#350. Dlaczemu cz.6

W ostatnim czasie mam strasznie mało pomysłów na cokolwiek, a chęci jeszcze mniej. O czasie nie wspomnę nawet – czas stał się dla mnie dobrym luksusowym, którego zwyczajnie nie posiadam. Brakuje mi sił, a jednak wciąż skądś je biorę. Takie moje osobiste perpetum mobile – “ja nie dam rady?”. No bo kto, jak nie ja?

Chciałbym móc choć trochę zwolnić, ale rzeczywistość nijak ma zamiar spełnić moje prośby. Ba, sprawdza, ile jeszcze wytrzymam. Napina mnie jak gumkę i czeka, aż pęknę. Trochę się czuję jakbym na siłę dorastał i wychodził z tej naiwności, że świat jest piękny i dobry. Ale z drugiej strony nigdy nie wierzyłem, że świat jest piękny i dobry, więc co się właściwie dzieje w mojej głowie? Trochę jakbym oszalał, ale dalej trzeźwo trzymał się wszystkiego, w co do tej pory wierzyłem. Zabawne, ale czuję się trochę jakbym był pijany.

Postawiłem sobie diagnozę: za dużo myślę. Dręczy mnie to wszystko dookoła, te rzeczy, które mógłbym zmienić, ale… Zawsze jakieś “ale”, prawda? Chciałbym wiele zmienić, ale nie mam już siły. Jaki sens ma walka o coś, kiedy to coś w końcu i tak podzieli się na dwie części, a potem zacznie kopać ciebie, bo ty nie pójdziesz w żadną stronę tylko stoisz jak kompletny debil na środku i nie wiesz, nie rozumiesz tego, co się dzieje.

Twoi bliscy, przyjaciele nagle podzieleni na dwa obozy, na dwie osobe frakcje wymachujące pięściami przed swoimi twarzami. Jeśli staniesz pomiędzy nimi próbując ich uspokoić, to nagle staniesz się wrogiem obu stron. “Jeśli nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam”. Ile razy w życiu już to usłyszałem. A ja nie chcę stać po niczyjej innej stronie niż swojej własnej: po tej stronie, po której walczy się za słuszne rzeczy, za wspieranie się nawzajem bez względu na wszystko, za to lepsze jutro bez podziałów, bez kłótni, za równość, za odpowiedzialność, za ten piękniejszy świat, który sam nie stanie się piękny, jeśli nie ruszymy tyłków i czegoś z nim nie zrobimy.

I mówię sobie, że jestem zmęczony, że chciałbym już przestać, a i tak staram się coś robić. Rozmiawiać. Naprawiać. Czuję się jak człowiek-taśma, bo sklejam to, co przedwcześnie się rozłączyło. Docieram do końca mojej wyrozumiałości i zamiast się wkurzyć, po prostu biorę łopatę i poszerzam własne granice coraz dalej. Tłumaczę innych przed samym sobą, bo jeśli nie będę mostem, który łączy, to zacznę być ścianą, która dzieli. Biorę czasem tak głęboki oddech, że przez chwilę nie oddycham, ale nie chcę już więcej krzyczeć. Chcę żyć w świecie, gdzie będę mógł mówić i tyle wystarczy, aby być wysłuchanym.

Chciałbym odpocząć, rzucić wszystko w kąt, ale nie mogę. To lepsze jutro nigdy się nie zacznie, jeśli dzisiaj się poddam.

Mefisto

7 thoughts on “#350. Dlaczemu cz.6”

      1. „Że nie chcę” czyli u podstawy naszych decyzji jest chce/nie chce a nie mogę/nie mogę?
        Mogę jest w ujęciu powinnosciowym ja jako członek społeczeństwa jestem dłużny i muszę coś wykonać
        Kiedy rozpatrujemy to co chcemy/nie chcemy łatwiej się zmotywować i dokonywać nawet wielkich rzeczy.
        Warto w ten sposób podchodzić do wyborów. Motywacja idzie z wewnątrz wtedy jest najsilniejsza a przede wszystkim długotrwała

  1. Nie wiem, czy to Ci pomoże, ale rozumiem Cię bardzo dobrze…Sama często czuję podobnie. „Brakuje mi sił, a jednak skądś je biorę” to kwintesencja ostatnich…lat mojego życia. Już nawet nie pamiętam ilu…
    Nie trać wiary, że świat jest piękny i dobry. Bo jest.
    Jest również niesprawiedliwy, brzydki i chujowy. Jest po prostu taki…pojemny.
    I każdy dzień to jest walka o to, na czym skupimy uwagę.
    Trzymaj się…Nie jesteś sam.

    1. Zdaję sobie z tego sprawę, ale ta wewnętrzna frustracja, że coś mógłbym zrobić i ostatecznie nic nie robię. Chciałbym dobrego i pięknego świata, bo w tym złym już byłem.

  2. Drogi Przyjacielu… W MOIM świecie zawsze możesz mówić. O wszystkim, co chcesz i czego potrzebujesz. Nie trzymaj słów w sobie, bądź otwarty i szczery, zawsze. I zawsze będziesz w moim świecie wysłuchany. Tak po prostu, bez żadnego oceniania.

    Powiem Ci, że czuję się ostatnimi czasy całkiem podobnie. I tak jak wyżej pisze Stara Panna, nie jesteś sam. Pamiętaj o tym 🙂

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top