dinozaury

#035. Ark: Survival Evolved – nadszedł czas na przeprowadzkę

Na wstępie powiem, że ze mnie jest niedojda do kwadratu, jeśli nie do sześcianu. Wszystko przez to, że wyłączyłem “przypadkiem” nakładkę Steama i żaden ze zrobionych przeze mnie zrzutów ekranów (aka screen shot’ów) się nie zapisał. Z tego też tytułu ominęły Was moje przygody pod tytułem “szukamy Redwood Forest, bo tam są duże drzewa”, “wybieramy drzewo do zamieszkania”, “zbieramy surowce, bo to wszystko tak diabelnie kosztowne, że zaczynam żałować”, “budujemy szkielet metalowego domku na drzewie” i “spadłem z drzewa i umarłem, bo wysoko”. Po włączeniu nakładki okazało się, że screenshot’y wychodzą całe czarne (jakiś problem z grą, szukam rozwiązania), więc musiałem je robić bardziej klasycznie, a to bywa trudne, gdy goni Cię wściekły dinozaur.

Dodatkowo straciłem powietrzny transport (Pteranodon aka Pterodaktyl), dzięki któremu mogłem wchodzić i wychodzić z mojego “placu budowy” (zamiast spadać na twarz i ginąć bolesną śmiercią). Na szczęście zaraz przygruchotałem sobie kolejnego, który okazał się niezłym koksem (151 poziom, prawie dwa razy tyle co ja). Plus tego jest taki, że odległość z metalowego miasta na drzewo pokonuje na jednym przelocie, bo się tak szybko nie męczy (tak, dinozaury się męczą, w szczególności, jak się na nich przewozi materiały do budowy). Poprzedni zginął właśnie dlatego, że zrobiliśmy sobie przerwę i napadło nas stado Raptorów. Dla mnie to nic, ale dla mojego “samolotu” to było za dużo (tak to jest jak się w udźwig idzie przy rozwoju dinozaura, a nie w życie).

Powiem Wam tak: domek jest w budowie. Początkowo myślałem, że to będzie chatynka, żeby było gdzie trochę gratów trzymać, a ta platforma okazała się nawet spora. Jeszcze nie oszacowałem, ale myślę, że powierzchnia będzie tylko trochę mniejsza od metalowego miasta (z racji faktu, że pójdę w piętra to może nawet i zyskam trochę przestrzeni). Mam plan zbudować tam windę, ale chcę też zrobić hangar na Pteranodony, by tak majestatycznie poruszać się po okolicy. Mówiąc w skrócie znienawidzę zbieranie niektórych surowców w tej grze w bardzo krótkim czasie, bo tego od cholery na to pójdzie.

Dodatkowo wymyśliłem sobie, aby poszukać kolejnego latającego dinozaura, który ma większy udźwig, abym mógł przenosić bezpiecznie duże ilości surowców (no co jak co, ale Pterodaktyle się do tego nie nadają). Ten dinozaur zwie się Kecalkoatl i, pomimo swoich rozmiarów, jest tchórzem jakich mało. Chociaż jest ogromny, potężny, a do tego mięsożerny (znaczy, że drapieżnik), praktycznie przy każdej “niedogodności” ucieka, gdzie pieprz rośnie. Głowię się do dziś, jak on poluje, czy on w ogóle poluje, czy mu się to opłaca, bo on biedny musi przy tym nieziemski stres przeżywać. Ale chowa się bardzo dobrze. Aż za dobrze.

(Tu powinien być screenshot tego łapserdaka, ale się, niestety, nie zapisał, a potem go już nie znalazłem. A nicpoń uciekł mi, bo mnie brontozaur trzepnął ogonem, jak zarobił strzałą w tyłek i musiałem zad swój niemądry i nieumiejący strzelać ratować.)

Z racji faktu, że udomowienie Kecalkoatla jest raczej trudne, bo z kuszy nie dałem mu rady, zrobiłem sobie strzelbę i usypiające lotki (broń z najlepszym efektem “usypiania”). Przy okazji zrobiłem jeszcze dwa inne rodzaje broni palnej, bo nie przeczytałem, co obsługuje lotki (a to było w opisie przedmiotu wyraźnie napisane). Dzięki temu mogę się bronią palną obwiesić jak Rambo. W sumie tylko tyle mogę z nimi zrobić, bo z amunicji mam tylko lotki.

