#340. Dragon Age: Origins – Awakening

Dragon Age: Origins – Awakening zostało wydane w marcu 2010 i jest kontynuacją naszych przygód z podstawowej wersji gry. Od naszych wyborów w podstawowie zależy jednak, czy historię pociagnięmy naszą poprzednią postacią, czy też będziemy musieli stworzyć nową postać.

W moim przypadku była to nowa postać, którą w przypływie lenistwa wybrałem spośród gotowych postaci.

Intro wprowadza nas w nową fabułę: jesteśmy komendantem Szarych Strażników w Fereldenie. Naszym zadaniem jest odbudować zakon w tym rejonie, jako że uległ on zniszczeniu podczas plagi. Król Alistair podarował Strażnikom posiadłość jednego ze zdradzieckich lordów, mieszczącą się w Amarancie (Amaranthine), zwaną Twierdzą Czuwania (Vigil’s Keep).

16560808029805608960_20190909202545_1

Oczywiście zaczynamy od zmasowanego ataku pomiotów na naszą twierdzę, więc idziemy przed siebie jak taran i pozbywamy się wrogów z naszych ziemi. Wybrałem sobie wojownika (aby urozmaicić rozgrywkę) i stwierdzam oficjalnie, że nienawidzę grać wojami, bo jeśli przeciwnik zaczyna biegać dookoła to moja postać gania go jak pies za kością, a jeśli po drodze są pułapki to już w ogóle jest i wesoło, i wybuchowo…

W trakcie rzezi pomiotów poznajemy naszych doradców, którzy będą z nami współpracować oraz nowych członków naszej ekipy. Wszystkich rekrutujemy na Strażników, ale nie wszyscy z nich przeżywają. Według tego, co udało mi się zauważyć, największą szansę na bezproblemowe przejście inicjacji mają alkoholicy…

Naszymi towarzyszami stają się: Oghren – krasnolud poznany przez nas w podstawie, Anders – mag rebeliant opierający się zniewoleniu magów, Nathaniell – syn byłego właściciela Twierdzy Czuwania pragnący oczyścić swoje imię z grzechów ojca, a przy kolejnych misjach rekrutujemy Sigrun – krasnoludkę mająca zatarg z pomiotami, Velannę – elfkę oszukanę przez pomioty i szukająca na nich zemsty i duch Justyniana (w angielskiej wersji nazywa się on Spirit of Justice co można przetłumaczyć na Duch Sprawiedliwości) sprowadzony do tego świata przez dziwny przypadek. Pozwolę sobie zdradzić, zę wątek Justyniana i Andersa jest kontynuowany w kolejnych częściach gry.

Nasze zadania w dużej mierze polegają na prowadzeniu śledztwa: Mroczne Pomioty zaczęły mówić, zyskały inteligencję, o którą nikt by ich nie posądzał. W trakcie naszych podróży zaczynamy rozróżniać dwie grupy: popleczników Matki stojących przeciwko nam i popleczników Architekta starających się stać po naszej stronie.

Architekt był jednym z magów, którzy weszli do Złotego Miasta i spowodowali jego spaczenie. Utracił on swoje wspomnienia, ale zachował wolną wolę, którą starał dzielić się z innymi pomiotami. Niestety niektóre ze stworzeń były bardzo nieszczęśliwe z tego powodu i traciły rozum. Architekt jest również odpowiedzialny za plagę, która była podstawą opowieści w Dragon Age: Origins. Planował zabić wszystkich Starych Bogów nim staną się Arcydemonami, jednak przypadkiem skaził jednego z nich.

Matka za to jest jedną z matek lęgu (Broodmothers) zdolnych do produkowania nowych Mrocznych Pomiotów. Danie jej wolnej woli ogłuszyło ją na wołania Starych Bogów przez co oszalała. Zebrała popierające ją pomioty i niszczyła wszystko, co stworzył Architekt nazywany przez nią “ojcem”.

Naszym ostatecznym celem jest właśnie ona, chociaż gra daje nam możliwość zmierzenia się i z Architektem, jeśli uznamy, że on również jest niebezpieczny dla świata.

Poza Mrocznymi Pomiotami mamy na głowie masę politycznych i militarnych spraw. Nasi doradcy zwracają naszą uwagę na wiele problemów z jakimi mierzy się Amarantyn. Mamy problemy w brakach żołnierzy – musimy rozdzielić ich tak, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, mamy problemy mieszczan kłócących się o wszystko, jest szlachta gotowa skrócić nas o głowę tylko za to, że jesteśmy z Orlais (Ferelden był niegdyś pod ichniejszym władaniem, ale się wyzwolił), dbamy o rozbudowę i zabezpieczenia Twierdzy Czuwania… Gra nie daje się nam w tym miejscu nudzić.

Jak zawsze mamy też możliwość obdarowywania naszych towarzyszy prezentami (co przekłada się jedynie na zwiększone statystki, bo opcji romansu niestety brak). Najlepszy, moim zdaniem, prezent to kot podarowany Andersowi, którego nasz mag nazwał Pan Skoczysław (Ser Pounce-a-lot).

Czy polecam grę? Zdecydowanie tak. Jest to świetna kontynuacja naszych przygód w Dragon Age: Origins i wyjaśnienie faktów, na jakich bazuje świat przedstawiony w Dragon Age II i Dragon Age: Inquisition. Gra pozwala nam na podejmowanie decyzji i mierzenie się z konsekwencjami, mamy możliwość latania tam i z powrotem po nowej lokacji oraz spotykanie starych towarzyszy z podstawy gry. Jedyne na co mogę ponarzekać to to, że jest to tylko dodatek i jego przejście nie zajmuje tyle czasu, ile chciałoby się spędzić przy tej grze!

Mefisto

3 thoughts on “#340. Dragon Age: Origins – Awakening”

Leave a Reply to StaraPannaZKotem Cancel Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top