gra komputerowa

#520. Behind the Frame: The Finest Scenery

Behind the Frame: The Finest Scenery (Steam|Nintendo|Google Play) to ciekawa, interaktywna opowieść o młodej malarce, która kończy swoje arcydzieło na wystawę do galerii. Wydana została w sierpniu 2021 przez studio Silver Lining Studio i opublikowana przez Akupara Games i Akatsuki Taiwan Inc. Naszym zadaniem jest oczywiście pomóc głównej bohaterce dokończyć jej pracę poprzez rozwiązywanie rzucanych nam przez grę zagadek.

Nasza malarka swoje dni zaczyna tak samo: śniadanie, kawa, muzyka, wypełnianie formularza do galerii sztuki w Nowym Jorku i malowanie obrazu. Z początku jest to wyjątkowo proste, ale każdy następny dzień/etap wymaga od nas zdobywanie nowego koloru, a to wiąże się z rozwiązywaniem zagadek i przeżywaniem historii dwójki młodych artystów i kota. Im dłużej wpatrujemy się w ich historię, tym bardziej przypomina ona wspomnienia, ale pozostaje pytanie czyje? Twórcy oczywiście dali nam na to pytanie odpowiedź, ale nie zamierzam jej zdradzać.

Nasze zadania są proste i często musimy polegać na innych obrazach znajdujących się w naszym mieszkaniu. Najczęściej musimy poprawić jakiś obraz w oparciu o notatkę albo faktyczną scenerię w naszym domu. Nie są to skomplikowane łamigłówki, ale są niekiedy tak sprytnie przygotowane, że chwilkę zajmie nam zrozumienie od czego powinniśmy zacząć.

Czy gra mi się podobała? Owszem! Przede wszystkim jest pięknie zrobiona: jest to animowana, interaktywna opowieść, która w swojej enigmatyczności ciągnie nas przez niesamowitą historię młodych artystów. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to długość gry: zdecydowanie ucieszyłbym się gdyby zagadek i malowania było więcej, ale domyślam się, ile pracy dołożyłbym twórcom. Wiem, że jest jeszcze dodatek do niej, więc zamierzam się za niego w niedługim czasie zabrać, bo gra zostawiła u mnie wielki niedosyt, pomimo iż historia młodych malarzy dobiegła końca już w głównej grze.

Bardzo mocno ten tytuł polecam. Behind the Frame: The Finest Scenery to piękna i spokojna opowieść, w odmętach której można by było zniknąć, gdyby nie to, że jednak jest nieco krótka.

Mefisto

 

#520. Behind the Frame: The Finest Scenery Read More »

#519. CHUCHEL

CHUCHEL (Steam|Google Play) to zabawny tytuł wydany w marcu 2018 przez studio Amanita Design. Naszym zadaniem jest pomaganie tytułowemu stworowi odzyskiwać wisienkę, a ta co chwila umyka mu sprzed nosa. Jest to niesamowity tytuł, który sprawił, że rozpłynąłem się w nim na długie godziny.

CHUCHEL to typowa gra-puzzle, gdzie aby osiągnąć cel (odzyskać wisienkę), musimy rozwiązywać różne, dziwne, zabawne, a czasem nieco irytujące zadania i zagadki. Jest to z naszej strony syzyfowa praca, bo wiśnieńka zawsze nam umyka (najczęściej dzięki wielkiej łapie z nieba, która nam ją podkrada i przenosi do kolejnego poziomu). Często musimy walczyć o nią z naszym psowatym stworem (zakładam, że jest nasz – cały czas się nas trzyma), a dosyć często ramię w ramię z naszym psowatym ratujemy ją z rąk innych potworków.

Chociaż jest to bardzo nietypowa gra, to jednocześnie jest ona zabawnie przyjemna, a jej irytujące elementy kończą się chociaż delikatnym uśmiechem z naszej strony. Twórcy przemyśleli to, aby w tej dziwnej pogoni za wisieńką znalazła się nutka radości dla nas, graczy. Jeżeli jednak utkniemy na jakimś poziomie, mamy szansę otrzymania pomocy, która w miarę prosty sposób pokazuje nam, co powinniśmy zrobić, aby pójść dalej.

