blog

#406. Życie

Dzień dobry wieczór!

Czuję się, jakbym z pół wieku w internecie nie był, a zaglądam tutaj prawie codziennie. Z drugiej strony czasami wolałbym, aby minęło już pół wieku, bo może za te pół wieku trochę się ludzkość ogarnie. Takie moje małe marzenie na chwilę obecną…

Podsumujmy, co działo się u mnie i mojej rodzinki w ostatnim czasie (a zapewniam Was, że działo się sporo). Zaliczyliśmy wyjazd do Londynu. Trochę spadło to na nas jak grom z jasnego nieba, chociaż się tego spodziewaliśmy, ba, nawet to planowaliśmy. Powód wizyty w stolicy: skan smoczego łba. Okazało się, że skan ten, a dokładniej rezonans magnetyczny, był bardzo potrzebny. Są w smoczej głowie niepokojące zmiany, które pediatra zalecił sprawdzić w trybie pilnym. Chociaż patrząc na obecną sytuację z nową odmianą covida to wątpię, że to się wydarzy w najbliższej przyszłości.

Sama podróż była i dobra, i zła. Jadąc do Londynu nie było najgorzej. Nawet Smoczyński dawał radę, chociaż to była jego pierwsza tak długa podróż pociągiem (1 godzina 40 minut około). W samym Londynie trochę się zgubiliśmy w metrze, ale daliśmy radę dotrzeć na czas do szpitala. Powrót za to był istną masakrą. Najpierw czekaliśmy na informację, skąd odjeżdża nasz pociąg. Czekaliśmy tak długo, aż nasz pociąg zniknął z tablicy informacyjnej. W punkcie informacyjnym nikogo nie było, aby zapytać się, co się dzieje. W końcu pojawiła się informacja, skąd odjeżdża nasz pociąg, jak już był trochę spóźniony. Nikomu nie polecam takiego stresu – w szczególności, kiedy musicie targać dziecko po narkozie na rękach.

Sam rezonans przebiegł dosyć gładko. Lekarze i pielęgniarki pomogli nam zapanować nad Smoczyńskim, który w swoim krótkim życiu zdążył znienawidzić szpitale. Dostał leki na uspokojenie, dostał klocki duplo, co chwilę przychodziła do nas kobieta z głosem iście z kreskówek dla dzieci, aby upewnić się, że mały ma wszystko, czego potrzebuje, aby cierpliwie czekać, aż przygotują dla niego sale. Po skanie trafiliśmy do osobnej sali, aby móc być razem we troje. W trakcie czekania podano nam posiłek (podany jak w drogiej restauracji). Generalnie to szpital wspominam bardzo dobrze. Byliśmy jednak prywatnie i było bardzo drogo, więc nie dziwi mnie, że byliśmy traktowani tak dobrze.

Najlepszy moment w szpitalu był, kiedy Smoczyński spał jeszcze po narkozie i nie chciał się obudzić. Przyjechało jedzenie, więc Całość postanowiła sprawdzić, jak bardzo łakomy jest nasz mały Smok. Złapała za frytkę i pomachała nią małemu przed nosem. Wstał od razu. 😂 Myślałem, że się popłaczę ze śmiechu. 😂 No to wyglądało jak z kreskówki!

Przejdźmy jednak dalej, bo mam jeszcze sporo wieści do przekazania.

Nasze akwarium przeszło sztorm. Dwa bezimienne ślimaki odeszły. Były jednak od samego początku tak niemrawe, że spodziewaliśmy się tego. Wraz z nimi odszedł Pan Robak. 😔 Krewetka Modnisia i rozgwiazda też odeszły. Odparowująca woda sprawiła, że sól zebrała się na oświetleniu i po jakimś czasie wpadła z powrotem do wody, przez co drastycznie zmieniło się zasolenie wody. I krewetki, i rozgwiazdy są wrażliwe na najmniejsze zmiany w zasoleniu, więc wiadomo było, co się stanie. 😔 Na dniach odszedł też Zoidberg. Jakaś infekcja zaatakowała jego ogonek, którym trzymał muszlę. Szybko to nastąpiło, bo kilka dni wcześniej zrobiłem mu poniższe zdjęcie, gdzie widać ten ogonek i wygląda on normalnie. Ech… 😔

Nemiak za to przeszedł jakieś załamanie, bo totalnie zdziczał. Nie mieliśmy dla niego czasu, kiedy byliśmy chorzy, więc dostawał od nas tyle uwagi, ile zajmowało nakarmienie go. Widać ryba tak nas pokochała, że potrzebuje naszego towarzystwa każdego dnia. Na szczęście udało się go ucywilizować i już jest dobrze. Staramy się bawić z nim codziennie albo chociaż posiedzieć przy akwarium, aby mógł się popisywać przed nami. Całość stwierdziła, że Nemo musi czuć się bardziej człowiekiem niż rybą, dlatego potrzebuje nas tak bardzo. No cóż, u nas w domu wszyscy są dziwni – nawet rybki. 🤷‍♂️

Jeden ze ślimaków, a dokładniej to Ślimoń, robi sobie wycieczki na powietrze. Nie wiem, o co mu chodzi, ale jak sama jego nazwa wskazuje (przypominam: połączenie Ślimaka i Gamonia), to nawet się nie zdziwię, jeśli zapomina, że on jest wodnym ślimakiem. No chyba, że one tak mogą? 🤔 Będę musiał poczytać.

