#314. Wędrowiec z Krańca Czasu cz.31 – Nowy współlokator

Oboje weszli do mieszkania Japesia, gdzie spotkał ich zdumiony i dosyć przerażony Smok. Oczywiście leżał on pośród opakowania psich przysmaków, którymi się cały wieczór zajadał.

– Coś ty mu zrobił? – wrzasnął widząc poturbowanego Cienia. Prastary wiedział, że Wędrowiec był zły na niego, ale żeby aż tak?

– To nie on mi to zrobił. To… trudne sprawy rodzinne. – burknął Jake rozbawiony wizją, że Japeś mógłby go skrzywdzić. Z drugiej strony chłopak mógł go uszkodzić przypadkiem. Wtedy jednak pewnie potrzebny byłby lekarz. Zarówno do pomocy Wędrowcowi jak i do stwierdzenia zgonu Cienia…

Japeś pośpiesznie zabrał Cień do swojej sypialni i pożyczył mu swoje ubranie, aby miał się w co przebrać następnego dnia. Jake nie miał nic przy sobie i istniała bardzo mała szansa, by cokolwiek odzyskał skoro nijak czuł chęć do powrotu do tamtego mieszkania.

– Nie wiem naprawdę jak ci się za to wszystko odwdzięczę… – powiedział cicho do Wędrowca. W ciągu chwili stracił wszystko, w ciągu chwili uzyskał dużo więcej niż by się ktokolwiek mógł spodziewać. Japeś w tej swojej obezwładaniającej trosce o niego zapewnił mu poczucie bezpieczeństwa, a to było tym, czego w tamtym momencie potrzebował.

– Nie musisz się odwdzięczać. – odparł z uśmiechem, ale nim zdążył coś dodać, Jake objął go i wtulił się w niego. Wędrowiec był zaskoczony reakcją Cienia, ale ostatecznie przytulił go do siebie. Chociaż starał się panować nad sobą to serce biło mu jednak jak dzwon i miał lekką obawę, że jeszcze trochę i wyskoczy mu z klatki piersiowej. To było i dziwne, i miłe, ale chyba jednak najbardziej dziwne.

Chwilę potem zgodnie ustalili, że pora zająć się życiem codziennym. Japeś wysłał Jake’a do lokalnego sklepiku po zakupy, a sam przycupnął przy Prastarym, aby prosić go o największą ze wszystkich możliwych przysług.

– Mam zerwać kręgi uwiązania? – odparł zdziwiony, ale jednocześnie pożerał babeczkę truskawkową, którą perfidnie podsunął mu Wędrowiec. Co jak co, ale ich relacja stała się w pewnych kwestiach niemal przezroczysta i oboje potrafili przejrzeć się na wylot.

– To chyba nie jest trudne dla takiego wspaniałego Smoka jak ty? – słodził mu, a Prastary pożerał komplement równie chętnie, co babeczki.

– Nie, to nie jest trudne. Trzeba wziąć pod uwagę to, że miałbym uwolnić Cień, a to sprawiłoby, że stałby się on zbiegiem. Ostatecznie pewnie zostałby odnaleziony i pożarty. Nie wspomnę już o tym, że jeśli ktoś odkryje mój czy twój udział to i my za to bekniemy. – mruknął po chwili zastanowienia i połknął kolejny smakołyk.

– A dałoby się to zrobić tak, aby nikt się nie dowiedział? – Japeś drążył dalej licząc na magiczne “tak”, które w ramach konsekwencji przyniosłoby jedynie poprawę sytuacji. Wystarczająco już w życiu doświadczył problemów wynikających tylko i wyłącznie z dobrych chęci.

– To jest możliwe, ale nie jest proste. – burknął połykając ostatnią babeczkę. – Jeśli dasz mi trochę czasu to skonsultuję to z moimi księgami i zobaczę, co da się zrobić.

– Dziękuję! – krzyknął ucieszony, ale radość Japesia szybko uciekła. – Czekaj, a jaki jest w tym haczyk? Co byś chciał w zamian?

– Dużo babeczek truskawkowych. Bardzo dużo. – wyszczerzył swoje psie kły i zamerdał ogonem. Wędrowiec nie dowierzał, więc Smok dodał po chwili. – Powiedzmy, że twój plan nakłada się na mój plan i dlatego nie mam nic przeciwko jego realizacji.

