empire

#443. Age of Empire II Definitive Edition

Age of Empire II to kultowa strategia czasu rzeczywistego (RTS) mojej młodości. Pierwszą premierę miała w 1999, wydana przez Ensemble Studios i Microsoft. Kilka lat temu, w listopadzie 2019, została wydana kolejna edycja (Definitive Edition), oferująca nam tą samą rozgrywkę, ale z odświeżoną grafiką. Ta właśnie wersja została mi podarowana i to na niej skupię moje odczucia, jeśli chodzi o wygląd gry, jednakże cała reszta niewiele się zmieniła od czasu, kiedy pierwszy raz zagrałem w ten tytuł.

Age of Empire II oferuje nam różne rodzaje rozgrywki: kampanię, pojedyńcze mapy lub też wersję multiplayer. Kampań mamy kilka i każda z nich dzieli się na osobne rozdziały naszej przygody, opierające się na wątkach historycznych wybranych przez twórców krajów. Dostajemy wtedy różne cele: pokonanie wroga, zdobycie określonej ilości surowców, zbudowanie danego budynku, osiągnięcie odpowiedniego rozwoju cywilizacyjnego, utrzymanie określonego bohatera/bohaterki przy życiu czy też dotarcie do pewnego miejsca na mapie. Mamy też kampanię samouczka, która prowadzi nas za rękę po różnych aspektach tej gry, co całkiem fajnie przygotowuje nas na coraz trudniejsze zadania.

Pojedyńcze mapy z reguły opierają się na tym samym, co kampania tylko po prostu nie mają tła historycznego, a po prostu zwykły zestaw zadań do zrobienia (najczęściej pokonanie przeciwnika/przeciwników). Moją ulubioną zabawą w czasach młodości było podbijanie wroga i trzymanie go w zamknięciu, podczas gdy ja zabudowywałem niczym mały psychopata całą mapę albo ogałacałem ją ze wszystkich surowców i dopiero po tym wykańczałem przeciwnika. Grunt, aby rozgrywka trwała jak najdłużej. 😉

O wersji multiplayer się nie wypowiem, bo nigdy nie ciekawiła mnie na tyle, aby w nią zgrać, chociaż znajomi polecali mi w nią zagrać.

Jedną z rzeczy, którą bardzo lubię w tej grze, jest możliwość rozwoju naszego miasta/osady, ulepszanie naszej armii (np. poprzez ulepszanie ich zbroi i bronii), budowanie nowych budowli pozwalających nam np. handlować z innymi miastami/osadami lub budować maszyny oblężnicze. Aby jednak móc skorzystać z tej opcji, musimy z reguły przejść do kolejnej epoki (zaczynamy od ciemnych wieków, aż dojdziemy do ery imperialnej), a to wiąże się z wydaniem sporej ilości surowców i często zbudowaniem określonej budowli albo odkryciem danego osiągnięcia. Jest to spory koszt, ale ostatecznie możemy zbudować zamek dający nam możliwość rekrutowania specjalnych jednostek (zależnych oczywiście od frakcji, którą gramy). Zamek także świetnie służy jako linia obrony, jeśli uda nam się szybciej osiągnąć postęp cywilizacyjny niż nasz przeciwnik, bowiem bez maszyn oblężniczych będzie mu ciężko nas podbić.

Age of Empire II to jest jedna z ulubionych gier mojego dzieciństwa. Spędziłem przy niej wiele godzin, zrobiłem w tej grze wiele dziwnych rzeczy (po dziś dzień pamiętam, jak zebrałem wszystkie owce, obudowałem murem i broniłem ich przed przeciwnikami), ale nie żałuję niczego. Bawiłem się świetnie, zyskałem sporo cierpliwości i uratowałem całe stada owiec. Kampanii całej nigdy nie przeszedłem, ale może tym razem mi się uda? 😉

Cóż mogę rzec: polecam!

Mefisto

#443. Age of Empire II Definitive Edition Read More »

#292. Star Wars: The Force Unleashed II

32500_20190522210055_1

Zakasałem rękawy i wziąłem się za kontunuację The Force Unleashed wydaną przez LucasArts w październiku 2010. Tym razem, co muszę przyznać, twórcy postarali się bardziej i stworzyli grę, która opowiadała kawałek krótkiej, ale nie pociętej na kawałki historii. Pozwólcie, że Wam ją przedstawię.