Ze studiami idzie mi jako tako. Nie mam czasu się uczyć. Wieczory przesypiam, a w ciągu dnia ciężko się uczyć, kiedy trzeba jeszcze zajmować się dzieckiem, ogarnąć mieszkanie i załatwić milion innych spraw. Mały ma znowu trudności z zasypianiem, więc po prostu padam ze zmęczenia. Pewnie nie byłoby tak najgorzej, gdybym rano wstawał wypoczęty… No, ale cóż. Nie można mieć wszystkiego. 🤷‍♂️

Mały Smoczyński postanowił nas zaskoczyć i zaczął liczyć. Tak znienacka liczy do 10 po angielsku i do 5 po japońsku. Zważając na fakt, że on ostatni raz oglądał jakikolwiek japoński filmik ponad pół roku temu to wow. Brawo! Cieszy mnie każda próba komunikacji z jego strony, każde słowo, które stara się wypowiedzieć. Moje ulubione słowo wypowiedziane przez niego to “jedzonko”. 😂

W mojej pracy trochę się zmieniło: postanowiłem zmniejszyć ilość godzin, aby mieć więcej czasu dla Mordodrzejki. Trzydniowy tydzień pracy jest całkiem fajnym rozwiązaniem, mały Smok jest szczęśliwy, że spędzam z nim więcej czasu, no i mamy też więcej czasu na załatwienie piętrzących się spraw w naszym życiu. Cieszę się, że dostałem taką możliwość, bo zdjęło to trochę ciężaru z moich barków.

Ze świata gier: Całość odleciała. I to dosłownie. Zakochała się w lataniu, ma kilka symulatorów lotu (Microsoft Flight Simulator, X-Plane 11 i Aerofly FS 2), dokupiła sobie cały osprzęt i lata po różnych mapach. Całości marzy się prawdziwy samolot i licencja pilota. A wszystko przez to, co się dzieje na drogach! Tak ma dość, że woli latać. 😂

Ale generalnie to jest całkiem fajne uczucie, jak grasz na okularach VR. Do momentu, aż ktoś ci “pomoże” zrobić beczkę. 😛 To naprawdę ciekawe zjawisko, kiedy siedzisz tak jak siedziałeś, a żołądek sam wędruje ci do gardła. 😂

Ja za to wpadłem w objęcia Stadii. Była promocja na pada, więc zakupiłem, zacząłem grać i jestem naprawdę zadowolony. Cloud gaming działa u mnie na prędkościach prehistorycznych wręcz (chociaż wydaje mi się, że i dinozaury miały szybszego neta niż ja mam w tej chwili). Gram obecnie w Assassin’s Creed Valhalla, więc (o ile nie wpadnę znowu w studencką depresję) będzie to pierwsza gra na tej platformie, którą zrecenzuję. 😀

Myślę, że streściłem Wam najważniejsze wydarzenia z ostatnich dwóch miesięcy. Jakbym próbował streścić wszystko to wciąż bym to pisał. 🤷‍♂️ Tak to bywa kiedy ciężko jest być normalnym. 😂

Mam nadzieję, że miło spędzicie najbliższe święta (czy to z powodów religijnych, tradycyjnych, czy po prostu dla samego wypoczynku). Przyda się kilka dni przerwy, aby naładować baterie. Trzymajcie się ciepło! 😉

Mefisto

#406. Życie Read More »

#380. Trochę zmian, ale w sumie to dalej tak samo

Dzień dobry wieczór!

Po raz kolejny siadam z pustką w głowie na temat tego, co chciałbym napisać, a jeszcze chwilę temu miałem cały plan notki w głowie. Zwalam winę na to, że wiało i wywiało mi wszystkie pomysły z głowy. 😂 (bo przecież się nie przyznam, że ja tam mam zawsze pusto)

Właściwie to jest sporo rzeczy, o których chciałbym napisać. Pierwszą z nich niech będzie to, że kupiłem sobie tablet, aby być bardziej mobilnym ze studiami i pisaniem notek. Póki co jestem zadowolony – wybrałem Samsung Galaxy Tab S7 razem z klawiaturą i muszę przyznać, że robi wrażenie. Jakość ekranu jest niesamowita (pod względem wyświetlania ekranu jak i dotyku), spisuje się na medal jako notebook i jako tablet do rysowania. Tak, zamierzam trochę sobie na nim porysować 😛 (tym bardziej, że program, którego używam, jest też na Androida – nazywa się Krita – polecam).

Znalazłem też LibreOffice (którego używam na komputerze), więc pisanie prac na studia, listów, czy czegokolwiek też mogę robić na tablecie (leżąc wygodnie na kanapie, przykryty kocem).

No i jest też SuperTuxKart na Androida, więc i Smoczyński jest zadowolony. Trochę też jest zdziwiony, bo gra wygląda trochę inaczej, ale najważniejsze, że jest. 😛 Zdążył nawet zainstalować aplikację LEGO Duplo i jest teraz przekonany, że tablet jest dla niego. Nawet mnie zdążył z radości wycałować. 😂

Mamy drugiego Bittle’a! Mamy też robocika o nazwie Boxer, w sierpniu/wrześniu przyjedzie do nas Cosmo 2.0. Mamy jeszcze kilka innych robotów na oku, więc będę miał o czym pisać. Póki co staramy się opanować sterowanie, bo nasze psiaki mają trudności z chodzeniem. Coś nam poszło nie tak. Ale to w sumie u nas normalne – dziwne by było, jakby wszystko tak po prostu działało. 😂

Udało mi się podciągnąć oceny i wciąż mam szansę na wyróżnienie (jeśli nie zawalę egzaminów oczywiście). Z drugiej strony czuję się, jakbym miał już wakacje i muszę się mentalnie biczować, aby siadać do nauki. Dam radę – jeszcze tylko kilka tygodni…!

A zaraz potem mam test z teorii na prawko. Jak szaleć, to szaleć. 😂

Dotarła do nas bubble tea ze strony The Bubble Panda (o której to napisałem w tej notce). Nie mieliśmy okazji jeszcze się jej napić, ale dostaliśmy fajne, metalowe słomki w ramach pierwszych urodzin strony. 😛

Nasz mały bąbel znowu zainteresował się Duplo z racji tego, że w aplikacji była (płatna :P) aktualizacja i pojawiły się tam zwierzątka z farmy. Tak się w nich zakochał, że kupiliśmy mu dwa zestawy: 10949 i 10952. On był w takim szoku, jak je zobaczył, a potem tak się cieszył, że mało co wszystkiego nie stratował z radości. Normalnie te klocki czcią otoczył. 😂 Ale muszę przyznać, że zwierzątka wyglądają naprawdę uroczo.