Japeś z jednej strony chciał wiedzieć, co to za plan, z drugiej jednak wolał nie pytać i brać to, co mu dawał los. To pomogłoby uporządkować jego egzystencję jako istoty z Krańca Czasu. Pozostawała jeszcze kwestia jego ludzkiego życia, ale Wędrowiec miał w głowie kolejny genialny plan. Potrzebował do niego jedynie kilku brakujących elementów, aby móc zacząć go realizować…

Knowania Japesia przerwał Cień wracający ze sklepu. Wędrowiec zauważył, że na liście zakupów zabrakło kilku rzeczy, więc tym razem on się zebrał i zostawił Jake’a samego ze Smokiem i śpiącym gdzieś w kącie Chochlikiem.

Cień usiadł na kanapie i z braku lepszych zajęć zaczął przeglądać portale społecznościowe na telefonie. Prastary doczłapał do niego i wdrapał się na kanapę, aby usiąść obok niego. Przez dłuższą chwilę trwali w milczeniu, którą nagle i znienacka przerwał Smok.

– Słuchaj, nie chcę zabrzmieć jak przyzwoitka, ale jestem kompletnie przeciwny temu, co się między wami dzieje. – warknął swoim potężnym, aczkolwiek psim głosem. Jake zerknął na niego kątem oka i odłożył telefon czując się jak gdyby zaraz miał przejść przez rozmowę uświadamiającą mu o “pszczółkach i ptaszkach”. Cień pewnie by się do tego odniósł, ale jego relacja z Japesiem odbywała się równocześnie na tylu płaszczyznach, że równie dobrze Prastary mógłby mieć pretensje o to, że jedzą w tych samych knajpach.

– Ufam w decyzje Japesia na tyle, na ile wiem, że konsekwencje jego wyborów uderzą tylko w niego. – kontynuował, a Jake znów poczuł się jak niechciany insekt. Bycie Cieniem nie było proste. – Tym razem jednak twoja obecność tutaj może zaszkodzić i mnie.

– Chcesz żebym się wyniósł, tak? – zapytał od razu wiedząc do czego zmierza ta rozmowa. Nawet z tym nie walczył, bo koniec końców i tak Smok mówił prawdę. – Postaram się wynieść tak szybko, jak to będzie możliwe…

– Normalnie bym się ucieszył na taką odpowiedź. – Prastary odparł spokojnie, a to zdziwiło Jake’a. To w końcu on chciał, aby ten się wyniósł, czy nie? – Jednak właściciel tego mieszkania ma zupełnie inne zdanie na ten temat i wierzy, że twoja obecność tutaj jest potrzebna. Dlatego mam tylko jedno pytanie: co planujesz w stosunku do Japesia?

– Jeśli pytasz o sprawy Krańca to nic. Tamten rozdział został zamknięty. Jeśli chodzi o sprawy ludzkie… – tutaj zawiesił się na chwilkę. – W tej kwestii nie mogę nic zagwrantować.

– Czyli mógłbyś go skrzywdzić? – na w pół stwierdził, na w pół zapytał, a Cień uśmiechnął się rozdrażniony.

26.07.2020_22-05-39

– Gdybym chciał go skrzywdzić, zrobiłbym to już dawno. Wiesz o tym doskonale. Gdybym miał wrogie zamiary, tamtej nocy walczyłbym z tobą o ducha, a po Japesiu nie zostałby nawet ślad. – odparł uśmiechając się lekko, aczkolwiek z wyraźnym wkurzeniem na twarzy.

– Wiem. – rzekł krótko Smok. – Po prostu chciałem to usłyszeć.

Jake spojrzał na niego zdziwiony, a Prastary uśmiechnął się na swój dziwny, psi sposób.

– Póki tu mieszkasz postaram się ukrywać twoją obecność przed innymi istotami. Będę cię jednak obserwował. Zrobisz coś Japesiowi i nie znajdzie się taka moc we wszechświecie, która cię przede mną ocali. – powiedział poważnym tonem, a kiedy skończył, zamerdał ogonem. – Mam nadzieję, że będzie się nam miło ze sobą mieszkało!

Mefisto

#314. Wędrowiec z Krańca Czasu cz.31 – Nowy współlokator Read More »