automation

#264. Kącik Techniczny nr 17

Myślę, że to będzie ostatnia (póki co) notka o naszych rozwiązaniach powiązanych z Home Assistantem. Reszta naszych pomysłów jest wciąż na etapie planowania. 😉

Pisałem kiedyś, że w domu używamy głównie żarówek Philips Hue, którymi można sterować przy użyciu aplikacji. Można też je dodać do Home Assistanta i zautomatyzować ich użytkowanie.

Na przykład światła same mogą się gasić, kiedy wychodzimy z domu. Mogą się włączać i wyłączać o określonych godzinach. Światło na korytarzu przy drzwiach wejściowych uruchamia się na czujnik i gaśnie po kilku sekundach, jeśli nie ma ruchu. Przydaje się to przy małym dziecku, przy którym często brakuje kończyn do włączenia czegokolwiek. 😉 Mieliśmy w planach zrobienie automatycznego przygaszania świateł ilekroć włączymy film na projektorze, ale póki co nie mamy czasu niczego oglądać. 😉

Do naszych żarówek wybraliśmy dwa włączniki do samodzielnej konfiguracji. Można by było wziąć te od Hue, ale są raczej drogie. Kupiliśmy więc włączniki na Aliexpressie i zaprogramowaliśmy je sami. Trzy przyciski w konfiguracji: włącz, + do rozjaśniania i – do przyciemniania. Aby wyłączyć wystarczy pyknąć + i – jednocześnie.

Włącznik w pokoju dziennym ma dodatkową funkcję, bo można nim sterować światłem w powyższej konfiguracji, a także włączyć i wyłączyć lampę stojącą w rogu (wciska się włącz i + albo włącz i -). Jest to mało potrzebna i bardziej awaryjna opcja, bo lampa mimo wszystko włącza się i wyłącza sama. 😉

Światło w naszym pokoju komputerowym (gdzie odbywa się większość naszego życia w domu) jest połączone z dzwonkiem do drzwi, więc jeśli przyjdzie jakiś kurier lub listonosz, a my jakimś cudem nie usłyszymy dzwonka, światło zamruga kilka razy dając nam znać. 😉

Jedno z nielicznych pomieszczeń, gdzie nie mamy inteligentnych żarówek, to kuchnia. Tam ktoś wstawił jarzeniówkę, wyszpachlował sufit dookoła w jakiś nibywzorek i zostawił nas z zagadką, co zrobić, bo usunięcie takiej lampy zostawia nam problem poprawiania całego sufitu, a to nam na razie nie po drodze…

Nie ma jednak rzeczy niemożliwych (a na pewno nie dla ludzi kupujących rzeczy na Aliexpressie :D). Rozebraliśmy jarzeniówkę i zamontowaliśmy tam smart switch, który pozwala zdalnie uruchomić światło. Właściwie to bardziej wyłączyć je, kiedy wychodzimy i zapomnimy o tym. 😉

Home Assistant pozwala też na sterowanie wieloma rzeczami poprzez Alexę, które normalnie by nie działały w ten sposób, bo nie są wpierane. Jest to dosyć wygodna rzecz, bo czasem musisz coś wyłączyć, buty masz już na nogach, więc nie masz ochoty ani ich ściągać, ani też brudzić dywanu. Dlatego krzyczysz do Alexy, aby zgasiła światło, a ta generalnie to robi, ale czasem zamiast wykonać swoje zadanie życzy ci miłego dnia lub też włącza światło w innym pokoju… 😂

Myślę, że opisałem większość naszych szalonych rozwiązań i prób automatyzacji domu. 🙂 Wciąż jest jeszcze sporo planów, które czekają na odrobinę czasu, abyśmy mogli się nimi zająć. Możecie być jednak pewni, że na 100% o nich napiszę. 😉

Mefisto

#264. Kącik Techniczny nr 17 Read More »

#256. Kącik Techniczny nr 16

Co Wy na to, aby dziś zagłębić się w termostat Netatmo i jego możliwości w połączeniu z HomeAssistantem?

Termostat przyszedł do nas w połączeniu z trzema zaworami. Jego zadanie? Trzymać mniej więcej jednakową temperaturę w całym domu, kiedy w nim przebywamy.

