Dzień dobry wieczór!
Z góry przepraszam, ale notka będzie chaotyczna, bo zebrały się w niej wydarzenia z ostatnich miesięcy.
Smoczyński złapał koronawirusa, a my razem z nim. Zaszczepienie się pomaga na tyle, że nie przechodzi się tak ciężko, jak mogłoby się przejść (ja i Całość jesteśmy na chodzie – znajomy, który nie zdążył się zaszczepić ma w 60% uszkodzone płuca). Smoczyński jednak nie był jeszcze szczepiony i bardzo martwię się o to, jaki będzie ostateczny rezultat zachorowania na tego wirusa. Mam nadzieję, że jako dziecko przeszedł go łagodnie i nie będzie miał żadnych permanentnych zmian…
Jestem poirytowany faktem, że zdjęto nakaz noszenia maseczek w pomieszczeniach. Tyle czasu udało nam się uniknąć zachorowania, a teraz strach iść do sklepu, bo maseczek nie noszą przede wszystkim ci, którzy kaszlą na wszystkie strony.
Koronawirus odbił się na całym naszym życiu, a w tym i na życiu naszych rybek. Najprawdopodobniej Stadia i Fish byli czymś zarażeni (na pewno pasożytami, a wydaje się, że mieli też jakąś infekcję), a to rozeszło się po obu akwariach i zaraziło inne żyjątka. Po ciężkiej walce udało się uratować Nemo i Zoidberga, chociaż był moment, że traciliśmy nadzieję, bo Nemiak przestał jeść na jakiś czas i spodziewaliśmy się najgorszego. Umarł nam też nowy nabytek, którego nazwaliśmy Ryb i był z gatunku Koumansetta Rainfordi (nie znalazłem nigdzie polskiej nazwy). Poniżej macie zdjęcie.
Dlateczego skończyło się to tak drastycznie dla rybek? Bo siedzieliśmy na kwarantannie i nie mogliśmy od razu udać się po lekarstwo, a kupując online trzeba trochę poczekać. A w przypadku chorób u tak małych stworzeń to czasem kwestia godzin. Nam tego czasu, niestety, zabrakło.
Cieszę się, że Nemo i Zoidberg dali radę. Nasz rybek pochłania coraz więcej jedzenia i robi się coraz większy. Lubi się też bawić z nami i jest bardzo fotogeniczny. Oto dowód:
Zoidberg za to cały czas je, zrzuca skórę i wraca do jedzenia. Razem z Nemo został mianowy naszym akwaryjnym żołądkiem. 😂 Ale widać po nim, że ma coraz więcej siły, bo wspina się po dekoracjach i generalnie zwiedza akwarium (wiemy, gdzie Zoidberg poszedł, bo zawsze wygryza sobie ścieżkę w aldze, którą próbujemy rozrosnąć na piasku 😂).
Smoczyński bardzo mocno wziął sobie do serca, aby opiekować się rybkami. Pomimo iż był chory i kiepsko się czuł, rano wstawał i pierwsze, co robił, to karmił naszych żarłoków. Nasz mały Smok sam jest żarłokiem i zaimponowało mi to, iż potrafi czyjeś burczenie w brzuchu przełożyć nad swoje. 😂
Kwestie blogowe mi się trochę skomplikowały, ponieważ skończyło mi się miejsce na wordpressie i nie mam jak dodawać screenów z gier. Wrzucam je póki co na inny serwer i dodaję w html’u, ale to pochłania czas, którego nie mam i nie będę mieć. Póki co zastanawiam się, czy lepiej będzie przenieść bloga, czy wykupić jakiś plan, aby mieć dodatkowe miejsce. Pewnie ze sto lat minie zanim się zdecyduję i zostanę przy tym, co mam, bo przyzwyczaję do obecnej opcji… 😛
Z dobrych wieści to zdałem test teoretyczny na prawko! I to zaraz po szczepieniu na covida! Zauważam pewną prawidłowość, że im gorzej czuję się na testach/egzaminach, tym lepiej mi idzie. Chyba odkryłem swój kod do ułatwienia sobie życia. 😂 Tylko potem trzeba odchorować…
Przybyły do mnie książki ze studiów, więc powoli (i trochę niechętnie) przyzwyczajam się do faktu, że lada moment stracę resztki wolnego czasu i znowu wpadnę w wir nauki. Jeszcze nie zacząłem, a już czuję się zmęczony. 😛 Zweryfikowałem swoje cele studenckie i najbardziej zależy mi, aby zdać z jak najlepszym wynikiem, ale nie zajechać się tak, jak robiłem to do tej pory. Mam tylko jedno zdrowie i zdecydowanie bardziej wolę je poświęcić na życie z rodziną, a nie na jedną ocenę wyżej, która i tak nie da mi nic poza chwilową satysfakcją. Chyba dorastam? 🤷♂️
