plan

#483. Studia, studia i po studiach! ;)

Witajcie!

Nareszcie udało mi się uporać z licencjatem! Czuje się, jakby zrzucił z pleców ogromny ciężar, chociaż wiem, że to jeszcze nie koniec, bo czeka mnie jeszcze magisterka. Póki co stresuję się wynikami, bo wciąż ich nie ma i pewnie jeszcze trochę będę się musiał na nie naczekać. Najgorsze, co mnie czeka to 2.2 (“lower second”). Nie jest źle, ale wolałbym 2.1 (“upper second”). To jest jeszcze dla mnie możliwe, ale tylko pod warunkiem, że dostanę 92% za moją pracę. W to trochę wątpię, bo chociaż siedziałem nad nią do upadłego, raczej nie udało mi się aż tak jej dopolerować. No trudno. Grunt, że udało mi się skończyć studia. 😉

W “nagrodę” wymieniłem sobie tablet na Samsunga Galaxy S9 Ultra. Wielkościowo to już jest laptop, ale jak dla mnie może być. Więcej okienek zmieszczę na ekranie i łatwiej mi będzie produkować prace pisemne, jak już zacznę magisterkę. Jestem z niego zadowolony, bo widać, że Samsung stara się rozwijać tablety: mój poprzedni tablet S7 trzymał klasę do samego końca używania, a S9 płynnie wchodzi na to miejsce i oferuje mi jeszcze lepszą jakość użytkowania.

S7 zostanie naszym tabletem do oglądania filmików lub słuchania podcastów, kiedy gotujemy coś w kuchni. Oczywiście mały Smoczyński będzie na nim uczył się i bawił, bo w końcu czemu nie? Smoczyński uwielbia naśladować nas chyba we wszystkim, co możliwe, więc na pewno będzie się cieszył, kiedy będzie mógł pracować na mini wersji mojego tabletu (bo jednak są one podobne do siebie wizualnie).

Pomimo iż minął już prawie miesiąc od skończenia pisania pracy, wciąż nie zająłem się porządnie graniem, tak jak miałem nadzieję to zrobić. Cóż, życie dorosłego jest pełne obowiązków. 🤷‍♂️ Czuję się trochę, jakbym wypadł z rytmu i ciężko mi wrócić do grania. Zawsze gdzieś z tyłu głowy mam tą informację, że muszę zrobić to, tamto, siamto. Jakby świat miał się skończyć, jeśli tego (od razu) nie zrobię. Muszę znaleźć jakąś dobrą grę, która mnie wciągnie i pozwolni się trochę zrelaksować. Potrzebuję tego: w szczególności po ostatnich miesiącach walki ze sobą, aby skończyć studia. Szczerze mówiąc wciąż dochodzę do siebie i mam sobie za złe, że zarzuciłem sobie tak mordercze tempo.

Jeśli chodzi o sprawy blogowe, to staram się nadrobić to wszystko, co mi ostatnio umknęło (czyli pisanie notek, czytanie Waszych blogów i dokańczanie przeprowadzki z jednej domeny na drugą). Poprawiam nagminnie linki na moim blogu, aby odnosiły to prawidłowej domeny, ale to trochę może zająć. Dopiero (powoli) kończę sekcję GRY, a muszę jeszcze przewertować wszystkie notki i poprawić, co się da. Sporo roboty, ale myślę, że jestem prawie w połowie tego zadania. Także trzymajcie kciuki, aby mi zapał nie uciekł gdzieś i abym mógł to skończyć. 😉

Obiecałem Wam też wiele “aktualizacji”, jeśli chodzi o sprawy pozablogowe: te projekty trochę były ruszone, ale nie do końca, więc teraz siedzę i walczę z nimi, aby móc co nie co pokazać na blogu. Mam już trochę materiału zebranego, więc myślę, że powoli zacznę coś dodawać do pamiętnikowych notek. 😉

W wolnej chwili biegamy na działki i powoli przygotowujemy je na kolejny rok, aby znowu mogły nas obdarować wspaniałymi owocami i warzywami. Plony, chociaż się nie spodziewaliśmy z początku, były obfite, a wraz z nowo zdobytą wiedzą myślę, że w przyszłym roku pójdzie nam zdecydowanie lepiej. 😉 Musimy też trochę bardziej zorganizować się w kwestii tego, co chcemy zasadzić na działce, bo ten rok to była totalna prowizorka (chociaż nie powiem – bardzo udana).

