#005. Niezniszczalny blaszak

To może trochę głupie, aby pisać o komputerze, ale ten jeden model zasługuje na swoją notkę, a nawet na hołd, bowiem jednocześnie upartość jak i wytrwałość tej jednostki zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Dlatego też nazwę go roboczo “niezniszczalny blaszak”.

Niezniszczalny blaszak to serwer Poweredge SC430. Tak, serwer. Tak, dało się go używać jako zwykłego PC.

W tej chwili jest już 10-letnim staruszkiem z hardwerem dawno przestarzałym, a jednak emerytem został dopiero w 2016. Dlaczego? Bo nie ma bardziej upartej maszyny niż niezniszczalny. I chociaż już go raczej nie użyję, z sentymentem trzymam go w szafie na wypadek, gdybym go jeszcze kiedyś potrzebował.

Dostałem go pod swe władanie 2012 roku, wcześniej działał jako serwer głównie emailowy. Ciężki, toporny sprzęt, który przetrwał kradzież tylko dlatego, że ważył sporo. Z początku korzystałem z niego na skraju biureczka, a on buczał sobie przy łóżku (bo chłodzenie ma bycze). Jego wydajność była imponująca jak na tamte czasy.
Początkowo grałem na jakiejś tajemniczej karcie graficznej 64mb, ale ta zdechła śmiercią bolesną. Przez chwilę miałem laptopa z Windowsem, a potem był wielki powrót do blaszanej puszki.

Mogłem wtedy grać jedynie w gry, które mieściły się w 8mb karty graficznej (czyli Heroes of Might & Magic III męczyłem po raz kolejny w moim życiu). Dodatkowo, dało się grać w Minecrafta, którego wymagania graficzne oscylowały w granicach 64 – 128mb w tamtych czasach. Byłem pod wrażeniem. Z czasem kupiłem za grosze kartę graficzną z 256mb i wtedy zaczęło się… Nie było gry, w którą nie mógłbym zagrać. No dobra, żartuję. Były takie gry. Ale przeskok z 8mb na 256mb to jak zmienienie roweru na Ferrari. Jest odczuwalna różnica. Jeszcze później miałem słabą 2gb kartę (jedyną, która w takiej konfiguracji pasowała do serwera), która radziła sobie z większą ilością gier.

Wtedy pierwszy raz zagrałem w Star Wars: The Old Republic. Gra pochłonęła mnie do reszty, oczywiście poza momentami, kiedy nie grałem w Minecrafta. Mój blaszak dawał radę. Dołożyłem mu pamięci i z 2gb zrobiło się 4gb. I, wierzcie czy nie, to mi starczało do 2015. Wtedy też kupiłem symulator ginięcia na 1.000 sposobów zwany Ark: Survival Evolved i 4gb to było mało. Miałem jeszcze 8gb tzw. pamięci swap, którą w Linuxie wydziela się na dysku i system zrzuca na dysk to, czego nie pomieści w pamięci. Oczywiście umożliwiało mi to grę, ale dysk był wolny. Miałem wybór: kupić pamięć (która, pod mój komputer, była nieopłacalnie droga) albo kombinować ze swapem. Kupiłem więc dysk SSD i swap wydzieliłem na nim. Gra zaczęła płynnie chodzić (no cyrk na kółkach). Dalej mogłem biegać po wyspie i straszyć dinozaury.

Chęć zmiany nadeszła dopiero wraz z Saints Row: Gat Out of Hell, gdy komputer mój ledwo już ciągnął. Nie, nie zawieszał się, czy przegrzewał. Trochę dźwięk wariował i po skończeniu grania gra nie chciała się już wyłączać (ale dalej udawało się wejść do menu, otworzyć konsolę i zabić proces). W tym momencie, dokładnie na początku 2016 roku, zauważyłem, że mój blaszak potrzebuje odpoczynku. Z bólem serca złożyłem nowy komputer (tym razem nie serwer, chociaż momentami mnie kusiło), typowo pod gaming.
Niezniszczalny wciąż siedzi w szafie i czasem zdaje się do eksperymentów, czy sprawdzenia czegoś. On będzie działał póki się nie rozpadnie – to pewne. To mocny sprzęt, chociaż już tak bardzo przestarzały.

To, co mnie w nim urzekło to fakt, że nie miał czujników do kontrolowania temperatury, ponieważ “producent nie przewiduje przegrzania jednostki”. Potwierdzam. U mnie zluzowało/wyrobiło się mocowanie chłodzenia przy procesorze, a i tak dawał radę z grami. Owszem, ” docisnąłem” chłodzenie gąbką, ale nie było to to samo, co zwykłe mocowanie śrubą.
Dlatego też, gdyby producent wypuścił ten serwer z dzisiejszym hardwarem, kupiłbym go na pewno. I notkę pożegnalną dla niego pisałbym za około 10 lat…

A ja mogę powiedzieć, że granie na serwerze mogę zaliczyć to wielu dziwnych rzeczy, jakie robiłem w życiu. Ale to będę dobrze wspominał. W końcu dało się grać w gry!

Mefisto

2 thoughts on “#005. Niezniszczalny blaszak”

  1. Pingback: #087. Działo się, dzieje się i dziać się będzie – Z pamiętnika buntownika…

  2. Pingback: #090. Nowy – Z pamiętnika buntownika…

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top