A niedawno byliśmy na prawdziwej farmie i kury karmił. Normalnie profesjonalny karmiciel kur. 😂 Całość próbowała nakarmić kaczki, ale wpierw rzuciła mamie kaczce jedzenie pod nogi, a potem trafiła samą mamę kaczkę, która wpadła w taką panikę, że całe towarzystwo pogoniła z dala od Całości. Myślę, że Całość ma odpowiednie kwalifikacje, aby pogonić pewną kaczkę z rządu… 😂

Mam kilka rzeczy, które mógłbym dodać do mojej tablicy (nie)korkowej, ale w chwili obecnej siedzę bardziej nad studiami niż nad czymkolwiek innym, więc pewnie zajmę się tym po egzaminach. A mam parę fajnych motywów do dodania. Półeczka w końcu się przyda. 😉

Czuję, że wszystko u mnie zwalnia z powodu egzaminów, dlatego nie zdziwcie się, jeśli za jakiś czas ogłoszę przerwę. Zależy mi na dobrej ocenie (nawet jeśli się boję, że znowu będą je zaniżać). Szkoda by było całego roku starań, stresowania i wyrzeczeń, aby teraz mieć to w czterech literach. 😛

Trzymajcie się ciepło! Albo chłodno, bo w sumie coraz cieplej na zewnątrz… 😉

Mefisto

#380. Trochę zmian, ale w sumie to dalej tak samo Read More »

#378. Pięć lat bloga!

Przecieram oczy ze zdumienia, bo oto minął kolejny rok. Wiem, podejrzewam, że nie tylko ja zastanawiam się, co się stało z poprzednim rokiem i nie tylko ja chcę składać reklamację o oddanie tego całego czasu, bo nijak przyszło nam z niego skorzystać. Z drugiej strony byłem trochę na to gotowy, bo rok 2020 całkiem sprawnie wprowadził nas do tego całego zamętu.

Ale nie o tym chciałem dzisiaj napisać! 😛

Zgodnie z blogową tradycją odsyłam Was do pierwszej notki, którą napisałem na blogu oraz do pierwszych, drugich, trzecich i czwartych urodzin bloga.

To już pięć lat, kiedy moje wpisy pojawiają się (w miarę) regularnie. Jestem z siebie w pewien sposób dumny, że trwam przy tym blogu już tyle lat (bo nie raz wspominałem, że dwa lata to u mnie absolutne maksimum). Jestem też niesamowicie zaskoczony, że wciąż znajduję na to i czas, i siłę, bo, nie będę ukrywał, w ostatnich miesiącach miałem wątpliwości. Brak czasu, brak weny, brak motywacji, brak generalnie wszystkiego, czego potrzeba do “zarządzania” takim małym blogiem. Miałem wiele chwil zwątpienia, kilka razy byłem o krok od poddania się. Z drugiej strony staram się myśleć o tym, że szkoda byłoby zostawić coś, co przetrwało u mnie tak długo i, co najważniejsze, sprawia mi tyle radości. Nie będę ukrywał: lubię opisywać moje realcje z gry, bo to tak, jakby przeżył ją drugi raz pośród własnych wspomnień.

Chciałbym podziękować Wam, moi drodzy czyletnicy, którzy wciąż przychodzicie tutaj tak – o dziwo – tłumnie, pomimo iż w ostatnim czasie prawie w ogóle mnie tutaj nie ma. Naprawdę dziękuję, że tutaj jesteście. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną jeszcze trochę. 😉

Mam nadzieję, że kolejny rok będzie dla nas wszystkich lepszy i da nam trochę odpocząć od tego całego zamętu.

Mefisto

#378. Pięć lat bloga! Read More »

#366. Udało się!

Dzień dobry wieczór!

Nie wiem czemu, ale za każdym razem, kiedy piszę tą notkę, to czuję się jakby mnie tutaj miesiąc nie było, a publikuję posty co niedzielę. 😂

Ostatnie cztery tygodnie były dla nas bardzo zabiegane, ale dosyć owocne. Wybraliśmy się do prywatnego pediatry, który przyjrzał się problemom Smoczyńskiego i wystawił diagnozę: autyzm. Oczywiście nie wyklucza, że dzieciorośl może mieć też inne problemy (ADHD na przykład), ale póki co eliminujemy wszystkie czynniki, które mogą powodować nadpobudliwość u naszego bąbla.

Dostaliśmy dokładny raport ze wskazówkami, co robić dalej, aby Smoczyński rozwijał się prawidłowo i będziemy się starać o każdą możliwą pomoc (którą można uzyskać w dobie pandemii). Jest postęp, dostaliśmy nadzieję, której nam brakowało i mamy więcej sił przeć do przodu. Mały bardzo szybko łapie co i jak, więc różnice widać już nie tylko z tygodnia na tydzień, ale też i z dnia na dzień. Jestem z niego naprawdę dumny, bo wkłada dużo pracy w naukę mówienia i idzie mu coraz lepiej. 🙂

Strasznie jednak zły jestem na publiczną służbę zdrowia, bo to, co robili (a raczej czego nie robili) przez ostatni rok, to jest cyrk na kółkach, jeśli nie gorzej. Lekarz wystawił diagnozę nie widząc Smoczyńskiego ani razu. Według jego diagnozy mały jest kompletnie odcięty od świata i nie ma z nami (rodzicami) żadnego kontaktu. I piszę to w momencie, kiedy mały przybiega dać mi całusa i ciągnie mnie na kanapę, gdzie ułożył karty, bo chce się pochwalić, że mu się udało…

No zdiagnozował, ale chyba nie moje dziecko…

Zawiodłem się i to po całości. A co “najzabawniejsze”: jak powiedzieliśmy, że mamy dość i pójdziemy prywatnie, to nagle wszyscy się nami interesują, nagle można sobie z tyłka diagnozę wystawić i udawać, że wszystko jest w porządku. Chyba bardzo łatwo można domyśleć się, jak bardzo jesteśmy tym wszystkim zmęczeni…

Jakby tego było mało: moja matka okazała się antyszczepionkowcem. Już wcześniej widziałem, że jest sceptycznie nastawiona do szczepionki do koronawirusa, ale myślałem, że tylko kwestia tej jednej szczepionki, wobec której miała obawy. A teraz się wyjaśniło, czemu to ojciec i dziadkowie brali mnie na szczepienia (za co im bardzo mocno dziękuję). Ponadto uważa, że Smoczyński ma autyzm przez szczepionki… Moja matka zawsze była dzbanem i tak już chyba zostanie. Przynajmniej ułatwia mi to ograniczanie kontaktu z nią do koniecznego minimum.

