cat

#461. Animal Shelter Simulator

Animal Shelter Simulator to jedna z przyjemniejszych gier wydanych w marcu 2022 przez polskie studio PlayWay. Jak sama nazwa wskazuje, musimy zająć się schroniskiem, przyjmować naszych podopiecznych, poprawiać ich stan i oddawać ich w dobre ręce. Oczywiście opisując to w dużym skrócie, bo koniec końców trochę do roboty mamy.

Naszą przygodę ze schroniskiem zaczynamy od samouczka w formie misji pomocniczych. Prowadzi on nas za rękę w naszych początkowych krokach, a potem pojawia się, ilekroć odblokujemy nowy “dodatek” do naszego przybytku (np. pomieszczenie do kąpania zwierząt, lecznicę, itd.). Pierwsze kroki stawiamy od zalogowania się do naszego pracowego komputera i wybrania zwierzaka, którym się zajmiemy. Do wyboru mamy psa lub kota. Nie ma znaczenia, co wybierzemy. Później będziemy pomagać wszystkim.

Po zatwierdzeniu naszego wyboru, przyjedzie do nas firmowy samochód z wybraną przez nas bidulą. Musimy teraz zabrać ją do klatki, dać jeść i pić, i pozwolić nieco odsapnąć po podróży. Zaraz jednak samouczek goni nas do pobawienia się ze zwierzakiem, aby było wesołe i miało większą szansę na adopcję. Kiedy zadbamy o potrzeby naszego podopiecznego, możemy zrobić mu zdjęcie, zeskanować je na komputerze (tak, robimy je czymś w rodzaju polaroida, więc zamiast zgrać je bezpośrednio na komputer, musimy je skanować) i stworzyć ogłoszenie.

Po odczekaniu jakiegoś czasu (wstanie, odejście i powrót do komputera wystarczy) pojawiają się chętni na adopcję zwierzaka. Możemy wtedy wysłać naszego pracownika (którego nigdy nie widzimy na oczy), aby ocenił, czy dany kandydat spełnia wymagania naszego zwierzaka (a potrafią one być różne: może nie lubić innych zwierząt lub dzieci, może nie lubić zostawać sam, musi mieć dostęp do ogrodu, itd.). Kiedy znajdziemy tę idealną osobę, możemy przekazać podopiecznego w dobre ręce. Oczywiście robimy to poprzez nas firmowy samochód, do którego pakujemy danego psa lub kota. Uroczym aspektem gry jest to, że na sam koniec zwierzak nam pomacha łapą zanim zamkną się drzwi samochodu.

Oczywiście to jest najprostszy rodzaj pomagania zwierzakom. Im dalej w grę, tym trudniej. Dostajemy zwierzaki brudne, schorowane, więc musimy rozbudowywac schronisko, aby móc je myć lub leczyć. Musimy mieć miejsce, gdzie będziemy wyrzucać śmieci, bo jednak będzie się ich trochę produkować – tym bardziej, że musimy kupować jedzenie i lekarstwa, a te przylatują do nas w pudełkach dronem.

Każda pomyślna adopcja zbliża nas do nowego ulepszenia, ale za tym kryje się coraz więcej pracy dla nas. Dosyć przyjemnej pracy, bo jednak mimo wszystko zajmowanie się wirtualnym zwierzakiem jest całkiem miłe. Ta gra została stworzona, aby jednocześnie nas wciągnąć, ale też i odprężyć. Ilekroć potrzebuję przerwy od wszystkiego to taka opieka nad zwierzakami i szukanie im nowego domu jest całkiem fajną odskocznią.

Zdecydowanie polecam ten tytuł. Ma miłą dla oka grafikę, jest całkiem przyjemny pod względem dopracowania i każdy miłośnik zwierząt może poczuć się jak w niebie, starając się poprawić byt wirtualnym psom i kotom. Nie jest to gra na chwilę, bo jednak podnosi nam poziom rozgrywki im dłużej gramy i im więcej osiągamy, więc nie da się tak łatwo znudzić powtarzalnością. Nie spędziłem za wiele czasu w tej grze, więc jeszcze sporo przede mną do odkrycia, ale już jestem nią bardzo zafascynowany.