Screenshot-1
W końcu ta jedna i właściwa strzelba

Przy okazji przeprowadzki, wiąże się z tym nowe sąsiedźtwo. Na pierwszej miejscówce były T-Rexy (i masakra moich Dodo), na drugiej Raptory (i masakra Raptorów), a na trzeciej zapanoszyły się Ptaki Terroru (ten kto je tak nazwał musiał być geniuszem). Są bardzo silne, bo jeden tłókł się z dwójką dużych, choć wciąż nieznanych mi dinozaurów, aż jednego ubił, a drugi się z tego tytułu ewakuował. Prawdopodobnie będę próbował je złapać, bo mi zaimponowały.

Plus jest taki, że mi nic nie mogą zrobić, bo jestem na drzewie i mogą się tylko na mnie popatrzeć z dołu.

Chociaż powiem, że spotykam tutaj też i inne, milsze zwierzątka.

No i jest jeszcze ta ryba:

Screenshot-9
Ona właśnie postanowiła wspiąć się na drabinie ewolucyjnej i po prostu wyszła z wody, 1:0 dla ewolucjonistów

Sama okolica wydaje się dość przytulna, pomijając fakt, że zginąłem tam dwa razy z inicjatywy dinozaurów, a nie mojej własnej. Dodatkowo jak wpadłem pomiędzy Ptaka Terroru i tego drugiego dinozaura, to oba się na mnie rzuciły i musiałem uciekać.

Screenshot-8

Myślę, że to będzie udana miejscówka, chociaż dosyć kosztowna w rozwinięciu (nawet bardziej niż metalowe miasto). W planach mam jego rozbudowę oraz ujarzmienie dwóch wyżej wymienionych dinozaurów. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

A tymczasem strzeżcie się Ptaków Terroru!

Mefisto

#035. Ark: Survival Evolved – nadszedł czas na przeprowadzkę Read More »

#026. Ark: Survival Evolved: Dodo i popsuty dom

Screenshot-14
Come to the dark side, we have Dodos! (tak, wiem, nie robi się zrzutów ekranu, kiedy jest ciemno)

Ten wpis będzie poświęcony Dodo oraz gościnnie twórcom gry, którzy w nieoczekiwany sposób zrobili mi “wjazd na chatę”. Dokładniej rzecz biorąc wszedłem do gry i chyba tyle mnie nie było, że w międzyczasie jakaś cywilizacja zdążyła powstać i upaść, blokując mi wejście do mojego prymitywnego domostwa. Na szczęście da się wejść i wyjść dachem, więc uskuteczniam parkour ilekroć coś stamtąd potrzebuję. Ale to wciąż pikuś z tym jak mi na Halloween pojawił się DodoRex na środku domu i nie bardzo wiedział, co począć. Zdecydowanie twórcy gry chcą mnie stamtąd przepędzić.

Skoro oficjalny wstęp do wpisu mamy za sobą, mogę śmiało przystąpić do tego, co miałem w zamierzeniu, czyli opisie naszego szanownego Dodo. Jak już wspomniałem, Dodo są kurami w tej grze. Znoszą pożywne jajka jedno za drugim, więc mając kilka samiczek można się bardzo ustawić z jedzeniem. Po krótkim czasie nie miałem już gdzie trzymać tych jajek, a one, jak na jajka, są ciężkie (3 jednostki wagi w grze, czyli prawdopodobnie odpowiednik 3 kilogramów).

Dodo mają lekkie podejście do życia. Jeśli okradniesz dzikiego Dodo z jajek, będzie miało to gdzieś. W końcu za chwilę zniesie kolejne, a za pół kolejnego momentu następne. Inne dinozaury już takie nie są i nawet te nieagresywne potrafią zaatakować, gdy ukradniesz im jajo. Podobno kogoś kiedyś Dodo zaatakowało z tego powodu. Musiało chyba mieć zły dzień albo jakiś błąd w kodzie. Z drugiej strony zabicie prehistorycznego kurczaka nie jest nazbyt zajmujące; powiedziałbym nawet, że jest to bezlitośnie proste, czyniąc Dodo bardziej niż niegroźnym. Chociaż oswojony potrafi zaatakować, jeśli wydamy mu taką komendę. Chyba nie muszę mówić, jak komicznie to wygląda i jakie to nieefektywne.