Tytuł jest i dziwny, i zabawny, dlatego szczerze i od serca go polecam. Zapewniam, że pochłonie Was na długie godziny. 🙂

Mefisto

#519. CHUCHEL Read More »

#518. Chonkers

Chonkers to gra wydana w grudniu 2024 przez studio Solar Eclipse Games. Naszym zadaniem w tym tutule jest zrelaksować się i powoli zapełniać nasz ekran kotami. Dosłownie! Chonkers jest odpowiednikiem gier karcianych, jednak zamiast kolekcjonowania kart, kolekcjonujemy różnorakie koty!

Naszą przygodę zaczynamy z $50 i pokojem, który pomieści do 20 kotów. Za 50$ możemy kupić dwa kociaki, które następnie muszą urosnąć (lub też wbić poziom 2), aby zacząć na siebie zarabiać. Możemy pomóc im zbierać exp bawiąc się z nimi. Koty mogą osiągnąć maksymalnie 5 poziom i wpływa to głównie na ilość generowanej przez nich gotówki. A po co nam pieniądze? Do kupowania nowych kotów, nowych zabawek, ulepszeń oraz nowych pomieszczeń.

I tak generalnie na tym ta gra polega. Nie ma w niej mniejszej lub większej filozofii, po prostu staramy się odwiedzać grę raz na dobę, aby zebrać fundusze, dokupić kociaków, trochę się z nimi pobawić i wrócić do codzienności, kiedy trochę od niej odsapniemy. Można by powiedzieć, że to takie tamagotchi dla dorosłych. 😉

Chonkers jest bardzo fajne i pozwala na chwilę zrobić sobie od wszystkiego przerwę, aby upewnić się, że nasze zwierzaki mają się dobrze. Nie zajmuje to dużo czasu, ale wciąż potrafi cieszyć. Polecam każdemy, kto potrzebuje krótkich przerw od codziennych obowiązków. 🙂

Mefisto

#518. Chonkers Read More »

#517. Cats Love Boxes

Cats Love Boxes to bardzo ciekawa i przyjemna gra, wydana w lutym 2024 przez studio Devcats. Naszym zadaniem w tym tytule jest pomóc Fofino i Lily dotrzeć do celu ich wyprawy. Jak? Przesuwając pudełka. Dokładnie o to w tej grze chodzi, chociaż dosyć mocno to uprościłem. Zacznijmy więc od początku.

Mamy do czynienia z dwoma uroczymi kotami – Fofino i Lily. Fofino jest spory, a Lily drobna – ma to znaczenie w grze i zaraz wyjaśnię dlaczego. Ich zadaniem jest przechnięcie pudełek w odpowiednie miejsca. Wielkie pudełka może jedynie Fofino, za to oba koty mogą zająć się małymi pudełkami. Jednocześnie mamy też ścieżki pokryte liśćmi, po których Lily może chodzić bez problemu, ale jeśli przejdzie po nich Fofino to one zapadają się – mówiąc prościej dla Fofino są to drogi jednorazowego użytku.

Te niewielkie, ale istotne cechy naszych futrzaków sprawiają, że gra staje się bardziej ciekawa i niekiedy bardziej wymagająca, bo musimy planować ruchy naszych kotów tak, aby nie utknąć w żaadnym momencie. Jeśli jednak staniemy w miejscu, możemy zawsze cofnąć ruchy naszych kotów i spróbować po raz kolejny. Czasem wystarczy kilka cofnięć, niekiedy trzeba wracać do samego początku u próbować jeszcze raz.

Im dalej brniemy przez dane nam poziomy, tym więcej ciekawostek i utrudnień napotykamy. Mamy taśmociągi, które pchają pudełka w różne miejsca (co czasem nam pomaga, ale często utrudnia), mamy przyciski, do których może dostać się Lily, jednak pod warunkiem, że ustawimy pod nim nowy, płaski typ pudełka, a ten za to może przesuwać tylko Fofino. Są też dodatkowe poziomy, gdzie możemy zdobywać różne przebrania dla naszych zwierzaków.

