizowana grupa przestępcza? A może głodne wiewiórki? Ja rozumiem, że widok wiewiórki to rzecz dziwna w biurze, ale panika z tego tytułu to chyba przesada. Przecież one nie były uzbrojone! Oczywiście potem był szlaban dla nas na otwieranie okien, co w upale i braku klimatyzacji dało się we znaki.

Pozostając przy temacie terrorystów, po zamachach w Londynie wprowadzono u nas stan gotowości. Polegało to na tym, że mieliśmy się legitymować identyfikatorami na polecenie ochrony. Nie pracowałem wtedy często w biurze, ale będąc tam, wpadłem z moją plakietką i zaprezentowałem ją znudzonemu życiem człowiekowi na recepcji, a ten, z nieukrywanym błyskiem w oku, odrzekł, że to pierwszy raz, jak ktoś tak zrobił. I teraz pytanie: kto bardziej jest piekielny? Ludzie, którzy nie stosują się do zaleceń, czy ochrona, która nie wymaga ich respektowania? A to wszystko na karb naszego bezpieczeństwa!

Jedno wiem na pewno: będąc urzędnikiem nie można się nudzić.

Mefisto

#104. Z życia urzędnika cz.4 Read More »

#060. Dziwne dziwności

Muszę to przyznać szczerze i otwarcie, że mam pojemny zad, bowiem jakaś złośliwość losu umieściła mi w nim magnes na dziwne sytuacje.

Padł mi akumulator w aucie. Smutna rzecz, ale zdarza się, w szczególności, jeśli pod akumulator jest podpięte mini centrum dowodzenia, dzięki któremu moje kochane auto pisze sobie ze mną wesoło na czacie, uczepiając się mojego tyłka, które rozszerza się szybciej niż wszechświat (i co zabawne to jedyna część mnie, która tyje, jeśli już ma coś we mnie tyć). Zamówiłem więc power bank, którym można wskrzeszać nieposłuzne pojazdy.

I tutaj zaczyna się coś, co sprawiło, że mój ptasi móżdżek wymiękł.

Na aukcji dostawcą miał być Royal Mail (czyli firma kurierska od angielskiej poczty). Paczka przyszła, ale nie zdążyłem zbiec na dół (ostatnie piętro, ja kuleję i poruszam się tak szybko, że szybciej byłoby się rzucić z okna na kuriera). Zostawił karteczkę od firmy o nazwie Yodel (zupełnie inny kurier), że paczka jest w schowku na zewnątrz domu. Wyciągam zawiniątko, a tam na opakowaniu DHL. Kurier przyjechał swoim autem, więc kompletnie nie wiem, kto to dostarczył i miał czarną, firmową koszulkę, która nie pasuje do uniformów żadnej z powyższych firm. Cieszę się, że paczka dotarła cała i zdrowa.

Kolejna sytuacja. Wczoraj moja ukochana połowa poprosiła mnie o kupno biletów na pociąg z racji faktu, że jest w podróży i ciężko zrobić to z telefonu. No to otwieram stronę, wybieram i z lekka mnie zamurowuje. Dzielę się informacją z połówką i słyszę tylko dziki śmiech po drugiej stronie słuchawki. Czemu?

Screenshot-1a

(pozwoliłem sobie usunąć miejscowości :P)

Rozumiem, że pociąg o 12:20 ma jakąś klasę drugą w wersji VIP, że kosztuje więcej? 🙂

Zauważyłem, że proporcja absurdów rośnie wraz z ilością rzeczy, jakie mam na głowie. Aczkolwiek to całkiem miły aspekt w moim życiu – pod warunkiem, że te dziwności pozostają jedynie dziwnościami i nie stanowią zagrożenia dla mojej psychiki. 🙂 Mam ich sporo do opisania, ale one mieszczą się w sferze pracowej, więc zostawię je na później.

A Wy mieliście ostatnio jakąś dziwną sytuację?

Mefisto

#060. Dziwne dziwności Read More »

Scroll to Top