decyzja

#096. Gamingowe podsumowanie roku 2017

Rok 2017 minął, zdaje się, bardzo szybko. Patrząc na moją kolekcję recenzji gier, jestem pod wrażeniem, że udało mi się zagrać w tyle pozycji, nawet jeśli nie zawsze było dane mi dokończyć danego tytułu z różnych względów (o dziwo bardziej z winy twórców niż mojej). Wraz z początkiem 2018 roku, postanowiłem przejrzeć tą nabierającą rozmariów listę i ze wszystkich gier, w które grałem w roku 2017, wybrać trzy – moim zdaniem – najlepsze.

Oto one:

THE LONG DARK


Screenshot at 2017-09-20 19-12-17

Na sam początek pójdzie The Long Dark – gra, którą wyczekiwałem już od dłuższego czasu. Pomimo tego, że dostępne są jedynie pierwsze dwa epizody, a twórca nie wie, kiedy opublikuje następne, jest to najlepsza pozycja, jaką zagrałem w 2017. Kiedy The Long Dark pojawiło się na rynku w 2014 roku, trwał aktualnie wysyp gier typowo surwiwalowych, przez co bałem się, że będzie to kolejna gra taka sama jak inne. Moje obawy dzielili gracze na całym świecie, w szczególności, że pozycja wychodziła początkowo jako sandbox z wielką niewiadomą, jeśli chodzi o tryb opowieści. Jednakże The Long Dark, jako gra unikatowa, oferowała wyjątkowo przyjemną trudność rozgrywki, odczuwalną realność chociażby rozpalania ogniska, czy chociażby szansy załapania infekcji po bójce z wilkami.

W momencie, gdy twórcy dodali do naszej walki z naturą fabułę, całość wypełniła się intrygującą opowieścią, gdzie nasze umiejętności mają większy sens niż podczas biegania po pustych lokacjach i zbierania pożywienia. Wcieliłem się w postać Williama i z zapartym tchem błądziłem po znajomych lokacjach, które nabrały teraz nowego wyrazu. Chociaż niektóre miejsca odwiedziłem wiele razy ćwicząc moje surwiwalowe zdolności, to jednak opowieść od studia Hinterland nadała im nowego wyglądu, a przez to przeżywałem wszystko na nowo. Nie jest to łatwa pozycja – w końcu wszystko w tej grze może zabić: chłód, głód, czy dzika natura – ale to czyni ją jedną z najlepszych w swoim gatunku, bowiem jej kreatywna trudność zamienia puste godziny w świetną zabawę.

Moim zdaniem jest to gra 10/10.


STAR WARS: THE OLD REPUBLIC


Na tej liście nie mogło też zabraknąć pozycji, która trzyma mnie w objęciach od 2012. Star Wars: The Old Republic to moja ulubiona gra z serii Gwiezdnych Wojen, która nie skupia się na fabule filmów, ale nad tym, co miało wydarzyć się wcześniej. Chociaż jest to gra MMORPG, to czuję się, jakbym dalej pozostał w poprzedzającej tą grę serii Knights Of The Old Republic, a biegający wokół gracze to nadpobudliwe NPC.

Na sam początek mamy darmowy dostęp do aż ośmiu klas postaci, a każda z nich ma swoją unikatową fabułę, pozwalającą na zatopienie się w odmętach dobrej zabawy na długie godziny. Dalej, chociaż są to już płatne dodatki, możemy ratować wyniszczoną planetę, czy powstrzymywać tyranów żądnych władzy lub kompletnej anihilacji wszechświata. Cokolwiek los rzuci nam pod nogi, my stawimy temu czoła i zwyciężymy.

Pomimo iż cierpię na niedosyt, bo obecnie rozdziały wychodzą raz na dwa-trzy miesiące, to jednak czekanie jest warte tego, co twórcy nam dają. Świetna fabuła, doskonały klimat, a i społeczność pokazuje, że jest tam od groma i ciut ciut fanów nastawionych na dobrą zabawę. Czat gry aż tętni rozmowami Jedi i Sithów, którzy, wcieleni w swoje role, wymieniają się poglądami o jasnej i ciemnej stronie mocy (i o Imperial Pizza Delivery, bo większości logo Sithów kojarzy się z pizzerią).

W mojej opinii jest to kolejna gra 10/10.


BEHOLDER+ BEHOLDER: BŁOGI SEN


Screenshot

Zwieńczeniem mojej listy została gra Beholder wraz z dodatkiem Błogi Sen (Blissful Sleep). Chociaż to bardzo prosta gra, jest ona też niezwykle wciągająca, a jej mroczny klimat tylko podsyca nieszczęśliwą aurę tlącą się wokół naszych bohaterów. Cokolwiek zrobimy, odbija się to echem na otaczających nas ludziach – wliczając w to naszą rodzinę.