Nasi cudowni sąsiedzi też starają się nam umilać życie, ale z nich to już można się tylko śmiać (i to w sumie robimy 😂). Nie pisałem o nich za bardzo, bo nie chciałem się na nich skupiać, ale myślę, że pora podsumować ich pomysły z ostatniego roku.

Zacznę od tego, że mieliśmy okazję porozmawiać z właścicielką mieszkań po drugiej stronie budynku i ona określiła ich jako taki typ ludzi, co mają spinę ze wszystkimi. I właściwie to po nich to widać… 😂

Przez cały rok próbowali różnych sposobów, aby wyprowadzić nas z równowagi. Wracali późno w nocy i naparzali się z mebali w mieszkaniu (ale tylko w pomieszczeniu pod sypialnią). Próbowali zablokowywać nas autami (bo mają dwa), ale kończyło się na tym, że o ile nie stawali nam pod same zderzaki, to Całość dawała radę wyjechać (jak to mój wujek ujął: “jak ktoś umie prowadzić, to i z dupy wyjedzie”). Skończyło się dla nich to tym, że inni sąsiedzi zaczęli ich blokować. Nie wojuj chujowym parkowaniem, bo od chujowego parkowania zginiesz. 😂

Potem zasypywali nam śmietnik swoimi śmieciami, ale co to za problem pojechać je wywieźć skoro wysypisko aż 5 minut drogi od nas. Następnie zaczęli wracać późno do domu (chyba z pubu) i tłuki się niemiłosiernie, ale to też na nas nie robiło większego wrażenia, a potem zamknięto puby. Przez jakiś czas był spokój, aż jednego dnia wrócili z… akordeonem. Zaczęli wyć nim na całą okolicę, więc Całość poszła, nagrała ich z zewnątrz, powymieniała porozumiewawcze spojrzenia z sąsiadami (na zasadzie: no niezłych czubków mamy w okolicy), a ja potem rozesłaliśmy nagrania do odpowiednich istustucji. Efekt był taki, że sąsiad zapakował się z akordeonem i wrócił już bez niego. Jeszcze w życiu nikt tak bardzo nie chciał nam dowalić, że aż kupił akordeon. 😂

Od tamtej pory próbują wymyślić coś nowego, ale kompletnie im nie idzie, więc, jakby nie spojrzeć, mamy spokój (i okazjonalnie darmową rozrywkę 😂). Są z nich jednak straszni cholerycy: wystarczy, że na dworze wieje albo pada deszcz, a oni budzą się w nocy i napierdzielają z otoczeniem (player vs enviroment nabiera przy nich nowego znaczenia). Jak ktoś zaparkuje na ich miejscu (tzn. to miejsce nie jest ich, ale oni lubią tam stawać) to też mają niemiłosierny ból tyłka. Szkoda mi ich z jednej strony, bo jakby nie patrząc to ich zachowanie wskazuje na jakiś poważny problem z psychiką…

Studia idą mi całkiem dobrze: dostałem właśnie najgorszą ocenę na tem rok (74%)! 😂 Wiąże się to z tym, że odpuściłem sobie z powodu naszego wyjazdu do pediatry (a jechaliśmy prawie do Londynu) i wolałem się przygotować na rozmowę z lekarzem. Znowu mam jednak trzy dwie prace do oddania na raz i czuję się zmaltretowany, bo mi ten fakt umknął i nie jestem na to psychicznie przygotowany. 😂 Jestem za to zadowolony z programowania w javie i z projektowania stron internetowych, bo to jest coś, co lubię i jeszcze w miarę mi wychodzi, a przy okazji uzupełniam braki w wiedzy, których zawsze chciałem się pozbyć, ale szukanie odpowiedzi na, szczerze mówiąc, nieznane sobie pytanie, nie jest proste. 😀

Powoli siadam do pisania kolejnej części przygód Wędrowca. Mam już całą fabułę ułożoną w głowie, więc teraz zostaje przelać pomysł do komputera. Nie mam pojęcia ile mi to zajmie (patrząc na ilość zajęć najpewniej sporo czasu 😂), ale zbliżam się do momentu, w którym powinienem wcielić pomysł w życie. 😀

Co do mojej tablicy korkowej, ale nie korkowej (o której to wspomniałem w tej notce) to zbieram powoli przypinki, dorobiłem się półeczki (w sumie to nawet kilku, tak jakoś wyszło 🤷‍♂️) oraz całkiem fajnej lampki. Czekam jeszcze na kabel, aby ją podłączyć. Szukam też jakiś fajnych naklejek inspirowanych grami, aby ozdobić półeczkę naprzeciwko mnie. Jeśli dobrze pójdzie to przy następnej notce wstawię zdjęcia z postępem prac. 😀

Przeszedłem Cyberpunka! Ale tak nie do końca, bo z kilku możliwych zakończeń udało mi się zrobić tylko jedno. Przy innych gra się wykrzacza. Chyba poczekam na patcha do gry (albo nawet na kilka) i zagram jeszcze raz, bo pod względem fabuły to gra jest naprawdę wciągająca, ale fakt, że co chwilę się wywala lub zacina zmęczyło nawet i mnie. Domyślam się, że wydawanie gier w dobie pandemii i pod presją emocjonalnie niestabilnych czubków (CD Projekt zaczęło nawet otrzymywać groźby śmierci, jeśli nie wypuszczą gry) jest ciężką sprawą, ale gra jest mega, grafika jest przecudowna. Trzeba ten diament tylko doszlifować. 😉

Całość sprawiła sobie nowy telefon – Samsung Galaxy S21. O dziwo obyło się bez jojczenia, które normalnie występuje przy przegrywaniu danych, bo telefon okazał się powyżej oczekiwań. 😀 Spodobał mi się, więc sobie też zamówiłem. 😀 Zbliża się wiosna (o ile już do nas nie przyszła), więc przydałoby się zacząć wychodzić fotografować kwiatki (bo wiadomo, jestem stereotypowy biseks i skaczę z kwiatka na kwiatek – instagram to potwierdza 😂).