Na razie to tyle moich wieści dla Was. Powoli będę “zasypywał” Was tym, co obiecywałem opublikować już naprawdę dawno temu.

Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia! 😉

Mefisto

#483. Studia, studia i po studiach! ;) Read More »

#428. Po przerwie

Dzień dobry wieczór!

Witam Was po tej nieszczęsnej, przymusowej i niechcianej przerwie. Dopadł nas nowy wariant covida i absolutnie go nie polecam. Cholerstwo zwaliło mnie z nóg na dwa tygodnie, Smoczyńskiego prawie ugotowało, a Całość wciąż dochodzi do siebie. Podziękuję za takie coś, a niestety okazuje się, że dziadostwo jest w stanie zarazić ponownie po niecałym miesiącu przechorowania. No po prostu super.

Żeby było zabawniej: wciąż unikamy skupisk ludzi i staramy się trzymać higienę, ale niestety, aby to działało, ludzie też powinni w tej kwestii współpracować. Zakładam kolejną, bolesną falę pandemii, bo szczepionki są mało skuteczne na ten wariant.

Mam też kilka złych wiadomości, więc zacznę od najmniej złych.

Egzaminy trochę zawaliłem, bo jeden moduł matmy (który uważałem za łatwy) ledwo zdałem z oceną Pass 4 (czyli najniższą możliwą do zdania). Drugi moduł matmy, który bardziej bałem się, że obleję, skończyłem z wynikiem Pass 3. Z programowania mam Pass 2, co w sumie mnie zadowala. Pomimo tych ocen, wciąż mam szansę na ocenę końcową 2.1 (czyli coś zaraz po wyróżnieniu). Muszę tylko mieć wyróżnienie z finalnego modułu. Generalnie to mój poziom motywacji jest tak niski, że mam ochotę wykopać sobie dziurkę i w niej już zostać do końca świata. Dlatego nie nastawiam się na to, że mi się to uda. Drugą opcją jest jeszcze wywalenie modułu, za który mam Pass 4 i wybranie innego, aby skończyć z lepszą oceną, ale to przedłuża moje studia, a ja chciałbym już je skończyć, zacząć magisterkę i też ją jak najszybciej skończyć. Brakuje mi czasu na te cholerne studia. 😂 O siłach już nie wspomnę…

Finczetkę musieliśmy oddać, bo odbiło jej po stracie Szczerbka. Mała potrzebowała stadka ptaków, a Fuzzy miał już dość, bo zrobiła się naprawdę upierdliwa i zaczęła go zamęczać (nie dawała mu spokoju – nawet podczas snu). Myślę, że tam, gdzie trafiła, jest jej teraz lepiej.

Kolejny zły news jest taki, iż jeden ze Srajtków nam uciekł. Rozdzieliliśmy je, bo myśleliśmy, że to rodzeństwo: brat i siostra, a wtedy może dojść do kazirodczego związku. Jeden ptaszek (samczyk) został u nas w pokoju komputerowym, a drugi (niby-samiczka) trafił do klatki obok Fuzzy’ego. Ogólnie rozdzielenie okazało się niepotrzebne, bo samiczka okazała się ostatecznie samcem, ale nie wiedzieliśmy tego, więc lepiej było nie ryzykować. Niestety Całość lubiła wieczorami miziać naszego niby-samiczkę, a jednego dnia zapomniała zamknąć klatkę. Ptaszek wyfrunął sobie i bawił się na stole, gdzie normalnie przesiadywał, kiedy wypuszczałem go na spacer. Ogólnie nic by się nie stało, bo mamy moskitierę na oknie, ale jako że było to po fali upałów w UK, ona po prostu odpadła (klej puścił). Nasz niby-samiczka poleciał zwiedzać świat.

