#298. Wędrowiec z Krańca Czasu cz.23 – Kac Wędrowca

Jake wrócił pośpiesznie do mieszkania, aby ujrzeć Japesia śpiącego jak zabity. Rzucił jego klucze na stertę ubrań i zaczął sobie przygotowywać miejsce na kanapie, jednak okazała się ona tak zawalona rzeczami, że odkopanie jej zajęłoby mu pół ludzkiego życia. Cień pożałował, że nie kupił sobie chociaż szafy, do którego mógłby awaryjnie cokolwiek wrzucić. Z drugiej strony traktował to mieszkanie jak przechowalnię, bo wieczorami okalał miasto swoim mrokiem, aby szukać tych, co nabroili zdecydowanie za mocno.

Normalnie nie musiałby się kłaść, ale stawienie oporu bestii z Krańca Czasu pochłonęło zbyt dużo jego energii. Gdyby to był zwykły Smok to poradziłby sobie z nim bez problemu, ale musiał trafić na Prastarego – najpotężniejszego ze wszystkich Smoków. Nawet Rada się go lękała, bo chociaż wszyscy razem mieli nad nim przewagę, to żaden z nich nie wiedział jakim cudem Prastary zdobył moc przerastającą jego rangę. A on miał okazję popstrykać się z nim po nosach i przeżyć…

Jake jednak nie miał sił o tym myśleć. Zrzucił z siebie część ubrań i z racji braku przestrzeni po prostu położył się obok Japesia. Wędrowiec najwyżej rano sobie pokrzyczy albo skończy z jakąś traumą: nie pierwszą w jego życiu zresztą. Cień potrzebował zregenerować swoją energię zanim którykolwiek z jego wrogów zorientuje się, że aż tyle jej stracił…

***

Wędrowiec obudził się nad ranem z olbrzymim kacem. Właściwie to chyba obudził go kac, bo tak pewnie jeszcze smacznie by spał. Teraz jednak każdy dźwięk był dziesięć razy głośniejszy. Do tego jeszcze wpadające światło przez niezasłonięte okna wypiekało jego oczy nawet przez zamknięte powieki, co powodowało olbrzymi dyskomfort. Chłopak obiecał sobie w duchu, że już nigdy więcej w życiu nawet nie pomyśli o piciu alkoholu.

Powoli i niechętnie otworzył oczy przyzwyczajając je do ogni piekielnych. Zajęło mu to sporą chwilę nim był w stanie cokolwiek ujrzeć. Japeś zamarł nagle zauważając pewne drobne, aczkolwiek istotne szczegóły. Rozejrzał się szybko po pomieszczeniu i dotarło do niego, że nie był u siebie w domu, ba – kompletnie nie kojarzył, gdzie się znajdował. Kiedy zerknął na drugą część łóżka, zauważył śpiącego Jake’a, który nie poruszył się nawet wtedy, kiedy Japeś spadł z łóżka. Wędrowiec nieco spanikował widząc go obok siebie. Jego durny móżdżek zaczął to interpretować w swój własny, chory sposób, jednocześnie zgodny z każdym głupim serialem, jaki udało mu się obejrzeć.

Czy oni przespali się ze sobą? Dla Japesia wydawało się to niemożliwe: całą swoją wiedzę na temat seksu opierał na kilku filmach porno opierających się na relacjach damsko-męskich, więc opcja męsko-męska po prostu rozsadzała mu skacowaną głowę. Z drugiej jednak strony Siya mówiła mu o wszystkich innych możliwościach i chłopak czuł, że jego mózg przybiera postać papki. Zaczął wewnętrznie filozofować na temat zupełnie sobie nieznany i przekonywał samego siebie, że to było fizycznie niemożliwe. Trochę czuł się jak idiota, bo starał się wierzyć w coś, co najpewniej było tak samo realne jak to, że Jake spał obok niego i zaprzeczał tylko dlatego, bo chciał się w jakimś stopniu poczuć lepiej.

