photography

#448. Zimna zima

Dzień dobry wieczór!

Witam Was w tym zimowym okresie! Któż by się spodziewał, że po tak ciepłych zimach w ostatnich latach, przyjdzie prawdziwa, zimna zima. Trochę nas zaskoczyła, ale zdążyliśmy kupić ubrania typowo zimowe zanim zostały całkowicie wykupione. 😛

W ostatnim czasie staram się być konsekwentny w spędzaniu czasu na odpoczynku. Przekonałem się, że zaniedbanie tak zwykłej i z pozoru nieistotnej kwestii ma kolosalne znaczenie dla zdrowia. Dlatego pilnuję tego “me time” tak samo, jakbym pilnował przyjmowania jakiegoś ważnego leku. I przyznam bez bicia, że to działa. Od jakiegoś czasu jestem mniej zmęczony, bardziej skory do działania. Nie jestem może w stanie czynić cudów, ale zauważam różnicę w mojej efektywności i w samych chęciach robienia czegokolwiek. Różnica jest tak spora, że sprawniej załatwiam nasze sprawy, gdzie jeszcze niedawno wolałem leżeć w łóżku i udawać, że nie istnieję (chociaż przy Smoczyńskim to niemal niemożliwe).

Jedną z rzeczy, którą postanowiłem zrobić to nadrobić filmy Marvela oraz X-menów. Oglądałem te filmy według tych dwóch list (Marvel | X-men) i ogólnie rzecz biorąc został mi do obejrzenia tylko Logan. W ostatnich miesiącach oglądam filmy jak szalony i w sumie jestem nawet zadowolony, bo odkryłem kilka całkiem fajnych tytułów, np. Free Guy, gdzie Ryan Reynolds gra NPC w grze (tak, dobrze czytacie). Obejrzałem też Lokiego i przyznam, że był całkiem niezły. Czekam na sezon 2. 😉

Z graniem bywa u mnie różnie, bo jednak lubię gry z toną fabuły, a takie lubią wciągać, a ja niestety nie mogę sobie pozwolić wsiąknąć w inny świat. Dlatego przeczesuję gry, które posiadam i zabieram się za te mniej wymagające. Je zawsze łatwiej wyłączyć w połowie rozgrywki i wziąć się za coś innego. Zresztą za miesiąc zaczynam studia, więc znowu będę cierpiał na chroniczny brak czasu, więc nie chcę sobie nawet robić nadziei. 😛 Muszę też wziąć się za kolejne gamingowe podsumowanie roku. Czuję się, jakbym niedawno podsumowywał rok 2021. Zabawne uczucie…

Sporo czasu spędzamy też na spacerach i fotografii. Kupiłem Całości nowy aparat: Nikon Z6 i jest zadowolona. W ostatnim czasie Całość zaczęła zastanawiać się nad zmianą kariery i zostania fotografem. Trzymam kciuki, aby się udało, bo ma talent do tego. 😉

Ja za to przeszedłem na D7500, bo jednak jest to trochę bardziej profesjonalny aparat i ma wygodniej (moim zdaniem) ustawione przyciski i pokrętła. Mojego D5600 dostanie mały Smoczyński, jak tylko opanuje robienie zdjęć na swoim Coolpixie. Jemu też idzie całkiem nieźle (w szczególności robienie sobie selfików :P).

Mroźne dni całkiem sprzyjają makro fotografii, bo robienie zdjęć szronowi, zamarźniętej rosie i tym podobnym jest teraz moim ulubionym zajęciem.

Szkoda tylko, że ręce mi tak szybko marzną (nawet w rękawiczkach), bo zdecydowanie za szybko zaczynają mi się trzęść ręce. 😛

Oczywiście nie będę już za bardzo wrzucał do pamiętnikowych notek zdjęć makro. Stworzyłem po to Kącik Fotograficzny, na którym najpewniej skupię się w najbliższym czasie. Da mi to szansę na przygotowanie innych Kącików. W końcu pora na “sezon 2”. 😉

Trzymajcie się ciepło!

Mefisto

#448. Zimna zima Read More »

#446. Kącik Fotograficzny nr 1

W ostatnich dniach sporo się u nas dzieje: w szczególności ostatni tydzień był niezwykle intensywny, a jednocześnie bardzo pozytywny. Sporo spacerujemy, sporo fotografujemy – po prostu cieszymy się chwilą. Nawet mały Smoczyński wciągnął się w fotografię i razem z nami eksploruje swoje własne możliwości.

Z tego też tytułu postanowiłem dodać nowy kącik do bloga, gdzie od czasu do czasu wrzucę kilka zdjęć, które przypadły mi do gustu. Nie są może piękne, ani wyjątkowe, ale po prostu te najbardziej mi się spodobały i chciałem się nimi z Wami podzielić. Mam nadzieję, że i Wam się spodobają.

