Pisałem w pierwszej notce Kącika Technicznego, czym można się sugerować budując swój pierwszy komputer do gier. W dzisiejszej chciałbym skupić się na samych dyskach.
Chociaż zdawałoby się, że dyski pełnią jedynie funkcję szuflady na nasze dane, mają one bardzo duży wpływ na szybkość ładowania się gier. Najbardziej zauważyłem to podczas grania w Dragon Age: Inquisition. Tytuł ten na ekranie ładowania zapisu gry wyświetla spore ilość ciekawostek odnośnie świata Thedas, w którym odbywa się rozgrywka. Ani razu nie udało mi się cokolwiek przeczytać do końca, bowiem gra ładuje się na dysku SSD zdecydowanie za szybko. Ta pozycja powstała za czasów, kiedy standardem były dużo wolniejsze dyski talerzowe, więc twórcy mogli spokojnie takie ciekawostki umieścić w grze.
W poniższym filmiku możecie wyraźnie zobaczyć, ile czasu zajmuje przybliżony czas ładowania się różnych gier na różnych rodzajach dysków.
https://www.youtube.com/watch?v=GCDQaE9N-eo
Chociaż uwielbiam wszelkie ciekawostki na ekranach ładowania to jestem bardzo mocno przekonany o tym, że wraz z rozwojem technologii mogą one stopniowo kurczyć się, aż ostatecznie trafić do śmietnika. Kto wie – może za kilka lat znikną i same ekrany ładowania się gry?
Kolejne cztery tygodnie minęły jak z bicza strzelił, ale ilekroć mam coś do zrobienia to czas pędzi jak nienormalny.
Zacznę od wesołej wieści: zdaliśmy mieszkanie. Wysprzątane, wyczyszczone, dziury w ścianach po półkach zaklejone i zamalowane. Nasz były wynajmujący spotkał się z nami na dosłownie dwie minuty, zabrał klucze i zostawił nas z facetem z agencji, który miał sprawdzić mieszkanie. Ten zauważył kilka otarć (część udało się doczyścić), ale generalnie powiedział, że jesteśmy dobrymi najemcami, bo mieszkanie jest lepiej wyczyszczone niż było na początku. Nawet sobie pogawędziliśmy o byłym wynajmującym, bowiem ten przywitał nas czerwonymi ślepiami – wiadomo od czego… Aż nam się przypomniało jak innym razem, również z czerwonymi oczyma, naprawiał klamki w drzwiach i zamontował je na odwrót.
Na szczęście były właściciel zgodził się oddać cały depozyt. Pierwszy raz miałem okazję skorzystać z jednej z rządowych firm/agencji, które ubezpieczają depozyt. Dostaliśmy link, gdzie w formularzu, który częściowo wypełnił były właściciel, podaliśmy swoje dane do przelewu i po kilku dniach otrzymaliśmy przelew. Nawet wygodna usługa. No i Połówka ma teraz spory zapas gotówki na wyjazd do Polski na kolejną turę leczenia (a ja wybieram już dodatki do Simsów – to już taka nasza tradycja :P). Znowu zostanę na dwa tygodnie ze Smoczyńskim! Biegającym Smoczyńskim! Coś czuję, że żywy z tego nie wyjdę!
Stan mojego zdrowia się nie poprawia. Co gorsza nie wiadomo co to jest, a podejrzenie zaczyna padać na chorobę autoimmunologiczną, która ujawniła się jeszcze nim Smoczyński się urodził (właścicie to pierwsze objawy miałem prawie 5 lat temu, ale wtedy “byłem za młody, aby chorować”). Jak już zrobią senty test krwi to może będę coś wiedział. Mam tak poharatane ręce od pobrań krwi, że wyglądam jak po ataku wściekłej pielęgniarki…
Smoczyński niedawno miał szczepienie z okazji ukończonego roku. Było trochę gorączkowania, ale odbyło się to bez większych ekscesów i na ogół był wesoły jak zawsze. W te gorsze dni siedział przytulony do nas, bo w końcu przytulenie się do rodzica to najlepsze lekarstwo. Dosłownie i w przenośni. 🙂 W te lepsze dni taranował wszystko na swojej drodze trenując nową umiejętność: bieganie niczym pocisk. Obecnie próbuje połączyć tą umiejętność z wskakiwaniem (nie wchodzeniem) na meble. Od czasu do czasu czaruje też przy użyciu kolan Połówki… 😛
Mając trochę więcej czasu, staramy się lepiej gotować, dzięki czemu i Smoczyński podżera domowej roboty sosy, zupy i co tam nam do głowy wpadnie. A że żarłok (po Połówce :P) to zasysa wszystko z prędkością światła. Albo i szybciej. Swoją drogą kupiliśmy mu smoczek (link), do którego można wkładać owoce i teraz wesoło sobie ciumka ulubione jabłka i winogrona. Raz udało mu się otworzyć smoczek i wytarzać w przeciumkanej zawartości. Wyglądał, jakby kogoś zamordował z uroczym uśmiechem na twarzy… 😉
Swoją drogą dostałem takie zapytanie: co nie zmieniło się w Smoczyńskim od czasu jego narodzin. Bez zmian jest wciąż jego krótki, kaczy puszek na głowie (o, i zdradziłem część nazwy Buntu Kaczek ;)).