Tytuł ten bardzo przypadł mi do gustu. Tak bardzo, że pomimo braku czasu przeszedłem go w kilka godzin. Cats Love Boxes to miła, przyjemna i bardzo relaksująca gra, która pozwala nam oderwać się na chwilę od trosk naszego świata i wskoczyć pomiędzy dwa radosne kociaki szykujące sie do swoich kocich psot. Czy polecam tą grą? Oczywiście! W niej jest wszystko, czego do szczęścia potrzeba: koty, pudełka, puzzle… Czego chcieć więcej? 😉

Mefisto

#517. Cats Love Boxes Read More »

#511. Fruitbus

Fruitbus to gra wydana w październiku 2024 przez Krillbite Studio. Jest to bardzo uroczy i relaksujący tytuł, w którym wcielamy się we wnuka/wnuczkę właścicielki Fruitbusa i powoli przemierzamy trzy różne wyspy, aby rozwiązywać problemy ich mieszkańców i ostatecznie zaprosić ich na ucztę pożegnalną dla naszej babci. Pozwólcie, że przybliżę Wam tę historię bardziej szczegółowo.

Gra zaczyna się od poznania naszej babci (Grandma) za jej życia, kiedy my byliśmy jeszcze małym misiem. Przechodzimy prosty, ale przyjemny samouczek, który kieruje nas, jak przygotować sałatkę we wspomnianym wyżej owocowym busie (Fruit Bus). Wpierw jednak musimy zebrać składniki: rosną one praktycznie wszędzie, więc nie jest to problem (czasem jednak trzeba się najeździć zanim znajdzie się odpowiedni owoc lub warzywo, a niekiedy trzeba wykonać pewne zadanie, aby odblokować ukryte skarby natury).

Nasze następne spotkanie z owocowym busem jest już dużo później i odbywa się na wysypisku śmieci. Bus ma pójść na części, jednak udaje się nam go odzyskać i przywrócić do dawnej świetności. Wraz z nim i urną z prochami naszej babci wyruszamy na pierwszę wyspę – Banamas – aby zaprosić jej dawnych przyjaciół na pożegnalną ucztę dla naszej zmarłej mentorki. Odbywa się to oczywiście poprzez wykonanie serii zadań (głównie polegających na przygotowaniu sałatek, napoi oraz smażonych lub wypiekanych potraw, ale niekiedy i na poszukiwaniu zaginionych przedmiotów).

Im dalej jednak z fabułą zajedziemy, tym więcej rzeczy możemy przygotować. Zaczynamy od najprostszych w przygotowaniu sałatek, a kiedy kupimy blender, możemy robić też soki. Wraz z kupnem piekarnika i odpowiednich naczyń, możemy smażyć, gotować, a nawet piec chleby. Oczywiście ten kulinarny postęp jest potrzebny, aby móc dotrzeć na finału tego tytułu, czyli pożegnalnej uczty.

Oczywiście ta gra stawia przede wszystkim na relaks, więc nie mamy żadnych limitów czasowych, jeśli chodzi o wykonywanie zadań albo też serwowanie danych pyszności. Nikt też nie obraża się, jeśli nie jesteś w stanie zaserwować danego posiłku, bo brakuje nam danego składnika lub zwyczajnie nie mamy ochoty już czegokolwiek przygotowywać. Naszym ostatecznym zadaniem jest zorganizowanie pożegnalnej uczty dla babci, ale mamy na to tyle czasu, ile będzie nam to potrzebne.

Fruitbus to bardzo przyjemny i spokojny tytuł, który dał mi wspaniałą historię do przeżycia i długie godziny relaksującej gry. Opowieść i wspomnienia o przebojowej babci, która nawet pośmiertnie potrafiła nauczyć wszystkich dookoła najważniejszych aspektów życia i zrobić niemałe, ale pozytywne zamieszanie, było niesamowitym elementem nadającym duszy temu tytułowi. Chociaż niektóre aspekty wydawały się zakręcone, z biegiem całej tej opowieści zaczynały mieć sporo sensu i niejednokrotnie doprowadziły mnie do wzruszenia.