Serdecznie zachęcam do zagrania. 🙂

Mefisto

#429. Stray

Stray to nietypowa opowieść, jaką zaserwowało nam studio BlueTwelve, gdzie wcielamy się w postać kotka i ze wszystkich sił staramy się opuścić tajemnicze miasto. Gra miała premierę 19 lipca i od tego momentu skradła ludziom serca (a grze God of War pozycję najwyżej ocenianej gry na platformie Steam). Miałem okazję zapoznać się z tym tytułem i przyznam bez bicia: gra jest fenomenalna. Pozwólcie więc, abym wam o niej opowiedział.

Naszą przygodę zaczynamy od zaznajomienia się z naszą kocią rodziną lub przyjaciółmi. Chwilę potem gra zabiera nas na spacer, gdzie poznajemy podstawowe sterowanie. Świat do okoła wydaje się iście sielankowy, pełen zieleni i braku niebezpieczeństw. Jednakże Stray ma dla nas przygotowany inny klimat.

Podczas spaceru z naszą kocią bandą, nasz futrzak wskakuje na niestabilnie wyglądającą rurę, z której spada i wpada do czegoś, co przypomina ściek. Znajdujemy się w tajemniczym mieście, gdzie życie wydaje się wymarłe. Jedynym znakiem, że nie jesteśmy tu sami, są podążąjące za nami kamery, a z czasem zapalające się ekrany i migoczące światła, aby podążać w stronę tajemniczego bytu. Możemy też miauczeć do kamer (jeśli są wystarczająco blisko), co powoduje… nie wiem, jak to określić: zakłopotanie kamery?

Szybko przekonujemy się, że w mieście jest jeszcze jedna forma życia: zurk. W późniejszych etapach gry dowiadujemy się, że jest to bakteria stworzona do jedzenia śmieci, która ewoluowała do formy wszystkożernych, niebezpiecznych, ale uroczo wyglądających kulek. Roboczo nazwałem ich żurkami. 😉

Mamy szansę spotkać żurków i przekonać się o ich agresywności w stosunku do nas. Na szczęście nasz kociak jest wystarczająco zwinny i szybki, aby im ucieć, a w ostateczności dotrzeć do bytu, który od momentu wpadnięcia do ścieku prowadził nas do siebie.

Tym bytem okazuje się uwięzione w komputerze AI. Zostajemy poproszeni o znalezienie mu nowego ciała, aby, po wykonaniu zadania, zyskać nowego przyjeciela gotowego opowiedzieć nam historię tego dziwnego i opuszczonego miasta. Wraz z tym małym robocikiem, który roboczo nazwał siebie B12 (od nazwy studia ;)) wędrujemy dalej.

Docieramy do wioski, gdzie mieszkają Towarzysze (Companions) – stworzone przez ludzi roboty do bycia, jak sama nazwa wskazuje, towarzyszami. W tym momencie wiemy, że ludzkość w tajemniczy sposób wyginęła (przynajmniej w tym mieście), a Towarzysze przejęli zachowania ludzi i żyli dzień po dniu obawiając się jedynie nadejścia żurków, które mogły ich zjeść.

W wiosce poznajemy Momo – Obcego (Outsider), z pomocą którego udaje się nam dostać do dalszych części miasta. Naszym celem wszak jest opuszczenie go. Dzięki niemu udaje się nam skontaktować z innymi Obcymi oraz uratować doktora i otrzymać broń mogącą zniszczyć żurków. Od razu zaznaczę, że ta broń działa tylko w jednej lokacji i ulega zniszczeniu, kiedy ją opuszczamy.

Docieramy do Baltazzara, który kieruje nas do Śródmieścia (Midtown), gdzie mamy poszukać Clementine. Wraz z nią otrzymujemy realną szansę na ucieczkę z miasta, jednak tutaj zakończę moją opowieść, bowiem uważam, że aby poznać dalsze losy kotka, musicie sami zagrać w tą grę. 😉

Stray jest naprawdę niesamowitym tytułem i ciężko mi znaleźć jeden powód dlaczego. Grafika, chociaż utrzymuje się w mrocznym klimacie, wydaje się urocza. Nasza postać jest kotem, więc możemy rozrabiać w typowy koci sposób: zrzucać rzeczy na ziemię, bawić się zabawkami, drapać meble i ściany, ocierać się o roboty, miauczeć i wskakiwać wszędzie, gdzie się tylko da.

