online

#138. Wild Terra Online

wto

Na samym początku chciałbym podziękować za darmowy klucz, który otrzymałem. Dzięki temu mogłem zapoznać się z tytułem i opisać moje wrażenia z gry. 🙂

Wild Terra Online to nietypowa gra stworzona przez pochodzące z Rosji studio Juvty Worlds Ltd. Jest to pozycja z gatunku gier sandbox survival MMORPG, gdzie razem z innymi graczami (lub też przeciwko nim) budujemy swoje królestwo poprzez zbieranie wszelkiej maści surowców i przetwarzanie ich w celu tworzenia coraz wspanialszych konstrukcji.

Zaczynamy od wyboru serwera i tworzenia naszej postaci. Nie jest to skomplikowany proces, bowiem serwery dzielają się jedynie na PVP (Player vs Player – gracz kontra gracz) i PVE (Player vs Enviroment – gracz kontra środowisko). Oczywiście ja pokusiłem się na PVE z racji tego, że wolałbym coś w tej grze stworzyć, a nie użerać się z notorycznymi napadami. Wybór postaci ogranicza się do wybrania płci i nazwy naszego bohatera tudzież bohaterki.

20180301193644_1

Zostajemy zesłani wgłąb nieznanej nam krainy, na której – jak łatwo można zauważyć – zaczęli osiedlać się inni gracze. Towarzyszący nam na początku samouczek podrzuca nam zadania, które pozwalają – choć niekoniecznie zrozumiale (a czasem prawie w ogóle) – zapoznać się z mechaniką gry. Zasada działania jest jednak w miarę prosta: zbierasz rzeczy i używasz ich do przetrwania. Z kamieni robisz narzędzia, narzędziami zbierasz surowce, z których to tworzysz jeszcze lepsze przedmioty i efektywniej zbierasz materiały. Oczywiście wszystko w zgodzie z poziomem twoich umiejętności (typu kamieniarstwo, gotowanie) – im bardziej poziom zebrania/stworzenia czegoś przewyższa twoje umiejętności, tym trudniej jest ten przedmiot uzyskać.

Oczywiście naszym celem jest coś innego niż jedynie zbieranie i przetwarzanie przedmiotów. My chcemy stworzyć naszą bazę. Po stworzeniu czegoś, co nazywa się dominium, uzyskujemy kawałek terenu, który na bezpiecznych ziemiach jest niedostępny dla innych graczy (o ile nie damy im dostępu). Na serwerach PVP gracze mogą najeżdżać swoje dominium.

Następne zadania z samouczka będą wymagały od nas ogrodzenia naszego skrawka terenu i zbudowanie warsztatu.

Dominium można rozbudowywać (chociaż na początku jest to dosyć trudne). Na nim możemy stawiać ciekawe budynki, składziki, piece, kowadła… Cokolwiek gra zaoferuje, abyśmy mogli rozwijać nasze małe królestwo. Dominium ma jednak taką cechę, że ma określoną datę ważności, którą przedłuża się logując się do gry. Im bardziej ulepszony teren, tym dłużej nie trzeba się logować. Kiedy znajdziemy takie rozpadające się dominium, możemy np. zebrać warzywa (dzięki temu mogłem założyć swój ogród).

Samouczek ostatecznie kończy się, a nam pozostają losowe misje dziennie (które nijak się mają do naszego poziomu zaawansowania). Gra w tym momencie staje się trudna, bo choć przepisy i receptury przedmioty wyraźnie pokazują, co musimy zdobyć, to niełatwo jest te rzeczy znaleźć – w szczególności, jeśli nie wiesz, gdzie szukać. Z pomocą przychodzą inni gracze, którzy ochoczo udzielają informacji (przynajmniej na serwerze, na którym gram). Nierzadko też zdarzali się też gracze, którzy przychodzili pod bramy mego królestwa i zostawiali pod wrotami potrzebne mi materiały. Najbardziej chyba polubiłem rycerza, który wpadał do mnie co jakiś czas i podrzucał mi skóry jelenia – te były dla mnie trudniejsze do zdobycia, ponieważ mój poziom zaawansowania nie pozwalał mi na korzystanie z lepszych i efektowniejszych broni. Społeczność jest w tej grze akurat dużym plusem!

Grając na własną rękę (czytaj: bez samouczka) zawędrowałem na niebezpieczne ziemie, gdzie dozwolona była walka między graczami. Na tych terenach często znajdowałem godsend, czyli truchła zawierające rzadkie przedmioty bądź receptury. Często też nasi truposze mają ze sobą środek płatniczy jakim jest sól.

Ciekawą rzeczą jest głód w grze: aby go zaspokoić, trzeba jeść różne produkty. Nie umrzemy od jedzenia jednego rodzaju pożywienia, ale aby nasze zdrowie się odnawiało, musimy konsumować aż pięć rodzajów jedzenia!

Moje pierwsze wrażenie co do tej pozycji jest takie: ciekawa, ambitna gra, trudna, czasem nużąca i w niektórych momentach przesadnie trudna i przez to męcząca, ale rozwija się i stara się ulepszać swoje niedoskonałości. Nie jestem za, ani przeciw Wild Terra Online – za wcześnie, aby to oceniać. Zawsze jestem zdania, że gra jest dobra do momentu, aż wkurzy cię ponad skalę. 😉

Gra oferuje wiele rzeczy, do których nie miałem jeszcze okazji dotrzeć. Obecnie staram się przetapiać metale i zrobić sobie przyzwoity ekwipunek, ale ze względu na niski poziom umiejętności, idzie mi to jak krew z nosa! Aczkolwiek nie śpieszę się i staram się poznać Wild Terra Online zanim wydam ostateczny wyrok. Dlatego też na pewno napiszę więcej niż jeden wpis na ten temat!

Mefisto

#138. Wild Terra Online Read More »

#088. SWTOR: Crisis on Umbara

Po raz kolejny wkraczam do świata SWTOR, aby – jak się okazało – wplątać się w kolejny konflikt. Pomimo istniejącego już zatagru z Imperium, ruszyłem na planetę Umbara na spotkanie ze zdrajcą, który dodatkowo rzucał mi kłody pod nogi. Zastanawiałem się, kim może być ta osoba – wszakże wiedziałem tylko, że to ktoś z bliskiego kręgu moich zaufanych ludzi. Kroczyłem więc zdecydowanie, ale i niepewnie. W końcu pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć, czyż nie?

Zdrajcą okazał się, niestety, Theron. Wraz z Laną Beniko ruszyliśmy jego śladem. Moim skromnym planem było dorwać go, wytargać za uszy i zaciągnąć do domu, ale niestety zdążył uciec, zostawiając mi i mojej blondwłosej towarzyszce robota do rozbrojenia.

Po pernamentnej dezaktywacji robota i powrocie na planetę Odessen, po raz drugi zostałem wspaniałomyślnym Sithem, wysyłając wiadomość do Therona, że wciąż może wrócić do domu.

 

Pomimo iż jakościowo ten rozdział był wyśmienity, to jego długość pozostawia wiele do życzenia – spodziewałem się przynajmniej kilku godzin atrakcji, a nie spędziłem nad nim nawet godziny. Pozostaje mi tylko wierzyć, że następna część (która ma wyjść – podobno – 28 listopada) będzie dużo bardziej sycąca pod tym względem.

Mefisto

#088. SWTOR: Crisis on Umbara Read More »

Scroll to Top