Przyzwyczajam się do używania tabletu Samsunga jako tabletu do rysowania. Postanowiłem się przenieść, ponieważ tablet Wacoma jest za duży, aby trzymać go cały czas na zewnątrz, ma kiepsko ogarnięte kable, aby go co chwilę chować, z reguły leży pod górką rzeczy do zrobienia, więc i tak nie mam go jak wyciągnąć. Tablet Samsungowy całkiem nieźle się do tego nadaje (ma dosyć dobry ekran, piórko z dużą czułością nacisku, a na androida są programy, których używam na komputerze, dodatkowo mam możliwość uwalenia się z tabletem, gdzie chcę, zamiast siedzieć przywiązany do biurka, gdzie z reguły jest mi niewygodnie, a latem zdecydowanie za gorąco). Pozostaje tylko kwestia moich własnych chęci i czasu, i może wezmę się poważniej za rysowanie. Przydałby mi się artystyczny relaks i wzięcie się za rysowanie przygód pewnego kota. 😉
Kolejna rzecz, która spodobała mi się w tablecie to Dex, czyli tryb, w którym tablet zaczyna przypominać laptopa (wygląd pulpitu przypomina bardzo mocno Chromebooka). Można otworzyć kilka okienek z aplikacjami (często piszę notki i gram w gry mobilne jednocześnie – chyba Was to nie dziwi 😂), czego zawsze brakowało mi w androidzie. Tablet okazał się całkiem niezłym zakupem. 😉 O dziwo przydaje się też do nauki. 😛
Nie napisałem nic o urodzinach Smoczyńskiego. Byliśmy w zoo, ale niestety były takie upały, że większość zwierząt siedziała schowana w cieniu. Nie dziwię im się – wtedy było tak ciepło, że sam miałem ochotę znaleźć sobie kawałek cienia i już się stamtąd nie ruszać. Małemu spodobały się flemingi, bo narobiły tyle jazgotu… prawie tyle, co on. 😉 W sklepie z pamiątkami wybrał sobie pluszowego fleminga. 😉 Oczywiście po zoo biegały sobie kaczki, a nasza Dzieciorośl za nimi. Jakby odfrunęły to on pewnie z nimi. 😂
Pomimo upałów udało się nam miło spędzić czas. Nie mam niestety za bardzo zdjęć, bo towarzystwo było pochowane, a mi i tak byliśmy zajęci lataniem za kaczkomaniakiem. 😛
Na razie to wszystko, co chciałem napisać (bardziej: to, co pamiętałem napisać). Trzymajcie się i do następnej notki!
Mefisto
Przykro mi bardzo z powodu tej korony wściekniętej 🙁 Moja kuzynka tez w zeszłym roku zachorowała, ale dzięki Bogu przeszła to szybko i bardzo łagodnie. Mam nadzieję, że u Was też tak będzie 🙂
Super, że Smoczyński tak się przejmuje rybkami i super, że je macie 🙂 To dla Małego takie pierwsze “dorosłe” i poważne zadanie w życiu. Doświadczenie mu się przyda, jeśli w przyszłości zapragnie mieć psa albo kota. Ja się uczyłem tego w wieku 16 lat na moich pierwszych pupilach – dwóch żółwiach wodno-lądowych. Leonardo i Ferdek. Do dzisiaj za nimi tęsknię i bardzo miło je wspominam <3
I nie, wcale mnie nie dziwi, że potrafisz jednocześnie grać i notki pisać 😉 Przy Smoczyńskim multitasking musisz mieć opanowany do perfekcji 😀
Od października znowu będę Ci uczelnianie kibicować, żeby Ci poszło jak najlepiej. Mam nadzieję, że mimo nauki znajdziesz chwilkę, żeby w przyszłym miesiącu wpaść na Polankę poczytać efekty naszego wywiadu 😉 Nie wiem jeszcze czy obie części będą w październiku, czy podzielę to na październik i listopad. Zobaczymy 🙂
Nas też nie siekło jakoś mocno, chociaż grypa to przy tym pikuś. Cieszę się, że Całość zdąrzyła się zaszczepić, bo w jej przypadku mogłoby być ciężko.
Też mnie bardzo ucieszył fakt, że Smoczyński wykazał się taką dojrzałością, jak na swój wiek, biorąc odpowiedzialność za swojego rybiego przyjaciela. 🙂
Też kiedyś miałem żółwia – nazywał się Albercik. Musiałem go niestety oddać, bo brakowało mi czasu na opiekę nad nim, a potem i tak wyjechałem do Anglii. Żółwie są fajowe. 😀
Przy Smoczyński to jest multismoking, bo oczy trzeba mieć wokół głowy i najlepiej jeszcze rentgen w oczach. 😉
Dzięki wielkie! Na Polankę będę wpadał – nie ma mowy, abym o niej zapomniał. 😉