#164. Gamingowe podsumowanie roku 2018
Kolejny rok za nami, a na moim koncie uzbierały się kolejne dziesiątki gier, których historie było dane mi poznać. Tym razem jednak każdą zaczętą przygodę dokończyłem i, tak jak w roku poprzednim, wybrałem trzy najlepsze. Przyznam, że miałem lekki dylemat, bo w końcu każda gra ma w sobie coś, co sprawiło, że chciałem w nią zagrać.
Oto wyróżnione tytuły:
Lub też pieszczotliwie nazywany przez Połówkę: Monster Porn. Gra, w której naszym głównym celem jest zaproszenie jednego z sześciu najfajniejszych potworów do pójścia z nami na studniówkę. I chociaż brzmi to banalnie, to banalne jednak nie jest.
Monster Prom to nie jest gra, to sztuka robienia z pozornie normalnej sytuacji absolutny absurd. I za to należy tą pozycję kochać. Za chore poczucie humoru autorów, za swoje własne poczucie humoru, które okazuje się nie mniej spaczone, za niemożliwe dialogi, podpalanie wszystkiego naokoło, nietypowe morderstwa i pokręcone serie zadań mające zbliżyć nas do naszych wybranków. Świat spłonąłby już dawno, gdyby tak wyglądało randkowanie!
Ta gra to zwycięstwo nad wszelką logiką. Dlatego dostaje 11/10.
Ta gra, a właściwie seria gier, bowiem nie byłbym w stanie wybrać tej najlepszej, pochłonęła mnie do tego stopnia, że kiedy przysiadłem to intrygującego mnie tytułu, to po pierwszej części byłem już zakochany. Fabuła, grafika, klimat… Tego po prostu nie da się nie lubić.
Za dobrą grą tęskni się tak samo, jak za dobrą książką, a Castlevania jest potwierdzeniem tego. Przygoda, którą przeżyłem z Gabrielem, Trevorem, czy Simonem to niezapomniane chwile w świecie wyjątkowej interpretacji powieści o Draculi, walka z własnym przeznaczeniem, akceptacja swojego losu, a na koniec wykorzystanie go przeciwko wszelkiemu złu.
Ilekroć włączałem grę, tylekroć stawałem się Gabrielem. Nie da się nie być Gabrielem – jest to dokładnie zrobiona postać, z którą człowiek bardzo szybko się utożsamia. Współczuje mu, rozumie go. To jest naprawdę niesamowite, że twórcy Castlevanii stworzą kogoś, kto mimo bycia kreowanym na tego złego, zyska sobie tyle sympatii!
Dlatego też ta gra zasługuje na ocenę 10/10.
Na samym końcu znajduje się beta gry, która swoją premierę miała stosunkowo niedawno. Chociaż w tamtym momencie znałem tylko ułamek historii (w końcu to tylko beta), to jednak już wtedy wiedziałem, że to będzie absolutny hit.
Gra ma niesamowity, orwellowski klimat, gdzie Wielki Wódz prowadzi nas przez życie, a my jesteśmy posłuszni systemowi. Nasza postać, Evan Redgrove, staje się trybikiem w systemie, który powoli mieli problemy petentów, rozwiązuje problemy współpracowników, czy wyciąga na wszystkich wszelkie możliwe brudy. Tylko po to, aby wspiąć się na szczebel kariery i rozpocząć ten sam proces kilka pięter wyżej.
Chociaż właściwa recenzja ma się dopiero pojawić, to jednak sama beta wystarczyła, aby ta gra znalazła się na tej liście. To jest tytuł, który zapracował sobie na swoje 10/10.
A wam jak minął ten długi, gamingowy rok? Ile ciekawych gier zapadło wam w pamięć? A może są jakieś tytuły, które chcielibyście zasugerować mi na nadchodzący rok 2019? 😉 Piszcie – z chęcią poznam wasze propozycje!
Mefisto
#164. Gamingowe podsumowanie roku 2018 Read More »