W każdym z pomieszczeń w naszym mieszkaniu ktoś popisał się niesamowitą fantazją i grzejniki skupiają się w środku mieszkania, a nie na jak najbardziej odległych końcach. Serio: w naszej sypialni na ten przykład grzejnik jest tak blisko drzwi, że mijają się na milimetry (jak kiedyś będzie mi się bardzo nudziło to zmierzę :P). O ile ogrzanie mieszkania nie jest trudne, to ogrzanie naszej nieszczęsnej sypialni jest ciężkie.

Wcześniej nie zawsze nam się to udawało, bo jeśli nie przykręciliśmy grzejników w domu, domyślnie zamontowany termostat wyłączał się jak tylko wokół niego zrobiło się wystarczająco ciepło (a że był w samym centrum mieszkania to czasem bywała to chwila). Mogliśmy też ustawić, aby mocniej grzało, ale w każdym pomieszczeniu było potem za ciepło, aby w sypialni było w miarę znośnie…

Dlatego też kupiliśmy termostat Netatmo i połączyliśmy go z HomeAssistantem, aby wspólnie zajmowały się czymś na co my nie mamy czasu/nie chce nam się pilnować. 😉

Na początku mieliśmy lekki problem, bo termostat po maksymalnie 12 godzinach przestawiał się na 17 stopni (na opcję eko). Na szczęście twórcy wypuścili aktualizację, która pozwala nam to wyłączyć. I jak zawory i termostat szybko się aktualizują, tak przekaźnik (relay) może się aktualizować do nawet trzech dni. Jakby ktoś się pokusił kupować to włączcie to (bo działa na baterie), ale nie podłączajcie, bo będziecie musieli tego pilnować póki się nie zaktualizuje. 😂

Nie będę się zagłębiać w montaż, ale jest on bardzo prosty. Dla ciekawskich: tutaj macie filmik z intrukcją. 😉

Całym zestawem można potem sterować za pomocą aplikacji na telefon.

Screenshot_20200107-183501_Energy

Jak już dotarliśmy do momentu, kiedy wszystko było na swoim miejscu, siedliśmy do HomeAssistanta. Urządzenie praktycznie automatycznie dodało się do HA, więc wystarczyło tylko metodą prób i błędów stworzyć odpowiednią konfigurację. Pierwszy błąd objawił się w złym zestawieniu “jeśli coś to zrób cośtam”, bo zamiast sprawdzić, czy domownicy są w domu, czy nie, po prostu wyłączyło ogrzewanie. 😂 Drugi błąd pokazał się, kiedy Połówka poszła na siłkę, a nam wyłączyło się ogrzewanie (oczywiście można je było włączyć przez aplikację lub menu HA, ale nim się człowiek połapał, czemu mu zimno to swoje zmarzł). Trzeciego błędu (na razie) jeszcze nie było. 😉

Udało się nam dojść do zadowalającej nas opcji, a mianowicie HA uruchamia ogrzewanie do ustawionych temperatur (czyli ok 24 stopnie; 26 w sypialni, bo kaloryfer stoi przy drzwiach), kiedy jeden z naszych telefonów znajdzie się w określonym przez nas obszarze. HA sprawdza geolokalizację naszych telefonów i mniej więcej jak opuścimy naszą ulicę wysyła informację do termostatu, aby wyłączyć ogrzewanie. Analogicznie, kiedy znajdziemy się na ulicy, HA uruchamia ogrzewanie, przez co wchodzimy do nagrzewającego się mieszkania. 😀

Oczywiście mamy też opcję awaryjną, jakby było naprawdę zimno, aby mieszkanie ogrzewało się do określonej temperatury, nawet jeśli nas nie ma (bo wiadomo, rury pójdą i będzie płacz).

W mieszkaniu jest teraz przyjemna, równomierna temperatura, bo zawory działają i skutecznie odcinają dany kaloryfer, kiedy zacznie się robić za ciepło. Nie są one głośne, co jest dosyć komfortowe, bo kto chciałby się od tego budzić w nocy? 😉 Ponadto wyświetlacze na urządzeniu to e-papier, więc są dosyć energooszczędne (zawory operują na zwykłych bateriach – zobaczymy jak długo ;)).