Dodo są podstawą łańcucha pokarmowego na wyspie, bo upolować je może każdy stwór. Nie grzeszą inteligencją, a do tego są śmiesznie niezdarne i powolne. Ich sposobem utrzymywania się na rajskiej wyspie jest rozmnażanie się w ekspresowyn tempie. W jakiś sposób jest to skuteczne, ponieważ osiągają dojrzałość płciową w ciągu tygodnia. Jest to dosyć zabawne, kiedy pomyśli się o tym, że udomowione Dodo zapomina jak się o potomstwo starać, bo pomimo wszelkich moich prób, nie udało mi się wyhodować małego Dodosiątka.

Co do kwestii udomawiania tego stworzenia to jest to banalnie proste. Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest unieruchomienie stworzenia (uśpienia). Można to robić na różne sposby: przyłożyć z pięści, przywalić z kija, strzelić z procy, użyć usypiających strzał lub lotek (każda opcja może być odkryta wraz z wzrostem poziomu w grze). W przypadku Dodo wystarczą trzy uderzenia dla pierwszopoziomowego kuraka, dwudziestopoziomy potrzebuje ich siedem, a pięćdziesięciopoziomy aż dwanaście. Także o ile nie traficie na jakiegoś mutanta, raczej wątpię, by przydałoby się wam coś więcej niż ewentualnie kij (aka maczuga). Jedyne, na co trzeba uważać, to aby nie uderzyć za dużo razy, bo można uśmiercić Dodo (znam to aż za dobrze).

Screenshot-9

Następnym, dosyć zabawnym krokiem, jest udamawianie. Robi się to dosyć prosto poprzez podanie warzyw (które można wyhodować), co jest najbardziej korzystne (szybciej Dodo uznaje naszą dominację) lub jagód, najlepiej Mejoberry (które można wyhodować lub zebrać z krzaczków). Aczkolwiek, aby gagatek nie obudził się nim skończymy go udamawiać, musimy go utrzymać w nieprzytomności. Robimy to poprzez wmuszenie Narcoberries (narkojagódki) lub zrobionych z nich narkotyków (a przepis na to jest tak chory jak sam sposób działania tego specyfiku). Oczywiście każde użycie “unieprzytomniacza” sprawia, że szansa na otrzymanie Dodo z większym poziomem maleje.

Screenshot-10
Poniżej widać takie malutkie +3 lvl przy Taming Effectiveness. Oznacza to, że po udomowieniu nasze Dodo miało by 11 poziom (8 podstawowego+ 3 bonusu)

O Dodo nie ma co dużo pisać. Proste to są stworzenia i bardzo pocieszne. Z ciekawostek bezużytecznych powiem tylko, że przekarmione Dodo (i pewnie każde inne stworzenie) wymiotuje. Szczerze powiem to dowiedziałem się tego na nowo złapanym Dodo, kiedy karmiłem je, aby zregenerować jego zdrowie.

Screenshot-12

Dodo można też trzymać za pomocą mocy. Ewentualnie nasza postać rozpoznaje Dodo jako jakąś pierzastą kulę ognia.

Screenshot-4

Kolejna rzecz, którą można dodać do żelaznych logik gier. Czy muszę dodawać, że aby odłożyć Dodo na ziemię, trzeba nim cisnąć przed siebie? Przynajmniej nielot możne sobie polatać.

Kolejny wpis prawdopodobnie będzie poświęcony poszukiwaniom nowego domu, bo stary mi zdemolowano, a boję się, że tam będą się dziwniejsze rzeczy działy. Ostatnio (czyli pół epoki temu) wprowadzono możliwość mieszkania w domkach na drzewie, więc prawdopodobnie będę relacjonował budowanie wielkiego domku na drzewie (spełnianie marzeń z dzieciństwa w grach). A póki co niech moc będzie z wami i waszymi Dodo.

Mefisto

#026. Ark: Survival Evolved: Dodo i popsuty dom Read More »

#012. Ark: Survival Evolved

Screenshot-15

Wielu z nas w młodości lubiło dinozaury. Takie duże, fajne “cosie”, którego oglądało się chociażby w Pradawnym Lądzie i wydawałoby się, że gdyby pojawiły się w dzisiejszym świecie to byłyby najlepszym przyjacielem każdego. Ja wciąż je lubię, nie wyleczę się z tego. W szczególności, że jednego dnia odkryłem grę, która nazywa się Ark: Survival Evolved. Jest to gra, w którą można grać zarówno samemu bądź na serwerze z innymi graczami. Jako, że jestem mrukiem, zacząłem moją historię samemu i bardzo mocno się wciągnąłem.

