#140. Castlevania: Lords of Shadow – Mirror of Fate

(To uczucie, kiedy zapominasz zrobić screenshot menu, aby mieć coś na nagłówek i musisz tylko z tego powodu zainstalować grę z powrotem…)

282530_20180929182200_1

Seria gier Castlevania tak mnie wciągnęła, pochłonęła i zawładnęła mną, że nie mogłem odpuścić sobie żadnej części. Mirror of Fate to kolejny epizod przygód Gabriela Belmonta, aczkolwiek tym razem widziany z innej perspektywy.

Tytuł wydany w marcu 2014 przypadł mi do gustu nie tylko ze względu na ciekawą fabułę, ale i intrygujący format w jakim został przedstawiony. Nawiązuje on do klasycznego stylu serii gier Castlevania i ma on formę platformówki.

Nasza przygoda dzieli się teraz na prolog i trzy akty, a każdy z nich opowiada o zupełnie innej historii zmierzającej jednak w tym samym kierunku. Wpierw spotykamy Gabriela, który będąc główną postacią w tej serii gier, w tym tytule spada na dalszy plan. Akcja dzieje się na około rok przed wydarzeniami z pierwszej części gry. On i Marie spędzają wspólnie noc nim nasz bohater wyruszy w podróż. Dalej prolog skupia się na opisaniu nam mechaniki gry, ale jego zakończenie zdradza nam coś, co pozwala zrozumieć resztę opowieści: Gabriel i Marie doczekali się dziecka, które zostaje przekazane pod opiekę zakonu, aby pewnego dnia wypełnić swoje przeznaczenie.

W Akcie Pierwszym spotykamy Simona Belmonta będącego nie dzieckiem, a wnukiem Gabriela. Mając sześć lat stracił on rodziców w wyniku rzezi urządzonej przez potężnego wampira Draculę. Chyba domyślacie się, kto mógł nim zostać…

Nie gramy jednak dzieckiem, a dorosłym mężczyzną, który po latach starań postanowił zemścić się na potworze. Wyruszamy więc do zamku Draculi, przebijamy się przez zagadki i hordy nieprzyjaciół, jednocześnie będąc prowadzonym przez tajemniczą, niemą istotę. Akt Pierwszy kończy się jednak kiedy, wspólnie z nieznanym nam mężczyzną, pokonujemy Draculę. Aczkolwiek nie na zawsze…

W Akcie Drugim poznajemy wampira Alucarda budzącego się do (nie)życia. Mężczyzna jest zagubiony i niezbyt pamięta, co się stało. Ruszamy przez zamek i spotykamy Simona, za którym podążamy aż do Draculi. Walka z perspektywy Alucarda jest nieco ciekawsza, bowiem Gabriel przejmuje kontrolę nad Simonem i zmusza nas do walki z nim. Ostatecznie udaje się przełamać czar (bez zabijania go) i pokonać naszego nemesis.

Akt Trzeci pokazuje nam perspektywę Trevora – syna Gabriela. Jest on załamany, bowiem zakon wyjawił mu prawdę: jest on synem samego Draculi i tylko on może go powstrzymać. Z ciężkim sercem opuszcza on rodzinę i udaje się do mrocznego zamku, aby spotkać się ze swoim przeznaczeniem. Po raz trzeci pokonujemy korytarze twierdzy (chociaż za każdym razem nieco inaczej), aby ostatecznie ponieść klęskę. Lustro Przeznaczenia ukazuje zarówno Trevorowi i Draculi prawdę o ich przeznaczeniu. Gabriel dowiaduje się, że ma syna, którego właśnie zabił. Mimo podzielenia się z nim swoją wampirzą krwią, ten pozostaje martwy. Nasz bohater umieszcza go w grobie opisanym jako “Alucard” i ze złości rozpoczyna rzeź, która pozbawiła Simona matki.

Przyznam szczerze, że choć tą grę zrobiono zupełnie inaczej to wciąż bawiłem się przy niej przednio. Pomimo pozmienianych klawiszy odpowiadających za np. atak (co mnie nie raz zirytowało) to jednak szybko odnalazłem się w nowej rzeczywistości i sprawnie pokonywałem przeszkody na mojej drodze z pomocą znanym nam z wcześniejszych części gry artefaktów. Najciekawsze były zagadki logiczne i elementy zręcznościowe, nad którymi spędziłem więcej czasu niż nad czymkolwiek innym.

Zdawałoby się, że postać Gabriela, ukazana teraz jako tyrana, mogłaby odpychać, ale ja polubiłem go jeszcze bardziej. Nie dlatego, że wręcz uwielbiam wampiry, ale dlatego, że zaakceptował swoje przeznaczenie, a mimo to miał odruchy godne tego starego, dobrego Gabriela jak na przykład żal po stracie syna. Mirror of Fate przybliżyło mnie też do kolejnej części, gdzie mogliśmy zagłębił się w tą dziwną relację między Gabrielem a Trevorem. Ale o tym napiszę w kolejnej notce!

Na koniec mały bonus. Steam mi się zawiesił i masowo robił screenshoty, więc skleciłem gifa z dokładnie 136 screenshotów. 🙂 Uwiecznił moją walkę z jednym z krążących po zamku przeciwników. Standardowo dostałem w dziub na dzień dobry. 😀

myimage

Mefisto

6 thoughts on “#140. Castlevania: Lords of Shadow – Mirror of Fate”

  1. Nie wiem czy to tylko u mnie, ale nie pokazują mi się w czytniku na telefonie pokazy slajdów (dlatego sama przestałam ich używać u siebie na blogu), nie widzę więc żadnego ze screenów (poza pierwszym). Just so you know, bo szkoda by było gdyby nikt nie widział :p

    1. Akurat tą aplikację używam do odpisywania na komentarze, kiedy jestem poza domem, bo do niczego innego się nie nadaje. 😛 Także nie wiem, co tam się dzieje.
      Akurat ze slajdów nie będę rezygnował, bo musiałbym zmniejszyć ilość screenów do góra kilku, a niektórych widoków po prostu szkoda. 😉 A wydaje mi się, że większość i wchodzi tu przez przeglądarkę. 😉

  2. Gif zajebisty!!! <3
    "W Akcie Drugim poznajemy wampira Alucarda budzącego się do (nie)życia. Mężczyzna jest zagubiony i niezbyt pamięta, co się stało."- brzmi jak niedzielny poranek wielu z nas! 😀
    Bardzo podoba mi się motyw z akceptacją przeznaczenia, w ogóle niesamowite dla mnie jest, jak wiele… głębi jest we współczesnych grach…uwielbiam, jak wydobywasz takie smaczki w swoich recenzjach! <3 No patrzyłabym jak ktoś w to gra, bez kitu! 😀

    1. Podziękowania kieruj do steama, bo zwiesił się w dobrym momencie. 😀
      On akurat miał trochę cięższy, ale w sumie racja. Brzmi jak niedzielny poranek. 😀
      Dobre gry mają zawsze swoją głębię. Gdyby nie to to najpewniej gry nie byłyby takie popularne. 🙂 Fabuła to jest wciąż ważny element, który przyciąga ludzi i tworzy społeczności wiernych fanów. Wezmę na przykład Dark Souls – zwykła gra, minimum fabuły, ale na tyle dobrej, że widziałem już wiele ciekawych twórczości (w tym krótkometrażowych filmów).
      Może kiedyś nagram Castlevanię – jak już uporam się z Yooka-Laylee. 😉

  3. Pingback: #146. Castlevania: Lords of Shadow 2 – Z pamiętnika buntownika…

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to Top