#209. The Elder Scrolls Online – Morrowind

ESO-Morrowind

The Elder Scrolls Online to MMORPG, które światło dzienne ujrzało w kwietniu 2014. Tym razem jednak (i to tylko i wyłącznie dzięki grze) skupię się na rozdziale Morrowind wypuszczonym w styczniu 2017.

Przygoda zaczęła się dosłownie w stylu Skyrima, bowiem płynąc sobie statkiem w nieznane, trafiłem do niewoli. Na nasze szczęście ratuje nas (choć bardziej z przypadku) Naryu Virian, czyli jedna z głównych postaci w pewnej serii zadań. Nasza mroczna elfka jest skrytobójcą i akurat przypadkiem poluje na swój cel znajdujący się w tym samym obozie na Wyspie Ognistej Ćmy (Firemoth Island), na której nas przetrzymywano.

Zyskawszy wolność, możemy w miarę swobodnie poruszać się po wyspie Vvardenfell. Daje nam to możliwość nie tylko eskploracji, ale i włączenia się w kilka serii zadań, gdzie możemy rozwiązać kilka(naście) różnych problemów. Jednym z nich jest ratowanie Lorda Vivec’a (jednego z trzech żywych bogów w Morrowind) przed zagładą lub kontynuowanie misji skrytobójstw wraz z poznaną wcześniej Naryu. Możemy też stać się częścią legendy o Szkarłatnym Sędzi (Scarlet Judge). To zależy tylko od nas.

Akurat to w tej grze lubię: misje są na tyle rozbudowane, aby zapewnić kawał dobrej fabuły i zajęcie na kilka(naście) godzin.

Screenshot at 2018-09-25 00-26-34
Moja postać jest na tyle kulturalna, że żegna się nawet z trupami

The Elder Scrolls Online pod względem mechaniki gry jest dosyć podobne do Skyrima, dzięki czemu nie jest ciężko odnaleźć się w nowym (a raczej starym świecie). Bardzo spodobał mi się za to system umiejętności, który pozwalał zarówno odblokowywać jak i ją ulepszać. Nie wspomnę już o klasie Smoczego Rycerza (Dragonknight) pozwalającej mi na zmianę w ognistego jeża. 🙂

Screenshot at 2018-09-21 11-42-11

Co mi się bardzo nie podobało to fakt, że w przeciwieństwie do Skyrima musiałem zasuwać po całej mapie, bo nie było “szybkich teleportów”. Tzn. były, ale było ich dużo mniej, a mapa wydawała się ogromna. Dobrze, że w pewnym momencie można zdobyć konia i nim patatajać od jednego NPC do drugiego. Swoją drogą konia można trzymać w swoim pokoju w karczmie…

Morriwind przypadło mi do gustu. Chociaż zostałem rzucone na głębokie wody, to jednak fabuła i dostosowanie poziomu postaci do otoczenia nie dawało mi odczuć, że gram – że tak to ujmę – od tyłka strony. Na razie przeszedłem małą część gry, która mi się nawet podobała. Powoli zabieram się za resztę świata Tamriel, gdzie będę kontynuował moją przygodę. Dlatego też na pewno jeszcze napiszę coś o tej grze!

Mefisto

 

12 thoughts on “#209. The Elder Scrolls Online – Morrowind”

  1. Maniery Twojej postaci rzeczywiście godne naśladowania!😂
    A takie wrzucenie w sam środek historii to ja akurat bardzo lubię czy to w filmach, czy książkach…W grze to na pewno trochę utrudnienie, ale z drugiej strony fajne jest, jak kultura imituje życie-no a czy granie od tyłka strony to nie jest kwintesencja życia jako takiego?😀

    1. Akurat ESO ma to fajnie zrobione, że każda misja to kawałek osobnej historii, ale dowiedziałem się o tym dopiero po Morrowidzie. 😉 Gdyby było inaczej to mógłbym nie poznać jakiejś historii, a potem nie rozumiałbym dalszej fabuły. 😉
      Granie od tyłka strony to definicja mojego stylu grania. 😂

  2. Muszę nadrabiać pracę po urlopie, ale Agnieszka uświadomiła mi, że sama mogę decydować co robię najpierw, bo jestem dorosła 😀 więc przy kawce przeczytałam recenzję gry 😀
    Jak zawsze dobrze mi się czytało! 🙂

  3. Nie wiem ile ta gra ma lat, ale pamietam, że Elder Scrolls obiła mi się o uszy już kilkanaście lat temu, kiedy na Onecie były jeszcze czaty, a ja w jednym z nich zaczynałem swoją przygodę z fantastyką w necie. A kultura Twojej postaci bardzo się chwali 😀 Chętnie się przekonam, jak Ci pójdzie dalej…

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top