Oczywiście tytuł ten polecam z całego serca – jest to piękna historia przedstawiona w naprawdę niesamowity sposób.

Mefisto

#511. Fruitbus Read More »

#509. Gamingowe podsumowanie roku 2024

Przyznam szczerze, że im więcej lat mam na karku, tym coraz szybciej siadam i piszę podsumowania gamingowe danego roku. No cóż – 2024 zleciał dosyć szybko, mam wrażenie, że troszeczkę za szybko, ale mimo wszystko udało mi się zagrać w wiele ciekawych i przyjemnych gier.

Jak co roku miałem niemały dylemat, aby wybrać te trzy najlepsze, ale udało się. Pod tym linkiem znajdziecie wszystkie gry z roku 2024, a poniżej możecie zapoznać się z wybranymi przeze mnie trzema perełkami.


SUPERMARKET SIMULATOR


Nie wiem, czy w roku 2024 grałem w bardziej wyluzowaną grę. Prowadzenie własnego sklepu to takie moje marzenie z dzieństwa, więc wcielenie się we właściciela supermarketu było dla mnie powrotem do młodzieńczych lat.

Nie musimy zrobić niż więcej niż prowadzić nasz mały sklep i rozrastać go do wielkości supermarketu. Niby nic, ale trochę się nabiegałem i nastarałem zanim mój mały sklepik zaczął przypominać nieco większe sklepy, a przy kasach stanęli pracownicy. Była to dla mnie jednak dzika rozkosz zarządzać wszystkim tak, aby półki zawsze były pełne produktu, a klient wychodził ode mnie zadowolony.

Ten tytuł to zdecydowanie 10/10!


LITTLE KITTY, BIG CITY


Nie wiem, czy w roku 2024 była bardziej urocza gra niż Little Kitty, Big City. Kiedy tylko zobaczyłem trailer tej gry to czekałem na nią z utęsknieniem i kiedy wyszła nie zawiodłem się.

Naszym zadaniem jest odprowadzić psotnego kotka z powrotem do domu. Musimy przy tym zwiedzić sporą część miasta, w którym żyjemy, poznać wiele różnych i zabawnych zwierząt, a także pomóc im rozwiązać ich problemy. No i możemy pobyć trochę kotem. Czy jest coś lepszego w grze niż to, że możesz być kotem? Chyba nie.

Dlatego polecam – ten tytuł jest zdecydowanie 10/10.



Oczywiście na tej liście nie mogłoby zabraknąć tak pokręconego tytułu, jakim jest Palworld. Tytuł, który w roku 2024 podbiło moje serce, serca wielu innych graczy i wkurzył Nintendo. Trzeba jednak twórcom przyznać, że połączenie możliwości łapania tych uroczych stworków i wykorzystywania do wszelkiej maści pracy, mojego ulubionego zbierania i tworzenia przedmiotów oraz możliwość dawania naszym Palsom broni jest po prostu nie z tej ziemi. Przynajmniej dla mnie.

Co jak co, ale to jest tytuł, którego w roku 2024 bardzo potrzebowałem. 10/10!


A Wam jak minął rok 2024? Czy przytrafiły się Wam jakieś ciekawe gry godne polecenia?

Mefisto

#509. Gamingowe podsumowanie roku 2024 Read More »

#508. Little Misfortune

Little Misfortune (Steam | Google Play | Nintendo Switch) to gra wydana w 2019 przez Killmonday Games AB. W tej grze prowadzimy postać tytułowej Misfortune – dziewczynki, którą tajemniczy Pan Głos (Mr. Voice) prowadzi przez wiele różnych miejsc, aby najzwyczajniej w świecie ją zabić. I nie, nie rzucam teraz spoilerami – to jest coś, czego dowiadujemy się w ciągu pierwszych minut gry.

