#237. Halloween

Za oknem powoli robi się ciemno, a wraz z narastającą ciemnością pojawiają się stwory. Bardziej stworki, ale z daleka nie widać na pierwszy rzut oka. Ulica wypełnia się krzykami, radością, śmiechem. Stworki pędzą potykając się o własne nogi, wpadają na posesje przystrojone w straszliwe, dyniowe twarze. A tam czekają na nich ludzie starzy i młodzi z podarkami w rękach. Wiadomo: trzeba jakoś udobruchać wygłodniałe bestie.

Za stworkami kroczą ich opiekunowie – poważni, weseli, przebrani lub nie. Pilnują, aby rytuał odbywał się w zgodzie z pradawnymi prawami: jeśli bestia jest ułaskawiona, wtedy pozostawia dom nienaruszony. Jeśli jednak ktoś, u kogo dynia straszy w ogródku, miga się od daniny, wtedy ten musi liczyć się z konsekwencjami…

Wraz z upływem czasu, powoli znikają stworki. Napełniwszy torby dobrami, wracają do swoich pieczar, aby przez następny rok (albo następne 15 minut) konsumować ofiarę złożoną im przez ludzi. A za rok znowu wyjdą na ulicę i w akompaniamencie krzyków i śmiechów nawiedzą wszystkie przystrojone domy.

A ja, jak co roku, będę przyglądać się uważnie rytuałowi nim zdecyduję się wypuścić swojego stworka na łowy… 😉

Wesołego Halloween!

IMG_20160827_120355

Mefisto

#237. Halloween Read More »