school

#130. Monster Prom

743450_20180629000027_1

Monster Prom to gra z gatunku dating sim (symulator randek), którą stworzyło studio Beautiful Glitch, a wydało Those Awesome Guys. Prom z języka angielskiego oznacza bal studencki, na którym my – jako jedna z czterech dostępnych postaci – chcemy przeżyć niesamowity, niezapomniany wieczór. Naszym marzeniem jest pójść na bal z jednym z sześciu najpopularniejszych potworów w szkole. Ach, tak. Jak sama nazwa wskazuje, postaciami są wszelkiej maści potwory.

 

Zaczynamy od wypełnienia absurdalnego quizu, aby ustalić początkowe statystyki (czyli Wiedzę, Zuchwałość, Kreatywność, Urok, Zabawę i Pieniądze) oraz wybrać potencjalną parterkę lub partnera na bal. Statystyki rozwija się poprzez odwiedzanie poszczególnych lokacji, a z kolei stosunki z wybranym potworem rozwija się poprzez podejmowanie decyzji na korzyść wybranka/wybranki lub (jeżeli spotykamy się tylko z naszą przyszłą randką) wybieramy odpowiedź przypisaną do statystyki, którą mamy lepiej rozwiniętą. Jeżeli pomyliliśmy się i chemy starać się o względy kogoś innego, można to zmienić (np. siadając z tą osobą przy stole w stołówce).

 

I to by było chyba wszystko, co ma jakiś sens w tej grze. Dalej to jest już po prostu rzeź.

Wiedziałem, że to będzie ciężki tytuł i pomimo tego postanowiłem go zakupić. Sam quiz daje poczucie tego, że coś się będzie dziać. W szczególności, jeśli odpowiedzią na idealny prezent na rocznicę jest płonąca broń!

743450_20180629020525_1

Dzięki temu wyborowi trafił mi się Damien LaVey (swoją drogą nazwisko ma po twórcy kościoła satanistycznego). Jest to bardzo wybuchowy demon, który uwielbia wszystko podpalać, tłuc, ale w głębi duszy jest romantykiem i pragnie być fryzjerem. Pochodzi z ósmego kręgu piekieł i ma dwóch ojców, którzy tymże kręgiem władają. Jeśli nie masz rozwiniętej statystyki Zabawy nie próbuj rozmawiać z nim o kozach!

Początkowo grałem wybierając losowe odpowiedzi i chyba z trzy razy zostałem przez niego odrzucony. Dopiero potem doczytałem, że każda odpowiedź jest przypisana do danej statystyki. Za czwartym razem też nie poszedł ze mną na bal. Poszedł strzelić słońce w twarz. Przy tym odkryłem, że są sekretne zakończenia poza tymi standardowymi i obiecałem sobie poznać je wszystkie. Innym razem poszliśmy na bal tylko po to, aby się pobić (no dobra, nie tylko po to). Generalnie to tak się przy nim wymęczyłem, że modlę się o aktualizację, gdzie będę go mógł wrzucić do betoniarki!

743450_20180629133503_1

Kolejną postacią był Liam de Lioncurt (ten z kolei nazwisko ma jak mój ulubiony wampir Lestat z Kronik Wampirów) – ponad czterystoletni wampir, który jest hipsterem. Z nim było prosto: im mniej rozumiałem odpowiedź, tym bardziej była to właściwa odpowiedź. Liam żywi się krwią z ludzi z wolnego wybiegu (tłumaczył to tym, że ludzi jest za dużo i trzeba ich zjeść, ale nie będzie przyczyniał się do dodatkowego cierpienia). Stołówkowe jedzenie fotografuje i wrzuca na swojego instagrama, gdzie ma – jeśli pamięć mnie nie myli – całych 6 śledzących. Zaproszenie go na bal nie było takie trudne, mimo iż uważał bal za zbyt mainstreamowy. Zrobienie go królem balu ma jednak przekonujące działanie…