Pan Głos wprowadza nas do gry informując nas, że bawiąca się przed nami dziewczynka o imieniu Misfortune zginie tego dnia. Tytułowa bohaterka oświadcza głosowi, że go słyszy, a ten, widocznie zakłopotany, zmienia temat i proponuje jej grę: szukanie Wiecznego Szczęścia (Eternal Happiness). Jedyne, czego od nas wymaga to podążanie za jego wskazówkami, a Misfortune, ignorując jego poprzednie słowa o jej śmierci, zgadza się i wyrusza z przedziwną przygodę.

Nasza bohaterka przemierza miasto wzdłuż i wszerz szukając Wiecznego Szczęścia, jednocześnie napotykając na swojej drodze mniej lub bardziej zagrażające jej życiu sytuacje. Misfortune wydaje się kompletnie nieświadoma tych niebezpieczeństw, przez co (najpewniej) wychodzi z nich bez większych zadrapań. Albo po prostu żyje w zgodzie ze swoim imieniem i dlatego takie “zjawiska” jak porywające ją stado ptaków nie robią na niej większego wrażenia.

W trakcie naszych podróży poznajemy też Benjamina – lisa, którego Misfortune poznała lub też bardziej zauważyła wcześniej. Głos przestrzega nas przed nim, ale większość czasu wydaje się on niegroźny i raczej wycofany. Przynajmniej do momentu, kiedy docieramy do miejsca spoczynku Wiecznego Szczęścia, ale czeka tam na nas karta z informacją, iż to lis ją ukradł i kulturalnie się do tego przyznał.

Wyruszamy zatem do zoo, bowiem, według Pana Głosu, mieszka tam kuzyn Benjamina – wilk. Nasza mała i dzielna bohaterka pokonuje wszystkie przeciwności losu i rozwiązuje każdą zagadkę, aby dostać się do klatki wilka. Jak można się domyśleć, jest to kolejny podstęp Głosu, aby uśmiercić Misfortune, ale na jej szczęście (a na nieszczęście Pana Gaduły), zwierzęta omijają dziewczynkę szerokim łukiem.

Zdobywamy więc adres lisa i tam też się udajemy. Oczywiście droga do jego chatki wiedzie przez festiwal straszydeł, więc Misfortune ma szansę nieco się zrelaksować zanim wyruszy w dalszą drogę. W chatce jednak odkrywamy kim jest Pan Głos – jest on potworem o imieniu Morgo, który porywa dzieci (dlatego też w mieście co chwilę można napotkać plakaty zaginionych pociech). Nasza podróż szczerze mówiąc kończy się powrotem do domu, gdzie dochodzi do ostatecznego pojedynku dobra ze złem.

Jak gra się kończy? O tym musicie się przekonać sami. Zakończenie jest zaskakujące i nie takie, jakiego można by się spodziewać, sądząc po tym wszystkim, co wydarzyło się przed wielkim finałem. Myślę jednak, że szczerze mogę dać twórcom dużego plusa za niesamowity plot twist.

Little Misfortune to urocza, ale jednocześnie przerażająca gra, która porusza tematy świata dziecka zaniedbanego i skrzywdzonego. Przez całą drogę poznajemy główną bohaterkę i doświadczamy jej sposobów radzenia sobie z mroczną rzeczywistością tak, aby zwyczajnie iść dalej i cieszyć się z tego, co się ma. Tytuł jest jednocześnie i przytłaczający, i wesoły, i smutny, i nawet trochę głupawy, czyli dokładnie taki, jaka jest sama Misfortune.

Gorąco polecam tę grę każdemu, kto lubi proste w obłudze gry z niesamowicie poplątaną fabułą!

Mefisto

#508. Little Misfortune Read More »

#506. Farm Frenzy

Farm Frenzy (Steam | Google Play) to gra wydana przez Alawar i Next Game w 2007 roku. W tym tytule naszym celem jest wykonywanie prostych zadań polegających, z reguły, na zbieraniu odpowiedniej ilości produktów typu jajka, mąka… Choć wydaje się to proste, to twórcy rzucają nam pod nogi kłody w postaci wszelkich przeszkód, które mają nam to zadanie utrudnić.