Jako ciekawostkę dodam, że wyczytałem, iż nasz bohater Starkiller nazywa się Galen Marek.

Wszystko zaczyna się na planecie Kamino, gdzie Darth Vader klonował na potęgę naszego protagonistę. Wszystko po to, aby uzyskać idealnego klona, który pozbawiony byłby wspomnień Galena, co było przyczyną szaleństw wszystkich kopii. Spotykamy tam naszą postać będącą prawie idealnym klonem – prawie, bo wciąż czujemy coś do Juno i mimo wyraźnych rozkazów nie jesteśmy w stanie zniszczyć droida imitującego jej wygląd.

32500_20190522214902_1

Targany strzępkami wizjii z życia Starkillera uciekamy od swego mistrza i udajemy się na planetę o nazwie Neimoidia, gdzie według tego, co powiedział nam Vader, znajduje się Generał Kota. Tam mierzymy się z masą Szturmowców i wielgachnym potworem Gorogiem, aby ostatecznie uciec i po podróży “w poszukowaniu samego siebie” udać się do rebeliantów. Oczywiście po to, aby tym razem uratować Juno.

Przybywamy w momencie, gdy rozpoczyna się atak na flotę rebelii, więc sprężamy się i lecimy w te pędy, aby ratować wybrankę naszego serca. Niestety ubiega nas Boba Fett, który na zlecenie Mrocznego Lorda porywa blondynkę i wraca z nią na planetę Kamino.

Starkiller wraz z rebeliantami przypuszcza atak na fabrykę klonów. Nasz bohater porusza się po budynku na równi z oddziałami generała, ale ma tylko jeden cel: znaleźć Juno. Po długiej i nieco męczącej przeprawie udaje nam się dotrzeć do Vadera, gdzie toczymy zajadły pojedynek z naszym byłym mistrzem i masą nieudanych, krzyczących w śmieszny sposób klonów.

Gra daje nam możliwość dwóch zakończeń (jasnej i ciemniej strony), ale odniosłem wrażenie, że żadne nie kończy się tak do końca dobrze, jeśli weźmie się pod uwagę fabułę z filmu. Jednak tym razem poczułem się, jakbym przeszedł kawałek dobrej historii, która miała ręce i nogi. Chociaż przyznam, że jestem zawiedziony, bo zajęła mi ona 9 godzin (z czego trzy gra sobie po prostu chodziła, bo musiałem zrobić sobie przymusową przerwę).

Jeśli chodzi o mechanikę gry to nie zmieniła się ona ani trochę. W sumie to miły akcent, bo nie lubię uczyć się sterowania na nowo. Przy okazji samouczek pokazał nam nieco zaawansowanych ataków, do których musiałem w pierwszej częśći dotrzeć sam. Niestety zapomniałem jak się ulepsza postać, więc całą tą historię przeszedłem z tylko jedynym ulepszeniem. I, o dziwo, nie było jakoś szczególnie ciężko.

32500_20190522215801_1

W przeciwieństwie do pierwszej części Starkiller nie zmieniał co chwilę ubrań. To akurat było trochę zabawne – podczas czekania na załadowanie misji zastanawiać się, jak będzie ubrana Twoja postać. Tym razem miał na sobie trzy lub cztery stroje, więc twórcy się nie popisali… 😉

Druga część podobała mi się zdecydowanie bardziej, była mniej zjedzona przez błędy gry i wydawała się lepiej dopracowana. Owszem, miałem trochę graficznych problemów, ale z tego, co wyczytałem, to nie ja jeden, więc po prostu niektórych rzeczy nie udało się twórcom naprawić. Niestety.

Nie jestem pewien, czy mogę polecić tą grę, bo mimo wszystko dla pełni fabuły wypadałoby zagrać w pierwszą część, ale druga pokazała sporo klasy i zachwyciła mnie tam, gdzie pierwsza część wypadła bardzo słabo. Myślę, że warto jednak wspomnieć o tym, iż sporo osób było niezadowolonych z tej części (głównie z powodu bardzo krótkiej fabuły).

Decyzję, czy warto zagrać, zostawiam Wam. 😉

Mefisto

#292. Star Wars: The Force Unleashed II Read More »

Scroll to Top