W wolnej chwili (lub też w akcie desperacji po ostatnich miesiącach w zabieganiu) udaliśmy się do naszego Cichego Zakątka, a ten z radością przywitał nas przepysznymi jeżynami! Wykopałem z plecaka siatkę i uzbieraliśmy ich nawet sporo. Smoczyński miał wyjątkowo smaczny mus z owoców oraz kompot, a my z Połówką mieliśmy bardzo dobre ciasto! 🙂
Ze świata komputerów: niedawno 25-te urodziny obchodził Debian (jedna z dystrybucji systemu Linux). To więcej niż ja mam! Niesamowite, że dzięki oddaniu ludzi dokładających swoją cegiełkę do linuksowej społeczności ten system wciąż istnieje, rozwija się i osiąga rzeczy, o których twórcy nie myśleli 25 lat temu (jak na przykład fakt, ile gier wychodzi co miesiąc na różne dystrybucje Linuksa).
Dowiedziałem się też o istnieniu strony internetowej, która ma za zadanie uświadamiać, czymś są DRM (Digital Rights Management) i dlaczego są one złe w świecie gier. Już sama nazwa strony – FCK DRM – powala. Jestem jak najbardziej za takimi akcjami. Tutaj macie link do strony.
Przygotowuję Kącik Techniczny na swój wielki debiut we wrześniu. Będzie się pojawiać (mam nadzieję) w każdą pierwszą środę miesiąca. Co do notek o lokalnych podróżach to musimy nadrobić nasze krótkie wypady. Niestety, ale ostatnio nie ruszamy się z domu, bo mieliśmy za dużo na głowie. Aczkolwiek Kącik Podróżniczy (bo tak nieoryginalnie będzie się nazywał) też będzie mieć premierę we wrześniu – w drugą środę miesiąca. Mam tylko nadzieję, że nie zapomnę dodać tych notek…
Pracuję też w tej chwili nad gamebookiem. Potem zrobię kontynuację gamebooka za pomocą RPG Makera. Na razie odstawiłem rysowanie, bo jestem trochę przemęczony, ale już mam plan, która seria z Pamiętników będzie na pewno ozdobiona rysunkami. :>
Ostatnio miałem trochę wolnego od gier. Tzn. nie tak, że nie grałem. Do tego musiałbym być jeszcze poważnie chory, a najpewniej martwy. 😛 Powodem tego jest fakt, że mam 12 gier do opisania. To daje mi notek na pół roku przy średniej ilości 2 notek z gier na miesiąc. Moim celem jest teraz chociaż opisać je, aby były gotowe na swój wielki dzień. Za szybko gram w gry, nie nadążam z opisywaniem! 😀
W tym czasie razem ze Smokiem naparzaliśmy w Saints Row: The Third. Nagrałem kilka migawek z różnych błędów, które się wydarzyły, ale to tyle z mojej strony. Wpisu o tej wybitnej grze nie będzie póki co. 🙂 Oto najciekawszy bug gry, pozostałe są na moim kanale na Youtube.
Zamierzam na dniach przetestować nagrywanie i zabrać się za Yooka-Laylee. Najpewniej będzie to raptem kilka, kilkanaście minut, bo pewnie zje mnie trema, czy coś… 😉
Swoją drogą piszę o tym, bo dzięki temu pamiętam, co mam zrobić! Te notki to taka lista rzeczy do zrobienia dla mnie. 😀 Bo zwyczajne listy na mnie nie działają…
Przyznam się też, że zrobiłem listę pomysłów na bloga, które mniej lub bardziej będę realizował. Pierwszym z nich będzie po raz kolejny posprzątanie na podstronce Gry, aby posegregować niektóre tytuły (jak np. Castlevania) na serie, a pod nimi będą wymienione pozycje, które przeszedłem. No i uzupełnienie ikonek gier, bo trochę ostatnio zjadło mnie lenistwo i po prostu mi się nie chciało. 😛
Połówka zakupiła ostatnio trzy używane dyski talerzowe i jeden o wielkości 1 TB trafił do mnie. Pozostałe dwa są praktycznie nowe, a mój trafił się uszkodzony. Dysk idzie do reklamacji, ale ja w ramach pocieszenia dostanę dysk SSD 1 TB! W końcu! Jakby tego było mało to do dysku dołączona jest gra także jestem bardzo szczęśliwy i zmotywowany do dalszych działań. 🙂
Jeszcze Połówka ostatnio potwierdziła, że zgadza się na Playstation 4, bo znalazłem grę, którą współtworzyło Studio Ghibli… 🙂 Także mam tak przeogromny zaciesz na twarzy, że chyba mi kąciki ust pękną. 😀
Na sam koniec zdradzę wam mój niecny plan: mamy zamiar z Połówką (chociaż Połówka jeszcze o tym nie wie) zabrać Smoczyńskiego do lasu, założyć mu butki i wypuścić na wolność… No dobra, za rączkę się z nim tam przejść. 😉 Byłby to pierwszy raz samodzielnego chodzenia poza domem. Napiszę wam, czy mu się podobało… 😉