Z początku gra nie wydaje się skomplikowana: musimy zebrać kilka danych produktów, przykładowo jajek. W tym celu mamy z reguły przynajmniej jedną kaczkę na start i naszym zadaniem jest karmić ją i zbierać zniesione przez nią jajka. Jajka możemy sprzedać, aby kupić więcej kaczek i mieć za co kupować im jedzenie, co usprawnia nam rozgrywkę, bo szybciej możemy dotrzeć do celu. Musimy jednak uważać, bo na danej planszy pojawiają się niedźwiedzie, które potrafią nam zjeść nasze kaczki. Misie jednak można złapać i sprzedać za niemałą sumkę, więc są one jednocześnie i problemem, ale też i korzyścią. Jeżeli dość szybko je wyłapiemy, możemy się nawet nieźle wzbogacić.

Oczywiście i w tej kwestii nie jest tak łatwo, bowiem możemy tylko sprzedać to, co mieści się w naszej szopie/schowku, a ta nie jest specjalnie wielka (przynajmniej na początku – potem możemy ją rozbudować). Problem jednak w tym, że jeśli zapełnimy schowek to wszystkie produkty pozostawione na ziemi po jakimś czasie znikną, a złapane miśki uciekną do lasu. Ta gra ceni sobie dobre zarządzanie przestrzenią, ale od razu uspokajam – ta umiejętność przydaje się najbardziej przy późniejszych poziomach.

Pomocnym aspektem jest możliwość ulepszania budynków produkujących różne produkty, skutera, którym dostarczamy nasze wyroby do miasta oraz samego schowka. Pozwala nam to szybciej produkować np. mąkę, mieścić więcej rzeczy w schowku i szybciej transportować je do miasta, a to za to przekłada się na szybsze zarabianie pieniędzy i pozyskiwanie przedmiotów potrzebnych do ukończenia danego poziomu.

Gra jest zabawna, nieskomplikowana, a jednak potrafi zająć na długie godziny. Uwielbiam gry, które w pewnym stopniu zmuszają nas do sprawdzenia własnych umiejętności w kwestii planowania i szybkiej reakcji (wiadomo, im szybciej złapiesz misie, tym większa szansa, że uratujesz kaczki przed pożarciem). Uwielbiam też gry, w których musimy produkować różnej masy rzeczy, aby być w stanie wyprodukować te potrzebne. Farm Frenzy łączy te dwie kwestie idealnie.

Dlatego też gorąco polecam ten tytuł! 😉

Mefisto

 

#506. Farm Frenzy Read More »

#504. Botanicula

Botanicula (Steam | GOG | Google Play) to gra wydana w maju 2012 przez studio Amanita Design. Jest to nietypowy, ale zarazem prześmieszny i przeuroczy tytuł, w którym naszym zadaniem jest ocalić świat (a dokładniej drzewo, na którym my i wszystkie podobne nam stworki mieszkają).

Naszą głowną postacią jest Pan Latarnia (Mr Lantern), który wraz z towarzyszami: Panią Grzyb (Mrs Mushroom), Panem Makówką (Mr Poppyhead), Panem Patykiem (Mr Twig) oraz i Panem Piórem (Mr Feathere) muszą dotrzeć do ziemi, aby zasadzić nasiono drzewa zabijanego przez pająkopodobne stworzenie zwane Wielkim Złem (Great Evil). Oczywiście nie ma tak łatwo: Wielkie Zło ściga nas na sam dół, a po drodze musimy pomagać innym mieszkańcom drzewa, czy torować sobie drogę rozwiązując masę zagadek. No właśnie: Botanicula jest pełna przeróżnych zadań dla nas do rozwiązania, bez względu na to, czy jest to najprostsze znajdź i przynieś dany przedmiot, czy też odgadnij kombinacje naciskania przycisków (tudzień innych stworzeń).