Jestem bardzo zadowolony, bo to rozwiązanie dało nam sporo komfortu. Od naszej listy zmartwień odeszło dogrzewanie sypialni, aby po kąpieli Smoczyńskiego nie wnosić go do istnej lodówki, bo termostat steruje tym sam, nie przejmujemy się wychodząc z domu, bo ogrzewanie samo się wyłącza lub włącza w odpowiednim momencie. Nie są to rzeczy, których nie można zrobić samemu, ale kiedy żyje się szybko, to wyrzucenie takich małych rzeczy ze swojej listy obowiązków potrafi zwiększyć jakość życia, a nawet być dosyć ekologiczne. 😀

Cóż mogę rzecz. Polecam. 😉

Mefisto

#256. Kącik Techniczny nr 16 Read More »

#247. Kącik Techniczny nr 15

Home Assistant to nic innego jak oprogramowanie (oparte na języku programowania Python 3) pozwalające nam na automatyzację naszego domu. Jego funkcjonalność przejawia się w możliwości zintegrowania naszych “smart” urządzeń i organizowaniu ich możliwości wedle naszych potrzeb.

Działanie Home Assistanta (od teraz będę w skrócie zwracał się do niego HA) polega na zarządzaniu dodanymi przez nas urządzeniami, które współpracują z HA. Na tej liście możecie podejrzeć sobie ile urządzeń ma przygotowane ustawienia, aby sprawnie działać i wykonywać powierzone im funkcje. Znajdują się tam też ogólne ustawienia, które mogą działać z urządzeniem nieznajdującym się na tej liście.

Możliwość integracji różnych urządzeń od różnych producentów pozwala np. na połączenie czujników temperatury z termostatem, który automatycznie włączy ogrzewanie, jeśli temperatura spadnie poniżej określonej przez nas wartości. Może też np. wyłączać światło w domu ilekroć HA wykrywa, że nasz telefon znajduje się poza domem (przykładowo: nie jest zalogowany do sieci wifi). To, co tutaj napisałem, to tylko wierzchołek góry lodowej naszych możliwości.

Moim zdaniem najlepszą funkcją HA jest możliwość zebrania wszystkich urządzeń w jednym menu zamiast używania miliona różnych aplikacji. W końcu kiedy usadowimy się wygodnie w łóżku, okryjemy ciepłym kocykiem, to nie chce się nam ruszyć, aby ustawić wyższą temperaturę na termostacie albo przyciemnić światło w pokoju. Jeśli mamy pod ręką telefon to bardzo szybko można zalogować się na wygodny interfejs i dostosować wszystkie ustawienia pod nasze potrzeby.

Workspace 1_30_11_2019_01

Interfejs, który widzicie na powyższym screenshocie to zwykła strona internetowa widziana przez użytkownika (admin może dodać sobie jeszcze inne funkcje, które pomagają zarządzać HA). W naszym wypadku jest trochę zaniedbana, bo nie chce się jej nam uporządkować (chociaż można to zrobić!) i rzeczy wstawiane są na nią losowo. Znajdują się na nim wszystkie potrzebne nam opcje: włączniki świateł oraz niektórych urządzeń, podgląd kamer, pogoda oraz różne pomiary znajdujące się w kółkach na górze strony. Oczywiście tego jest więcej, ale w naszym wypadku to są najważniejsze dla nas rzeczy. 😛

Jeśli klikniemy na dowolne urządzenie, otworzy się dla nas małe menu, gdzie możemy mieć dodatkowe opcje np. ustawienia jasności lub koloru światła. Możemy tam też sprawdzić, kiedy dane urządzenie było używane. Może się przydać jako forma kontroli rodzicielskiej – komputer/konsola loguje się do sieci, a HA zapisuje takie informacje jak: kiedy urządzenie zostało włączone i jak długo było włączone. 😉

Niesamowite w niektórych urządzeniach jest to, że mogą informować nas o stanie baterii, więc możemy ustawić w HA monit informujący nas o wymianie baterii, gdy poziom spadnie do np. 5%. Przydatne, kiedy masz bezprzewodowe włączniki światła i czujniki otwierania drzwi i nie chcesz, aby którakolwiek z tych rzeczy zawiodła w najgorszym momencie. 😉