To będzie chyba największy telefon w moim życiu, ale duży ekran mi się przyda: wygodniej będzie mi czytać podręczniki od matmy na nim. 😛 Właściwie to tablet miałem niewiele większy od niego… 😮 Trzeba będzie powiększyć kieszenie.

W ostatnim czasie reorganizujemy też przestrzeń w domu. Powodem tego jest głównie stos klocków LEGO, które trzeba gdzieś ulokować. 😂 Deski ze starego, połamanego łóżka przerobiliśmy na półki (całkiem solidne półki), Całość wymieniła biurko, bo potrzebuje więcej miejsca na swoją pracownię i przyznam, że w zaczyna się u nas robić całkiem przyjemnie. Żeby jeszcze tylko taki bałagan się nie robił to by było cudownie… 😛 To chyba znak, że nam już zdrowo odbiło od ciągłego siedzenia w domu, ale przynajmniej mamy zajęcie. 😂

Myślę, że to wszystko, czym chciałem się z Wami podzielić. Trochę tego było, ale cóż… Nasze życie będzi prawie tak samo szybko, jak Smoczyński, kiedy usłyszy, że pizza przyszła. 😀

Trzymajcie się ciepło i bądźcie zdrowi!

Mefisto

#366. Udało się! Read More »

#327. Mordodrzejka

Dzień dobry wieczór!

Czuję się, jakbym pół wieku nie pisał! A to wszystko dlatego, że byliśmy chorzy i praktycznie ponad miesiąc czasu wypadł nam z życia. I pewnie jeszcze trochę tego czasu wypadnie, bo wciąż czujemy się tak średnio. Sponsorem takiego poczucia jest lekooporna bakteria, którą zaraził się Smoczyński, a wyleczenie takiego paskudztwa jest czasochłonne.

Dlatego też przepraszam wszystkich, których trochę bardzo w ostatnim czasie olałem, ale sił mi już brakuje… Postaram się wszystko nadrobić jak tylko poczuję się trochę lepiej.

Oczywiście w tym samym czasie oczywiście miałem do zdania finalną pracę z drugiego modułu informatyki, więc musiałem przyćpać trochę przeciwbólowych i w miarę możliwości napisać coś, co ma jakieś ręce i nogi. Mam nadzieję, że wyszło dobrze. Jeśli nie to współczuję nauczycielowi, który będzie musiał to przeczytać!

Uniwersytet trochę podłamał moją wolę walki, bo z racji koronawirusa zaniżali oceny. Egzamin z matematyki 1 poszedł mi dobrze, bo miałem 98%, więc wychodziło mi na koniec 97%, ale zaniżyli mi do 93%. To jeszcze nic, bo wciąż załapałem się na wyróżnienie. Z matematyką 2 jest gorzej, bo z ocen wychodziło mi 90%, a oni zaniżyli mi to do 84.6% czyli do wyróżnienia zabrakło mi 0.4%. Już się zdążyłem z tym pogodzić, ale serducho bolało mnie strasznie.

Dobrze, że oceny z pierwszego roku nie liczą się do średniej! Współczuję tylko studentom trzeciego roku, bo ich oceny zostały zaniżone i nic nie mogą już z tym zrobić…

Z pozytywnych wieści mam takie, że drukarka 3D do nas dotarła i to już przed wrześniem! 😀 Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem jakości wydruków, bo są naprawdę starannie wykonane.

Drukarka przybyła do nas w trzech częściach, które musieliśmy złożyć. Na szczęście dodali instrukcję i paczkę mini żelków Haribo (bo drukarka też nazywa się Mini ;)) z poleceniem, aby robić sobie przerwy w trakcie składania. Bardzo miły akcent. 😀

(ten bałagan przy kominku to tymczasowe zabezpieczenie przed Smoczyńskim :P)

Humble Bundle też ostatnio było dla mnie łaskawe, bo w ostatnich miesiącach zyskałem gry Vampyr i Forager, na których mi zależało. Taka miła niespodzianka. 😀

Udało mi się też dokończyć Assassin’s Creed III wraz z dodatkiem pomimo choroby. Ale fabuła trójki jest bardzo ciekawa, a dodatek to już po prostu kosmos. 😀 Na razie muszę sobie jednak zrobić przerwę, bo jak na moje chorowanie to jest trochę zbyt wymagający typ gier.

Obecnie gram w Foragera, bo nie jest jakoś specjalnie wymagający, nie ma żadnej konkretnej fabuły, więc mogę go zostawić na jakiś czas i nie rozpaczać, że nie pamiętam, co się tam wcześniej działo. 😛 A gra jest całkiem przyjemna, ale czasochłonna. 😉

Mały Smoczyński za to uwielbia grać w SuperTuxCart. Idzie mu coraz lepiej i jest bardzo zdeterminowany, aby nauczyć się grać tak, jak my. 🙂 Chociaż zdarza mu się przy tym powkurzać i zaprezentować ile ma pary w płucach (dlatego pieszczotliwie nazywamy go Mordodrzejką). Pracujemy nad jego cierpliwością, ale to jest zadanie, nad którym trzeba spędzić trochę czasu. 🙂

Myślę, że na tym skończę, bo znowu łapie mnie gorączka. Trzymajcie się ciepło i z dala od chorób! 🙂

Mefisto

#327. Mordodrzejka Read More »

#319. Smocze urodziny

Smoczus

Mój nie taki już mały berbeć skończył niedawno trzy lata. Jeśli miałbym być z Wami szczery to w życiu nie sądziłem, że tak szybko mogą mijać lata, podczas gdy dzień zdaje się niekiedy dłużyć (i to boleśnie). To jest chyba magia rodzicielstwa. Czas wydaje się jak gumka od majtek: raz się wydłuża, a raz skraca. Dotarliśmy jednak do kolejnego punktu w naszym życiu, jakim są urodziny naszego małego Smoka.

