prawo

#452. Reorganizowanie sobie czasu to trudne zadanie

Dzień dobry wieczór!

Witam Was serdecznie w roku 2023. Zobaczymy, co ten rok nam przyniesie, bo w tej chwili jeszcze nie zdążyło się wydarzyć cokolwiek, co mogłoby mnie zaskoczyć. W sumie nie przeszkadza mi, aby tak zostało – nie musi być wcale lepiej, niech tylko nie będzie gorzej. 🤷‍♂️

Za niecałe dwa tygodnie zaczynam studia. Kilka dni przed tym mam egzamin praktyczny na prawo jazdy. Mam nadzieję, że zdam, to wtedy reszta roku będzie dużo prostsza. Instruktor mnie pociesza, że tak długo, jak nie zacznę jeździć jak Całość, powinienem dać radę. 🤣 I to nie tak, że Całość jeździ źle, tylko niektóre zasady nie mają kompletnie sensu. 😛

Cały mój wysiłek skierowany jest w stronę przeorganizowania mojego trybu życia, aby wliczyć w to czas na studia. A skoro organizuję sobie czas na to, to również organizuję sobie czas na inne rzeczy, które zaniedbałem (także na bloga: pisanie notek i czytanie Waszych notek :P). Owszem, czasem wychodzi mi to lepiej, czasem gorzej, ale jakiś postęp jest, więc jestem z siebie dumny. 😉

Dlatego w ostatnich tygodniach mało się u nas dzieje. Ograniczamy wychodzenie, aby się nie pochorować (nie chciałbym z tego powodu przekładać egzaminu). Nie oznacza to, że siedzimy cały czas w domu, ale staramy się robić to tak, aby nie wrócić z jakimś choróbskiem. I naprawdę jestem pod wrażeniem, bo póki co całkiem nieźle się trzymamy.

Trzymajcie za mnie kciuki, abym prawko zdał za pierwszym razem i mógł legalnie jeździć jak Całość. 😛 Trzymajmy też razem kciuki, aby rok 2023 był lepszy od pozostałych. 🙂

Mefisto

#452. Reorganizowanie sobie czasu to trudne zadanie Read More »

#271. CAŁOŚĆ™

Dzień dobry wieczór!

Ostatnio zauważyłem, że moim prywatnym synonimem do “podsumowanie ostatnich czterech tygodni” to “no pacz jak ten czas leci”. 😀

Zacznę od tego, że byliśmy chorzy. Nie wiem, co to było, ale siekło nas porządnie. Przez to wyjazd do Walii na Animecon się nie udał. 🙁 Chociaż podejrzewam, że i tak by się nie udał, bo huragan Ciara uderzył właśnie wtedy. 😮 Z huraganem nie polubiłem się też za to, że ukradł nam śmietnik na odpady recyklingowe i musiałem zamówić nowy. 😠

Poza tym to jednak oba huragany były dla nas litościwe w porównaniu do innych części UK.

W kwietniu za to jest Animecon w Bristolu, więc jeśli nas nie dorwie jakaś dżuma, ani też nie porwie nas huragan, to myślę, że na niego pójdziemy. 😀

Na liście kolejnych kataklizmów są również moje studia. Mam do zrobienia trzy TMA (tutor-marked assignment) z terminami oddania od pół tygodnia do prawie dwóch tygodni od teraz. Pewnie nie byłoby w tej kwestii tak źle, ale że byłem chory i kilkakrotnie po prostu odpadłem ze zmęczenia, to dorobiłem się kolejnych zaległości w tej kwestii. Ostatnie dwa tygodnie nadrabiałem intensywnie. Na tyle intensywnie, że aż przyśniło mi się jak rozwiązuję jedno z zadań z matmy. I nie wiem co gorsze: to, że mi się to przyśniło, czy to, że przyśnił mi się prawidłowy wynik. 😂

Dzięki pomocy Połówki CAŁOŚCI 😂, która zajęła się Smoczyńskim na tyle, abym mógł sobie liczyć w ciągu dnia (normalnie to studiuję jak nam dzieciorośl pójdzie spać) oraz faktem, że Smoczyński kilkakrotnie siedział mi grzecznie na kolanach i patrzył, jak rozwiązuję matmę, udało mi się nadrobić. 😀

Jeszcze praktycznie jedynie, co teraz przerabiam, to całki i jak na początku to mi się wydawało strasznie trudne, tak teraz liczę je w pamięci. Trochę mnie to przeraża. 😂

