little

#508. Little Misfortune

Little Misfortune (Steam | Google Play | Nintendo Switch) to gra wydana w 2019 przez Killmonday Games AB. W tej grze prowadzimy postać tytułowej Misfortune – dziewczynki, którą tajemniczy Pan Głos (Mr. Voice) prowadzi przez wiele różnych miejsc, aby najzwyczajniej w świecie ją zabić. I nie, nie rzucam teraz spoilerami – to jest coś, czego dowiadujemy się w ciągu pierwszych minut gry.

Pan Głos wprowadza nas do gry informując nas, że bawiąca się przed nami dziewczynka o imieniu Misfortune zginie tego dnia. Tytułowa bohaterka oświadcza głosowi, że go słyszy, a ten, widocznie zakłopotany, zmienia temat i proponuje jej grę: szukanie Wiecznego Szczęścia (Eternal Happiness). Jedyne, czego od nas wymaga to podążanie za jego wskazówkami, a Misfortune, ignorując jego poprzednie słowa o jej śmierci, zgadza się i wyrusza z przedziwną przygodę.

Nasza bohaterka przemierza miasto wzdłuż i wszerz szukając Wiecznego Szczęścia, jednocześnie napotykając na swojej drodze mniej lub bardziej zagrażające jej życiu sytuacje. Misfortune wydaje się kompletnie nieświadoma tych niebezpieczeństw, przez co (najpewniej) wychodzi z nich bez większych zadrapań. Albo po prostu żyje w zgodzie ze swoim imieniem i dlatego takie “zjawiska” jak porywające ją stado ptaków nie robią na niej większego wrażenia.

W trakcie naszych podróży poznajemy też Benjamina – lisa, którego Misfortune poznała lub też bardziej zauważyła wcześniej. Głos przestrzega nas przed nim, ale większość czasu wydaje się on niegroźny i raczej wycofany. Przynajmniej do momentu, kiedy docieramy do miejsca spoczynku Wiecznego Szczęścia, ale czeka tam na nas karta z informacją, iż to lis ją ukradł i kulturalnie się do tego przyznał.

Wyruszamy zatem do zoo, bowiem, według Pana Głosu, mieszka tam kuzyn Benjamina – wilk. Nasza mała i dzielna bohaterka pokonuje wszystkie przeciwności losu i rozwiązuje każdą zagadkę, aby dostać się do klatki wilka. Jak można się domyśleć, jest to kolejny podstęp Głosu, aby uśmiercić Misfortune, ale na jej szczęście (a na nieszczęście Pana Gaduły), zwierzęta omijają dziewczynkę szerokim łukiem.

Zdobywamy więc adres lisa i tam też się udajemy. Oczywiście droga do jego chatki wiedzie przez festiwal straszydeł, więc Misfortune ma szansę nieco się zrelaksować zanim wyruszy w dalszą drogę. W chatce jednak odkrywamy kim jest Pan Głos – jest on potworem o imieniu Morgo, który porywa dzieci (dlatego też w mieście co chwilę można napotkać plakaty zaginionych pociech). Nasza podróż szczerze mówiąc kończy się powrotem do domu, gdzie dochodzi do ostatecznego pojedynku dobra ze złem.

Jak gra się kończy? O tym musicie się przekonać sami. Zakończenie jest zaskakujące i nie takie, jakiego można by się spodziewać, sądząc po tym wszystkim, co wydarzyło się przed wielkim finałem. Myślę jednak, że szczerze mogę dać twórcom dużego plusa za niesamowity plot twist.

Little Misfortune to urocza, ale jednocześnie przerażająca gra, która porusza tematy świata dziecka zaniedbanego i skrzywdzonego. Przez całą drogę poznajemy główną bohaterkę i doświadczamy jej sposobów radzenia sobie z mroczną rzeczywistością tak, aby zwyczajnie iść dalej i cieszyć się z tego, co się ma. Tytuł jest jednocześnie i przytłaczający, i wesoły, i smutny, i nawet trochę głupawy, czyli dokładnie taki, jaka jest sama Misfortune.

Gorąco polecam tę grę każdemu, kto lubi proste w obłudze gry z niesamowicie poplątaną fabułą!