Te były dosyć wyjątkowe, bo poza naszymi staraniami, aby dzień święty święcić, mieliśmy jeszcze na głowie koronawirusa i braki tego, co Smoczyński ludzi najbardziej: jeść w swoich ulubionych knajpach. Te jednak wciąż pozostają zamknięte, więc musieliśmy kombinować.

Wykombinowaliśmy więc pizzę, bo nasza ulubiona pizzeria otworzyła się wręcz jak na (smocze) zawołanie. Zdobyliśmy też katsu curry, ale z sieciówki, więc jakościowo było gorsze. Mimo tego najważniejszy punkt z list został spełniony: Smoczyński zjadł to, co najbardziej lubi.

Potem były prezenty.

Najważniejsze były dwa: Koalanyan z Yokai Watch i robo piesek, który ma go nauczyć miłości, szacunku i opieki nad naszymi mniejszymi braćmi.

Kolalanyan gada (głównie pokyky, bo to jest jedyny Yokai z filmu, który nie mówi za wiele), więc Smoczyński od razu zmaltretował mu nos.

Dalej nasz mały Smok wziął się za rozpakowanie pieska. Oczywiście mój syn ma coś z kota, bo najpierw zainteresował się pudełkiem, więc zanim pobawił się z nowym kumplem, musieliśmy ewakuować pudełko tak, aby nie widział, bo by się jeszcze (jak kot) obraził…

Kiedy jednak stanęli oko w oko to już było jasne, że to miłość od pierwszego obejrzenia. Smoczyński ma swoją specyficzną, trochę szaloną minę, kiedy wyraża radość. Taką właśnie minę zrobił podczas przyciskania swojej twarz to twarzy pieska. A piesek reagował: szczekał, mrużył oczy, wydawał odgłosy lizania, kiedy Smoczyński dotykał jego języka. Nawet dało się usłyszeć bicie psiego robo-serca.

Nasz mały Smok eksploruje swoją relację z pieskiem na swoich zasadach. Robi to powoli i ostrożnie, bo jednak pies wygląda jak zabawka, ale reaguje na niego, zwraca się w jego stronę jak żywa istota… Wszystko to jest przeplatane salwami radości.

Myślę, że ten dzień był dla niego szczególny, bo pomimo warunków staraliśmy się przybliżyć mu wszystko to, czego mu brakowało przez ostatnie miesiące. No i ma swojego prawie psiego przyjaciela. Jak dobrze pójdzie to doczeka się prawdziwego. 😉 A tymczasem my wracamy do codzienności i czekania na normalność…

Mefisto

#319. Smocze urodziny Read More »

#311. No pech :P

Dzień dobry wieczór!

Wesołe wieści ze studiów! 😛 Dzięki dobroci jednej z wykładowczyń mam już nieoficjalne wyniki egzaminu, który – jeśli dobrze sprawdziłem moją pracę – poszedł mi bardzo dobrze, więc i wynik końcowy jest bardzo dobry. 😀 Ale jako że oficjalnie wyniki będą za dosłownie kilka dni to wstrzymam się ze świętowaniem jeszcze trochę. 😉 Głównie dlatego, że nie wierzę sam sobie i wolę jak ktoś inny to sprawdzi. 😂

Zacząłem też przerabiać ostatnią książkę z drugiego modułu z IT i pierwszy rozdział był genialnie napisany. Dotyczył on struktury dysków, odzyskiwania i analizy danych, i babka opisała to w formie opowiadania o parze detektywów. Wciągnęło mnie po całości do tego stopnia, że dużo więcej zapamiętałem niż normalnie. Mam nadzieję, że cała książka jest napisana w ten sposób. Jeśli tak to myślę, że dość szybko ją skończę, bo przyjemnie się czyta. 😀

Swoją drogą zostały mi jeszcze niecałe dwa miesiące i skończę pierwszy rok. 😮 Jak to zleciało szybko! Będę mieć cały miesiąc wolnego, a potem znowu wróci mi depresyjny brak czasu na wszystko. 😂

Ludzie z mojego roku mówią, że drugi rok lepiej sobie rozłożyć na dwa lata (mam studia półetatowe, więc mogę je trochę rozciągnąć w czasie, aby mieć czas na pracę itd.), bo inaczej się nie da. Cóż. Challange accepted. 😂 (najwyżej później będę płakał)

Jeśli chodzi o gry to przeszedłem Detroit: Become Human i jestem z siebie dumny, bo przeszedłem ją bez zabicia jakiejkolwiek głównej postaci, a nawet te drugoplanowe dały radę do końca. Tym samym uzyskałem najlepsze/najszczęśliwsze zakończenie! 😀

1222140_20200624235052_1
Moja ulubiona część: Simon przeżył!

Miałem się po tym zabrać za Beyond: Two Souls, ale tak wyszło, że zacząłem grać w Assassin’s Creed II i wciągnąłem się na tyle, że teraz gram w kolejną część o nazwie Brotherhood. To są wspomnienia z mojego dzieciństwa! Także Jodie chyba sobie na mnie poczeka. 😉 Tym bardziej, że mam jeszcze sporo innych gier z tej serii do przejścia…

No i jeszcze ma wyjść w listopadzie Assassin’s Creed Valhalla! Wychodzi na to, że wiem już, co chcę na urodziny. 😀

Smoczyńskiemu też podoba się ta gra, bo wspina się na meble z gracją asasyna. 😂 (Całość mnie zabije za to!) Nie mówiąc już o tym, że dziecię me ma do mnie ból tyłka, kiedy nie jestem w stanie wspiąć się na budynek! (no przepraszam bardzo, ale on doskonale zdaje sobie sprawę, że ja jestem profesjonalny lamer w grach!)

Oczywiście mam też kilka screenshotów z Simsów, gdzie coś poszło nie tak podczas przygotowania scen do Wędrowca. 😂 Chyba za to kocham Simsy!