Mefisto

#446. Kącik Fotograficzny nr 1 Read More »

#438. Po urlopie

Dzień dobry wieczór!

Czuję się, jakbym w ostatnim czasie dostał czym ciężkim w łeb. Generalnie miało nie być najgorzej i pod niektórymi względami nie było, ale niestety było też trochę przeszkód, które wymęczyły nas psychicznie i fizycznie.

Pierwsza sprawa: Ferbik odszedł. Chociaż wydawało się, że już z nim lepiej to niestety znowu zaliczył kraksę – tym razem już śmiertelną. Bardzo mi go brakuje, bo on był niesamowicie kochany i przywiązany do nas. Brakuje mi jego wygłupów, jego śpiewu i “szczekania” na ptaki za oknem albo na psy. Bystry był z niego maluch, a przez to był bardzo uroczy.

Drugą kwestią miało być posiadanie szczurka. Przygotowaliśmy się, uzbroiliśmy w cierpliwość, pojechaliśmy po małego nicponia, ale po przyjeździe do domu, kiedy emocje opadły, okazało się, że szczurka strasznie boi się ludzi. Nie dlatego, że po prostu ma naturalny strach tylko była surowo karana, bo potrafiła przestać jeść i usiąść w kącie, kiedy tylko ktoś się do niej odezwał. Próbowaliśmy jej pomoc, ale jej stan przekraczał nasze możliwości i musieliśmy ją oddać. Znaleźliśmy jej nowy dom, gdzie ktoś będzie mieć więcej sił i czasu, aby pomóc jej uporać się z tą traumą. Ale jest mi przykro, bo bardzo ją polubiłem, pomimo tych wszystkich niedogodności. 🙁

Na razie wstrzymujemy się ze zwierzakami, bo jeśli znowu coś złego się stanie to chyba mi serducho pęknie. Za bardzo kocham zwierzęta, a każda zła sytuacja po prostu mnie znięchęca do kolejnej próby, bo boję się, że znowu coś będzie nie tak. 🙁

Zostawmy jednak negatywne wieści za nami.

Dwa tygodnie temu skończył się mój urlop i chociaż zaczęliśmy go w nerwowej atmosferze (Smoczyński był chory) to jednak ostatecznie nie było tak najgorzej. Udało się zrealizować sporą część naszych planów i spędzić całkiem miło czas. Poza przyziemnymi zadaniami typu gruntowne sprzątanie domu (co poszło nam całkiem nieźle, chociaż już znowu rośnie nam wszędzie bałagan), mieliśmy okazję powłóczyć się z aparatami i pobawić w fotografów. Dorobiłem sie nowego obiektywu – Nikkor Micro 40mm f/2.8G i jest to mój ulubiony obiektyw. Można nim robić świetne zdjęcia makro. Poniżej macie przykłady (może nie takie super rewelacyjne, ale wciąż się uczę :P).

Udało się nam odwiedzić kilka miejsc, które wisiały na naszej liście miejsc do odwiedzenia od jakiegoś czasu. Niektóre wkradły się na tą listę przy okazji. 😛 Odwiedziliśmy Aerospace Bristol, gdzie mogliśmy obejrzeć Konkorda. Całość była wniebowzięta, bo marzyła o tym już od dawna. Poszliśmy do ogrodów botanicznych w Bristolu – coś, co akurat mi przypadło do gustu – tym bardziej, że miałem już nowy obiektyw. 😛 Poszliśmy do parku zwierząt Chew Valley Animal Park, gdzie mieliśmy okazję pokarmić kozy i dać się wymemłać sarnom. Byliśmy też w Oakham Treasures – muzeum poświęconym rolnictwu, ale też dającym pogląd na historię Anglii.

Tyle mi się zebrało tych miejsc, że zaczynam pisać kolejną serię Kącika Podróżniczego. Mam nadzieję, że wygram z moim zewnętrznym leniem i uda mi się to sprawnie napisać. 😛

Sporo czasu poświęciliśmy na odwiedzanie sklepów ogrodniczych, aby przygotować się do naszej ogrodniczej przygody. I w sumie dobrze, bo działkę odebraliśmy dzisiaj i chociaż nie planowaliśmy jeszcze nic robić to udało się nam usunąć trochę chwastów i znaleźć stare narzędzia w szklarnii. 😉 Smoczyński prawie zwariował ze szczęścia, ale dzielnie i dokładnie pomagał usuwać chwasty. Sporo nas czeka jeszcze pracy, ale myślę, że to będzie świetny sposób na spędzenie czasu dla nas. 🙂