Całość poszła go szukać i niestety go spłoszyła, bo siedział pod drzwiami klatki. Uciekł na sąsiedni budynek, skąd zaprzyjaźnił się z gatunkiem małych ptaszków i poleciał z nimi. Jakiś czas jeszcze go widywaliśmy, ale ostatnio już nie za bardzo. Nazwaliśmy go Happy, bo chyba mu się spodobało takie życie (ma znajomych ptaszków, ma gdzie mieszkać, ma co jeść i co pić, no i może latać, gdzie chce). Fuzzy był zawiedziony tą sytuacją, bo zakumplował się z Happy’m. Zaznajomiliśmy go jednak z drugim ptaszkiem i był szczęśliwy, bo wciąż był jakiś “baby bird” w domu.

Najgorsze, co jednak mogło się stać i co nas kompletnie zaskoczyło, to śmierć Fuzzy’ego. Mieliśmy już wtedy covida, Całość dopiero co zaczęła chorować. Fuzzy rano jeszcze wydawał się w porządku (nawet mnie ochrzanił, jak mu kawałek jabłka przyniosłem, bo szturchnąłem jegomościa niechcący, a on ptak nietykalski był). W ciągu dwóch godzin znalazłem go leżącego na dole klatki, dyszącego. Zdążyłem go wziąć na ręce i pokazać Całości. Fuzzy spojrzał mi w oczy i umarł. Nikt z nas się tego nie spodziewał, bo nasz papug był okazem zdrowia. Jego śmierć była czymś kompletnie nie do pomyślenia i bardzo mnie to załamało. Całość ujęła to tak, że umarło moje serce i chyba ma rację. Bardzo zżyłem się z Fazzuchem i wciąż nie mogę się po tym podnieść. Tym bardziej, że coraz lepiej się dogadywaliśmy i coraz piękniej mówił (nauczył się bipczeć jak zeberki, pięknie mówił “chodź”, “Fuzzy” oraz “baby bird”, świetnie imitował dawanie buziaków – w szczególności zeberkom). Bardzo ładnie nauczył się gwizdać. Żałuję, że go nie nagrałem, ale teraz jest już na to za późno.

Został nam jeden ptaszek: nazwaliśmy go Ferbik. Jako że teraz tylko jemu poświęcamy czas, zrobiła się z niego prawdziwa pieszczocha i uwielbia robić to, co my. Gram w grę? On też chce (i to dosłownie – skacze mi po klawiaturze i próbuje wciskać przyciski). Robię coś na telefonie? Nie ma sprawy – jego łapki działają na dotyk w telefonie, więc mi pomoże. Jedyny jego problem jest taki, że nie wyrósł ze srajtkowania i każdego jego wyjście oznacza obsraną koszulkę dla mnie lub dla Całości (widać traktuje nas jak toaletę). Bardzo też chce spędzać czas ze Smoczyńskim, ale nasza Dzieciorośl, chociaż lubi Ferbika, nie jest w stanie znieść dotyku jego łapek na sobie (trochę to łaskocze, więc zgaduję, że to jest to, czego Smoczyński nie potrafi znieść). Czasem nasz mały Smok sam weźmie ptaszka na rękę, co nas zaskakuje, a potem chwilę później strzepuje go, jakby jakiegoś gluta miał na ręce. 😂 W sumię dobrze, że mamy ptaka, a nie na przykład chomika, bo by się nie uratował. 😛