Całość zakupiła grawerkę laserową i na razie ją testuje na różnych przedmiotach. 😀 Całkiem ciekawa rzecz, chociaż wypalanie plastiku w domu to głupi pomysł, bo oddychać nie idzie. 😂

Ale efekty zwalają z nóg, bo jak na taką zabawkę to jest dosyć dokładna. 😀

20200718_172440

Zobaczymy, jakie cuda stworzy Całość przy użyciu tego… 😉

W Anglii kwarantanna powoli się kończy i zaczynają się otwierać lokale. Udaliśmy się do Ikei, aby kupić (w końcu) lustro i przy okazji wybiegać Smoczyńskiego, który uwielbia chodzić na zakupy, a w ostatnim czasie siedział głównie w domu lub – w lepszym przypadku – w aucie. Postaliśmy jedynie pół godziny, ale jakie myśmy atrakcje mieli podczas stania. 😀

Kawałek dalej stał jakiś chłopak, który ewidentnie zerkał na mnie, bo chyba myślał, że jestem dziewczyną (zaleta długich włosów). 😛 W pewnym momencie chyba się zorientował, że coś jest nie tak (a najbardziej uświadomiło go chyba to, że Całość się cały czas śmiała z tej sytuacji) i usilnie starał gapić się wszędzie indziej i… śpiewać (!). 😂 Kara za bezczelne gapienie się na innych!

Wypad do Ikei okazał się ostatecznie nieudany, bo lustra, które nam pasowałyby w miejscu, gdzie miałoby zawisnąć, okazały się połamane. Wszystkie co do jednego. No pech po prostu! (ale ile pecha będzie miał ten, co je zbił 😮)

Koniec końców wyszło też, że zapomnieliśmy kupić kilku innych rzeczy, więc będziemy musieli pójść tam jeszcze raz… 🤷‍♂️ Smoczyński się ucieszy!

Trzymajcie się ciepło! 😉

Mefisto

#311. No pech :P Read More »

#303. Dywizjon

Dzień dobry wieczór!

Los zdecydowanie czuwa nade mną i moją rodziną. Aczkolwiek nie piszę tego z przekonaniem, że jest to pozytywna rzecz. Los to taki nasz prankster, który pojawia się w najgorszym momencie i sprawia, że nasze życie zamienia się w fantastykę (a niekiedy nawet w science-fiction).

Całość uszkodziła sobie nogę. Idąc. Poszła do sklepu, poczuła ból w stopie i tak z każdym krokiem coraz bardziej drętwiała jej noga. Wróciła więc wspaniała Całość do auta i badamy stopę, a tam siny bąbel o średnicy 3cm. Byliśmy obok przychodni to poczłapaliśmy prosić tam o pomoc. Oczywiście padło święte “jest koronawirus, nie możemy pomóc, nie przyjmujemy nikogo”, więc poszliśmy do apteki obok, a stamtąd nas skierowano do szpitala, bo to może być złamanie.

Pojechaliśmy – no bo co innego zrobić? W szpitalu uwinęli się w rekordowym czasie, chociaż nie zrobiono żadnego prześwietlenia stopy (tłumacząc się tym, że i tak się nic nie robi ze złamaniami, czy urazami stopy, bo z reguły goi się samo). Aczkolwiek pracownicy szpitala byli pod wrażeniem, bo takich obrażeń doznaje się przy jakimś poważnym urazie, a nie przy chodzeniu. 😀

Swoją drogą koronawirus ma zbawienny wpływ na służbę zdrowia: w szpitalu były jedynie ludzie z urazami nóg i jedna ze skaleczoną rękę. Wizyta zajęła nam około 30 minut, mimo iż były inne osoby przed nami! Taki niespodziewany pozytyw tej sytuacji!

No, ale Całość była tymczasowo nie do końca sprawna, a ja dwa dni później miałem mieć egzamin z matematyki, gdzie miałem zamknąć się w pokoju i liczyć, aż się doliczę! 😂 Smoczyński gorzej się czuł, więc się rozbrykał i nie było szans na takie rozwiązanie. A myśmy sobie to tak wszystko pięknie zaplanowali!

Dlatego przysiadłem po północy i jak tylko odblokował się cały arkusz egzaminacyjny, zacząłem nad nim pracować i tak siedziałem sobie nad nim do prawie 4 w nocy. W międzyczasie oczywiście Smoczyński się obudził, Całość musiała z nim siedzieć, a ja widziałem na podglądzie kamery parę małych oczu, które chciały spać, ale nie mogły, bo czekały już tylko na mnie.

Udało mi się jednak rozwiązać wszystko, wybrać poprawne odpowiedzi w systemie (poprawne w tym sensie, że wyliczyłem jedno i zaznaczyłem to samo w odpowiedzi, bo zdarza mi się zaznaczać złe odpowiedzi mimo dobrych obliczeń) i wysłać cholerstwo do sprawdzenia. Wyniki będą pod koniec lipca, więc do lipca będę siedział i czekał (i sprawdzał na stronie, bo może jednak ktoś się zlituje)! 😀

Ale przyznam się bez bicia: cieszę się, że mam już ten egzamin za sobą!

Pisałem kiedyś, że planuję ulepszyć sobie sprzęt do grania. Ten dzień nadszedł i jestem teraz szczęśliwym posiadaczem nowej płyty głównej, pamięci i procesora. Udało mi się to tylko dlaczego, że Całość wymyśliła sobie kupić procesor najnowszej generacji (a za tym musiała iść wymiana płyty głównej i przy okazji wybranie lepszej pamięci, bo w końcu czemu nie, więc oczywiście na tym skorzystałem. 😂

20200615_164327

No i znowu mam chłodzenie wodne – tym razem jednak nie takie, które wyje jak wściekłe do księżyca. 😀 Zaktualizowałem listę komponentów, więc jeśli kogoś ciekawi, co się czai w trzewiach mojego potwora, to zapraszam tutaj.

Czeka mnie jeszcze wymiana dysku, bo muszę system przeinstalować (zbyt duży przeskok w komponentach, czasem miewam problemy z systemem). 🙂

Będąc w temacie zakupów, udało się nam kupić zegarek z lamp cyfrowych. Całość bardzo chciała coś takiego mieć i udało nam się kupić gotowiec (chcieliśmy sami zrobić, ale części są bardzo drogie i trudno dostępne, więc poszliśmy w tej kwestii na łatwiznę :P). Efekt jest w sumie powalający (kto przegląda mojego instagrama ten wie :D).