Oczywiście mamy też do czynienia z przeszkodami, które zmyślnie trzeba unieszkodliwić (np. wystrzelić ich w kosmos z pomocą otoczenia) lub wystraszyć jakimś większym osiłkiem. Generalnie nie jest to trudne, ale czasem gra wymaga od nas, aby się chwilę nad czymś pogłowić. Niekiedy prześladowanie jakiś ludków jest dosłownie elementem dekoracyjnym i nie przynosci nam niczego poza dziwną satysfakcją.

Chociaż brzmi to mrocznie to gra jest naprawdę urocza i tylko kilka krótkich momentów opisałbym jako niepokojące (i głównie dotyczą one Wielkiego Zła). Grafika w grze to ponad 150 pięknie narysowanych plansz z uroczymi i przezabawnymi postaciami. Twórcy naprawdę napracowali się w tej kwestii i stworzyli coś, co powinno mieć mroczną oprawę ze względu na swoją fabułę, ale jest tak kojące dla oka, że momentami zapominałem po co jest ten cały pośpiech i delektowałem się tym dziwnym, ale i pięknym światem.

Botanicula to naprawdę przyjemny tytuł, który nie raz mnie rozbawił. Co krok można napotkać żarty poukrywane (lub też i nie) przez twórców (jak już spotkałem wcześniej – wystrzelenie “przeciwnika” w kosmos). Bawiłem się przy tej grze przednio, dlatego też z czystym sumieniem polecam ją Wam. 🙂

Mefisto

#504. Botanicula Read More »

#503. Down in Bermuda

Down in Bermuda (Steam | Nintendo Switch | Google Play) to gra wydana w styczniu 2021 przez studio Yak & Co. W tym tytule naszym zadaniem jest pomóc Miltonowi – pilotowi-rozbiktowi na wyspach Bermuda – wrócić do rodziny. Jak możemy tego dokonać? Rozwiązując multum przeróżnych zagadek, aby kolejno otwierać portale do kolejnych lokacji i powoli zbliżać się do powrotu do domu.

Aby umożliwić Miltonowi powrót do rodziny, musimy przeprawić go przez bermudzkie wyspy. Do tego celu musimy uruchamiać znajdujące się na wyspach portale – te jednak aktywują się tylko przy znalezieniu kilku (z reguły od trzech w górę) orbów, a te z kolei trzeba zdobyć rozwiązując przeróżne zagadki. Do tego celu musimy niekiedy współpracować z lokalnymi mieszkańcami i pokonywać męczących ich potworów lub też naprawiać skutki ich własnej głupoty. Na ogół jednak szukamy po całej mapie tajemniczych kodów, pomniejszych orbów i ukrytych skrytek.

Każda z lokacji posiada swój motyw przewodni, a wobec tego i związane z tym motywem zagadki. Naszym celem jest przede wszystkim uruchamianie portali do kolejnych wysp, jednakże możemy skupić się też na zbieraniu artefaktów, czy innych znajdziek. Niekiedy do zebrania dodatkowych przedmiotów porzebujemy klucza, a ten może znajdować się na zupełnie innej wyspie, więc jeżeli zależy Wam na przejściu gry w 100% to trzeba się trochę w tę i we w tę nabiegać.

Gra niesamowicie mnie wciągnęła swoimi niebanalnymi zagadkami, uroczą grafiką i przygodą czającą się dosłownie na każdym kroku (nawet, jeśli coś nie pomoże nam w naszym zadaniu, to można na to chociaż klinąć i to poruszyć). Udało mi się ją przejść w 100%, chociaż nie powiem, że pare razy musiałem zerknąć do wszelkiej maści poradników, bo niektóre zagadki były dosyć sprytne – sprytniejsze ode mnie (przynajmniej w tamtym momencie :P). Nie czuję się jednak w żaden sposób winny: fabuła, choć niewielka, była tego warta.

Dlatego też z całego serca polecam Down in Bermuda!

Mefisto

#503. Down in Bermuda Read More »

Scroll to Top