#372. Dlaczemu cz.7

Czuję się czasem jak przybysz z obcej planety. No dobra… Ostatnio to nawet powiedziałbym, że ponad normę. Wszystko przez to, że jak ludzie dzielą się na A lub B to ja stoję sobie jako takie ab, ale zdecydowanie częściej jako aab, abb, baa… Zależy, co sensownego i normalnego można wynieść z każdej strony. No bo, będąc szczerym, tak właśnie chciałbym żyć. Sensownie, a nie skrajnie. A ludzie żyją przeważnie na zasadzie “jak nie z nami to przeciwko nam”. No właśnie nie. Ja chciałbym zostać na moim neutralnym gruncie, miejscu, które niczym Sanktuarium w Heroes of Might and Magic, powinno być nietykalne przez wszystkich, a non stop odpieram od siebie poglądowych fanatyków.

I wiecie, co mnie w tym wkurza? Nie to, że ludzie są skrajni nawet w takich prostych kwestiach jak ulubiony kolor. Wkurza mnie to, że ode mnie też oczekuje się takiej skrajności, wpychania się w jeden z kątów pokoju przekonań, aż mnie wszystko będzie uwierać i irytować. Tylko po co, skoro jest masa innych możliwości? Jest masa miejsca, aby stanąć swobodnie i czuć się komfortowo ze swoimi przekonaniami. Ile mniej byłoby na świecie frustracji, ile mniej tej frustracji przelewałoby się na innych. A tak mamy tylko ciągłą walkę i zamiast iść do przodu, osiągać coraz więcej, rozwijać nowe możliwości i budować lepszy świat, stoimy w miejscu i patrzymy na narastające konflikty, na szerzącą się nienawiść i nierzadko sami padamy ofiarą tej frustracji, szerząc ją dalej, bo każdy ma swój limit, tym bardziej jak każda ze stron próbuje cię zepchnąć na którąś stronę.

A ja nie chcę stać po żadnej innej stronie, tylko swojej własnej.

Mefisto

10 thoughts on “#372. Dlaczemu cz.7”

  1. To jest bardzo trudne, bo niestety życie tak nie działa. Dzisiejszy świat tak nie działa. Nie da się chyba przejść przez życie, będąc tylko po własnej stronie. Albo może się i da, ale nasza neutralność może wywołać bardziej skrajne reakcje, niż by to zrobił nasz radykalny osąd…
    To jest ok mieć wątpliwości i nie mieć czasami jasnego stanowiska w jakimś temacie. Sama tak mam w wielu kwestiach. Nie chce mi się też z nikim wykłócać, bo już dawno wyleczyłam się z potrzeby przekonywania kogoś do moich racji.
    Z drugiej strony, dla mnie też pewne sprawy są zerojedynkowe. Też nie rozumiem stania pośrodku, jeśli komuś w moim przekonaniu dzieje się krzywda, albo czyjeś prawa są łamane. Nie nawracam nikogo na siłę, ale nie rozumiem.
    Dlatego myślę, że to wszystko jest straszliwie trudne…I każdy z nas sam musi sobie odpowiedzieć, kiedy i o co trzeba walczyć, a kiedy lepiej pozostać z boku.

    1. Rozumiem istnienie takich spraw, w których osąd jest łatwo wydać, bo z punktu widzenia logiki, czy moralności są one absurdalne i nie odrzucam tego, że w jakiejś kwestii będę miał albo będę musiał mieć jakiś radykalny pogląd, ale życie codzienne tak nie wygląda. Jest wiele małych rzeczy, w których stoisz po środku i po prostu chcesz tak żyć.

      1. No to jest dla mnie oczywiste🙂Choć z drugiej strony, to co jest dla nas małą rzeczą, dla kogoś może oznaczać cały świat. I dlatego ludzie czasem reagują agresją na nasze wyważone opinie…Rozumiem Twoją frustrację, bo sama często bywam w takiej sytuacji…bo często po prostu wybieram nie mieć zdania na jakiś temat. Ale jednocześnie, wiem, że to jest bardzo skomplikowane i to jest takie nieustanne balansowanie…pomiędzy chronieniem siebie i swoich granic, ale też nieprzegapieniem czegoś istotnego…

  2. Podobnie jak Ty, ja również szukam takiego Balansu w swoim własnym życiu i otaczającej rzeczywistości. Temat ten przewija się u mnie też praktycznie od początku istnienia Polanki. A upragniony Balans udaje mi się z bardzo różnym skutkiem i zazwyczaj trwa krócej, niż bym chciał…

    1. Niestety balans jest najtrudniejszy do osiągnięcia i niemal niemożliwy do utrzymania. To trochę jak oswajanie bardzo dzikiego, głodnego zwierzęcia. Większa szansa na to, że Cię zje niż że Cię polubi.

  3. Też się czasami zastanawiam dlaczemu. W sprawach, w których na szali leży czyjeś życie, jakość tego życia, zdrowie psychiczne i tego typu rzeczy, rozumiem, że można mieć skrajne poglądy i ich bronić. Czasami trzeba. W sprawach codziennych i zupełnie indywidualnych, nie rozumiem dlaczego ludzie tak się napinają. Tak długo jak ktoś nie krzywdzi innych, jest mi obojętne jak żyje. Niektórzy ludzie lubią wpierdalać się cudze życie, wygłaszać opinie, o które nikt ich nie pytał i próbować przekonać wszystkich dookoła, że ich sposób postrzegania świata jest jedyny słuszny.
    Ja na przykład na wiele tematów mam wywalone i jest mi z tym dobrze.

    1. Podzielam Twoje zdanie. Niestety ludzie bardzo lubują się w szukaniu sobie wrogów, a najłatwiej jest znaleźć takiego, co ma odmienne zdanie na jakiś temat (albo – o zgroza – nie mieć zdania).

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top