wspomnienia

#252. Wspominkowo

Zebrało nam się ostatnio z Połówką na wspominki. W sumie to wyszło w praniu, bo pojechaliśmy zjeść na mieście, a potem uciekaliśmy przed śmieciarką, która śledziła nas przez cały czas… 😂 Ale mieliśmy przez to okazję zatrzymywać się co jakiś czas i wspominać mieszkania, w których mieszkaliśmy.

W sumie trochę zacząłem tęsknić za Bristolem. Może i pogryzłem się z biurokracją, ale tam się, jakby nie patrzeć, wychowałem. Tam stawiałem moje pierwsze kroki w dorosłość. Może czuję się tam lepiej, bo tam jest więcej młodych i otwartych ludzi, a nie starych i sfrustrowanych?

I tak jeżdżąc sobie po uliczkach wspominaliśmy wydarzenia, stracone okazje, nasze małe zwycięstwa, dobrych ludzi i złych ludzi. Porównywaliśmy to, co widzieliśmy kiedyś z tym, co jest teraz. Ile rzeczy zmieniło się w ciągu niecałej dekady. Nasza niegdyś codzienna trasa do sklepu została zmieniona, bo sklep zamknął się po referendum. Na ulicach stało masę aut – pewnie dlatego, że okoliczne domy były kupowane pod wynajem i dzielone na mieszkania, a w Anglii autobusy są niezależne i nikt im nie będzie mówił, jak mają jeździć i czy w ogóle mają jeździć… To taka rzecz, która cały czas jest taka sama! 😂

Połówka wspominała, gdzie na samym sprzęgle podjeżdżała pod górkę w starej Vitarze, bo uczyła się jeździć i nie potrafiła inaczej. 😀 Nasz Jimny nie dał rady na samym sprzęgle podjechać pod tą górkę. I wydawałoby się, że to słabe autko, ale holowaliśmy nim prawie dwa razy cięższe auto, które jeszcze haczyło zerwanym zawieszeniem o jezdnię. Chyba po prostu górki są słabą stroną Jimników. 😂

Potem pojechaliśmy do przychodni, gdzie znajdowała się też klinika dla ciężarnych. Zostawiliśmy tam położnej, która prowadziła naszą ciążę, kartkę z podziękowaniami. Chyba tak bardzo zadziałały na nas wspomnienia, że w końcu zebraliśmy się do czegoś, co dwa lata nam nie wychodziło… Ale lepiej późno niż wcale. 🙂

Niestety nie było jej w pracy, ale jakaś inna kobieta obiecała przekazać kartkę, więc mam nadzieję, że prędzej, czy później ona dotrze. 😀

W sumie to jest to historia bez morału, ale odpoczęliśmy psychicznie od tempa, w które w ciągu ostatnich miesięcy wpadliśmy. Przydało się. 🙂

Mefisto

#252. Wspominkowo Read More »

#098. Koniec blogów

Wiem, że nie było notki w niedzielę, ale jest ku temu powód.

Smutna wiadomość dotarła do mnie drogą cyfrową. Blog.pl poinformował jakiś czas temu, że strona zostanie zamknięta 31 stycznia 2018, czyli dzisiaj. Tym samym przepadną wraz z nią wszystkie znajdujące się tam blogi. Chociaż ze strony blog.pl nie korzystałem, to jednak miałem kilka blogów w serwisie blog.onet.pl, który jest partnerem wyżej wymienionego.

Już jako nastolatek lubiłem pisać. Miałem kilka blogów z opowiadaniami, nawet jeden z komiksem, który żałuję, że zamknąłem, bo przez to przepadły mi niemal wszystkie narysowane strony… Niegdyś też – jako nieposkromiony dzieciak – pisałem swój pamiętnik. Cyfrowy powiernik mojego młodzieńczego buntu. Kiedyś większość dzieciaków prowadziła swojego bloga i tworzyła niesamowite opowiadnia, dzieliła się swoimi genialnymi myśli… Albo robiła za raka internetu, bo przecież idealnie być nie mogło.

A dzisiaj to wszystko znika. Tak po prostu. Poczułem się, jakby ktoś igłą przebił bańkę i wyciekły te wszystkie wspomnienia… Tysiące słów, myśli, niemniej ważnych niż teraz, chociaż na świat patrzyło się z perspektywy nastolatka, który próbował odnaleźć się w tym dzikim świecie. Tylu poznanych ludzi, tyle nocy spędzonych na pisaniu… I kłótni z matką, która nie rozumiała dlaczego wolałem półprzytomny iść do szkoły niż zostawić coś nieskończonego.

Jeden z moich blogów na onecie ostał się do dziś. Chyba tylko po to, abym mógł ostatni raz go zobaczyć i pożegnać się, zamykając pewien rozdział w moim życiu. Zapisałem sobie moje notki. Z sentymentu. To jedyny ślad, który pozostał po młodym, blogowym mnie…

To jest jeden ze znaków tego, jak bardzo czasy się zmieniły. Z jednej strony patrzę na to ze smutkiem, bo ileż dobrych blogów umarło, ile opowiadań zostało nieskończonych. Z drugiej strony to chyba naturalne, że coś w końcu musi umrzeć, bo świat zmienia się nieubłaganie, pędząc byle jak, byle do przodu. W końcu opowiadania można poczytać teraz na archiwum, a i myśli niebanalne można znaleźć w internecie (w końcu trafiłem na kilka, kilkanaście ciekawych blogów).

Dotarła do mnie jednak ta myśl, że od czasów mojego dzieciństwa świat zmienił się do tego stopnia, że momentami go nie poznaję… Technicznie poszliśmy do przodu. Pytanie tylko, czy towarzyszymy rozwojowi intelektualnie?

Mefisto

#098. Koniec blogów Read More »

Scroll to Top