Kończę też pierwszy semestr z informatyki, więc zależy mi, aby mój ostatni z TMA dał mi minimalnie 85% (a najlepiej 87%), aby skończyć semestr z wyróżnieniem. Właściwie to semestry są oznaczone jako osobne moduły, więc jeśli się uda to skończę ten moduł z wyróżnieniem. 😀

Workspace 1_2020_02_19___01

Jeszcze załapałem jedno 82%, a miało być 85% i mnie to podłamało. 🙁 Chociaż CAŁOŚĆ 😀 zauważyła, że robiłem te zadania podczas świąt, a wtedy sąsiedzi nam strasznie dokuczali i właściwie to 82% to całkiem niezły wynik patrząc na okoliczności. 🙂

Jeśli chodzi o świat gier to kupiłem Max Gentlemen Sexy Business, bo potrzebowałem trochę psychicznego odpoczynku i podejrzewam teraz, że przez to to raczej pewne, że skończę z jakąś chorobą psychiczną. Gra jest genialnie powalona i nie sposób jej skończyć (drugi raz ją przechodzę, bo na końcu zawsze pojawia się większy złodupiec, który wszystko komplikuje). A, tak. To symulator randek z elementami cholera-wie-czego. 😂

Dowiedziałem się też, że Ark: Survival Evolved doczekało się swojego wątku fabularnego, co mnie w sumie zdziwiło, ale i ucieszyło, więc przyjrzę się tej kwestii. 😀 Jakby ktoś był ciekawy to trochę zagłębiłem się w tę grę i tutaj można poczytać o moich przygodach. 😉

Niestety nie udało mi się nagrać Minecrafta. Choroba, studia i kiepsko śpiący Smoczyński mi to pokrzyżowali. Ale będę próbował. Nie zamierzam się w tej kwestii poddawać, ale nie chciałbym też zajechać próbując robić więcej niż moje zdrowie psychiczne pozwala mi zrobić w danej chwili. 😉

Instruktor od nauki jazdy jest przekonany, że w ciągu około 3 miesięcy powinienem być gotowy na zdanie prawka. Podziwiam jego entuzjazm! Naprawdę! 😂 Ale pewnie w tej kwestii jestem dosyć krytyczny wobec siebie, bo nawet CAŁOŚĆ ❤️ uważa, że coraz pewniej wyjeżdżam z parkingu, więc może coś jeszcze ze mnie będzie. 😀

No, myślę, że to wszystko, o czym chciałem (pamiętałem) napisać. Zmykam się uczyć. Nauka niby nie zając, ale uciec potrafi! 😉

Mefisto

#271. CAŁOŚĆ™ Read More »

#207. Z życia urzędnika cz.8

Są takie elementy pracy urzędnika, które ciężko gdziekolwiek indziej spotkać. Nie twierdzę jednak, że są niemożliwe – po prostu ten typ zawodu przyciąga niektóre rzeczy jak magnez. Zdaję sobie sprawę, że wiele z tych rzeczy to efekt niskiej jakości usług świadczonych przez niektórych urzędników, ale postanowiłem opisać kilka z nich wraz z ich oddziaływaniem na przeciętnego pracownika urzędu.

Protesty. Każdy o nich słyszał, niektórzy nawet w nich uczestniczyli. Urzędnik cieszy się, kiedy wydarzają się z dala od urzędu z racji tego, że protestujący lubią wyłapywać szeregowych pracowników kierujących się w stronę domu i maltretować ich o spełnienie ich żądań. A taki pracownik może tylko odpowiedzieć “ja tu tylko sprzątam”, bo cózże może taki mały nikt bez uprawnień do czegokolwiek? Od tego są ci na górze, zasłonięci ochroną i zamkniętymi, mocarnymi drzwiami.

Razem z protestami, problemem są dla nas dziennikarze. Od udzielania odpowiedzi są ludzie na odpowiednich stanowiskach. Nam, szaraczkom, zabrania tego nawet umowa o pracę, a nie chciałbym dostać dyscyplinarki za wypowiadanie się w temacie, o którym słyszę dopiero z ust dziennikarza.

