Godzina raczej z takich, gdzie normalne jednostki już spią. Liczę na bycie normalną jednostką, więc próbuję spać, ale to nie jest ta noc, kiedy mogę to zrobić. Wiercę się i tłumię dźwięki z zewnątrz, ale one zawsze znajdują drogę do moich uszu, by rozpocząć pieśń swojego ludu, a moją katorgę.
Nadjeżdża samochód i w powietrzu czuć problemy, czuć je bardziej niż spaliny z biednego auta. Przedstawienie ma się dopiero zacząć. Dokładniej: przedstawienie ma się dopiero wytoczyć na scenę.
Wysiada z auta młoda kobieta w stanie, w którym zdecydowanie nie powinna prowadzić. Zbiera się chwiejnym krokiem i łup! Trzaska drzwiami, ale auto nie chce się zamknąć. Co robi normalny człowiek w takiej sytuacji? Sprawdza, czy coś nie blokuje drzwi i dopiero potem je zamyka. Ale my mamy do czynienia z pijaną mistrzyni, która siłą wszystkiemu poradzi, nie? Więc “łup” za “łupem” trzaska pojazdem, a ten wyje z bólu i błaga o litość.
Auto obrywa sromotny łomot, ale to nie rozwiązuje problemu. Zaczyna się więc walka słowna na przemian z użyciem przemocy. Już wiem, czemu niektóre auta mają takie dziwne wgniecenia, jakby ktoś je kopnął z półobrotu. Ten pojazd będzie mógł się szczycić łomotem od pijanej mistrzyni w stylu pijackie-łubudu.
W końcu auto ustępuje. Pewnie przepiłowała coś na pół tymi drzwiami. Zsapana i zmęczona idzie chwiejnym krokiem do domu. W końcu będzie cicho – myślę sobie. W końcu pośpię. Los jednak jest przerwotny i pijana mistrzyni sztuk nieznanych zaczyna kolejną batalię. Z drzwiami tym razem. W końcu pod wpływem procentów ciężko jest trafić w dziurkę od klucza.
Kobieta wyciąga więc swoją tajną broń: bluzgi i krzyki. Nijak jednak one otwierają mocarne drzwi z drewna niewiadomo jak cierpliwej jakości. Pojedynek trwa długą chwilę, aż w końcu drzwi ustępują, gdy kluczyk magicznie ląduje w dziurce. Chyba sam los się już zlitował i szepnął do wrót piekieł “rozstąpcie się”.
Zniknęła i dzielnicą zapanowała cisza. Była wręcz nieswoja po takiej ilości dźwięków, jakie uszy przetworzyły nocną porą. Znowu będę zmęczony – myślę sobie – ale byłem świadkiem jak pijana mistrzyni stosowała swe tajne ataki na jakże groźnych, choć nieco statycznych przeciwnikach. Mogę czuć się zaszczycony. W końcu taki zaszczyt mógł kopnąć akurat mnie o tak późnej porze dnia. W końcu tak się właście żyje w Republice Hałasu.
Mefisto
Mój sąsiad lubi sobie na trąbce pograć w nocy albo zapuścić jakąś muzykę. W dodatku ma metalowe drzwi, więc jak w środku nocy wychodzą od niego nawaleni koledzy to sobie jeszcze czasami pokrzyczą na pożegnanie, a na końcu jest zawsze trzaśnięcie tym metalem o futrynę.
Doprowadzić się czasami do opisanego przez Ciebie stanu upojenia to nie tragedia, przeraża mnie tylko fakt, że ona w tym stanie samochód prowadziła.
Ktoś kiedyś takich ludzi nazwał pokoleniem wiedzy. I śmiało stwierdzam, że się chyba w łeb za mocno puknął albo wzrok stracił i nie widzi, co za cuda wyczynia to pokolenie wiedzy.
Dlatego właśnie nie każdy nadaje się do picia alkoholu. A jak już kobieta jest pijana i ledwo chodzi na ulicy plus rzuca bluzgami itp to aż boli w sumie, ale cóż poradzić, jeśli są takie mistrzynie niestety.
Tak czy siak szkoda auta.
Szkoda wszystkiego wokół niej – w końcu ofiar mogło być więcej. W domu mogła jeszcze np. stolikowi rypnąć.
Jestem takiego zdania: wszystko jest dla ludzi, ale z odpowiednim umiarem. Ona tego umiaru najwidoczniej nie miała. Zdrowego rozsądku też nie.
Oj, ja też mam czasami wrażenie, jakbym żył w Republice Hałasu – zwłaszcza, że w mieszkaniu nad nami co i rusz trafiają się lokatorzy jak z kosmosu. Awantury, balangi, pralka włączona po 23… Ech… Kolejny raz łączę się w bólu, Przyjacielu 🙂
Żyjemy w świecie, gdzie nikt nikogo nie respektuje, więc zwracanie uwagi na to, czy nasza osoba nie zakłóca spokoju innym jest niedorzeczne. Egocentryczne wychowanie. 😉
I to niestety coraz powszechniejsze i coraz bardziej radykalne nawet…
A wszystko przez to, że rodzic albo nie chce, albo nie ma czasu przekazać poprawnych wartości.
Fakt, Anglia bywa cholernie halasliwa…tutaj we Francji gdzie mieszkam, udreka sa chinskie motorki ( Tzn ich przypominajace dwusuwa straszliwe dzwieki ) oraz idiotyczna, transowa albo arabska “muzyka” z przenosnych glosnikow.
Ucieczka w koncu gdzies do ekowioski wydaje sie byc jedynym rozwiazaniem,
bo juz nie mam zludzen ze w jakims miescie bedzie inaczej…
Pozdrawiam.
Nawet na wsi jest głośno. Oni chyba nie potrafią inaczej