Muszę przyznać, że jest to pierwsza gra w moim życiu, którą przeszedłem ponad dziesięc razy (pod rząd) tylko po to, aby znaleźć idealne zakończenie. W sekrecie zdradzę, że kombinacji jest sporo. Tego tytułu nie idzie tak po prostu odstawić, ponieważ zawsze pozostaje taki cichy głosik w głowie: a gdybym zrobił to tak, to może byłoby lepiej? I raz po razie przechodziłem Beholdera, starając się zobaczyć wszystko, co gra może zaoferować. I myślę, że poniekąd mi się to udało.

Dodatek Błogi Sen wyjaśnił też niejasności z podstawy gry, pokazując nam świat z perspektywy kogoś, kto dla ratowania samego siebie jest w stanie poświęcić nawet innych ludzi. Chociaż to, co robił, wydaje się to okrutne, to szczerze współczułem głównemu bohaterowi życia w takim świecie.

Beholder to zabawna, ale też mocna i dająca do myślenia gra, którą polecam każdemu, kto lubi podejmować trudne moralnie decyzje.

Ta pozycja również zasługuje na ocenę 10/10.


 

A jak wam przypadł do gustu gamingowy rok 2017? Czy udało wam się znaleźć gry, w które chętnie zagralibyście. A może znalazły się takie, których unikalibyście jak ognia? Pod tym linkiem znajduje się ankieta, gdzie możecie (anonimowo) wyrazić swoje zdanie. Zapraszam!

Mefisto

#096. Gamingowe podsumowanie roku 2017 Read More »

#092. Beholder: Błogi sen

Screenshot at 2017-10-01 21-01-29

Beholder to gra, która choć zapewnia dobrą zabawę, stawia nas przed ciężkimi wyborami. Nie inaczej jest w dodatku, który nazywa się Błogi Sen (Blissful Sleep). Tym razem jednak nasza rozgrywka to nie tylko wykonywanie naszych obowiązków. To walka z uciekającym przez palce czasem, aby znaleźć rozwiązanie, które uratuje nam życie.

W dodatku wcielamy się w postać Hektora Medyny, który na początku swojej historii obchodzi swoje 65-te urodziny. Niestety, w wyniku prozaicznego błędu, Ministerstwo Gratulacji składa mu życzenia z okazji 85-tych urodzin. Ma to duże znaczenie, bowiem w życie weszła nowa dyrektywa, która ma “zapewnić miejsce młodym”. Chodzi o przymusową eutanazję wszystkich powyżej 85-tego roku życia, ponieważ “żyli już wystarczająco długo”.

Nasz bohater odbiera telefon, a urzędniczy głos informuje, że mamy dokładnie czternaście dni na uporządkowanie swoich spraw. Czternaście dni na znalezienie sposobu, aby przetrwać ten niecny preceder. Sposobów na to jest kilka, a wszystko zależy od naszych decyzji. Dobrych, złych, a niekiedy nawet i zachłannych, ponieważ kończą się tragedią conajmniej kilku rodzin.

Mechanizm gry pozostaje ten sam: przeszukujemy mieszkania, wykonujemy polecenia i dyskutujemy z lokatorami, bowiem odpowiednie kontakty mogą nam uratować życie. Informacja jest potęgą w tej grze, więc jeżeli nadarzy się okazja, pytamy każdego, kto mógłby zrobić cokolwiek, co pozwoliłoby nam uniknąć naszego losu.

Twórcy gry również “wspominają”, kto może stać za naszą niedolą. Jest to prawdopodobnie wina postaci, której nie lubiłem już w podstawowej wersji gry, a teraz dostałem powód, aby nie lubić go jeszcze bardziej.

Miłym akcentem był kot o nazwie Nakaz (Order), który pomagał nam w wypełnieniu jednej misji – o ile o niego dbaliśmy.

Moje odczucia są mieszane. Z jednej strony Beholder: Błogi sen jest majstersztykiem w podejmowaniu decyzji i pokazywaniu nam, ile konsekwencji potrafią za sobą pociągnąć. Z drugiej mamy dramaty tych, którzy ucierpieli w naszym biegu o życie. Mimo to gorąco polecam ten dodatek, ponieważ jest świetną historią, która uzupełnia to, co wydarzyło się na początku podstawowej wersji gry. Dzięki Błogiemu Snu otrzymałem odpowiedzi na moje pytania, a całość świetnie się uzupełnia, przez co Beholder wraz z dodatkiem wydaje się grą sycącą moje zapotrzebowanie na fabułę.

Moim zdaniem jest to pozycja, w którą warto zagrać.

Mefisto

#092. Beholder: Błogi sen Read More »

Scroll to Top