Równie ciekawą rzeczą są wykresy dla poszczególnych pomiarów znajdujących się w kółkach. Dzięki nim możesz mieć pewność, że dostawca internetu dostarcza obiecaną ilość prędkość (albo i nie). U mnie jak widać nie zawsze jest obiecane 50mb/s. 🙁

Workspace 1_02_12_2019_02

Bardzo dużą zaletą HA jest to, że sam wykrywa urządzenia, z którymi jest kompatybilny. Zaintalowany przez nas na dniach termostat Netatmo został w ten sposób wykryty i dodany bezproblemowo, dzięki czemu możemy ustawiać temperaturę za pomocą interfejsu HA, a także stworzyć opcję automatyzacji. Skorzystaliśmy z tej możliwości i ustawiliśmy, aby ogrzewanie było wyłączone ilekroć wyjdziemy z domu (bo u nas z pamiętaniem o tym to różnie było). Jednocześnie możemy włączyć grzanie będąc poza domem, aby wrócić do ciepłego i przytulnego mieszkanka. 😉

Workspace 1_04_12_2019_01

HA można połączyć np. z Alexą i uruchamiać niewspierane przez tą-której-imienia-nie-wolno-wymawiać urządzenia (np. własnej roboty włączniki światła albo rozwiązania oparte na ESP8266 – więcej info tutaj i tutaj).

HA to – moim zdaniem – świetny system do organizacji domowego zacisza, łączenia różnych projektów (np. czujnik wilgoci z silnikiem otwierającym okno, aby wywietrzyć). Ułatwia on wiele rzeczy i podnosi komfort życia (mogę uruchomić ogrzewanie zdalnie albo wyłączać je automatycznie, aby oszczędzać na rachunkach). Jego konfiguracja bywa jednak męcząca, bowiem w plikach konfiguracyjnych postawiony źle przecinek czy spacja może być niezrozumiały przez HA, co sprawi, że albo konfigurowane urządzenie nie będzie działać.

Mimo tego jestem z niego zadowolony, bo daje naprawdę sporo możliwości i cały czas jest rozbudowywany, więc wciąż przybywa nowych rozwiązań. A nam przybywa przez to pomysłów do realizowania! Chyba będę musiał je kiedyś opisać… 😉

Mefisto

#247. Kącik Techniczny nr 15 Read More »

#239. Kącik Techniczny nr 14

Kiedy byłem dzieckiem, widziałem setki projektów inteligentnych domów, w których komputer steruje urządzeniami w dogodny i ustalony przez nas sposób, jednak następuje to bez wielkiej ingerencji z naszej strony. Wtedy było to dla mnie jedynie nieosiągalne marzenie, bo dostępność takich rozwiązań była niezwykle kosztowna. Jednak niemal dwie dekady później żyję w domu, który zmierza w kierunku futurystycznych wizji z czasów mojego dzieciństwa.

Nasz pierwszy nieświadomy projekt powstał, kiedy mieszkaliśmy na pokoju. Inni mieszkańcy trochę nie szanowali prywatności, a i w okolicy zdarzały się kradzieże, więc zamontowaliśmy magnetyczny przekaźnik, który wysyłał informację w momencie otwarcia drzwi (początkowo działał na odwrót i nie wiedzieliśmy jak się za to zabrać :D). Informację odbierał router, przekazywał ją serwerowi, a serwer wysyłał nam wiadomość na telefon.

Był to pierwszy własnej roboty system informowania nas o jakimś wydarzeniu. W tej chwili mamy trzy takie systemy w użytku: dwa na drzwi do domu i do schowka (z tym, że tym razem przekaźniki działają na baterie i nie wymagają setki metrów kabli) oraz jeden do samochodu, który wykrywa ruch (np. kiedy ktoś wsiada do auta).

Pierwszy świadomy pomysł zrodził się jeszcze przed narodzinami Smoczyńskiego, gdzie mieszkaliśmy w strasznie zimnym mieszkaniu. Ogrzewanie centralnym był ponad 40-letni bojler, więc nie był ani tani w użytku, ani wydajny (jedynie 17% zużytej energii było zwracane jako ciepło). Korzystaliśmy z elektrycznych grzejników, bo w porównaniu z tamtym molochem, koszta użytkowania były sporo niższe.