743450_20180629215452_1

Dalej była Vera Oberlin – gorgona ze smykałką do biznesu. Imponowanie jej polegało na napadaniu na banki, podsuwaniu pomysłów na dochodowe przedsięwzięcia, a także pomóc w rozwoju aplikacji Murdr dotyczącej płatnych zabójstw. Niejednokrotnie mnie otruła, abym przyszedł do niej po odtrutkę i przy okazji przedyskutował z nią kolejny genialny plan. Jakby nie mogła wysłać sms, czy coś… Vera bardzo chce zostać królową balu, więc my, posłuszni niewolnicy, spełniamy jej życzenie i przygotowujemy krwawy rytuał (co wiąże się z kupieniem tamponu użytego przez byłą miss)! Oczywiście wszystko udaje się tylko dzięki pomocy wiedźm, które okłamujemy, że w ten sposób uratujemy świat…

743450_20180702020323_1

Kolejny trafił mi się Scott Howl – wilkołak i zapalony sportowiec. Każda rozmowa z nim uświadamiała mi, że w taki właśnie sposób rozmawiałyby psy, gdyby mogły mówić. Oczywiście Scott zawsze chce być dobrym Scottem, a my, aby pójść z nim na bal, musimy jedynie zadbać o jego stosunki z nami (czyli mówić mu, że jest dobrym Scottem). Przy nim warto pamiętać, że kokaina sprawia, że zamienia się w wilkołaka, a fidget spinner może ten proces odwrócić. Z początku zastanawiałem się, co twórcy brali, ale po tym wydarzeniu zacząłem się zastanawiać z czym to mieszają!

743450_20180701232035_1

Przedostatnią postacią jest Miranda Vanderbilt – syrenka, księżniczka, maszyna do zabijania. Uwielbia wszelkie i dziwne srebra stołowe oraz uważa ludobójstwo za normalną rzecz. W sumie przy niej albo mordowałem jej oponentów, albo gadaliśmy o łyżkach, więc można by stwierdzić, że to najspokojniejsza postać w grze…

743450_20180629015653_1

Ostatnią postacią na mojej liście jest Polly Geist – duch, który uwielbia imprezy i wszelkie używki. Zobaczyć ją trzeźwą to zobaczyć ją żywą – niemożliwe! Praktycznie każda interakcja z nią to pomysły na nowe pranki. Nie da się docieć w jaki sposób zginęła, bowiem każdy wymieniony sposób na śmierć jest kwitowany przez nią “ooo, tak zginęłam”! W jednych z sekretnych zakończeń jest inicjatorką wielkiej orgii, a my wykonawcą “wielkiej woli”…

743450_20180629013600_1

Wydawałoby się, że po zaproszeniu tych sześciu szczególnych przypadków na bal będę mógł wyłączyć grę z zadowoleniem. Wciąż miałem jednak sekretne zakończenia, wciąż były poboczne postacie, z którymi można było siać zamęt… Wszakże to Monster Prom i tam możesz zrobić sobie z trupa elegancką ozdobę na głowę! Albo umówić się z zawirusowanym komputerem na bal! Albo skopać tyłek Międzywymiarowego Księciu (Interdimensional Price) za to, że próbuje ci popsuć każdą randkę to swoją wcale nienachalną propozycją małżeństwa… A na sam koniec organizujesz wielką orgię, aby zakończyć grę z klasą godną Monster Prom!

 

Jeśli macie znajomych, to z nimi też możecie zagrać i rujnować im każdą szansę na podbój!

743450_20180629000054_1

Monster Prom to pozycja, którą trzeba po prostu mieć (od razu razem z umówioną wizytą u egzorcysty). To jest tak chore, spaczone i niemożliwe, że wciąż nie wierzę i jednocześnie żałuję, że przeszedłem już całość i zdobyłem wszystkie poza dwoma osiągnięciami! Szczerze i z nieukrywaną nadzieją liczę na kontynuację. I bardzo mocno polecam każdemu, kto nie ma nic przeciwku kompletnej degeneracji i rozpaczy!

 

Mefisto

#130. Monster Prom Read More »

#097. Life is Strange: Episode 2

319630_20180101152714_1

Postanowiłem skończyć to, co zacząłem, a mianowicie postanowiłem przejść pozostałe cztery epizody i na temat każdego wygłosić swoją opinię. Od razu zaznaczę, że Epizod 2 był sto razy bardziej wyczerpujący niż pierwszy, ale bardziej mi się – na swój sposób – podobał.