Historia zaczyna się prozaicznie prosto. Budzisz się prawie nago na plaży. Wokół ciebie jedno wielkie nic poza tą nieszczęśną plażą, a ty nawet spodni na tyłku nie masz. Na szczęście dosyć szybko coś mnie zeżarło, więc nie zdążyłem nawet zmarznąć, ani zawstydzić się brakiem porządnego odzienia. Drugie podejście było łatwiejsze. Zorientowałem się w tym, że mogę zbierać różne rzeczy i robić z nich narzędzia. Taki typowy surwiwal. Nim jednak zauważyłem, że różne typy narzędzi potrafią pozyskać różne rodzaje surowców z jednego materiału, minęło sporo czasu, a ja, żeby np. zebrać strzechę, nawalałem w drzewo pięścią ile się dało. Raz się w ten sposób zabiłem. Gdyby dawali medal za głupotę to miałbym ich już dwadzieścia.

Screenshot-17

Wracając jednak do mojej historii… Gra to typowy surwiwal. Z każdym wbitym poziomem otrzymujesz punkty engramu, za które wykupujesz “przepisy” na wszelkiej maści rzeczy: od ogniska do pistoletu. Każde ulepszenie ma swoją cenę, jak i wymagany poziom, aby go kupić (no bo głupio byłoby biegać z karabinem już od samego początku). Oczywiście obowiązuje też piramida ulepszeń, tzn. aby odblokować ścianę z drewna, musisz wpierw odblokować ścianę ze strzechy.

Zacząłem od domu ze strzechy. Byłem jak jedna z trzech świnek w lichym domku. Kiedy nadszedł wilk, a dokładniej rzecz biorąc Tygrys Szablozębny, mój domek został zdmuchnięty w chwilę (a ja zostałem zeżarty). Nieważne, to tylko gra. Punkty doświadczenia dostaje się za wszystko, nawet za samo stanie w miejscu, więc pierwsze poziomy wbija się dość prosto. Dosyć szybko dorobiłem się wystarczająco punktów engramu, by zacząć budować drewniany domek. Ten okazał się nieco odporniejszy na tygrysa szablozębnego, ale Brontozaur, którego przypadkiem wkurzyłem (żebym jeszcze wiedział jak), okazał się, bądź co bądź, silniejszy niż moja chatynka. Znowu byłem bezdomny, a do tego zadeptany przez stepującego wielkoluda.

Wziąłem się wtedy za siebie i zrobiłem kolejny upgrade domostwa. Wkroczyłem w erę kamienia łupanego i czułem się w mojej chatce bezpieczny. Dosyć szybko dorobiłem się łóżka i paru domowych przyrządów, więc było mi jak w raju. Tylko stepujący Brontozaur łaził mi po dachu i dziękowałem niebiosom, że to gra, bo bym został pełnoetatowym naleśnikiem bądź inną mokrą plamą. Swoją drogą ten Brontozaur okazał się też bardzo pomocny, bo odganiał mi większe drapieżniki póki coś go nie zeżarło.

W międzyczasie uczyłem się, jak grać, więc z czasem przypadkiem odkryłem, że dinozaury można oswajać. Fakt faktem, że ja nauczyłem się tego w brutalny sposób, bo przypadkiem pozbawiłem przytomności Dodo. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Dodo pobite do nieprzytomniści i nakarmione jagodami będzie twoim zwierzątkiem. Technikę oswajania poszerzyłem o środek nasenny, który przynajmniej trochę złagodził moje metody i zwiększył przeżywalność moich zwierzątek.