Grzejniki trzeba było jednak wstać i włączyć, a my nie chcieliśmy wychodzić spod ciepłej kołdry, aby tego dokonać.

Powstał więc pierwszy projekt: zdalnie sterowany kaloryfer. Potrzebowaliśmy do tego Raspberry Pi oraz zdalnych włączników. Następnie skorzystaliśmy z gotowego rozwiązania i stworzyliśmy stronę dostępną tylko dla nas (i każdego z hasłem dostępu :P), gdzie dostępna była nazwa urządzenia oraz przyciski “ON” i “OFF”. Proste, wygodne i skuteczne, a do tego można było z nich korzystać będąc poza domem. Przydatne w momentach, kiedy zapomniało się wyłączyć grzejnika lub do włączenia grzejników przed powrotem do domu, aby wejść do nagrzanego już pomieszczenia.

Potem dołączyliśmy zdalne włączanie i wyłączanie lampek nocnych. Jedna była w pokoju gdzie spaliśmy. Włącznik od światła był kawałek od nas, a dotarcie do niego mogło skutkować śmiercią przez potknięcie o bałagan, więc najprościej było zdalnie włączyć lampkę nocną.

Druga lampka wylądowała w kuchni, gdzie często witaliśmy w nocy, aby się np. napić. Ta lampka za to włączała i wyłączała się sama o określonych godzinach, co było pierwszym krokiem w stronę automatycznych rozwiązań.

Widząc efekty naszych małych projektów oraz zachęceni przez wrednego sąsiada, wzięliśmy się za samochód. Auto nie posiadało alarmu, więc co stało na przeszkodzie, aby samemu taki alarm zrobić?

Zrobiliśmy diodę, która migała z częstotliwością diody zwykłego alarmu i zamontowaliśmy czujnik ruchu. Wszystko to zostało podłączone do Orange Pi (początkowo miało być Raspberry Pi), a urządzenie podłączyliśmy pod powerbank, który z kolei został podłączony pod akumulator. Powerbank niestety okazał się wadliwy i szybko rozładowywał baterię w aucie, więc zrezygnowaliśmy z niego.

Antena wifi z Orange Pi została podłączona do anteny samochodowej i urządzenie (ledwo, bo ledwo) łączyło się z routerem. Zapewniało to komunikację w dwie strony: dostawaliśmy wiadomość, kiedy czujnik coś wyłapał i sami mogliśmy połączyć się z autem. Niestety na tamtem moment użycie karty sim z mobilnym internetem nie działało, bo taki internet nie oferował zewnętrznego adresu IP, przez który moglibyśmy się połączyć z urządzeniem.

Orange Pi z czasem zostało zamienione na ESP8266 z racji tego, że było mniejsze, zużywało mniej prądu, a oferowało wszystko czego potrzebowaliśmy.

Do naszych systemów dochodziły kamery zarówno rejestrujące aktywność domowników (pozdrawiam wszystkie smutne zdjęcia z kamerki nad lodówką :P) jak i te służące jedynie do podglądania, co się dzieje w danym pomieszczeniu. Taka kamerka przydała się nam, kiedy elektryk wysłany przez agencję, u której to wynajęliśmy domek, zaczął robić zdjęcia bez naszej zgody i mogliśmy się go grzecznie zapytać co wyczynia (a on prawie zszedł na zawał, bo nikogo wokoło nie było, aby wiedział o jego niecnym planie – no ze zdumienia prawie umarł!).

Nasze systemy domowej roboty systemy zabezpieczeń byłyby jednak ciężkie do zarządzania, bowiem każdy (albo zdecydowana większość) miał swój osobny panel sterowania. Wszystkie wymienione wyżej rozwiązania zostały dodane do Home Assistanta, który stał się naszym centrum zarządzania, a jego możliwości ogranicza, będąc całkowicie szczerym, nasza wyboraźnia.

O tym jak poniosła nas nasza wyobraźnia napiszę w kolejnej notce, bowiem ten wstęp okazał się dużo bardziej rozbudowany niż myślałem, a wyjaśnienie i opis funkcji Home Assistanta zasługuje na więcej niż kilka zdań. 😉

Mefisto

#239. Kącik Techniczny nr 14 Read More »

Scroll to Top