Nasza główna bohaterka – Max – budzi się w swoim pokoju po jakże emocjonującym dniu, w którym ujawniły się jej moce, spotkała swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, a nawet uratowała ją od śmierci. Poszukiwania wyjaśnienia tego ewenementu trwają, co objawia się w pokoju zawalonym notatkami na ten temat, masą otwartych stron na laptopie, czy wymianą emaili z Warrenem, który nie jest jednak do końca wtajemniczony w sprawę cofania czasu.

Podążamy za fabułą, umawiamy się z Chloe w barze, ale przed spotkaniem z nią idziemy pod prysznic, a tam “szkolna elita” szykanuje Kate – szarą myszkę, która wbrew woli stała się bohaterką filmiku, na którym nie zachowuje się do końca przyzwoicie. Rozmawiając z nią później w jej pokoju, można się dowiedzieć, że prawdopodobnie została odurzona przez chłopaka, który – a jakże – strzelał do naszej przyjaciółki Chloe, a który to miał ją zabrać do szpitala. Kate pojawia się niejednokrotnie w tym epizodzie prosząc nas o podjęcie trudnych, ale istotnych decyzji.

Zostawiamy jednak szykanowaną koleżankę na jej prośbę i spotykamy się z niebieskowłosą dziewczyną. Nasza przyjaciółka chce dowodu na nasze moce, więc potulnie wykonujemy jej polecenia, polegające na zgadywaniu, co się stanie. Wróć. Na zobaczeniu tego i cofnięciu czasu.

Następny test znajduje się na wysypisku, będący kryjówką Chloe. Tam bawimy się w celownik i kierujemy Chloe tak, aby zestrzeliła cel. Naszą “zabawę” przerywa Frank – lokalny diler narkotyków – domagający się spłaty długów. Nasza postać ma pistolet i stoi między “strzelić”, a “nie strzelić”. Cokolwiek wybierzemy, odciśnie się to na naszej przyszłości.

Frank zostawia nasze bohaterki z informacją ile czasu mają na spłatę, a Max wraz z Chloe spacerują po torach, aż postanawiają się na nich położyć. Bardzo mądre, zważając na to, że co chwilę przejeżdża tamtędy pociąg. W końcu co złego może się stać, kiedy można cofnąć czas i ratować nieodpowiedzialnych ludzi dookoła nas?

Chloe odwozi nas do szkoły, a my snujemy się po salach, czekając, aż zaczną się nasze zajęcia. Niestety, wydarza się coś, co zmienia mój punkt widzenia odnośnie tej gry. Kate stoi na dachu i skacze. Max co chwilę cofa czas, aby ją przed tym powstrzymać do tego stopnia, że całkowicie zatrzymuje czas, aż uda jej się dotrzeć na dach. Nasze moce, prawdopodobnie z powodu naszego przeciążenia, przestają działać i musimy ją przekonać, aby nie skoczyła. Nie udało mi się – zawaliłem na ostatniej opcji dialogowej i Kate skoczyła, zostawiając mnie w sytuacji, gdzie – może nie bezpośrednio – czułem się winny. Nie mogłem cofnąć czasu i tego naprawić, więc tym bardziej było mi z tym źle.

Powiem szczerze, że ta gra mnie zaskoczyła. Niby prozaiczna gra o tym, co może się w życiu wydarzyć, a w tym momencie wydała mi się bardzo realistyczna. Ta niemoc, kiedy chcesz kogoś ocalić jest najgorsza, a tutaj – mimo posiadanych zdolności – zawodzą one w najgorszym momencie i wszystko zmienia się o 180 stopni. Co zabawne, buszując po pokoju Kate mogłem zwrócić uwagę na cytat z Biblii i wtedy bym ją ocalił.

Pomimo opisania niemal wszystkiego, co robiłem w epizodzie drugim, zostawiam was z wiedzą, że każdy wybór dawał też drugie rozwiązanie, którego ja nie wybrałem albo nie byłem w stanie wybrać. Szedłem drogą dobrodusznej istoty, a można być przecież tym złym albo tym, który nie jest dobry, czy zły. To były moje wybory i gra toczy się na ich podstawie.

Zobaczymy, czy moje decyzje były – koniec końców – dobre…

Mefisto

#097. Life is Strange: Episode 2 Read More »

Scroll to Top