Na razie nie chcemy innych ptaszków. To znaczy: chcielibyśmy, ale mamy stracha, że znowu coś się stanie. Musimy zrobić sobie przerwę, zająć się tym, co mamy (czyli niezwykle lotnym Smoczyńskim i skaczącym jak piłeczka Ferbikiem) i po prostu odpocząć. Myślę, że kiedyś adoptujemy papużkę falistą, bo to są mądre ptaszki, chociaż mają swoje charakterki. Ale to chyba czyni je tak fajnymi. ❤️

W chwili obecnej staram się spędzić trochę czasu przy grach. Robię to tylko dlatego, że jest trochę chłodniej, za kilka dni znowu fala upałów. 😂 Ostatnio przeszedłem grę Stray i jej recenzja jest już w przygotowaniu. Gra jest naprawdę przyjemna. Pomimo iż grałem w nią, aby uciec od myśli o śmierci Fuzzy’ego, to Stray ma naprawdę terapeutyczne działanie. W chwili obecnej gram w Pine i Animal Shelter Simulator. O pierwszej nie jestem w stanie dużo napisać, bo dopiero zacząłem, ale zapowiada się ciekawie. Druga za to jest o tyle fajna, że można zaopiekować się wirtualnymi zwierzakami pod względem ich potrzeb fizycznych, zdrowotnych i emocjonalnych, a potem znaleźć im kochającego właściciela. 🙂

Zaplanowaliśmy sobie z Całością kilka zmian w pokoju dziennym. Pierwszą z nich będzie wywalenie małej szafki i wstawienie na jej miejsce tej wysokiej półki/szafki. Jak już uda się nam to załatwić (czyli wyzdrowieć, aby mieć siły na to wszystko, zamówić, zmontować i postawić), będziemy inwestować w niewielkie akwarium słodkowodne, w którym będziemy hodować sobie wodorosty. To będzie takie czysto dekoracyjne akwarium, które z czasem wypełnimy jakąś rybką. Nastawiam się na bojownika, bo miałem w dzieciństwie takie rybki. 😀

Myślę, że to na razie tyle, nie chcę Was zamęczać czytaniem tego, ani siebie przypominaniem na siłę, o czym jeszcze chciałem napisać. Muszę odpocząć!

Trzymajcie się ciepło! Albo w sumie chłodno, bo lato. 😉

Mefisto

#428. Po przerwie Read More »

#347. Wędrowiec z Krańca Czasu cz.46 – Anioł stróż

Następne dni spędzili na planowaniu całego przedsięwzięcia. Jake sprowadził do domu swojego znajomego, z którym zaczął mierzyć mieszkanie. Japeś z początku próbował im pomagać, ale udało mi się jedynie zawinąć w miarkę i nie móc się z niej wyplątać, więc Siya zabrała go na zakupy dla jego własnego bezpieczeństwa.

Dziewczyna udała się do sklepu z ubraniami i chociaż wpierw udała się na sekcję dla dorosłych, jej wzrok szybko przykuły dziecięce ubranka i nie było takiej mocy we wszechświecie, która powstrzymałaby ją przed przekopaniem się przez noworodkowe zestawy śpioszków.

– Wszystkie są takie śliczne. – westchnęła z zadowoleniem. – Ale nie wiem, czy będę miała chłopca, czy dziewczynkę. Nie wiem, jaki kolor wybrać…

– A czy to ma jakieś znaczenie? – zapytał zaniepokojony Japeś. Właśnie do niego dotarło, że mógł sobie kupować ubrania w złym kolorze i dlatego był taki niezdarny – zakłócał ludzki porządek świata!

– Masz rację! – stwierdziła głośno Siya. – Dziecku i tak będzie obojętne, co nosi, w szczególności tak małemu. Nie będę mojego dziecka wychowywać w poczuciu standardów, z którymi sama się nie zgadzam.