Mefisto

#508. Little Misfortune Read More »

#495. Little kitty, Big city

Little kitty, Big City to gra wydana w maju 2024 przez Double Dagger Studio. W tym tytule wcielamy się w rolę czarnego kota, który z całych swoich kocich sił stara się wrócić do domu. Ten powrót jest jednak napakowany masą przygód, wyzwań i nowych przyjaźni.

Zacznijmy jednak od początku. Naszego bohatera lub naszą bohaterkę (zależy jak to interpretujemy) poznajmy podczas wylegiwania się w oknie mieszkania właściciela/właścicielki. Oczywiście, jak to z kotami bywa, wylegiwanie kończy się zjechaniem z krawędzi budynku i przypadkowym lotem na grzbiecie (a dokładniej kuprze) wrony. Dzięki ptakowi nasz kot przeżywa upadek bez utraty jednego z dziewięciu żyć, jednak znajduje się w kompletnie obcym otoczeniu.

W tym momencie mamy okazję nauczyć się mechaniki gry – poruszania się, skakania, zrzucania przedmiotów oraz najważniejszej rzeczy: woda to nasz wróg. Wodę należy omijać jak tylko się da. Niestety miasto, w którym mieszkamy, spotkało jakieś nieszczęście i wszędzie możemy natknąć się na ogromne kałuże. Kiedy opanujemy te niepozorne, jednak mimo wszystko proste zasady, znowu spotykamy wronę, która zachęca nas do latania. Dopiero przy następnym spotkaniu możemy jej jednak wyjaśnić, że to nie było latanie, to było spadanie, a to kompletnie dwie różne rzeczy. Wtedy też wyjaśniamy, że jakoś musimy wrócić do domu. Ptak sugeruje wspinaczkę, jednak nasz kociak jest zbyt głodny, aby wspiąć się tak wysoko, dlatego też nasz pierzasty towarzysz proponuje nam układ: 25 błyskotek za rybkę. Przystajemy na to i wyruszamy szukać cennej, ptasiej waluty, czyli wszystkiego, co błyszczy: kapsle, klucze i wszelkiej maści inne świecidełka.

Uzbieranie byskotek nie jest takim dużym problemem: są one praktycznie wszędzie. Szybko więc zajadamy się pierwszą rybką, jednak nie jest ona wystarczająca, aby rozpocząć wspinaczkę do domu. Takich rybek nasz kotek musi zjeść jeszcze trzy, aby zyskać wystarczająco sił na tak wysoką wspinaczkę. Jednakże jedna rybka pozwala nam wspinać się na niewielkie wysokości, co otwiera bramę do nowych miejsc.

Tam możemy spotkać różne zwierzaki z przeróżnymi problemami, którym oczywiście możemy spróbować pomoc. W nagrodę możemy otrzymać błyskotki, nauczyć się okazywać kocie emocje (np. reagować na coś z obrzydzeniem) lub też nawet otrzymać czapkę. Tak, ta gra ma aż 42 czapki, które nasz kot może nosić podczas zwiedzania miasta. Oczywiście tylko część można znaleźć w mieście lub dostać za wykonanie zadania; resztę można kupić od wrony.

Gra posiada też multum “zadań pobocznych”, gdzie przykładowo musimy zrzucić określoną ilość doniczek lub innych rzeczy na ziemię, stworzyć zagrożenie na drodze i wywracać ludzi, znaleźć łącznie 200 błyskotek lub złapać określoną ilość ptaków. Sama gra nie jest zbyt długa, ale masa dodatkowych atrakcji sprawia, że można w nią grać godzinami i całkiem świetnie się bawić. No i mamy mnóstwo zadań od różnej maści zwierzaków, które nadają naszej podróży trochę uroku, a także potrafią nam podarować przydane przedmioty (np. mapę miasta z zaznaczonymi rybkami).

Little kitty, Big city to fenomenalna gra nie tylko dlatego, iż można w niej wcielić się w rolę kota, ale dosłownie brykać niczym najprawdziwszy kociak, wylegiwać się gdzie popadnie i siać koci zamęt ile dusza zapragnie. Bardzo mi się ten tytuł podobał – tak bardzo, że zdążyłem go przejść dwa razy i jedyne, czego żałuję, to tego, że ta gra kiedyś w końcu się kończy. Trzymam kciuki za twórców, aby wypuścili jakiś dodatek, abym mógł powrócić do wielkiego miasta jako mały kotek.

Mefisto

#495. Little kitty, Big city Read More »

Scroll to Top