August 2017

#076. Trzeba zdrowia, aby chorować

Z racji stanu zdrowia mojej połówki, poszliśmy ostatnio do lekarza, aby zrobić wymagane badania krwi. Szanowna pani recepcjonistka wybrała termin, skonsultowała to z połowicą i zarejestrowała ją zgodnie z ich procedurami. Brzmi banalnie? Otóż nie.

Jak się okazało, badanie krwi zostało zarejestrowane na kogoś innego. Na szczęście udało się to załatwić (tzn. zarejestrować moją połówkę, bo odrejestrować kogoś nie można, nawet jeśli to pomyłka). Pozdrawiam pana Martina, który – co jest bardzo prawdopodobne – dostał sms odnośnie wizyty. Życzę mu powodzenia w dociekaniu, co się stało, bo jestem przekonany, że nie będzie to proste.

Inna sprawa, że próbowałem umówić Smoczyńskiego na jego pierwszy zdrowotny przegląd. Prawie mi się nie udało. Ta sama, jakże ogarnięta, recepcjonistka wykłócała się, że nie może dziecko moje być zarejestrowane w przychodni z powodu adresu (bo za daleko), a mnie poinformowała, że wyrzucono mnie z przychodni w październiku, bo mieszkam za daleko ich rejonu (co jest bujdą, bo w 2015 znieśli tzw. “rejony”). Próbując dociec, o co chodzi z tym wyrzuceniem mnie z przychodni, udało mi się ustalić, że była to sytuacja z paźniernika, ale PIĘĆ lat temu. Wtedy rzeczywiście mieszkałem poza rejonem i było to przed reformą z 2015.

Po piętnastominutowej kłótni, recepcjonistka poszła do koleżanki zapytać się, co ma biedna zrobić i w niecałe pięć minut miałem już umówioną wizytę dla Smoczyńskiego. Bo jednak załatwiając wszystko w zeszłym tygodniu, wypytałem dokładnie, czy można zostać w przychodni z racji faktu, że cała nasza rodzinka ma “trudną historię medyczną” i przeniesienie mogłoby utrudnić nam leczenie.

Czy muszę mówić, że moja połowa, której adres zamieszkania zmienił lekarz w systemie, nie musi użerać się z tak idiotycznym problemem?

Przestaję się dziwić, że ta przychodnia tak ochoczo wypisuje antydepresanty. Na trzeźwo się nie da tam nic załatwić.

Mefisto

#076. Trzeba zdrowia, aby chorować Read More »

#075. Beholder

Screenshot

Beholder. Gra, w której zmuszeni jesteśmy do podejmowania decyzji – dobrych lub złych. Niekiedy decyzje podejmowane są za nas, a my możemy jedynie podążać za ustalonym już harmonogramem wydarzeń.

Gra została stworzona przez Warm Lamp Games i wypuszczona na platformę Steam dziewiątego listopada 2016. Muszę to przyznać z ręką na sercu, że gra urzekła mnie swoją niebanalnością, dziwnością, jak i ułudnym poczuciem władzy. Wszakże to my możemy donieść na kogoś i pozbyć się go z grona naszych lokatorów. To my poniesiemy konsekwencje złego wyboru.

#075. Beholder Read More »

#074. Życie z Nowym Życiem

Chciałbym od razu przeprosić wszystkich moich bliskich i znajomych, którzy czytają mojego bloga, a których ja trochę ostatnio zaniedbałem. Nowe Życie, zwane też Smoczkiem (bo dźwięki smokopodobne wydaje) oraz Gremlinem (nie karmić po północy!) pochłonęło mnie doszczętnie. Wiadomo, dzieci to wysiłek, ale moje to szczególnie lubi się siłować. Dziwię się sobie, że udaje mi się po nocach zrobić tak prozaiczną rzecz jak napisanie notki.

Mój ostatni miesiąc – jak się pewnie domyślacie – był dosyć ekscentryczny, wesoły, ale i męczący. Poczynając od samego porodu, który zaczął się jak w filmach – nagle, niespodziewanie, postępując szybko. Tylko krzyków i jęków z naszej strony zabrakło. Musieliśmy się uprzeć, aby nas przyjęli do szpitala, bo położne były zdania, że lepiej będzie nam poczekać w domu. Gdybyśmy posłuchali, nasze dziecko urodziłoby się w domu, nie w szpitalu, bo po dotarciu do szpitala okazało się, że jesteśmy już w połowie drogi. Smoczyńskiemu śpieszyło się na świat do tego stopnia, że pojawił się po około jednej trzeciej doby od pierwszych skurczy w domu, dokładnie zaraz po tym jak zadzwonił budzik w moim telefonie. Wejście Smoka w pełnej krasie.

Normalnie ludzi wypuszczają po sześciu godzinach od porodu – nam kazano czekać dwanaście. Dwanaście przedłużyło się do półtorej doby. Dlaczego? Bo w sali, w której nas ulokowano, było tak ciepło i duszno, że wszyscy troje zgodnie odpadaliśmy powoli i każde z nas oddychało z trudem. Wypuścili nas dopiero po tym, jak posiedzieliśmy w klimatyzowanej poczekalni i – dosłownie – ochłonęliśmy. Nie tylko zresztą my. Powiększyło to naszą i tak dużą awersję do szpitali.

Wycieńczeni dwoma nieprzespanymi nocami uciekliśmy do domu i wszyscy troje wtuliliśmy się w siebie, aby odpocząć. Najwspanialsze uczucie na świecie – wyspać się przy noworodku. 😉

Pisałem, że się przeprowadziliśmy? No to przeprowadzamy się znowu. Było to postanowione od dawien dawna, a kontrakt na nowe mieszkanie podpisaliśmy dzień przed porodem. Wszyscy troje zgodnie potrzebowaliśmy przestrzeni i spokoju, więc wynieśliśmy się za miasto na wieś. Teraz przyzwyczajamy się do ciszy – po raz pierwszy od dłuższego czasu. Czuję się w końcu jak w domu – nawet nasz samochód ma swój osobisty kąt i w końcu mogę go parkować w zasięgu wzroku.

Muszę jeszcze tylko wywalczyć przeniesienie internetu, bo wychodzi na to, że BT pragnie mieć o sobie całą notkę w postaci tyrady, dlaczego nie poleciłbym ich najgorszemu wrogowi.

Cóż mogę jeszcze rzec? Jestem piekielnie zajęty i zmęczony, ale i diabelnie szczęśliwy, bo mam przy sobie najważniejsze dla mnie osoby. Każdy dzień jest na swój sposób szczególny właśnie z tego powodu. 🙂

Mefisto

#074. Życie z Nowym Życiem Read More »

Scroll to Top