Po czym rzuciła się na sklepowe półki i wybrała śpioszki w każdym kolorze, jaki był dostępny. Wędrowiec w ciszy przyglądał się, jak jego towarzyszka wpada w szał macierzyństwa. Nie raz w szpitalu przekonał się do czego zdolne są kobiety w ciąży, więc ani śmiał jej przerywać i tylko grzecznie potakiwał, kiedy pytała, czy ubranka były ładne.

Po udanych zakupach udali się w stronę domu. W trakcie spaceru Siya nieśmiało zwróciła się do Japesia.

– Dziękuję. – zaczęła uśmiechając się łagodnie. – Nie wiem, jak ci się odwdzięczę za to, co dla nas zrobiłeś.

– Nie musisz się odwdzięczać. – odparł łagodnie Wędrowiec. – Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele sobie pomagają.

– Nie znam nikogo, kto tak beztrosko zgodziłby się przebudować własne mieszkanie, aby zrobić miejsce dla czyjegoś dziecka. – odparła nieco zmieszana.

– Jak to nie znasz? – zaśmiał się Japeś. – A ja?

Dziewczyna odpowiedziała na ten żart śmiechem. Wędrowiec miał rację pod tym względem: jego sylwetka zawsze pojawiała się, ilekroć Siya myślała o rzeczach niemożliwych, o największych poświęceniach, o najdziwniejszych przypadkach i największej niewinności. Dziękowała losowi, że go poznała, bo był dla niej niczym anioł stróż.

Ruszyli dalej przed siebie, aż dotarli do domu. Tam czekał na nich Jake ze świeżo przygotowanym planem przebudowy mieszkania…

Mefisto

#347. Wędrowiec z Krańca Czasu cz.46 – Anioł stróż Read More »

#263. Piorunująco :D

Dzień dobry wieczór!

Znowu wyszła mi notka pisana na szybko… Chyba tracę moją supermoc organizowania sobie efektywnie czasu! 😂

Przyznam szczerze, że jestem bardzo zaskoczony tym, jak mocno Simsy mogą odzwierciedlić rzeczywistość, którą opisuję w Wędrowcze z Krańca Czasu. Grałem ostatnio, aby zrobić screenshoty do ostatnich dwóch notek. No i randka Japesia była wybuchowa. 😂 Siya dostała piorunem! Kara boska za spotykanie się z Japesiem!

21.01.2020_01-01-03

W części 14 potrzebowałem tylko jednego screenshota Japesia rozmawiającego z Dominikiem, gdzie Smok będzie poza kadrem. Niestety Smoka ciągnie cały czas do lodówki i przeszkadza. 😂

Jeśli chodzi o to opowiadanie to pozwolę sobie tutaj odpowiedź na jedno pytanie, które do mnie ostatnio dotarło: istoty z Krańca Czasu są stworzone przeze mnie w Simsach. Reszta postaci to wyłapani na ulicy i wcieleni do swoich ról Simowie. Poza Dominikiem oczywiście. To on czekał na mnie, aż przydzielę mu rolę największego psychola w opowiadaniu. 😂

Udało mi się skończyć Star Wars Jedi: Fallen Order. Trochę mi przykro, bo lubię, kiedy gra daje mi możliwość rzucania przeciwnikami. 😀 Ale gra zrobiła na mnie spore wrażenie – zarówno fabułą jak i filmową wręcz grafiką i dokładnością animacji.

Workspace 1_2020_01_26___16

Gra została stworzona przy użyciu oprogramowania do przechwytywania ruchu. Czyli mówiąc prościej ruch postaci to nagrany ruch prawdziwych ludzi (a dokładniej aktorów). Dla ciekawskich: tutaj jest krótki filmik “zza kulis”, w którym można obejrzeć jak to wygląda. 😉 (koszulka ze Stormtrooperem “I’m gonna miss you” wymiata 😂)

Jaram się też faktem, jak bardzo rozwija się gaming na Linuxie. Parę lat temu to nawet nie myślałbym, że zagram bezproblemowo w świeżo wydaną grę. A teraz to po prostu działa. Mam wybór i to mi się podoba. 🙂