Budynek urzędu otwarty jest dla wszystkich, więc zdarzy się, że ktoś “zapomni” plecaczka. Wiadomo, wtedy jest ewakuacja, ludzie stoją na zewnątrz i czekają, aż pakunek okaże się uzbrojony w 300-stronnicową skargę, o której zapomniał znudzony życiem dziadek. Rozumiem, że są procedury i cieszę się, że one są, bo nie chciałbym uczestniczyć w ruletce pod tytułem “dzisiaj Ty sprawdzasz, czy to ładunek – najwyżej zdrapiemy Cię ze ściany”. Aczkolwiek męczące jest to, że ludzie potrafią to zrobić w ramach żartu albo dla propagandy “bo urząd się z czymśtam nie wyrabia”. No nie wyrabia się, bo stoimy na zewnątrz budynku, kiedy “rozbrajany” jest niebezpieczny plecack z kanapką w środku lub karteczką “it’s a prank, bro”.

Kolejną rzeczą jest to, że pracę mojego działu definiuje specjalna ustawa (bo w końcu są to zasiłki i to nie te podstawowe tylko bardziej skomplikowane). Streszona ustawa dostarczana jest przy pierwszym kontakcie, więc te “paskudne człowieki” powinny wiedzieć, o co chodzi. No i niestety tak to nie działa. Bo jeszcze zrozumiem, jak zadzwoni pan/i i zapyta, bo nie rozumie. Gorzej jak zadzwoni ktoś, który czytał, wie, rozumie i żąda… Albo dzwoni, pyta, ja mówię, wyjaśniam i wspominam, że powinien był dostać kopię, a on uroczo mi oświadcza, że owszem dostał i wyrzucił, bo nie chciało mu się czytać.

Wrócmy jednak do grupy, która żąda. Tacy ludzi oczekują ode mnie łamania prawa i ryzykowanie utratą pracy. Nie, dziękuję. Jak sporo dobrego serca mam dla ludzi i potrafię naginać zasady, aby tylko pomóc jak najszybciej, ale nie zrobię nic niezgodnego z prawem. I jak wielu ludzi to rozumie, tak wielu ma do mnie o to pretensje. Co najgorsze: pretensje częściej słyszałem od osób postronnych…

Mój ulubiony temat, który łączy się z grupą żądającą to “ja ci płacę za to”. No tak, bo urząd jest finansowany z podatków, więc nagle każdy Smith, czy inny John będzie moim pracodawcą. A jak pytam o podwyżkę z powodu stresujących warunków pracy to nagle temat się zamyka, hmmmm… Sprawa jest w tym momencie prosta: zatrudnia mnie urząd, urząd działa na bazie ustawy, a ja tam działam jedynie jak trybik, którym poruszają odpowiednie legislacje. Jeśli się nie podoba to niestety trzeba pisać skargi w celu poprawy ustawy albo głosować na innych polityków, a nie krzyczeć na mnie “wyskakuj z kasy” przez telefon, bo ja nawet nie mam jak wepchnąć gotówki do słuchawki…

Jeśli kogoś to ciekawi to urząd miasta nie tylko funkcjonuje dzięki podatkom, ale też i z własnych inwestycji, bo – bądźmy szczerzy – jak widzę ile zachodu jest z egzekwowaniem płacenia tych podatków (tzw. Council Tax), ile osób jest z nich zwolnionych (i to jest główna grupa ludzi, którzy do mnie dzwonią!) to urząd byłby dawno martwy.

Na sam koniec wspomnę o przełożonych, ale nie tak bezpośrednich tylko takich, co są prawie na szczycie i wiszą nad nami, szaraczkami, jak chmurki. Oni uwielbiają tworzyć dla nas nowe reguły, które ani trochę nie są możliwe do wykonania. No dobra, są, ale można by było to zrobić w bardziej efektywny sposób, dzięki czemu urzędnicy byliby wydajniejsi, a petenci bardziej zadowoleni.

Przykładem takiego działania jest decyzja włodarzy o tym, abyśmy sami zapewniali konta bankowe dla naszych “klientów”. Ma to na celu eliminowanie oszustw. Pozwala to na natychmiastowy wgląd w ich wydatki, bo inaczej musimy prosić ich o ich wykazy bankowe, a tutaj nie zawsze je wysyłają. Początkowo wszyscy “klienci” mieli na tym wylądować, ale ostatecznie skończyło się na tym, że kto chce, ten może zostać na starym systemie. Dla nas, urzędników, oznaczało to operowanie na dwóch różnych systemach, co tylko dołożyło nam pracy. Efekt do przewidzenia: robią się nam zaległości.

Grunt jednak, że na tych na górze nikt nie nakrzyczy przez telefon!

Mefisto

 

#207. Z życia urzędnika cz.8 Read More »

Scroll to Top