Są takie aspekty pracy urzędnika, że kopara spada na podłogę, przebija się przez ziemię i tak sobie po prostu leci w nicość.
Na jednym z bardzo potrzebnych szkoleń (chciałbym powiedzieć Wam, czego ono dotyczyło, ale po prostu nie wiem – takie “o wszystkim i o niczym”) została rzucona ciekawostka, która sprawiła, że pracuję w najdziwniejszym miejscu na ziemi. Otóż wyobraźcie sobie, że reguły mojego urzędu to setki tysięcy linijek zasad i ich wyjaśnień. I wśród tych wszystkich linijek zabrakło jednej: aby nie pić alkoholu w pracy. Owszem – jest wzmianka o tym, aby stan uniesienia nie wpływał na jakość w pracy, ale mimo wszystko nie spodziewałem się…
I chciałbym się zapytać: kto to wymyślił, ale w tym wypadku bardziej pasowałoby: kto tego nie wymyślił? No bo jak taka oczywista oczywistość mogła umknąć temu wykształconemu, odpowiedzialnemu człowiekowi tworzącemu reguły, aby mi, małemu szaraczkowi, łatwiej się pracowało?
Jak ja mam z tym teraz żyć, że ten szanowany, poważany urząd miasta jest tak niedokładny? Ilu ludzi o tym wiedziało? Ile osób z tego korzystało? Z iloma osobami się użerałem, bo zdawali się wędrować na innej chmurce niż ja? Teraz już nawet wiem, co to mogło być!
Żarty żartami, ale naprawdę zdumiewa mnie fakt, że taka zasada została przeoczona, a jeszcze bardziej dziwi mnie to, że “góra” o tym wie, ale nic z tym nie robi!
Chociaż po roważeniu niektórych opcji, przeanalizowaniu mojego stanu psychicznego po niektórych rozmowach telefonicznych z petentami, doszedłem do delikatnego wniosku, że ktoś mógł to specjalnie ominąć. Bo wiecie: są ludzie, do których na trzeźwo nie da rady…
Mefisto
Też mi się wydaje, że byłoby mi chwilami łatwiej w robocie, jakbym mogła sobie trzasnąć prosecco tak, powiedzmy, do lanczu😜A czy widzisz konsekwencje braku tej zasady w praktyce? W sensie, czy ludzie piją u Ciebie w pracy?😁
Ludzie za bardzo o tym nie wiedzą, więc nie. Chociaż wiesz: może piją tylko nie widać, bo są tak już zaprawieni w bojach z upierdliwymi petentami? 😉
No mogą już być tak zaprawieni (nomen omen😉) w boju, że wyglądają na trzeźwych, a tak naprawdę tylko procenty trzymają ich w pionie!😀
To fakt! 😀
Może nie ma tego zapisanego w zasadach urzędu, bo jest zapisane w nadrzędnych przepisach np. jakimś odpowiedniku kodeksu pracy?
No chyba raczej nie ma skoro główna szefowa o tym nam powiedziała w taki sposób, jakby rzeczywiście nie było takiego zakazu.
W dzisiejszym świecie to chyba nawet dobrze mieć taki wentyl bezpieczeństwa w pracy, że w razie czego można po prostu sobie chlapnąć, bo jest luka w przepisach?😜😅
Jeśli to miała być opcja awaryjna. 😉 Bo niekiedy mam wrażenie, że przez taką lukę mógłbym wpaść w alkoholizm, jakbym sobie chlapnął przy każdym upierdliwym człowieku, z którym musiałem mieć kontakt. 😉
No wyobrażam sobie, zwłaszcza w Twojej pracy😄Ale i ja u siebie, jakbym miała pić przez każdego dzbana, który się przewija u mnie w pracy to bym na odwyku skończyła😅
Niestety dzbanów i dzbanic jest stanowczo za dużo na tym świecie! 😉
To była moja pierwsza myśl, że to pewnie celowo zostało pominięte 😁
To jest bardzo prawdopodobna opcja 😀