Humble Bundle zmieniło w ostatnich miesiącach swoją subskrypcję i teraz oferują Humble Choice. Pozwala nam to wybierać spośród oferowanych gier (ilość gier do wybrania zależy od posiadanego rodzaju subskrypcji). Zgaduję, że to odpowiedź na narzekania ludzi, że gry się często powtarzały, a nie każdy chce lub ma możliwość oddać ją komuś innemu. (tak swoją drogą dalej mam gry do oddania – jak ktoś jest chętny to pisać ;)).

Powoli wracam do grania w Minecrafta, więc jest szansa, że zacznę znowu nagrywać postępy z budowy zamku. 😛 Ostatnie dwa miesiące były zdecydowanie zbyt zalatane i liczę na to, że może w końcu nadejdzie odrobina spokoju… Najwięcej zależy teraz od Smoczyńskiego, który znowu wszedł w fazę buntu i ma swoje humorki. Dobrze, że ta faza nie połączyła mu się z TNT w Minecrafcie, bo prezentowałbym Wam najpewniej wielki krater…

Jeśli chodzi o studia to mam trochę zaległości. Głównie dlatego, że ostatnie trzy tygodnie spędziłem na chorowaniu i ciężko było mi się skupić, a na matematyce przerabiałem pochodne funkcji, które może trudne nie są, ale jak się człowiek nie skupi to potem śmieszne rzeczy wychodzą. 😛

Moja nauka jazdy idzie dosyć sprawnie. Instruktor powiedział mi, że jeszcze trochę i będę mógł zdawać. I wszystkie pięknie, ładnie, ale ja dopiero zaczynam teorii się uczyć… 😂

W kwestiach blogowych: zamierzam skończyć pisać oba kąciki po 20 wpisie, wstawić w ich miejsce Wędrowca, a jak zamknę rozdział z pisaniem opowiadania to pomyślę, czy będę wracał do pisania kącików. W tej chwili nie mam za bardzo czasu na nie i myślę, że przyda mi się przerwa, aby w spokoju zebrać chociaż jakieś pomysły. No i jeszcze miała być seria wpisów o Anglii.

Chciałem też wziąć się za odświeżenie wyglądu bloga, ale trochę mi to nie wychodzi. Szczerze mówiąc zaniedbuję wszystko, co nie ma ustalonego terminu. 😂 Prawdę powiedziawszy jestem ostatnio tak przemęczony, że czasem mam wrażenie, że nawet bloga zostawię…

Zaczynam powoli myśleć o zmianie pracy. Uwielbiam moją pracę (i cudowną szefową!), ale przydałoby się coś, gdzie zarabiałbym przynajmniej tyle samo i spędzał o połowę czasu mniej w pracy. A najlepiej by było jakbym pracował mniej i zarabiał więcej. 😛 Myślę, że pora zrobić spory krok do przodu i postarać się o pracę, która bardziej będzie zgodna z moimi zainteresowaniami.

No i zgodnie z Połówką ustaliliśmy, że pójdziemy na dodatkowe kursy jak skończę prawko, aby podnosić nasze kwalifikacje. 😉 Jako że te kursy są głównie online to będę osobistym nauczycielem Połówki. Coś czuję, że to się źle skończy… 😂

Myślę, że chyba napisałem o wszystkim, co chciałem. Muszę te notki zacząć lepiej organizować, aby były bardziej składne, bo chyba wyszła trochę chaotycznie… 😛

Mefisto

 

#263. Piorunująco :D Read More »

#240. Aktualizacja życia do wersji 2.6

No i minął kolejny rok. Prawie zapomniałem, że mam urodziny. Tak szczerze to Połówka tak mnie zakręciła, że już sam zacząłem wątpić w to, kiedy się urodziłem. Na szczęście dowód nie kłamie. 😂 Nie zdziwcie się jednak, jeśli kiedyś taka notka pojawi się na przykład w marcu…