Postanowił odbić od swojego dylematu moralnego i pozwiedzać wzrokiem mieszkanie. Trochę przytłoczył go wszechobecny bałagan. Ten jednak był zdecydowanie efektem poważnego braku mebli. Poza łóżkiem, kanapą i jednym wieszakiem na ubrania nie było tutaj kompletnie nic! Wędrowiec zawędrował wzrokiem na śpiącego wciąż towarzysza i przyjrzał się tatuażom na jego lewym ramieniu. Kręgi powtarzały się niczym pieczęć, co wzbudziło lekki niepokój w Japesiu. A co jeśli Jake był naznaczony i polował na niego jakiś zły stwór?

Kac strasznie mocno dokuczał mu w rozmyśleniach. Chcąc nie chcąc wygrzebał się w łóżka i przeszukał apteczkę w kuchni w celu poszukania przeciwbólowych. Jak tylko jakieś znalazł, połknął je bez namysłu i odczekał kilkanaście minut na efekt. W końcu poczuł się lepiej, a skoro poprawił mu się humor to w sumie mógłby coś zjeść. Pogrzebał w niemal pustej lodówce i wyciągnął z niej wszystko, co nadawałoby się do zrobienia śniadania dla niego i jego gospodarza. Czyli w sumie tylko jajka, bo reszta rzeczy była w stanie rozkładu. Całe szczęście, że chleb tostowy musiał być niedawno kupiony, bo inaczej śniadanie byłoby dosyć skromne.

18.05.2020_01-13-24

Jake’a obudził dźwięk masła syczącego na patelni. Wciąż wypruty podniósł się i rozejrzał wzrokiem za sprawcą hałasu. Przez moment miał wrażenie, że to on był tym bardziej upitym, bo za cholerę nie rozumiał, co ten stuknięty Wędrowiec robił w jego kuchni. Już prędzej zrozumiałby, gdyby Japeś się na niego wydarł, bo w końcu szok i te sprawy, a ten… przygotowywał im śniadanie?

– O, witaj. – chłopak zwrócił się do Jake’a i dalej smażył jajecznicę, jak gdyby nic nigdy się nie wydarzyło, a on nie miał żadnych pytań.

– Co ty robisz w mojej kuchni? – zapytał Cień podnosząc się do pozycji siedzącej.

– Jajecznicę. Trochę spanikowałem, więc… – Japeś mruknął skołowany, ale jego rozmówca przerwał mu nagłym atakiem śmiechu.

– Spanikowałeś, więc usmażyłeś jajecznicę? Cholera, a jak cię napadną to co? Wyciągasz kociłek i przygotowujesz rosół? – drażnił się z Wędrowcem, który spojrzał na niego z lekką irytacją. Jake z trudem opanował śmiech, bo nie spodziewał się czegoś takiego. Japeś był zdecydowanie wyjątkowy, ale nie w sposób, w jaki można by było się tego spodziewać.

– A co ty byś zrobiłbym na moim miejscu, gdybyś obudził się w czyimś mieszkaniu, obok kogoś, kogo prawie nie znasz? – obruszył się na słowa Jake’a. Ten przewrócił teatralnie oczyma.

– Pewnie spieprzałbym, gdzie pieprz rośnie, bo trafiłbym na jakiegoś psychopatę. – odparł, a Japeś spojrzał się na niego pytająco, co rozbawiło chłopaka. – Nie, nie jestem psychopatą.

– Okej… – Wędrowiec był dosyć niepewny, czy powinien był traktować jako żart, czy może bardziej jako groźbę. Postanowił zaufać swojej głupawej intuicji i zignorować to. – Może powiesz mi, co się wczoraj stało?

Jake jednak nie potrafił sobie odmówić przyjemności podrażnienia się z Wędrowcem. Wszak taka okazja zdarza się bardzo rzadko. Spojrzał na niego z złośliwym uśmiechem, zgarnął ubrania z jednej z górek ubrań w pokoju i oświadczył, że idzie pod prysznic. Japeś został sam ze swoimi przemyśleniami i powoli przypalającą się jajecznicą…

Mefisto

4 thoughts on “#298. Wędrowiec z Krańca Czasu cz.23 – Kac Wędrowca”

  1. To robienie jajecznicy „bo spanikowałem” kojarzy mi się z ludźmi, którzy sprzątają „ze stresu”. Stres jest jednym z najwierniejszych towarzyszy mojej osobistej wędrówki, ale NIGDY nie wzbudził we mnie nawet najmniejszej potrzeby sprzątania😂

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top