#260. Wędrowiec z Krańca Czasu cz.13 – Jego pierwsza randka

Siya zamierzała się spóźnić. Tak przynajmniej wynikało z wiadomości, którą wysłała Japesiowi. Chłopak wiernie czekał i czekał, pomimo iż telefon dźwięczał niemal co kwadrans. Wędrowca to jednak nie zrażało. Cierpliwie znosił uderzenia kłody, aby otrzymać ten cudowny widok: sylwetkę swojej wymarzonej dziewczyny na horyzoncie. Podbiegła do niego wyraźnie zmieszana, ale uradowana równie co on.

– Przepraszam! Auto mi nawaliło i musiałam iść na autobus. – wydusiła z siebie starając się złapać oddech. Japeś pewnie by coś powiedział, ale był tak szczęśliwy, że myślami fruwał między chmurkami i dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego, że najważniejsze wydarzenie wieczoru – randka – właśnie się zaczęła.

– Nic nie szkodzi. – odparł krótko uśmiechając się jak przygłup. Siya zdawała się nie zwracać uwagi na jego odbiegającego daleko od normy zachowanie. Mogła też ignorować to stwierdzając, że wraz z tym uroczym chłopakiem przychodziła cała jego niesamowita dziwność.

Jako że wybranka serca naszego bohatera porządnie się spóźniła, wszystkie okoliczne kawiarenki się pozamykały, a parka powoli wędrowała sobie po uliczkach rozświetlanych przez żółtawe światło lamp. Jak zawsze ona mówiła, a on tonął w jej słowach, wyobrażając sobie jej życie, czując jej emocje…

Jego serce rozpierała i radość, i ulga, i niesamowite szczęście. To wszystko wydawało się nierealne, jak gdyby był to sen. Jednak ilekroć Japeś potajemnie się uszczypnął, rzeczywistość dawała mu do zrozumienia, że nie śnił, a to doprowadzało go do prawdziwej euforii, która, oczywiście, działa się wewnątrz jego myśli. W końcu gdyby pozwolił sobie na taki zewnętrzny wybuch, prawdopodobnie wystraszyłby Siyę na śmierć…

21.01.2020_01-15-15

Siya znów opowiadała mu o swoim życiu i bliskich. Wędrowiec zrobił mapę w zakamarkach swojego umysłu, aby orientować się kto jest kto. Znał już babcię i dziadka, o mamie i tacie nie miał za dużo informacji, ale dla dziewczyny zdawali się oni nie istnieć. Byli kuzyni, wujkowie, ciotki, koleżanki z pracy i pies sąsiada, był szop kradnący śmieci we współpracy z kotem dziadków. Wredny szef i jego upierdliwa żona przewijali się w jej opowieści w każdy dzień tygodnia. Rodzina i znajomi mieli zarezerwowane niewielkie kawałki weekendu, a i te potrafiły przepaść, kiedy pracodawca dzwonił z prośbą “zasuwaj do pracy”.

Ta młoda kobieta była zabiegana i z trudem znajdowała chwilę na relaks. Praca i życie osobiste nie były istniejącymi obok siebie warstwami, a wymiarami nachodzącymi jedno na drugie, przez co zakłócały jej czas odpoczynku. Tam, gdzie powinien znajdować się sen, był nagły telefon od szefa “chodź tu, bo coś się popsuło”, w miejsce odpoczynku wchodziły rachunki i zaległe płatności, a w miejsce porządnego obiadu wpadały okazjonalne dania do mikrofalówki.

– Nie męczy cię to? – Japeś odezwał się po raz drugi podczas całego spotkania. Siya spojrzała na niego siląc się na uśmiech, ale Wędrowiec doskonale widział w nim smutek.

– Nie mam za bardzo wyboru. Moi rodzice mają długi, które teraz ja spłacam… Głupia sytuacja. – mruknęła cicho, a z jej twarzy błyskawicznie uciekła cała radość. Szybko jednak skryła się pod maską fałszywego szczęścia.

– Dlaczego spłacasz ich długi? Dlaczego oni tego nie robią? – chłopak był wyraźnie skołowany. W końcu skoro były to długi jej rodziców, dlaczego ona je spłacała? Jego niedoświadczony rozumek nie wiedział, co o tym myśleć.

– Nakłonili mnie, abym wzięła pożyczkę na siebie. Wiesz, ja miałam spłacać, a oni będą mi oddawać. I skończyło się na tym, że wzięli pieniądze i przestali się do mnie odzywać. – westchnęła cicho, jak gdyby była zarówno zirytowana ich zachowaniem, a jednocześnie wiedziała, że tego się można było po nich spodziewać.

Reszta spotkania przebiegła w smutniejszej atmosferze. Chociaż Siya starała się z całych sił zamaskować swoje uczucia, one wylewały się przez jej błyszczące oczy. Japeś gotował się od środka. Nie mógł przecież tego tak zostawić… Nikt nie zasługiwał na taki los, a już na pewno nie ona!

W jego głowie powoli zaczął rodzić się plan.

Mefisto

6 thoughts on “#260. Wędrowiec z Krańca Czasu cz.13 – Jego pierwsza randka”

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top