Dziękuję wszystkim, którzy różnymi drogami złożyli mi życzenia! 🙂 Było mi bardzo miło! Dziękuję! 🙂

Ostatnie dwanaście miesięcy to istna mieszanka wyzwań, zaciskania zębów i przygód, które pojawiają się w moim życiu co krok. Los widać lubi podrzucać mi kłody pod nogi i patrzeć jak balansuję na nich, okazjonalnie obijając sobie twarz. Ale co mnie nie zabije, to mnie wzmocni! A jeśli mnie jednak zabije to nie będzie już mój problem… 😉

I tak minęła nam kolejna przeprowadzka, zmiana pracy, początek studiów… Doszli powaleni sąsiedzi, którzy istnieją tylko po to, aby poprawiać mi humor ich “specyficznym” zachowaniem. 😀 Kolejny rok w biegu, kolejny rok ciężkiej pracy. Jestem zmęczony, wypruty wręcz, ale z wielu efektów jestem zadowolony. 🙂

Jak co roku siadam do mojej listy postanowień i tym razem jestem nawet pozytywnie zaskoczony.

Nauka prowadzenia samochodu. Uczę się jeździć! To znakomity postęp – w szczególności, że nawet jakoś mi to idzie i pojawia się nadzieja na to, że kiedyś będę mógł podejść do zdania na prawo jazdy. 😀

Powrót do szkoły i zdanie angielskiej matury (najlepiej z matematyki). Ten punkt mogę wykreślić, bo maturę, jak już ostatnio pisałem, mam zdaną maturę i teraz mogę ten punkt zamienić na ukończenie studiów. Teraz jestem na studiach i zmierzam w stronę levelu 6, czyli licencjatu. Na tym roku będę zdawał na level 4 i tak po kolei, aż do numeru 6. 😉

Złączyć pocięty filmik z Dying Light i opublikować go. Dodawać w miarę regularnie filmiki. Postanowiłem nieco zmienić ten punkt, bo jego historia sięga już czasów pradawnych i dosyć mocno nieaktualnych. 😛 Mam za to w zamiarze pilnować się i w miarę regularnie coś wrzucić (mam masę różnych migawek z gier, więc to nie powinno być trudne zadanie).

Regularnie pisać na blogu. Wciąż udaje mi się trzymać moich postanowień, pomimo iż czasem łapie mnie nieziemskie lenistwo! Ale grunt to się nie poddawać!

Wyrobić Smoczyńskiemu paszport i zabrać go do Polski, aby zobaczył piękną polską jesień i piękną polską zimę. Udało nam się wyrobić paszport małemu potworowi, ale na drodze stanęło nam kilka problemów. Mimo tego planujemy podróż w dogodnym dla nas momencie, aby wszyscy miło spędzili czas. 😉

Zachomikować więcej zdrowia dla całej rodziny! To są wciąż prace w toku, ale jest już lepiej. Fakt, że choruję praktycznie cały czas nie jest dobry, ale nie rozkłada mnie całkowicie, Połówka powoli zaczyna dostawać dopasowane leczenie, więc to jest całkiem dobra rzecz, a Smoczyński trzyma się niczym niewzruszony niczym kamień… (który ktoś rzucił mi na twarz) 😛

Na sam koniec pochwalę się prezentem (jedynym, bo nie wiedziałem, co jeszcze mógłbym chcieć 😂). Kubek od Hinterland Studio z motywem The Long Dark. 😀 Jest po prostu genialny, a co najważniejsze jest pojemniejszy, więc tak właściwie to tak, jakbym pił prawie dwa kubki herbaty, co dla wiecznie odwodnionego mnie jest po prostu konieczne. 😂

Mefisto

#240. Aktualizacja życia do wersji 2.6 Read More »

Scroll to Top