Całość wróciła do drukowania 3D i doszła do wniosku, że przydałaby się lepsza drukarka (bo obecna ma już skłonności samobójcze jak nas widzi). Wybraliśmy drukarkę Prusa Mini i czekamy na wysyłkę, bo one robione są praktycznie na zamówienie. Wrażenia opiszę najpewniej we wrześniu. 😉

Drukarka na pewno spodoba się też Smoczyńskiemu, który ostatnio wykazuje duże zainteresowanie całym procesem tworzenia. 😀

Nasza kochana dzieciorośl ogólnie wykazuje spore zainteresowanie różnymi rzeczami i coraz więcej czasu poświęca na samodzielną eksplorację świata. Dlatego też na swoje urodziny (które odbędą się niebawem) dostanie pluszowego pieska. No może nie do końca pluszowego. Jest to zabawka, która imituje zachowanie zwierzaka. Jego pierwszy test na to, czy będzie odpowiedzialnym opiekunem. 😉 (chyba domyślacie się o co mi chodzi w tej kwestii :D)

Zaczynam też robić blogowo-youtube’owe porządki. Przede wszystkim podjąłem decyzję, aby na razie nie nagrywać niczego, bo nie mam kompletnie do tego warunków, a nawet jeśli uda się znaleźć moment to czuję się, jakbym się do tego przymuszał i zaczynam się zniechęcać do grania. Nie zamierzam jednak rezygnować z nagrywania, ale zawieszam je może nawet i na dłuższy okres czasu, aż uporządkuję wiele rzeczy, przygotuję sobie przestrzeń do tego i nauczę się lepiej obsługiwać programy do nagrywania.

Dlatego też nagrania znikają z youtube i będą widoczne tylko w tej playliście. Jak wrócę do nagrywania to wrzucę pod filmikiem link.

Te zmiany wzięły się stąd, że jestem ostatnio strasznie niezorganizowany, przez co zostaję z tysiącem rzeczy do zrobienia i zerową chęcią do podjęcia jakichkolwiek działań. Stopniowo zmieniam moje podejście w wielu kwestiach i zaczynam widzieć pozytywne rezultaty. Zastosowałem je nawet w niektórych aspektach na blogu i okazały się nawet skuteczne, więc czemu nie pójść dalej i wszystkiego przeorganizować tak, abym jednak był w stanie żyć jak człowiek, a nie w wiecznym stresie, że z czymś nie zdążę.

A że robię to powoli, w swoim tempie, to jestem w stanie przyzwyczajać się do pracowania w ten sposób. 😀

Przyznam się jednak, że coraz gorzej jest z moim pisaniem. W pewnej (nieopublikowanej jeszcze) notce napisałem “miniletry”. Wiecie o co mi chodziło? O milimetry. Chyba potrzebuję jakiegoś blogowego urlopu! 😂

W ostatnim czasie czuję się przeciążony. Odcinam się od mediów, od wiadomości, czasem nawet i od ludzi. Staram się za to skupiać na pozytywnych rzeczach, ale to jest trudne, bo o tym rzadziej się mówi. Im bardziej coś kontrowersyjnego, tym bardziej będzie to wałkowane. Dlatego siedzę sobie na facebookowej stronie The Dad i jest tam chyba wszystko: od humoru po wzruszające historie. Dużo lepiej się tam czuję niż gdziekolwiek indziej w internecie w tej chwili. To jest chyba jeden z, moim zdaniem, najlepszych wpisów, jakie ostatnio u nich widziałem (i z którym dosyć mocno się zgadzam).

No i jeszcze są takie historie, które poprawiają moją opinię o ludziach; w tym wypadku stuletni weteran zbierający pieniądze na NHS. Zwykła dobroć, która inspiruje. Dlaczego nie możemy tacy być tylko celebrujemy zło i gnębimy siebie nawzajem?

Przez ten cholerny natłok negatywów przeoczyłem fakt, że Quantic Dream ogłosiło, iż wypuści na PC gry Detroit: Become Human, Beyond: Two Souls i Heavy Rain. Zakupiłem je wszystkie jak tylko zdałem sobie sprawę, że są dostępne na Steamie. To jest chyba jedna z lepszych rzeczy (z kategorii: gry), która mi się przytrafiła! Jestem tak zakochany w Detroit: Become Human, że przed zakupem zainstalowałem demo, aby wypróbować i generalnie pierwsze co się stało to Connor obrócił się nagle i chodził mi tyłem do przodu… 😂 Ale historia jest całkiem na czasie: dyskryminowane androidy zaczynają sobie zdawać sprawę ze swojego istnienia i podnoszą bunt przeciwko traktowaniu ich jak śmieci, a od nas zależy jak przeprowadzimy całą historię.

1222140_20200620225815_1

Zaraz po tym biorę się za Beyond: Two Souls, bo to kolejna gra, na myśl o której trzęsę się z ekscytacji. 😀 Moja growa depresja odeszła w zapomnienie! Mam ochotę wycałować każdego, kto przyczynił się do wydania tych gier na PC! 😂

Mam tylko nadzieję, że Smoczyński pozwoli mi grać, bo ostatnio często budzi się w nocy i nie zawsze chce pójść od razu spać. Z drugiej strony może po prostu będę grał z nim? 🤔 On też w końcu lubi gry… (a sen i tak jest w końcu przereklamowany 😂)

Na sam koniec zostawiam Wam te screenshoty z Simsów, bo przecież dzień bez bugów w Simsach to dzień stracony! 😀 Jake utknął w ścianie! (na szczęście udało się go wydostać)

Swoją drogą historia Wędrowca nabrała obrotów w momencie, kiedy na świecie zaczęło się dziać “ciekawie” pod niektórymi względami. Poprzedni rozdział napisałem prawie pół roku temu i w życiu nie pomyślałbym, że jego publikacja przypadnie właśnie na taki moment. Zdradzę tylko, że “najlepsze” jest jeszcze przed nami!

Myślę, że ta notka jest wystarczająco długa i w tym miejscu ją zakończę. 😉 Trzymajcie się ciepło!

Mefisto

#303. Dywizjon Read More »

Scroll to Top