Postarałem się też znaleźć trochę czasu dla siebie i obejrzeć filmy, które chciałem obejrzeć, ale zawsze było jakieś “ale”. Obejrzałem The Mummy, czyli film nawiązujący do trylogii o tym samym tytule i jestem zadowolony. Mam nadzieję, że wyjdzie więcej filmów z tej serii i dalej będą trzymać ten sam poziom. Obejrzałem też trylogię Dracula 2000, Dracula II: Ascension oraz Dracula III: Legacy i pierwszy film był niezły, drugi trochę mijał się z fabułą pierwszego, ale był bardzo wciągający, a trzeci świetnie kontynuował historię naszych bohaterów. Wczoraj obejrzałem Warcrafta i generalnie film fajny, dobrze przygotowany, chociaż generalnie skierowany do fanów tej gry, bo zwykła osoba mogła by się pogubić przy takiej ilości fabuły, jaką upchnięto do tego dwugodzinnego filmu. Znalazłem też czas na obejrzenie filmu Warm Bodies. Komedia romatyczna o zombie. Wyszło całkiem fajnie, chociaż film jest trochę dziwny i pokręcony, ale chyba dlatego go obejrzałem do końca. 😂

Mam jeszcze kilka filmów do obejrzenia, ale do tego podchodzę już dosyć spokojnie. 😉 Sporo zaległości już nadrobiłem. Teraz pora nadrobić blogowe zaległości, bo te siedzą na mojej liście rzeczy do zrobienia już od dawien dawna. 😉

A na razie to tyle. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia! 😉

Mefisto

#438. Po urlopie Read More »

#007. Miejsca wspaniałe i ich mieszkańcy

Są takie miejsca na ziemi – miejsca wspaniałe – gdy których bramy raz przekroczysz, to nie chcesz już wracać. Takie miejsca wydają się domem od pierwszej chwili, gdy się do nich wejdzie i nie chce się wracać, bez względu na to, jak bardzo jest zimno i jak bardzo mokry pada deszcz. A czasem, gdy na błękitnym niebie zakwitnie słońce, ze swych kryjówek wychodzą mali przyjaciele, ciekawscy świata i nowych towarzyszy.

Powiem szczerze, że nie wiem, kogo bardziej ciągnie do siebie: ja do zwierząt, czy one do mnie, ale zawsze, bez względu na to, gdzie jestem, znajdzie się mała (bądź duża) istota, która podzieli moje zainteresowanie i przyjdzie się przywitać, czy też wbiec mi do plecaka i zrobić z niego namiot.

Od zawsze lubiłem zwierzęta, a one w jakiś sposób lubiły mnie. Czasem to lubienie ograniczało się do przyjrzenia się sobie i ucieczki w nieznane, jednak niektóre zwierzaki bardzo lubiły, kiedy poświęcałem im uwagę (nawet dwie wiewiórki pobiły się o to, której miałem robić zdjęcia). Widzę w nich dzikie piękno, czy to w truchtającym wesoło gołębiu (bądź człapiącej mewie), czy w takiej wiewiórce, która biega wkoło szukając celu. Nawet taki kot posiada w sobie coś nieznanego, chociaż jest to kociak z podwórka, który będąc małą, pulchną kluską z futra uciekał przed liścmi, które nagle spadły z drzewa.

Mam nadzieję, że zawsze będą parki, czy lasy, gdzie taka wesoła wiewiórka podbiegnie do mnie, zafuka przeuroczo z wrażenia i będzie biegać podekscytowana wkoło uważnie mnie obserwując. Nawiązanie kontaktu z taką małą istotką podbudowuje, bowiem ona daje ci wszystko, co ma: zaufanie. I chociaż jest to piękne to jednocześnie jest to boleśnie smutne, bowiem zaufanie dane mi może też być dane osobie, która nie będzie się zachwycać, ale skrzywdzi niewinne zwierzę dla swojej uciechy.

Ktoś mądry powiedział, że będąc dobrym dla zwierząt, potrafimy być dobrzy dla ludzi. Wierzę, że zwierzęta uczą nas cierpliwości, ponieważ musimy wytężyć się, by porozumieć się z kimś, kto nie do końca rozumie naszych zwyczajów, wypowiedzianych słów, czy gestów (wszak podniesienie ręki dla wielu zwierząt może oznaczać uderzenie).

Będę dalej poznawał świat i jego małych (i dużych) mieszkańców, bowiem bez tych małych stworzonek byłoby w sercu pusto i nudno.

Mefisto

#007. Miejsca wspaniałe i ich mieszkańcy Read More »

Scroll to Top