Fabuła trzyma nas w napięciu od samego początku do końca, a w momencie zakończenia gry mamy wrażenie, że to jeszcze nie koniec. Że ta historia jeszcze się nie skończyła. Mam taką nadzieję, że to jeszcze nie koniec i że usłyszymy jeszcze o historii tego kota, tego miasta… Jestem naprawdę ciekawy, ale Stray dopiero co zostało wydane, więc nawet jeśli twórcy planują kolejną część, za prędko się o niej nie dowiemy.

W grze mamy też “wspomnienia”. Jeśli je odnajdziemy, B12 opowie nam związaną z nimi historię związaną z miastem i mieszkającymi tu niegdyś ludźmi. Te wspomnienia w dużym stopniu wyjaśniają to, co wydarzyło się bardzo dawno temu. B12 jest też odpowiedzialny za hakowanie urządzeń oraz przechowywanie przedmiotów (poprzez “cyfryzajcę” tych rzeczy). Poza tym nasz towarzysz służy też jako latarka, a w kanałach służy jak broń na żurków.

Z czystym sumieniem polecam grę Stray, bo jest ona niesamowicie wciągająca: zagrałem w nią dwa razy zaraz po sobie, bo tak bardzo mnie wciągnęła, a jednocześnie miałem niedosyt. Fabuła, chociaż nie jest zbyt długa (grę można przejść w 4-8 godzin, im lepiej ją znamy, tym szybciej idzie nam ją ukończyć), wciąga niczym dobra książka, od której nie można się oderwać, a po przeczytaniu czeka się tylko, aż autor wyda kolejną część. Ponadto twórcy gry przeznaczają część dochodów na pomoc bezdomnym kotom. Oni sami adoptowali (jako studio) kota, co przyczyniło się do powstania tej gry.

Naprawdę mocno polecam zagrać. Gra jest tego warta!

Mefisto

#384. Secret Cat Forest

Secret Cat Forest to gra na urządzenia mobilne, którą śmiało mogę określić jako przyjemną i odprężającą. Stworzyło ją studio IDEASAM i jak się łatwo można domyślić po tytule: gra dotyczy kotów.

Naszym prostym i niezajmującym zadaniem jest dbanie o koty, które odwiedzają naszą chatkę w lesie. Robimy to na dwa sposoby: łowimy ryby, aby nasze mini tygrysy miały co jeść i zbieramy drewno, aby móc budować dla nich różne, milutkie mebelki i dekoracje. Drewno można też wykorzystać jako walutę i kupić kotom jakieś śmieszne przebranka.

Gra pozwala wynając nam drwala na godzinę w zamian za obejrzenie reklamy, dzięki czemu nie musimy zbierać drewna sami. Pozwala nam to oderwać się na jakiś czas od naszej chatki i zająć innymi sprawami, a w czasie, kiedy nie używamy aplikacji, odwiedzają nas różne kociska. Tak, twórcy stwierdzili, że aby przyszli do nas futrzaści goście, musimy wyłączyć grę.

Odwiedzający nas kotek zawsze zostawia nam prezent, w którym na pewno znadziemy drewno, a czasem i coś, co nazywa się cat shard. Pozwalają nam one odkryć ciekawostki o odwiedzających nas mruczkach (typu: na czym lubią się bawić, gdzie lubią siedzieć, itd.). Cat shard można też złowić, więc nie jest ciężko je zdobyć.

Gra daje nam możliwość ulepszenia niektórych rzeczy: ekwipunku na ryby (aby więcej kotów mogło na raz przyleźć do nas), wędki (aby łowić więcej ryb na raz), warsztatu (aby budować kilka mebli na raz). Raz w tygodniu dostajemy kociego wąsa, którego możemy wymieć na specjalną dekorację z jakimś magicznym efektem. Mimo iż wydaje się, że nie ma tam nazbyt dużo atrakcji to jednak jest tam sporo do zrobienia.

To była jedna z milszych aplikacji na telefon. Przede wszystkim nie jest tak zajmująca, a pozwala trochę się oderwać od życia codziennego. Gra, chociaż jest na telefony mobilne, nie jest tak nachalna, jeśli chodzi o wymuszanie na użytkowniku, aby wydał pieniądze na różne dodatki, czy ułatwienia. Nie narzuca też oglądania reklam: jeśli chcesz możesz obejrzeć reklamę, ale nie musisz i kompletnie nic się nie stanie. Dlatego relaksuję się przy niej codziennie. 🙂

Polecam każdemu, kto lubi grać na telefonie, kto potrzebuje się odprężyć i każdemu, kto lubi koty (bo są fajowe). 😉

Mefisto

Scroll to Top