Osobliwa technika odkochiwania nie tylko nie pomogła Japesiowi, ale i pogorszyła jego stan. Chociaż nie odpływał już w nieznane, a jedynie powoli usychał z tęsknoty, bo mimo iż jego uczucie dalej paliło się w jego młodym sercu, to fakt, że mógł jej już nigdy nie spotkać zżerał go od środka. Musiało minąć sporo czasu nim przywykł do tego dziwnego uczucia pustki, a ostatecznie pogodził się z faktem, że będzie ona zamieszkiwać jedynie zakamarki jego wspomnień.
Starał się zajmować swój umysł różnymi zajęciami – nawet wybrał się z dziwnym recepcjonistą ze szpitala do klubu. Koci chłopak wydawał się wręcz zauroczony faktem, że Japeś, który ostatnimi dniami wydawał się pochmurny jak burzowe niebo, zgodził się pójść celebrować z nim koniec roku.
Dominik, bo tak się zwał towarzysz Wędrowca, zaprowadził go do przepełnionej dźwiękiem i zapachem pijanych ciał sali, gdzie ludzie bawili się w najlepsze. Skierowali jednak swe kroki w stronę baru, gdzie koci przyjaciel szybko ujawnił swoją słabość do alkoholu. Z każdym wypitym drinkiem opowiadał głosem przepełnionym czcią jak bardzo cieszy się, że Japeś, ten Japeś, poszedł z nim do klubu.
Młodzieniec kiwał potulnie głową, a w duchu zaczynał obawiać się o swoje zdrowie, bo w końcu dotarło do niego, że Dominik był jego kolejnym psychofanem. Postanowił się go pozbyć i zafundował mu kilka drinków, po których recepcjonista udał się w taneczny szlak i tyle go widział. Bogom niech będą dzięki za alkohol i za pieniądze na niego!
Nim Wędrowiec wrócił do domu, porozmawiał z barmanką, która przypadkiem usłyszała o jego tożsamości. Japeś powoli przyzwyczajał się do rozpoznawalności. Był chodzącą marką destrukcji i przypadkowego samookaleczania, a to przyciągało do niego ludzi. Miało to sporo plusów w postaci komplementów, ale też nie brakowało minusów takich jak upity Dominik skandujący jego imię w pomieszczeniu obok…
Kobieta pozachwycała się nim, pozadawała mu kilka pytań, w tym jedno na temat koloru jego bielizny. Dlaczego ludzie zawsze pytali go właśnie o to? Może dlatego, że Japeś odpowiadał na nie wręcz automatycznie…
Wędrowiec wymknął się z klubu, złapał taksówkę i ruszył w stronę domu. Był środek nocy, a jego zaczęło zmagać męczenie. Sunął pomiędzy budynkami i złapał się na myśli o tym, że cały wieczór nie myślał o niej. To był chyba dobry znak?
Kiedy wszedł do mieszkania jego oczom ukazał się Smok warczący na drzwi sypialni oraz Chochlik biegający w kółko jak opętany. Prastary spojrzał na chłopaka i warknął pośpiesznie:
– Japesiu, mamy problem!
Mefisto
No ten cliffhanger mnie wykończy!😜
Ten tydzień już kilka razy mnie wykończył, ale dziś wreszcie mam dla siebie kawałek wieczoru…Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego jego ukoronowania niż kolejny odcinek Wędrowca!❤️Dziękuję🙂
Miło mi to słyszeć! 🙂 Za tydzień kolejna część, więc (mam nadzieję), że oczekiwanie nie będzie nazbyt męczące. 😀
No będę czekała niecierpliwie, ale jest jakiś urok w czekaniu tydzień na kolejny odcinek, jak w tradycyjnym serialu🙂