#212. Spellforce: The Breath of Winter (Oddech Zimy)

Postanowiłem wrócić do mojej przygody ze Spellforce i tym razem zająłem się dodatkiem o nazwie The Breath of Winter wydanym w czerwcu 2004. Aczkolwiek ciężko mi nazwać ten tytuł tylko dodatkiem, bowiem sami twórcy sugerują, że przejście go zajmuje około 40 godzin (mi zajęło to skromne 31, bo w grę już grałem i wiedziałem którędy mogę ją sobie skrócić).

Nasza przygoda skupi się wokół legendy o Arynie i Cenwen. Aryn jest smokiem (może nawet i najstarszym), którego lodowy oddech jest wstanie zamrozić cały świat. Jego moc była tak potężna, że nikt nie był w stanie go pokonać. Nikt, poza Cenwen – królową pierwszych elfów z Tirganach. Jej śpiew ukoił lodowego tytana, dzięki czemu ustała wieczna zima i w krainach Eo zapanowały pory roku, a życie mogło rozkwitać.

Nasza postać, która również jest Runicznym Wojownikiem, zostaje przyzwana przez Lenę i Grima. Z początku cel naszej wyprawy to odnaleźć dwóch bohaterów związanych z runami tak samo jak my. Kiedy osiągamy cel dowiadujemy się, że lodowe elfy porwały Cenwen i nad światem wisi mrok wiecznej zimy. Udajemy się więc na ratunek, aby, ku naszemu zdziwieniu, uwolnić nie królową, a księcia ciemności – Fial Darga.

Grim okazuje się być zdrajcą (o czym wcale nie swiadczyło jego podejrzanie mroczne imię). Cenwen została uprowadzona nie po to, aby Aryn zamroził cały świat, ale po to, aby przy użyciu jej krwi (będącej najbliżej bogom z racji faktu bycia jedną z pierwszych elfów) wskrzesić mrocznych bogów.

Nasza przygoda zmierza ku Shal’Dul, gdzie będziemy walczyć ze Szkarłatnym Imperium (Crimson Empire). Nim jednak się tam udamy, otwiedzamy krasnoludów, by odkryć sekretne zaklęcie, które ochroni nas przed ogniem. Wymaga to zmierzenia się z nieumarłymi powołanymi do życia przez ryk Aryna.

Przybywamy w końcu do Shal’Dun, gdzie wita nas Craig Un’Shallach (który to pojawił się na chwilkę w Zakonie Świtu). Mroczny elf jest zaniepokojony planami swego pana – Fial Darga – bowiem wieczną zimę przetrwają tylko bogowie. Pomaga nam więc dostać się do miasta – zapewnia garść żołnierzy i wiedzę o tym, jak sforsować bramy. Chociaż nie było to łatwe to w końcu docieramy do portalu mającego zaprowadzić nas do Otchłani (The Abyss). Pojawia się jednak kolejny problem.

Grim, po przegranej z nami walce, zdradza nam, że Fial Darga może zranić tylko jedna broń – Ostrze Cienia (Shadow Blade). Demon wykradł je i ukrył przed światem. Wyruszamy więc w pogoni za mieczem strzeżonego przez Płonącego Anioła (Fireangel). Na miejscu okazuje się, że cienie uciekły z ostrza i zalewają wymiar, więc udając sługę Fial Darga zamykamy istoty z powrotem w ostrzu, a potem odbieramy je aniołowi (niekoniecznie w przyjaznej atmosferze).

Pomimo wielu przeszkód i przeciwników jakich przyszło nam pokonać, ratujemy Cenwen. Niestety Lena pada ofiarą Fial Darga. Elfka dziękuje nam za pomoc i prosi o pomoc z ujarzmieniem Aryna. Niestety demon rzucił zaklęcie, przez które smok nie poznaje swojej przyjaciółki. Cenwen może zerwać urok tylko jeśli osłabimy Aryna.

Udajemy się więc w zamarznięty wymiar, gdzie rezyduje rozjuszony smok. Po kolejnych równie ciężkich walkach stajemy twarzą w twarz z Arynem i walczymy z nim tak długo, aż Cenwen łamie urok i uspokaja smoczą duszę swoją piosenką.

Chociaż momentami było ciężko to jednak bawiłem się przednio nie tylko dlatego, że lubię i RPG, i strategię, ale też dlatego, że jest to mimo wszystko jedna z lepszych gier w jakie można zagrać. Fabuła trzyma w swoim objęciu do samego końca, więc nie idzie odpuścić sobie tej pozycji choćby nie wiadomo jak ciężko było.

The Breath of Winter oraz The Order of Dawn to dwie opowieści, które pozwalają nam zrozumieć, co dzieje się w kolejnym dodatku o nazwie Shadow of the Phoenix. Ale o tym w następnej notce!

Mefisto

#212. Spellforce: The Breath of Winter (Oddech Zimy) Read More »