#175. Dlaczemu? cz.2

Zważając na okoliczności stwierdziłem, że na blogu przyda się kolejna seria, która będzie się pojawiać ilekroć za mocno zderzę się z rzeczywistością. W ostatnim czasie przydzwoniłem o ścianę z taką mocą, że cud, że jej nie przebiłem.

Przeprowadzka. Temat rzeka.

Kupiliśmy nową, a przede wszystkim większą lodówkę. Poprzednia lodówka oraz osobny zamrażalnik postanowiłem oddać na cele charytatywne. W końcu w Anglii jest takich fundacji od groma i ciut ciut. I nie wyszło, bo każdy “sklep charytatywny” nas olał – miał gdzieś nasz poświęcony czas na czekanie na nich. Wszakże panie, z którymi rozmawiałem przez telefon umawiając odbiór i panowie, którzy mieli sprzęty zabrać dostaną swoją wypłatę bez względu, czy te sprzęty wezmą. Straci na tym tylko grupa docelowa, czyli dzieci, chorzy ludzie, czy niepełnosprawni.

Czasem czuję się jak głupek, bo próbuję zrobić coś dobrego i zderzam się z lenistwem innych ludzi. Tak, lenistwem, bo dzisiaj Połówka czekając na kierowcę widziała jak wjechał na ulicę, zatrzymał się i… zawrócił. I tak mi jakoś wszystko, co mogło, to opadło.

Dzwoniłem do biura, wyjaśniam sprawę, mają oddzwonić. Czekam kilkanaście minut i dzwonię. I nic. I tak za każdym razem. Do końca dnia nikt nie odebrał.

Przez moment nawet chcieliśmy nawet sami te rzeczy zawieźć, ale trzeba by było wyjąć fotelik Smoczyńskiego, a ten odpina się bardzo topornie. Załadować rzeczy dalibyśmy radę, ale Połówka musiałaby jechać sama, bo ktoś musi zostać z dzieckiem (i tym kimś jest ktoś, kto jeszcze nie ma prawka). Nie wyobrażam sobie, aby osobę z fizycznym uszkodzeniem kręgosłupa zmuszać do wyciągania sprzętów z auta i targania ich do sklepu charytatywnego. Bo oczywiście nie wierzę, że z takim podejściem, jakie zaprezentowali, ktoś w ogóle próbowałby pomóc. Chcesz zrobić dobry uczynek to się męcz.

Lodówka i zamrażalnik trafiły przed dom z karteczką “za darmo”. Obwieściłem w internecie, że fanty za darmo i jak ktoś się zgłasza to daję adres. Niech jadą, niech biorą. Niech się komuś przyda zamiast wylądować na śmietniku.

EDIT 27/02/19: Sprzęty znalazły nowy dom kilkanaście godzin po tym, jak wrzuciłem ogłoszenia. Można? Można! Niech im dobrze służą.

Mefisto

4 thoughts on “#175. Dlaczemu? cz.2”

  1. Wiesz, lenistwo, spychologia, brak życzliwości mogą zdarzyć się wszędzie, sklep charytatywny nie oznacza automatycznie, że zatrudnia się tam aniołów w ludzkiej skórze 😉 Ludzie są ludźmi, i są bardzo różni- niedoskonali, bezmyślni, czasem chamscy i nieżyczliwi, a czasem zajebiści. Wiem, że takie zderzenia bywają bolesne, zwłaszcza, gdy człowiek ma zszargane nerwy (ja nienawidzę się przeprowadzać, a też często życie mnie do tego zmusza), ale chyba nie ma na to innej rady, niż strategia Tego Kota, tj. Mieć Wyjebane. 😉 Trudne, ale do wypracowania 😉 Trzymajcie się!

    1. Wiesz, zawsze człowiek liczy, że może znajdzie tam człowieka, którego obchodzi drugi człowiek. Tak jakoś łatwiej się żyje z myślą, że ludzie z poczuciem misji są na właściwych miejscach i czynią dobro. 😉
      Pocieszające jest to, że udało nam się spakować trochę gratów Smoczyńskiego (ubrań, wózków, bujaczków, na które jest za mały) do auta i obdarować nim lokalne fundacje. 🙂

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top