Screenshot-6

W niedługim czasie miałem pełno Dodo, które pełnią w grze rolę kury. Dają jajka, dużo jajek i do tego często. Do tego śmiesznie człapią i każdego smutnego dnia pocieszałem się tym ich człapaniem. Dzięki nim nie musiałem polować tylko żywiłem się jajkami. Przynajmniej do momentu, kiedy odwiedził nas Tyranozaur, a dzielne kuraki, widząc, że gigant próbuje mnie zjeść, rzuciły mi się na ratunek. To był najśmieszniejszy i zarazem najsmutniejszy widok w tej grze, kiedy armia Dodo człapała pośpiesznie w stronę T-Rexa, aby go powstrzymać. I padał jeden po drugim do momentu, aż zostałem sam bez moich pokracznych milusińskich. T-Rexa udało się odciągnąć (ciężko było z nim walczyć, kiedy moja najlepsza broń to bardzo łamliwe włócznie), ale Dudusiątek już ze mną nie było.

To był ten moment, kiedy jeszcze bardziej chciałem ulepszyć moje schronienie. Stworzyłem mocny kilof i rozbijałem skały zawierające metal, który, po przetopieniu w wielkim piecu, użyłem do zrobienia mocniejszych, metalowych ścian. Niestety moja miejscówka okazała się jakaś trefna, bowiem zaczęło roić się tam od T-Rexów i innych drapieżników. Wyruszyłem więc w świat i odnalazłem idealne miejsce, gdzie na szybko postawiłem kamienne domostwo, a wokół zacząłem stawiać metalowy mur. Miejsce to miało idealną lokalizację między wielkimi skałami, co pozwoliło oszczędzić mi na materiale i odkąd się tam przeniosłem, nic mnie nie dręczyło (i nie odnotowałem tragicznej śmierci żadnego Dodo).

Szybko się rozbudowałem i ulepszałem, co się da. W pewnym momencie kamienny domek stał się niczym artefakt poprzedniej epoki w moim dziwnym świecie. Nie pasował tam ani trochę, a jednak szkoda mi go było burzyć.

Screenshot-1
Po lewej zbiorniki na wodę, płonący budynek oraz wszelkiej maści fabryki; na prawo stara chatynka, która pierwotnie pełniła funkcję tego po lewej tylko w dużo mniej wydajnym stopniu

Wnętrze nowego budynku zawierało wszystkie sprzęty potrzebne do wyrobu coraz to lepszych materiałów oraz wielki skarbiec na cenne surowce, dzięki którym budowałem moje metalowe miasteczko.

Mając bezpieczne lokum i “ciężki sprzęt”, mogłem spokojnie latać po świecie i łapać dinozaury.

Screenshot-7

W grze jest ich masa, więc nie wiem, ile zajmie złapanie ich wszystkich. Niektóre łapie się prosto, nad innymi trzeba bardzo mocno popracować, a inne to są na tyle uparte, że musiałem podchodzić do tego kilka razy.

Dinozaury można nazywać, więc mam armię Duddil, Dodołaków, Dudusiów i Dudusiątków, Raptora Kangurka i dwa okazy Paracerathium nazwane Paracetamol i Paracetamolka. Jest też T-Rex Yoda, wszelkiej maści Maupki i Wielkie Stopy, Ogórki, Pomidory oraz Złe i Duże Ktosie. Jakby ktoś kiedyś nie wiedział, jak dziecko nazwać, to służę pomocą.

Mógłbym się o elementach gry rozdrabniać na atomy, bo jest ich bardzo dużo i są dosyć ciekawe i dopracowane, ale tego nie zrobię. Na pewno nie w jednej notce, bo musiałbym napisać jakiś trzystustronnicowy poradnik, a to nie miałoby kompletnie sensu. Wolę formę, że tak to ujmę, “rozrywkową”, gdzie opisuję, co mi się przydarzyło jako przykład dlaczego gra mi się spodobała. Poza tym mam w zamiarach opisać poszczególne dinozaury i porównać jak fakty są przedstawione w grze. Tak: ta gra prezentuje poszczególne zachowania dinozaurów: dla przykładu Raptor atakuje i ucieka, przez co ciężko z nim wygrać (aczkolwiek jest to możliwe). Kompsognaty z kolei są ciekawskie i biegają za tobą, patrząc co robisz do momentu, aż jest ich za dużo i zaczynają przejawiać agresywne zachowanie. A to tylko dwa z wielu dostępnych dinozaurów w grze.

W następnym wpisie dotyczącym tejże gry dorzucę trochę ciekawostek o surwiwalu i rozpiszę się nieco o zachowaniu Dodo. A póki co życzę wszystkim miłego dnia z dala od wszelkich złych T-Rexów.

Mefisto

#012. Ark: Survival Evolved Read More »

Scroll to Top